Wszystkie sceny zaplanowane na rano zostały gładko zakończone. Reżyser był usatysfakcjonowany, widząc, że współpraca pomiędzy Tang Fengiem i Gino spełniała jego oczekiwania, ale w czasie nagrań nadal pojawiały się drobne potknięcia. Podczas pierwszego podejścia do sceny pocałunku, Gino użył zbyt dużo siły, ostatecznie spychając Tang Fenga na podłogę. Podczas drugiego podejścia Tang Feng utrzymywał się na swoim miejscu, a Gino użył mniejszej siły, lecz tym razem to reżyser był niezadowolony.
– Czy wasza dwójka chodzi ze sobą od dziesięciu lat? Dawajcie, chcę zobaczyć jakieś podniecenie i konflikt! To nie czas na ckliwość.
Wszyscy roześmiali się, słysząc uwagę reżysera. Podczas trzeciego podejścia wreszcie udało im się nagrać scenę. Jednakże Gino ugryzł Tang Fenga w usta podczas pocałunku, a gdy się rozdzielili, obok jego warg widać było ślad krwi. Reżyser prędko zarządził zbliżenie twarzy Tang Fenga i pochwalił Gino za ten niezamierzony błąd. Słudzy Boga całowali się naprzeciwko figury, a jeden z nich został ugryziony. Złamali kolejne tabu, zupełnie jak chciał reżyser.
Tang Feng zrobił sobie przerwę w swojej przyczepie, podczas gdy paru asystentów zmyło jego makijaż i oczyściło ranę na wardze. Większość celebrytów miała przy sobie kilka takich osób. Nie po to, aby sprawiać wrażenie ważnych osobowości – po prostu był to konieczny krok na drodze do stania się profesjonalnym aktorem. Profesjonalny aktor potrzebował wsparcia profesjonalnej drużyny. Lu Tian Chen znalazł sporo ludzi z Hollywood do pomocy, ale skończyło się to tak samo, jak z wynajętym przez niego nauczycielem – Tang Feng sam przejął rolę „nauczyciela”. Ostatecznie aktor sam wybrał członków swojej grupy. Po paru dekadach spędzonych w tym środowisku miał bystre oko. Wiedział, gdzie powinien szukać, by znaleźć potrzebne mu osoby. Niekiedy miliarder zza granicy nie był tak wydajny i zaradny jak ten z ojczystego kraju.
Przez większość czasu Tang Feng lubił samotnie ukrywać się w przyczepie. Po tym, jak asystenci zakończyli pracę, wyszli bez nawiązywania krótkiej pogawędki. Naprawdę odpowiadał mu ich profesjonalizm. Pogawędki oraz innego rodzaju konwersacje mogły odbywać się po nagraniach. Nawet w czasie przerwy nadal był skupiony na filmie. Musiał przejrzeć w scenariuszu popołudniowe sceny i się przygotować. Gino z pewnością użył znacznej siły. Tang Feng wpatrywał się w odbicie swojej wargi w lustrze. Brakowało mu warstwy skóry, lecz nie było aż tak źle. Jego wysiłki nie poszły na marne – przeszli scenę w zaledwie trzech podejściach. W tym momencie od strony drzwi rozległo się pukanie. Tang Feng wstał. Czy to jeden z członków ekipy zapomniał mu o czymś powiedzieć? A może Gino chciał ponownie przejrzeć scenariusz? Uchylił drzwi tylko odrobinę, ale osoba stojąca na zewnątrz natychmiast sama je otworzyła. Był zmuszony cofnąć się o parę kroków do tyłu. Przybysz wcisnął się do wnętrza przyczepy i zatrzasnął za sobą drzwi.
– Charles, kiedy…
Kiedy wróciłeś? Zanim zdołał skończyć, Charles schwytał jego usta w pocałunku. Mężczyzna ciasno zarzucił ręce wkoło ramion i talii Tang Fenga, atakując językiem wnętrze jego ust niczym karabin maszynowy strzelający w ścianę. Aktor próbował go odepchnąć, lecz Charles krok za krokiem pchał go w stronę łóżka niczym uparty wół. Tang Feng upadł na łóżko. Chociaż materac był miękki, zderzenie nadal bolało. Złapał mężczyznę za kołnierz, a drugą pięścią uderzył go w podbrzusze. Charles burknął i wreszcie uwolnił Tang Fenga, którego usta były czerwone i napuchnięte.
– Znowu jesteś w okresie godowym? Jeśli tak, idź znaleźć sobie kogoś na ulicy, nie traktuj mnie jak…
Charles uśmiechnął się i potarł palcem wargi Tang Fenga, przerywając mu w pół słowa. Spoglądał na niego z góry, uśmiechając się lubieżnie.
– Mój drogi, stęskniłem się za tobą. Czy ty w ogóle za mną nie tęskniłeś?
– Tęskniłem za skopaniem ci tyłka.
Kto tęskniłby za takim zboczeńcem jak Charles? Tang Feng wolałby, żeby pojechał na jakąś daleką wycieczkę i już nigdy nie wrócił, by go szukać. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby na wycieczce znalazł sobie kogoś innego, do kogo by się przyczepił.
– Pozwolę, żebyś tej nocy kopał mnie, ile tylko zapragniesz. – Charles znacząco poruszył brwiami.
Słysząc odpowiedź mężczyzny, Tang Feng poczuł się, jakby połknął ohydną muchę. Zirytowany, położył ręce na ramionach Charlesa.
– Byłoby najlepiej, gdyby taki masochista jak ty mógł teraz ze mnie zejść. Inaczej kopnę twojego Małego Charliego – ostrzegł.
– Och nie, to nie Mały Charlie. Jest bardzo duży…
Charles zaśmiał się cicho i schylił głowę.
– Powinieneś doskonale zdawać sobie z tego sprawę – powiedział niskim głosem tuż przy uchu aktora. – Powiedział mi nawet, żebym przekazał ci wiadomość: on również za tobą tęskni.
– Jesteś obsceniczny. – Tang Feng uderzył go w ramię. – Dobra, schodź.
Jeżeli nie czytał scenariusza w przerwie między nagraniami, to ćwiczył sztuki walki. W poprzednim życiu wyrobił sobie nawyk picia herbaty oraz ćwiczenia tai-chi. Umiejąc podstawy tai-chi, nie było zbyt trudno nauczyć się pięści Wing Chun1.
– Nie, nadal mamy jeden krok więcej do przejścia.
Charles był uparty i odmawiał wypuszczenia go z uścisku. Ćwicząc Wing Chun przez parę miesięcy, Tang Feng nadal nie był w stanie odrzucić Charlesa albo Lu Tian Chena – obydwaj mieli wiele lat doświadczenia więcej. Mógł spróbować wstać, podczas gdy Charles nadal na nim leżał, ale zrobiłby przy tym zbyt wiele hałasu. Gdyby ktoś się tym zainteresował i przyszedł sprawdzić, co się dzieje, nie zastałby ładnego widoku.
– Czego dokładnie chcesz?
– Oczyszczenia. – Charles stanowczo wyrzucił z siebie to jedno słowo.
Tang Feng nie rozumiał, co takiego miał na myśli.
– Co? – zapytał, uniósłszy jedną z brwi.
– Pocałowałeś dziś rano innego mężczyznę. Spójrz, jestem dżentelmenem od stóp do głów. Mam również bardziej otwarty umysł niż większość ludzi. Wiem, że powinienem wspierać twoją pracę i wszystko, co się z nią wiąże. Wiem też, że nie powinienem czuć się urażony faktem, że musisz pocałować kogoś innego dla dobra swojej pracy. – Charles nagle zamilknął.
Przybliżył się o parę centymetrów, wpatrując się głęboko w Tang Fenga. Kiedy aktor już miał się odezwać, mężczyzna dobrał słowa w zupełnie odmiennym tonie.
– Ale wiesz co, w ogóle mi się to nie podoba! Nie lubię widzieć, jak całujesz się z innymi ludźmi – oznajmił nieco zjadliwie. – Naprawdę chcę rozwalić tego Michaela Gino na pierdolone kawałeczki! Och Boże, zakląłem. Wybacz mi to przekleństwo, mój drogi. Kontrolowanie się jest teraz trochę trudne. Wiesz, po prostu za bardzo się o ciebie troszczę. Bardziej niż o kogokolwiek na świecie.
Charles wydawał się nieco wyczerpany i bezradny po swoim wybuchu. Udając uroczego, zamrugał niewinnie.
– Co za zaszczyt.
Tang Feng cierpliwie czekał podczas całego porywu Charlesa. Wiedział, że Charles nie przestanie bez względu na okoliczności, dopóki nie powie co mu leży na wątrobie.
– Tang, jesteś naprawdę wyrozumiałym mężczyzną. Kocham cię na śmierć i życie. Chodź, pocałuj mnie.
Charles zmarszczył usta, zgodnie z zapowiedzią przeprowadzając „oczyszczanie”. Tang Feng go popchnął. Tego było już za wiele, nie zamierzał zostać wciągnięty we francuski pocałunek albo coś innego, gdy znajdował się na planie filmu.
– Charles, wystarczy.
– Skarbie, to nie wystarczy. Chcę…
– Hej! Puszczaj go, ty draniu!
Zanim Charles zdążył wyrzucić jeszcze więcej obrzydliwie słodkich słów, oberwał pięścią prosto w twarz. Siła ciosu odepchnęła go na bok i prawie upadł na ziemię. Dla człowieka, który dbał głównie o utrzymanie dobrego wizerunku, było to jedyne tego rodzaju doświadczenie. Tang Feng spojrzał na Gino, stojącego w środku przyczepy. Jasnowłosy podciągnął rękawy, po czym wymierzył kolejny cios w stronę Charlesa, lecz ten dopiero co został uderzony i nie miał zamiaru bezczynnie czekać na powtórkę. Zablokował pięść Gino, a następnie sam wysłał kopniaka.
– Skąd wziął się taki śmieć jak ty?
Wkrótce obydwaj mężczyźni wplątali się w regularną bójkę. Tang Feng zatrzasnął drzwi przyczepy.
– Hej! Wy dwaj, przestańcie! – wrzasnął.
***
– Uch! Światło, światło! Czy mój wygląd jest zrujnowany?
Pół godziny później, Tang Feng siedział obok Gino ze spirytusem do odkażania na dłoniach. Gino wciągnął powietrze, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Kącik jego ust krwawił.
– Pogódź się z tym, jeśli jesteś mężczyzną. Przestań narzekać jak małe dziecko.
Całe szczęście Charles tylko raz uderzył go w twarz. W porównaniu z Gino Charles naprawdę wiedział jak walczyć – każde uderzenie i kopniak skierowane były w miejsca ukryte przez ubranie. Jednak Tang Feng nie chciał chwalić Charlesa. Pomijając pierwszy atak z zaskoczenia wykonany przez aktora, to Charles był tym, który bił drugiego bez opamiętania. Gdyby nie kopnął go na bok, Gino z pewnością skończyłby jako kaleka.
– Tang, nie bądź taki bezduszny. Uratowałem cię!
Gino podniósł koszulkę, ujawniając fioletowe ślady na swoim dobrze wyrzeźbionym brzuchu. Taka była różnica pomiędzy ludźmi, którzy jedynie ćwiczyli na siłowni a tymi, którzy przetrwali prawdziwe walki z udziałem noży i broni palnej.
– Tutaj też, to miejsce również wymaga masażu. – Aktor wskazał swoje podbrzusze.
Tang Feng przewrócił oczami. Wylał nieco spirytusu i klepnął miejsce, które wskazał Gino, przez chwilę mocno je pocierając. Twarz drugiego mężczyzny skrzywiła się z bólu.
1. Forma sztuk walki, specjalizująca się w walce w zwarciu. Znana z tego, że jest bezpośrednia i skuteczna.
Tłumaczenie: Berenice96
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67 Rozdział 68 Rozdział 69 Rozdział 70 Rozdział 71 Rozdział 72 Rozdział 73 Rozdział 74 Rozdział 75 Rozdział 76 Rozdział 77 Rozdział 78 Rozdział 79 Rozdział 80 Rozdział 81 Rozdział 82 Rozdział 83 Rozdział 84 Rozdział 85 Rozdział 86 Rozdział 87 Rozdział 88 Rozdział 89 Rozdział 90 Rozdział 91 Rozdział 92 Rozdział 93 Rozdział 94 Rozdział 95 Rozdział 96 Rozdział 97 Rozdział 98 Rozdział 99 Rozdział 100 Rozdział 101 Rozdział 102 Rozdział 103 Rozdział 104 Rozdział 105 Rozdział 106 Rozdział 107 Rozdział 108 Rozdział 109 Rozdział 110 Rozdział 111 Rozdział 112 Rozdział 113 Rozdział 114 Rozdział 115 Rozdział 116 Rozdział 117 Rozdział 118 Rozdział 119 Rozdział 120 Rozdział 121 Rozdział 122 Rozdział 123 Rozdział 124 Rozdział 125 Rozdział 126 Rozdział 127 Rozdział 128 Tom II
Rozdział 129 Rozdział 130 Rozdział 131 Rozdział 132 Rozdział 133 Rozdział 134 Rozdział 135 Rozdział 136 Rozdział 137 Rozdział 138 Rozdział 139 Rozdział 140 Rozdział 141 Rozdział 142 Rozdział 143 Rozdział 144 Rozdział 145 Rozdział 146 Rozdział 147 Rozdział 148 Rozdział 149