Cisza panująca wewnątrz windy tworzyła przytłaczającą atmosferę. Opierając się o ścianę z założonymi rękami, Gino odwrócił się, by spojrzeć na Tang Fenga, a w jego wnętrzu narastał przestrach. W przyszłości mieli być współpracownikami a w filmie kochankami, więc jak Tang Feng mógł pozwalać na to, by panował pomiędzy nimi tak uciążliwie cichy, a nawet niezręczny nastrój?
Chłodna i spokojna powierzchowność Tang Fenga, a zarazem jego zbytnia pewność siebie przypominały Gino o kimś innym.
– Czy dopiero co nie powiedzieliśmy, że zostaniemy kochankami? Jak możesz być tak zdystansowany po wyjściu? – Michael Gino żartobliwie ocenił Tang Fenga.
Ten stał z rękami w kieszeniach i obojętnym wyrazem twarzy. Wyglądało na to, że zachowa swoją chłodną powierzchowność, nawet jeżeli miałoby nastąpić trzęsienie ziemi.
– Nie przypominam sobie, żebyśmy się ze sobą tak zżyli. Dlaczego tak prędko zgodziłeś się zagrać w tym filmie? – Bez odwracania głowy, Tang Feng kontynuował wpatrywanie się w drzwi windy, które odbijały stojącego za nim sławnego celebrytę.
Gino podniósł brew.
– Jeśli mam być szczery nie jesteś pierwszym azjatyckim aktorem, z którym się zetknąłem, więc ciekawi mnie również, dlaczego jesteś w tak oczywisty sposób niechętny na mój widok. Nie ma też w tobie tego samego podekscytowania lub poddenerwowania, które mają pomniejsi celebryci, gdy spotykają mnie po raz pierwszy. Albo bardzo dobrze grasz, albo posiadasz wyjątkowo silną kontrolę nad emocjami. Co takiego sprawia, że jesteś, jaki jesteś?
– To dlatego, że na świecie jest zbyt wielu nierozsądnych ludzi takich jak ty.
Nie mógł w żadnym razie powiedzieć, że jest to nawyk, który sobie wypracował. Jeżeli chorujący na serce czterdziestolatek dawałby sobą tak łatwo wstrząsnąć, jak młokosy pokroju Gino, już dawno temu byłby martwy.
Tang Feng odwrócił się.
– Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
– Ponieważ chcę doświadczyć uczucia kochania się z tobą.
Patrząc na nieprzyzwoity wyraz twarzy Gino, trudno było wybadać ilość prawdy w jego odpowiedzi.
– Zatem powinieneś wiedzieć, że tak naprawdę nie będziemy toczyć ze sobą nawzajem fizycznych bojów. – Przybliżając się do Gino, Tang Feng uśmiechnął się, chwytając kołnierz mężczyzny. Nagle pochylił się, by powiedzieć do jego ucha: – Nie prosiłem cię, żebyś pomógł mi za wszelką cenę, ale z grzeczności masz moje podziękowania i to wszystko. Jeżeli masz jakieś inne wygórowane żądania, zafunduję cios twojej przystojnej twarzy.
Chwilowo oszołomiony Gino wpatrywał się w Tang Fenga, który teraz go wypuścił. Jego usta otworzyły się i zamknęły, tak jakby chciał coś powiedzieć, lecz ostatecznie nie wydostało się żadne słowo.
– Jesteśmy na miejscu.
Drzwi windy otworzyły się dokładnie w tej chwili i Tang Feng wyszedł.
– Racja… – Kiwając głową, Gino również wyszedł na zewnątrz.
Rozmyślając na trzeźwo o słowach oraz zachowaniu Tang Fenga, czuł się tak, jakby widział w tym mężczyźnie coraz więcej śladów Fiennesa.
– Zaczekaj! – Widząc, że Tang Feng poszedł już do lobby, Gino popędził, aby go dogonić. Coś było nie tak, więc krzyknął ponownie: – Tang Feng! Zaczekaj!
Słysząc wołanie Gino, Tang Feng zatrzymał się prędko, aby odwrócić się i zobaczyć gościa nadchodzącego ku niemu wielkimi krokami. Wydawało się, że w pobliżu błysnął flesz, ale kiedy Tang Feng rozejrzał się, żeby to sprawdzić, ale nie mógł znaleźć żadnego fotografa. Jednakże całkiem sporo gości hotelowych patrzyło się w ich stronę.
– Na szczęście nie jesteś kobietą, bo w jutrzejszych nagłówkach byłoby, że poszliśmy razem do hotelu. – Gino zaśmiał się szczerze i klepnął Tang Fenga w ramię. – Najlepiej, żebyśmy teraz wyszli.
– Brzmi tak, jakby krążyło wkoło ciebie więcej plotek niż w przypadku zwyczajnej osoby – odpowiedział mimochodem Tang Feng.
– Co ty na to, byśmy poszli razem na kawę? – Gino spojrzał na zegarek. – Możemy pogawędzić o filmie. Nie mam niczego na popołudnie.
W odniesieniu do pracy, Tang Feng nigdy nie wnosił swoich prywatnych uczuć.
– Jasne.
Tłumaczenie: Berenice96
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67 Rozdział 68 Rozdział 69 Rozdział 70 Rozdział 71 Rozdział 72 Rozdział 73 Rozdział 74 Rozdział 75 Rozdział 76 Rozdział 77 Rozdział 78 Rozdział 79 Rozdział 80 Rozdział 81 Rozdział 82 Rozdział 83 Rozdział 84 Rozdział 85 Rozdział 86 Rozdział 87 Rozdział 88 Rozdział 89 Rozdział 90 Rozdział 91 Rozdział 92 Rozdział 93 Rozdział 94 Rozdział 95 Rozdział 96 Rozdział 97 Rozdział 98 Rozdział 99 Rozdział 100 Rozdział 101 Rozdział 102 Rozdział 103 Rozdział 104 Rozdział 105 Rozdział 106 Rozdział 107 Rozdział 108 Rozdział 109 Rozdział 110 Rozdział 111 Rozdział 112 Rozdział 113 Rozdział 114 Rozdział 115 Rozdział 116 Rozdział 117 Rozdział 118 Rozdział 119 Rozdział 120 Rozdział 121 Rozdział 122 Rozdział 123 Rozdział 124 Rozdział 125 Rozdział 126 Rozdział 127 Rozdział 128 Tom II
Rozdział 129 Rozdział 130 Rozdział 131 Rozdział 132 Rozdział 133 Rozdział 134 Rozdział 135 Rozdział 136 Rozdział 137 Rozdział 138 Rozdział 139 Rozdział 140 Rozdział 141 Rozdział 142 Rozdział 143 Rozdział 144 Rozdział 145 Rozdział 146 Rozdział 147 Rozdział 148 Rozdział 149