Blada dłoń zabrała kawałek papieru, zanim zdążył go podnieść. Mężczyzna miał głowę pełną pięknych, złotych włosów, lecz twarz pod nimi – chociaż przystojna – niosła ze sobą aurę złośliwości. Był to ktoś, kto dystansował się od innych.
– Spotykamy się ponownie. Co za zbieg okoliczności, czyż nie? – Albert usiadł bez zaproszenia na krześle zajmowanym wcześniej przez Gino, uśmiechając się lekko. – Aby nie przeszkadzać w trakcie twojej konwersacji z tym dżentelmenem, nie mogłem się powstrzymać od znalezienia kogoś, kto by go wezwał. Jestem bardzo uprzejmy, prawda?
Co miał na myśli Albert, mówiąc, że nie chciał przeszkadzać i zamiast tego odwołał się do znalezienia kogoś, kto wezwał Gino? Tang Fengowi trudno było zrozumieć tok rozumowania Alberta. Jednakże jednego był pewien: nie lubił natykać się na Alberta nawet przez przypadek.
– Proszę pana, nie wiem, kim pan jest.
Wyjdź prędko, ty draniu!
Znajdowali się w miejscu publicznym, otoczeni przez kelnerów oraz innych bywalców kawiarni. Tang Feng nie wierzył w to, że Albert odważyłby się zrobić coś w takim zatłoczonym miejscu. Albert zamachał kawałkiem papieru pozostawionym przez Gino.
– Twoje słowa mnie ranią.
– Proszę mi oddać ten papier – rzekł zimno Tang Feng.
Trzymając w dłoni kawałek papieru, Albert wyciągnął z kieszeni zapalniczkę. Właśnie kiedy miał podpalić papier, Tang Feng chlusnął na niego resztką swojej kawy.
– Powietrze tutaj jest bardzo suche. Ostrożnie, coś może się łatwo podpalić – powiedział Tang Feng z twarzą pozbawioną wyrazu.
Albert nie przewidział zachowania Tang Fenga. Podniósł wzrok i spojrzał na niego, jedynie uśmiechając się słabo w odpowiedzi. Zgniótł papier w kulkę i wrzucił go do w połowie napełnionej filiżanki. Nawet jeżeli Tang Feng by go teraz wyciągnął, nie byłby w stanie odszyfrować tego, co było na nim napisane.
– Ten kawałek papieru jedynie cię zrani. Wszystkie gwiazdy Hollywoodu to banda kurew, które wyglądają czarująco na zewnątrz, a w środku są zrujnowane. – Albert po dżentelmeńsku wyraził swoje opinie, używając najgorszych możliwych słów.
Jako była gwiazda Hollywood, Tang Feng podniósł się, aby wyjść. Im szybciej uwolni się od Alberta, tym lepiej. Albert klasnął cicho.
– Niech pan poczeka, panie Tang.
Kelnerzy stojący dookoła kawiarni ruszyli się w tym samym czasie i podeszli do stolików. Tang Feng nie wiedział, co takiego powiedzieli klientom, ale wszyscy prędko opuścili kawiarnię. Wkrótce pozostali jedynie Albert, Tang Feng oraz wysocy, podejrzanie wyglądający kelnerzy.
– Proszę usiąść. – Albert uśmiechnął się uprzejmie w stronę Tang Fenga. Następnie podniósł serwetkę i przyłożył ją do kawy, która rozlała się na jego ubrania. Tang Feng zerknął na blokujących wyjście kelnerów i powoli powrócił na swoje miejsce.
– Panie Albercie, nie wiem, czym pana sprowokowałem, ale jestem jedynie trzeciorzędnym celebrytą z obcego kraju. Nie sądzę, żebym był wart tego, by osobiście zabawiać kogoś takiego jak pan.
Tang Feng mógł cieszyć się jedynie z tego, że nadal był dzień. Jednak patrząc na ochlapane kawą ubrania Alberta, nie mógł powstrzymać westchnienia. Nie spodziewał się, że Albert zastąpił kelnerów swoimi własnymi ludźmi. W końcu nie należał do świata przestępczego! Odrzucając na bok serwetkę, Albert głośno i wyraźnie pstryknął palcami. Kelner podszedł prędko i nalał im świeżej kawy.
– Wiem, że nie lubisz słodzonej kawy. Och, oczywiście mówię o obecnym tobie. Sprawdziłem twoją przeszłość. Wcześniej lubiłeś kawę zarówno z cukrem, jak i mlekiem. Nie, bardziej trafne byłoby stwierdzenie, że w ogóle nie lubiłeś kawy. Nie wiem, jak to się stało, że nagle zacząłeś ją lubić. – Albert westchnął z powątpiewającym wyrazem twarzy. Zacisnął palce w pięść i oparł na niej podbródek. Patrząc na mężczyznę naprzeciwko, powiedział: – To naprawdę dziwne. Byłeś osobą takiego typu, którym jestem kompletnie niezainteresowany. Przeszły ty jest jak jeden z tych bezdusznych, bogatych gówniarzy, których można spotkać na każdym rogu w Nowym Jorku. Zupełnie tak jak oni nie wiedziałeś, jak będziesz żyć każdego dnia. Miałeś ogromny spadek, lecz twój okropny styl życia wkrótce sprawił, że chwytałeś się brzytwy, aby zdobyć pieniądze. Ostatecznie musiałeś sprzedać swój dom, żeby spłacić długi. Pomimo tego, nikt nie czułby wobec ciebie żadnego współczucia. Na tym świecie jest sporo ludzi wiodących gorsze życie niż twoje. Jednak przeszły ty postanowił porzucić wszelką nadzieję. Nie lubię takich bezużytecznych śmieci. – Albert oparł się, założył nogę na nogę i postukał palcem w kolano. – Jednak teraz patrząc na ciebie, nie jestem w stanie połączyć obecnej wersji z przeszłą.
– Już zapomniałem o swojej przeszłości.
Tang Feng nie rozumiał, dlaczego dokładnie Albert przyszedł go odnaleźć. W tej chwili mógł jedynie krok po kroku wybadać teren.
Albert wybuchnął cichym śmiechem z wszystkowiedzącym wyrazem twarzy.
– W talii tarota znajduje się karta zwana Śmierć. Ludzie zazwyczaj są przerażeni wyciągnięciem tej karty. Jednakże prędzej niż prawdziwą śmierć, karta Śmierci oznacza zazwyczaj zakończenie przeszłości i początek czegoś nowego. Popełnienie samobójstwa przez wskoczenie do morza jest rezultatem desperacji, którą czułeś w swoim przeszłym życiu. Po odrodzeniu rzecz jasna nie będziesz tą samą osobą.
– Panie Albercie, jest pan tutaj po to, aby rozmawiać ze mną o sensie życia?
Tłumaczenie: Berenice96
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67 Rozdział 68 Rozdział 69 Rozdział 70 Rozdział 71 Rozdział 72 Rozdział 73 Rozdział 74 Rozdział 75 Rozdział 76 Rozdział 77 Rozdział 78 Rozdział 79 Rozdział 80 Rozdział 81 Rozdział 82 Rozdział 83 Rozdział 84 Rozdział 85 Rozdział 86 Rozdział 87 Rozdział 88 Rozdział 89 Rozdział 90 Rozdział 91 Rozdział 92 Rozdział 93 Rozdział 94 Rozdział 95 Rozdział 96 Rozdział 97 Rozdział 98 Rozdział 99 Rozdział 100 Rozdział 101 Rozdział 102 Rozdział 103 Rozdział 104 Rozdział 105 Rozdział 106 Rozdział 107 Rozdział 108 Rozdział 109 Rozdział 110 Rozdział 111 Rozdział 112 Rozdział 113 Rozdział 114 Rozdział 115 Rozdział 116 Rozdział 117 Rozdział 118 Rozdział 119 Rozdział 120 Rozdział 121 Rozdział 122 Rozdział 123 Rozdział 124 Rozdział 125 Rozdział 126 Rozdział 127 Rozdział 128 Tom II
Rozdział 129 Rozdział 130 Rozdział 131 Rozdział 132 Rozdział 133 Rozdział 134 Rozdział 135 Rozdział 136 Rozdział 137 Rozdział 138 Rozdział 139 Rozdział 140 Rozdział 141 Rozdział 142 Rozdział 143 Rozdział 144 Rozdział 145 Rozdział 146 Rozdział 147 Rozdział 148 Rozdział 149