– Nie zakochałeś się we mnie, prawda? – spytał Tang Feng, wpatrując się w mężczyznę beznamiętnie.
Charles roześmiał się głośno, zupełnie jakby właśnie usłyszał najzabawniejszy żart roku. Śmiał się tak bardzo, że nawet jego głowa odchyliła się do tyłu.
– Skarbie, w jakim show gramy w tej chwili?
– Myślę, że w Chwili Prawdy. – Tang Feng uśmiechnął się nonszalancko.
Odepchnął się do góry, zabrał rękę, którą nadal trzymał Charles i użył jej, aby zaczesać z powrotem zwisające na czole włosy.
– Liczyłem dni i pozostało jedynie około tygodnia. Wcześniej tylko żartobliwie się z tobą droczyłem, więc nie bierz sobie tego do serca. Po zakończeniu umowy nie będę próbował cię znaleźć ani nie będę ci się naprzykrzać. Nie martw się, nie jestem upartą, przyczepną osobą. – Poklepując uśmiechającego się Charlesa po ramieniu, Tang Feng odwrócił się i losowo wybrał koszulkę do założenia.
Wstał z łóżka i skierował się w stronę łazienki. Charles, jesteś dobrym mężczyzną. Tang Feng zachował te parę ostatnich słów dla siebie. Takie słowa były zarezerwowane do łóżka. Otworzywszy drzwi łazienki, zniknął z pola widzenia Charlesa.
Uśmiech na twarzy Charlesa zdrętwiał powoli, aż w końcu zniknął. Usiadł na łóżku i mocno potarł twarz rękoma. Jeszcze tylko tydzień więcej. A dokładniej, pozostały zaledwie cztery dni i pięć nocy. Cztery dni i pięć nocy. Cztery dni i pięć nocy?!
Gdyby Tang Feng mu o tym nie przypomniał, Charles zapomniałby, że ich jednomiesięczny układ zbliżał się ku końcowi. Jak mógł minąć tak szybko? Bóg czasu musiał być na diecie, skoro biegł tak prędko. W mgnieniu oka koniec ich umowy już nadszedł.
Nie będę próbował cię znaleźć ani nie będę ci się naprzykrzać.
Z łazienki dobiegał dźwięk rozpryskującej się wody. Poprzednie słowa Tang Fenga zabrzmiały w umyśle Charlesa. Jeżeli byłoby to w przeszłości, po cichu by się ucieszył. Ach, jak miło, nie musiał być dłużej prześladowany przez tych pomniejszych celebrytów. Był już nimi zmęczony. Lubił inteligencję i takt Tang Fenga, więc nie miał nic przeciwko cieszeniu się nim całym sercem przez ostatni miesiąc: jego czarującym ciałem, czarnymi oczami, w których kryła się zarówno mądrość jak i głębia, a także poczuciem humoru i nonszalancją mężczyzny. Tang Feng był niczym chmura przesuwająca się po niebie. Człowiek mógł ją zobaczyć, lecz nie był w stanie chwycić jej swoimi rękoma.
Więc co działo się teraz? Czym było to zaskakujące pobudzenie serca, ten niczym nieusprawiedliwiony ucisk w jego piersi i to zagadkowe pogorszenie się humoru? To w ogóle nie przypominało naturalnego i niewymuszonego niego. Może była to tylko jego chwilowa obsesja na punkcie Tang Fenga? Jakiego rodzaju młodych i pięknych mężczyzn nie można było znaleźć w dzisiejszych czasach? Było wielu przystojniejszych i piękniejszych niż Tang Feng, a także niezliczona ilość tych z lepszymi sylwetkami! Ktoś bardziej błyskotliwy i doświadczony niż Tang Feng… Ktoś zabawniejszy i bardziej swobodny niż Tang Feng… Ktoś bardziej sympatyczny niż Tang Feng…
W porządku, nie mógł przypomnieć sobie kogoś takiego w tym momencie. Ale wszystko, czego potrzebował to ktoś do ogrzania mu łóżka, nie zaś jakiegoś rodzaju wsparcia emocjonalnego. Jednak lepiej byłoby mieć równocześnie fizyczną przyjemność i psychiczną stymulację.
– Dobrze, może zapomnę o nim w ciągu paru dni. Jaka miłość? Haha, to niedorzeczne. Jak mógłbym zakochać się w marnym aktorze? – Charles drwił sam z siebie, podpierając rękoma tył głowy. Jednakże jego śmiech był nieco wymuszony.
Pluskanie wody w łazience już ucichło. Zgodnie z nawykami Tang Fenga, prawdopodobnie będzie moczył się w wannie przez następną godzinę, oglądając film. Charles naprawdę lubił to jego przyzwyczajenie. Dlaczego nikt wcześniej nie zaprosił go do oglądania filmów w wannie? Za cztery dni i pięć nocy będzie musiał samotnie siedzieć w wannie i oglądać filmy. Nie, może znaleźć sobie ładnego modela lub gwiazdkę, by mu potowarzyszyli. Charles rozmyślał przez chwilę, po czym podniósł telefon i wysłał wiadomość: Kai, zastanowię się nad tym.
Wyskoczył z łóżka i pomknął w stronę łazienki.
– Kochanie, jaki film oglądasz? Potrzebujesz czegoś do picia? Powiem komuś, żeby przyniósł.
Z tej dwójki, kto tak naprawdę kogo zjadł?
Tłumaczenie: Berenice96
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67 Rozdział 68 Rozdział 69 Rozdział 70 Rozdział 71 Rozdział 72 Rozdział 73 Rozdział 74 Rozdział 75 Rozdział 76 Rozdział 77 Rozdział 78 Rozdział 79 Rozdział 80 Rozdział 81 Rozdział 82 Rozdział 83 Rozdział 84 Rozdział 85 Rozdział 86 Rozdział 87 Rozdział 88 Rozdział 89 Rozdział 90 Rozdział 91 Rozdział 92 Rozdział 93 Rozdział 94 Rozdział 95 Rozdział 96 Rozdział 97 Rozdział 98 Rozdział 99 Rozdział 100 Rozdział 101 Rozdział 102 Rozdział 103 Rozdział 104 Rozdział 105 Rozdział 106 Rozdział 107 Rozdział 108 Rozdział 109 Rozdział 110 Rozdział 111 Rozdział 112 Rozdział 113 Rozdział 114 Rozdział 115 Rozdział 116 Rozdział 117 Rozdział 118 Rozdział 119 Rozdział 120 Rozdział 121 Rozdział 122 Rozdział 123 Rozdział 124 Rozdział 125 Rozdział 126 Rozdział 127 Rozdział 128 Tom II
Rozdział 129 Rozdział 130 Rozdział 131 Rozdział 132 Rozdział 133 Rozdział 134 Rozdział 135 Rozdział 136 Rozdział 137 Rozdział 138 Rozdział 139 Rozdział 140 Rozdział 141 Rozdział 142 Rozdział 143 Rozdział 144 Rozdział 145 Rozdział 146 Rozdział 147 Rozdział 148 Rozdział 149