Tang Feng pamiętał kogoś podchodzącego do jego stolika w kawiarni. Myślał, że to Chen Ming Xu wrócił z toalety i nie mógł się nadziwić jego prędkości, gdy podniósł wzrok i ujrzał Su Qi Chenga. Mężczyzna uśmiechnął się do niego promiennie, zanim zakrył dolną część jego twarzy kawałkiem papierowego ręcznika. Ręcznik był zamoczony w jakiegoś rodzaju substancji chemicznej i porażająco śmierdział. Tang Feng pamiętał uczucie zdegustowania tą wonią, zanim stracił przytomność i całą swoją siłę.
A gdy się przebudził, był tutaj.
– Prezesie Su, nie było potrzeby zadawać sobie tyle trudu, jeżeli chciałeś się ze mną spotkać. Prosty telefon by wystarczył.
Tang Feng czuł się nieco osłabiony i oparł się o leżący za nim stos poduszek. Narkotyk, którego użył Su Qi Cheng, by pozbawić go przytomności, nadal nie opuścił do końca jego organizmu. Poza bólem głowy czuł również nieprzyjemny ciężar w klatce piersiowej. To kompletnie przeszło jego oczekiwania. Można to zaliczyć jako uprowadzenie czy porwanie?
– Nie musisz się martwić. Nie skrzywdzę cię. Jeżeli bym to zrobił, Lu Tian Chen i Charles nie pozwoliliby mi ujść z życiem. – Su Qi Cheng uśmiechnął się słabo.
Pomimo tych słów nie wydawał się ani trochę zmartwiony następstwami swoich czynów, ani możliwością późniejszej zemsty ze strony Lu Tian Chena i Charlesa. Wyglądał raczej na zrelaksowanego i zadowolonego z siebie. Wstał i położył szklankę na pobliskim stole.
Korzystając z okazji, Tang Feng rozejrzał się dookoła i obejrzał otoczenie. Zasłony nie były do końca zaciągnięte. Na podstawie światła przedostającego się przez szczelinę można było stwierdzić, że jest popołudnie. Nie powinien być nieprzytomny zbyt długo. Oznaczało to, że miejsce, w którym się teraz znajdował, było blisko miasta.
– Zabrałeś mnie tutaj ze względu na Ge Chena?
Tang Feng w milczeniu oderwał wzrok od zasłon. Rzucił okiem na umeblowanie wewnątrz pomieszczenia – wszystko wyglądało normalnie. Była tu szafa, stół i telewizor. Jednakże nie było żadnych fotografii. Stół również był zbyt czysty, a pościel świeżo wyprana. Musiało to być miejsce, które Su Qi Cheng rzadko kiedy odwiedzał. Tang Feng nie miał nawet pewności czy do niego należało.
Trzymając w dłoni egzemplarz gazety, Su Qi Cheng zbliżył się i usiadł na tapicerowanym krześle obok łóżka. Założył nogę za nogę i otworzył gazetę.
– Słyszałem, że wybierasz się w przyszłym miesiącu do Ameryki, aby kręcić film. Gratuluję.
– Dziękuję. – Tang Feng wsparł głowę jedną ręką, a drugą przeczesał włosy. – Czy prezes Su zabrał mnie tutaj, żeby pogawędzić?
– Czy nie mam do tego prawa? Chociaż często się na siebie natykamy, nie mieliśmy okazji, aby usiąść i razem porozmawiać.
– Rozmawialiśmy ostatnio na polu do jazdy konnej.
Tang Feng celowo przeniósł konwersację z powrotem do tematu powiązanego z Ge Chenem. Kojarzył tylko jeden powód, dlaczego Su Qi Cheng mógłby go porwać: Ge Chen. Zgodnie z oczekiwaniami, Su Qi Cheng zerknął na niego znad gazety.
– Ge Chen jest tylko częściową przyczyną, dlaczego cię tutaj zabrałem – rzekł z łagodnym uśmiechem na twarzy. Pochylił głowę, by ponownie spojrzeć na gazetę. Jeden z jaskrawych nagłówków na papierze opisywał „trójkąt miłosny” pomiędzy Lu Tian Chenem, Charlesem i Tang Fengiem. Przyjrzał się zdjęciu dołączonemu do artykułu i stwierdził: – Trudno mi uwierzyć w to, że Lu Tian Chen nagle zacząłby cię tak dobrze traktować. Wcześniej w jego oczach byłeś tylko irytującym szczeniakiem.
Tang Fengowi nie podobało się to porównanie. Chociaż sam lubił urocze szczeniaczki, nie sądził, żeby Su Qi Cheng go chwalił.
– Co takiego cię zmieniło, Tang Feng? Czy możesz mi powiedzieć?
Zarówno wyraz twarzy, jak i ton głosu Su Qi Chenga były szczere – tak szczere, że Tang Fengowi chciało się śmiać.
– Prezesie Su, co za strata, że nie jesteś aktorem.
Miał inną twarz dla publiki i inną w życiu prywatnym. Film mógłby się nazywać Wilk w owczej skórze.
Główny aktor: Su Qi Cheng
Producent: Su Qi Cheng
Reżyser: Su Qi Cheng
Publiczność: Tang Feng
– Dziękuję. Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
– Ludzie zawsze się zmieniają. Świat oraz stworzenia, które go zamieszkują, zawsze się zmieniają i ewoluują. Pogrążenie się w marazmie oznacza zginięcie żałosną śmiercią. Dlatego właśnie postanowiłem się zmienić. Prezesie Su, gdybyś wybrał się pod bramy piekieł, to wiedziałbyś, co mam na myśli.
Ale skoro się nie wybrałeś, mogę wymyślać różne bzdury.
– Masz słuszność.
Su Qi Cheng odłożył gazetę i przesunął się, aby usiąść na łóżku. Wpatrywał się w Tang Fenga przenikliwym, analitycznym wzrokiem, lecz aktor zmierzył się z jego spojrzeniem wprost i bez śladu strachu. Tang Feng wiedział, że Lu Tian Chen i Charles go szukają. Dlatego nieważne było, o czym myśli Su Qi Cheng. Wszystko, co musiał zrobić, to kupić sobie trochę czasu.
– Ze względu na ciebie porzucił Ge Chena. Tak po prostu, nie chce go już dłużej – powiedział prosto Su Qi Cheng.
– Może dlatego, że w ogóle nie byli nigdy razem?
Oczy Su Qi Chenga zwęziły się, gdy usłyszał odpowiedź Tang Fenga. Nagle wyciągnął rękę i chwycił go za podbródek, zmuszając go do podniesienia wzroku.
– Lu Tian Chen sprawił mi dosyć sporo prezentów w czasie naszej znajomości. Sądzę, że nadszedł czas, abym odpłacił mu się swoim prezentem, skoro w tak oczywisty sposób się o ciebie troszczy.
– Myślę, że to nie jest dobry pomysł. – Tang Feng uśmiechnął się sucho.
Zatrzymywanie przebiegu konwersacji nie było dla niego dobrym wyborem. Jednakże jeśli będzie rozprawiał zbyt długo, może to wzbudzić podejrzenia Su Qi Chenga. Jego umiejętności aktorskie zostały poddane próbie. Jakiego rodzaju rolę powinien odegrać? Szczypta smutku i masa bezradności, z odrobiną ofiary trzymanej w niewiedzy. Popołudniowa herbatka została podana.
– Jest coś, czego nigdy nie rozumiałem. Su Qi Cheng, czy możesz mi odpowiedzieć?
Tang Feng zmienił sposób, w jaki zwracał się do mężczyzny naprzeciwko. „Prezes Su” stwarzał po prostu zbyt dużo dystansu między nimi. Użycie imienia, które towarzyszyło Su Qi Chengowi od wielu lat, znacznie łatwiej go poruszy. Różnica może być mała, ale lepsze to niż nic.
– Co takiego chcesz wiedzieć?
– Jak pewnie zgadłeś, nie pamiętam zbyt dużo z przeszłości. Po przebudzeniu starałem się zrozumieć swoją przeszłość i dowiedziałem się trochę o rzeczach dotyczących Ge Chena i Lu Tian Chena. – Tang Feng z premedytacją zatrzymał się w tym momencie i podniósł oczy, by spojrzeć na Su Qi Chenga. Wraz z przemijającym działaniem narkotyku stawał się coraz jaśniej rozumujący. Wiedział, że jego najbardziej czarującą częścią były oczy: para błyszczących, magnetycznych oczu szczególnie dopasowanych do ukazywania zdezorientowanego i zagubionego wyrazu. – Z tego, co wiem, Lu Tian Chen rzekomo lubi Ge Chena, ale Ge Chen należy do ciebie. Jako człowiek sukcesu i inteligentny mężczyzna, nie możesz być nieświadomy odnośnie do ich relacji. Co sprawiło, że tak długo zachowywałeś milczenie? – Było to coś, o co Tang Feng pytał samego siebie od długiego czasu.
Su Qi Cheng wydał z siebie zduszony, zimny śmiech, a jego oczy nadal wpatrywały się w Tang Fenga, nie mając zamiaru ruszyć się choćby o centymetr.
– Czasami dokopywanie się zbyt głęboko nie jest dobrym pomysłem. Jednakże mogę ci powiedzieć, że w ogóle nie zachowywałem milczenia.
– Czy to dlatego mnie porwałeś? – Tang Feng westchnął, sprawiając wrażenie raczej bezbronnego. – Jeżeli chciałeś zemścić się na Lu Tian Chenie za to, że ci kogoś odebrał, nie powinieneś był mnie porywać. Jeżeli Lu Tian Chen naprawdę o mnie dba, dlaczego zostawił mnie na zawołanie Charlesa przez cały miesiąc? Powinieneś o tym wiedzieć.
– Dlaczego miałby tego nie zrobić? Wysłał nawet Ge Chena, aby pozostał u mojego boku. Lu Tian Chen jest niebywale racjonalnym mężczyzną. A jako inteligentny biznesmen rozumie, jak wykorzystać najlepsze okazje. W tej chwili to ty jesteś jego największą okazją. Dba o twoją przyszłość. – Gdy Su Qi Cheng wyrzucił z siebie ostatnie słowo, Tang Fenga ogarnęło dziwne odczucie.
– Z twoich słów można wywnioskować, że chcesz zrujnować moją przyszłość. Planujesz mnie oszpecić?
Tang Feng zmarszczył brwi. Utrzymujące się ślady narkotyku nadal krążyły wewnątrz jego organizmu. Wyglądał zarówno słabo, jak i delikatnie. W połączeniu z jego nieszczęśliwym wyrazem twarzy sprawiało to, że ludzie mieli ochotę przytulić go na pocieszenie. Jego umiejętności aktorskie zawsze były godne podziwu. Całe szczęście, jego urok również nie był zły.
Su Qi Cheng z uwagą obserwował twarz Tang Fenga. Uśmiechnął się i potrząsnął głową, przypominając wzorowego dżentelmena. Jednakże pod elegancką powierzchownością dżentelmena często czaiła się bezlitosna bestia.
– Nie – rzekł Su Qi Cheng, potrząsając głową. – Jesteś przystojnym mężczyzną, pięknym jak obraz. Nie sprawia mi przyjemności niszczenie dzieł sztuki.
– Ale niszczenie doskonałości zapewnia ci niebywały dreszcz emocji. Czy nie mam racji?
Tang Feng powoli zginał i rozprostowywał palce pod kocami. Odzyskanie siły wcześniej, niż spodziewa się tego Su Qi Cheng, będzie mile widzianą przewagą.
Przez oczy Su Qi Chenga przemknął niebezpieczny błysk.
– Lu Tian Chen z pewnością ma wnikliwe spojrzenie. Jak dokładnie odgrzebał kogoś takiego jak ty? Twoja bystrość może wpędzić cię w kłopoty.
– Uczyłem się trochę psychologii.
Jednakże osobiste doświadczenie było z pewnością bardziej użyteczne niż teorie zebrane z książek. Tang Feng już wcześniej stykał się z ludźmi pokroju Su Qi Chenga.
– Wygląda na to, że sporo się nauczyłeś.
– On też mi to powiedział. – Tang Feng podrapał pościel paznokciami i spytał: – Jestem w tej sytuacji człowiekiem z zewnątrz. Dlaczego muszę być wciągnięty w rywalizację pomiędzy grubymi rybami takimi jak wy? Po prostu chcę grać. To wszystko.
– Twoje słowa są bardzo poruszające. Ale niestety, już tutaj jesteś. Nie zrobi żadnej różnicy to, czy wypuszczę cię teraz, czy później. Lu Tian Chen i ja nigdy nie będziemy mogli powrócić do partnerskiej współpracy, którą wcześniej mieliśmy. Skoro tak wygląda sprawa, chcę przynajmniej wziąć to, czego pragnę, dopóki mam szansę. – Su Qi Cheng uśmiechnął się i zawołał: – Wnieście je.
Drzwi wiodące do pokoju otworzyły się. Paru mężczyzn ubranych na czarno wniosło do środka liczne kamery i umieściło je po obu stronach łóżka.
– Nie skrzywdzę cię. Chcę tylko nagrania, które zaniepokoi Lu Tian Chena.
Dla celebryty kompromitujące nagranie było niczym tykająca bomba mogąca wybuchnąć w każdej chwili. Nigdy nie wiedziałeś, kiedy wycieknie ani jak wpłynie na twoją karierę. Była to brutalna i ordynarna taktyka. I niestety taka, którą używało się nazbyt często.
Tłumaczenie: Berenice96
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67 Rozdział 68 Rozdział 69 Rozdział 70 Rozdział 71 Rozdział 72 Rozdział 73 Rozdział 74 Rozdział 75 Rozdział 76 Rozdział 77 Rozdział 78 Rozdział 79 Rozdział 80 Rozdział 81 Rozdział 82 Rozdział 83 Rozdział 84 Rozdział 85 Rozdział 86 Rozdział 87 Rozdział 88 Rozdział 89 Rozdział 90 Rozdział 91 Rozdział 92 Rozdział 93 Rozdział 94 Rozdział 95 Rozdział 96 Rozdział 97 Rozdział 98 Rozdział 99 Rozdział 100 Rozdział 101 Rozdział 102 Rozdział 103 Rozdział 104 Rozdział 105 Rozdział 106 Rozdział 107 Rozdział 108 Rozdział 109 Rozdział 110 Rozdział 111 Rozdział 112 Rozdział 113 Rozdział 114 Rozdział 115 Rozdział 116 Rozdział 117 Rozdział 118 Rozdział 119 Rozdział 120 Rozdział 121 Rozdział 122 Rozdział 123 Rozdział 124 Rozdział 125 Rozdział 126 Rozdział 127 Rozdział 128 Tom II
Rozdział 129 Rozdział 130 Rozdział 131 Rozdział 132 Rozdział 133 Rozdział 134 Rozdział 135 Rozdział 136 Rozdział 137 Rozdział 138 Rozdział 139 Rozdział 140 Rozdział 141 Rozdział 142 Rozdział 143 Rozdział 144 Rozdział 145 Rozdział 146 Rozdział 147 Rozdział 148 Rozdział 149