Nie było nowością, że świat show biznesu był powiązany z kryminalnym podziemiem. W okolicach lat 80. i 90. rozrywkowe kręgi Hongkongu zostały przejęte przez lokalne triady. Na powierzchni wyglądało to tak, że celebryci cieszyli się nieskończoną sławą, jednakże nie wiadomo, ilu groźbom musieli prywatnie stawiać czoła. Całe szczęście tego typu rzeczy były rzadziej spotykane w ciągu ostatnich lat. Jako że Tang Feng siedział w show biznesie przez sporo czasu, było naturalne, że wiedział o takich sprawach. W dzisiejszych czasach duża część triad zmieniła kierunek i zaczęła pracować w firmach, z zapałem usiłując zacząć
od początku. Aczkolwiek jeszcze więcej z nich wybrało działanie na szaro ani otwarcie nielegalne, ani twardo trzymające się prawa. A wśród tych ludzi było trochę takich, którzy lubili inwestować w przemysł filmowy. Jeden powód był taki, że mogli uzyskać ogromny dochód z obecnego rozkwitu przemysłu filmowego. Inną przyczyną było to, że mogli wyprać swoje brudne pieniądze niewiadomego pochodzenia.
Okoliczności Charlesa i Lu Tian Chena były, delikatnie mówiąc, stanowczo bardziej złożone niż Tang Fenga. Tamtego dnia, gdy cała trójka jadła razem, Tang Feng usłyszał pewne rzeczy, których słyszeć nie powinien. Po powrocie do domu i uważnych przemyśleniach przypomniał sobie, że ktoś kto był w stanie traktować człowieka jak towar i sprzedać go na miesiąc najprawdopodobniej nie był normalnym, uczciwym obywatelem.
Charles zawiózł Tang Fenga do jednej z najznakomitszych restauracji w mieście. Kelner rzecz jasna znał Charlesa i osobiście zaprowadził ich do prywatnego pomieszczenia. Na zewnątrz pokoju stało dwóch ogromnych i silnych ochroniarzy ubranych na czarno, pilnując drzwi z okrutnymi wyrazami twarzy. Ujrzawszy Charlesa, ochroniarze ukłonili się z szacunkiem. Następnie jeden z nich otworzył przed nimi drzwi. Tang Feng nie wiedział, czy powinien podążyć za Charlesem do środka, czy też nie. Jednak nie dając mu czasu, by odpowiedział sobie na własne pytanie, ramię Charlesa już otaczało jego talię. Nawet jeżeli nie chciał iść, był do tego zmuszony. Wewnątrz pomieszczenia znajdowało się już sporo osób. Wszyscy byli niebieskoocy lub zielonoocy i mieli blond, lub brązowe włosy… W pokoju nie było ani jednego czarnowłosego i czarnookiego Azjaty. Było to morze obcokrajowców.
– Albert, mój stary przyjacielu. – Charles przywitał się z podekscytowaniem. Jednakże sposób mówienia mężczyzny zawsze był frywolny.
– Charles – Wspomniany przez Charlesa Albert był jedynym siedzącym przy stole. Wydawał się w wieku Charlesa i posiadał głowę pełną przyciągających uwagę złotych włosów. Spojrzenie jego szmaragdowozielonych oczu wywoływało w ludziach uczucie niepokoju. Tang Feng przypadkowo napotkał wzrok drugiego mężczyzny. Albert prędko odwrócił oczy, lecz ten jeden moment sprawił, że Tang Feng stał się bardzo ostrożny. Nie lubił tego człowieka o imieniu Albert. Po tym jednym spojrzeniu wiedział, że ten drugi nie mógł być życzliwą osobą. O ile o Charlesie można było powiedzieć, że był jaguarem udającym wysokiej klasy dżentelmena, o tyle Albert był tego typu bestią, która nie zadawała sobie trudu, by ukrywać swoją okrutną postawę.
– Twoja nowa zabawka? – Unosząc kącik ust, Albert zmierzył Tang Fenga wzrokiem. Jego spojrzenie nie było takim, które kieruje się na osobę. Wydawało się raczej, że postrzegał Tang Fenga jako jakiś rodzaj ofiary lub zabawki.
W chwili, gdy Albert otworzył usta, wydostał się z nich perfekcyjny brytyjski akcent. I w tej samej chwili wydostały się z nich absolutnie obraźliwe słowa.
– On tak właściwie należy do Lu Tian Chena. Kosztowało mnie wiele starań, zanim udało mi się go wypożyczyć od niego na miesiąc, więc muszę zabierać go wszędzie
ze sobą. – Charles zaczął się śmiać. Pociągnął Tang Fenga na dół, by usiadł, ramieniem nadal otaczając talię drugiego mężczyzny. Posłał siedzącemu obok Tang Fengowi głębokie spojrzenie. „Ale ostatnio zacząłem go bardzo kochać”. Ton jego głosu sugerował, że naprawdę zakochał się w Tang Fengu. Jednakże Tang Feng w myślach pokazał Charlesowi środkowy palec.
– Dlaczego w zamian nie umówisz się ze mną? Ani Lu Tian Chen, ani Charles nie są dobrymi ludźmi. – Albert uśmiechnął się, a jego oczy zwęziły się. Ale w ich głębi nie było nawet śladu uśmiechu.
Kiedy ludzie mówią o nakładaniu fałszywego uśmiechu, muszą mówić o tym.
– Nie słuchaj jego bredni. Ten facet jest naprawdę nienormalny. Ostatnia osoba, z którą sypiał, leży teraz w grobie. Mój drogi Tangu, nie wszyscy są tacy łagodni i delikatni jak ja. – Charles natychmiast obnażył przykrywkę Alberta.
Tłumaczenie: Berenice96
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67 Rozdział 68 Rozdział 69 Rozdział 70 Rozdział 71 Rozdział 72 Rozdział 73 Rozdział 74 Rozdział 75 Rozdział 76 Rozdział 77 Rozdział 78 Rozdział 79 Rozdział 80 Rozdział 81 Rozdział 82 Rozdział 83 Rozdział 84 Rozdział 85 Rozdział 86 Rozdział 87 Rozdział 88 Rozdział 89 Rozdział 90 Rozdział 91 Rozdział 92 Rozdział 93 Rozdział 94 Rozdział 95 Rozdział 96 Rozdział 97 Rozdział 98 Rozdział 99 Rozdział 100 Rozdział 101 Rozdział 102 Rozdział 103 Rozdział 104 Rozdział 105 Rozdział 106 Rozdział 107 Rozdział 108 Rozdział 109 Rozdział 110 Rozdział 111 Rozdział 112 Rozdział 113 Rozdział 114 Rozdział 115 Rozdział 116 Rozdział 117 Rozdział 118 Rozdział 119 Rozdział 120 Rozdział 121 Rozdział 122 Rozdział 123 Rozdział 124 Rozdział 125 Rozdział 126 Rozdział 127 Rozdział 128 Tom II
Rozdział 129 Rozdział 130 Rozdział 131 Rozdział 132 Rozdział 133 Rozdział 134 Rozdział 135 Rozdział 136 Rozdział 137 Rozdział 138 Rozdział 139 Rozdział 140 Rozdział 141 Rozdział 142 Rozdział 143 Rozdział 144 Rozdział 145 Rozdział 146 Rozdział 147 Rozdział 148 Rozdział 149