Tang Feng zajął luksusowy pokój urządzony w stylu wiktoriańskim. Usiadł na miękkim łóżku i ponownie doszedł do wniosku, że bycie bogatym jest naprawdę miłe. Z willi Charlesa do rezydencji Lu Tian Chena, czy powinien być zadowolony, że miał dosyć szczęścia po swoim odrodzeniu? Pomijając początek, gdy musiał zostać w szpitalu, po tym zawsze udawało mu się trafiać do rezydencji.
– Na początek wezmę kąpiel. – Tang Feng otworzył drzwi łazienki i zapatrzył się w podziwie. – Wow, dlatego mówię, że bogactwo jest dobre! Moja droga ogromna wanno, nadchodzę.
Wanna miała automatyczny wyzwalacz wody i regulację temperatury. Tang Feng był bardzo usatysfakcjonowany, jednak szkoda, że łazienka nie była wyposażona w przymocowany do ściany telewizor tak jak u Charlesa. Z tych dobrych stron – jego pokój miał laptopa. Tang Feng śmiało zaniósł go do łazienki. Wanna właśnie skończyła się wypełniać. Rozebrał się z ciuchów, wszedł do środka i zaczął oglądać film. W tej chwili słabości kompletnie zapomniał o Lu Tian Chenie.
Lu Tian Chen zawołał imię Tang Fenga po raz któryś tego dnia. Jednakże, czy liczyło się to jako przełom w ich relacji, było odmienną kwestią.
– Tang Feng!
Lu Tian Chen wszedł do pokoju, lecz nie zauważył mężczyzny, którego szukał. Widział walizki leżące na podłodze oraz… ubrania? Śledził oczami szlak ciuchów, zatrzymujący się ostatecznie przed na wpół otwartymi drzwiami łazienki. Gdy podszedł bliżej, usłyszał dochodzący ze środka głos. Jego wzrok opadł na klamkę i — po chwilowym przystanięciu — Lu Tian Chen otworzył szeroko drzwi. Napotkał widok Tang Fenga leżącego wygodnie w wannie ze stopą wystającą z wody. Naprzeciwko niego leżał laptop, z którego puszczany był film.
– Prezesie Lu? – Tang Feng odwrócił się, by spojrzeć mężczyźnie w oczy i uśmiechnął się. – Potrzebujesz czegoś?
Tang Feng traktował to miejsce jak swoje własne, lecz z drugiej strony w tej chwili był to jego pokój, przynajmniej tymczasowo.
– Wyjdź i zjedz coś.
Lu Tian Chen zerknął na bladą klatkę piersiową Tang Fenga, obnażoną ponad powierzchnią wody. Podszedł i zamknął laptop. Gdy odwrócił się, stanął twarzą w twarz z Tang Fengiem. Spojrzał na nikłe ślady po miłosnych ukąszeniach znaczące jego pierś. Zmrużył lekko oczy i dodał chłodno:
– Pośpiesz się.
Odwróciwszy się gwałtownie na pięcie, Lu Tian Chen wyszedł z pomieszczenia. Tang Feng popatrzył na plecy wycofującego się Lu Tian Chena. Lekko potrząsnął głową i wydobył z siebie stłumiony śmiech – jego szef naprawdę miał zmienną osobowość. Założył szlafrok i wyszedł z łazienki. Gorący posiłek już został położony na zabytkowym drewnianym stole w jego sypialni. Nagle poczuł się bardzo głodny.
– Prezesie Lu, chcesz zjeść wspólnie? – Tang Feng usiadł przy stole.
Lu Tian Chen siedział naprzeciwko ze szklanką whisky z lodem w dłoni.
– Nie.
Pomijając nieoczekiwaną zmianę w zachowaniu Lu Tian Chena, jego słowa nadal były łatwe do zrozumienia. Skoro szef powiedział już „nie”, Tang Feng będzie jadł sam. W tej dziwnej atmosferze Tang Feng pochylił głowę i powoli zjadł kolację. Lu Tian Chen pił swoją whiskey, od czasu do czasu rzucając spojrzenia w stronę drugiego mężczyzny. Kiedy Tang Feng już prawie skończył jedzenie, Lu Tian Chen odłożył szklankę i powiedział raptownie:
– Zdejmij ciuchy.
– Khy, khy…!
Nie minął nawet dzień, od kiedy Tang Feng opuścił wilczą norę Charlesa. Nagłe słowa Lu Tian Chena autentycznie go przestraszyły. Lu Tian Chen z twarzą pozbawioną emocji podał mu chusteczkę.
– Xiao Yu zadzwoniła dzisiaj do mnie. Nie musisz martwić się tym, co zdarzyło się na planie. Po prostu bądź następnym razem ostrożniejszy.
Czy oznaczało to, że nie powinien drążyć sprawy? Tang Feng uśmiechnął się słabo. Sam również myślał, że z przebadania tego nic by nie wyszło. Nawet jeżeli wiedziałby, kto pociąga za sznurki z cienia, co mógłby zrobić? Co najwyżej zdystansować się od tej osoby. Nie mógł walczyć z ogniem przy pomocy ognia. Najlepszy sposób na rozprawienie się z zazdrośnikami to nigdy nie pozwolić by ci dorównali. Nie mając żadnego sposobu na pokonanie zazdrości, do samej śmierci mogliby tylko walać się w swojej żałosnej sytuacji.
– Pomogę ci zająć się twoją raną na plecach. – Lu Tian Chen podniósł się i wskazał na łóżko. – Połóż się.
Tang Feng wstał beztrosko i zaśmiał się.
– Prezes Lu wie jak leczyć rany?
– Wiem nawet jak wyciągnąć pocisk.
Ten wypowiedziany z kamienną twarzą żart w ogóle nie był zabawny.
Tłumaczenie: Berenice96
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67 Rozdział 68 Rozdział 69 Rozdział 70 Rozdział 71 Rozdział 72 Rozdział 73 Rozdział 74 Rozdział 75 Rozdział 76 Rozdział 77 Rozdział 78 Rozdział 79 Rozdział 80 Rozdział 81 Rozdział 82 Rozdział 83 Rozdział 84 Rozdział 85 Rozdział 86 Rozdział 87 Rozdział 88 Rozdział 89 Rozdział 90 Rozdział 91 Rozdział 92 Rozdział 93 Rozdział 94 Rozdział 95 Rozdział 96 Rozdział 97 Rozdział 98 Rozdział 99 Rozdział 100 Rozdział 101 Rozdział 102 Rozdział 103 Rozdział 104 Rozdział 105 Rozdział 106 Rozdział 107 Rozdział 108 Rozdział 109 Rozdział 110 Rozdział 111 Rozdział 112 Rozdział 113 Rozdział 114 Rozdział 115 Rozdział 116 Rozdział 117 Rozdział 118 Rozdział 119 Rozdział 120 Rozdział 121 Rozdział 122 Rozdział 123 Rozdział 124 Rozdział 125 Rozdział 126 Rozdział 127 Rozdział 128 Tom II
Rozdział 129 Rozdział 130 Rozdział 131 Rozdział 132 Rozdział 133 Rozdział 134 Rozdział 135 Rozdział 136 Rozdział 137 Rozdział 138 Rozdział 139 Rozdział 140 Rozdział 141 Rozdział 142 Rozdział 143 Rozdział 144 Rozdział 145 Rozdział 146 Rozdział 147 Rozdział 148 Rozdział 149