True Star

Rozdział 136 – Mała Annie9 min. lektury

Widząc, że dziewczynka jest sama, Tang Feng podszedł i uklęknął naprzeciwko niej.

Cześć, jestem Tang Feng. Co robisz tutaj sama? – zapytał łagodnym głosem, patrząc jej prosto w oczy.

Mała dziewczynka wpatrywała się w niego, mając całkowicie zapłakaną twarz. Z daleka jej oczy wydawały się czarne, lecz klęcząc tuż przed nią, mógł dostrzec, że w rzeczywistości są brązowe. Duże oczy były wypełnione łzami, które spłynęły po jej policzkach, gdy zamrugała na widok Tang Fenga.

Tatuś poszedł. Annie i tatuś się zgubili. – Jej dziecinnie piskliwy głos był słodki, tak samo, jak wygląd.

Park nie był zbyt duży. Ojciec dziewczynki zapewne właśnie jej poszukiwał. Tang Feng pomyślał, że prawdopodobnie sam również może jej pomóc znaleźć ojca. Pocieszył dziecko, które wkrótce zaczęło się śmiać. Podczas gdy cieszył się, że już nie płakała, zarazem martwił się faktem, że tak prędko zaufała obcej osobie. Jeżeli ktoś ze złymi intencjami by się na nią natknął, z pewnością zostałaby porwana. Mniejsza z tym. Ta rozmowa mogła być zachowana na czas, gdy już znajdą jej ojca. Jeśli zauważył, że jego córka zniknęła, powinien teraz odtwarzać wcześniej przebytą drogę. Zamiast biegać po całym parku, mądrzej byłoby zostać na miejscu. Tang Feng usiadł z dziewczynką na jednej z ławek i czekał. Annie była urocza. Chociaż była mała, miała tak delikatny wygląd, jak lalka Barbie. Większość ludzi z zachodu wyglądała uroczo w tym wieku, jednak rzadko kiedy zdarzało się natknąć na równie piękne dziecko. Jej rodzice również musieli być atrakcyjni. Sądząc po ubraniach, które miała na sobie, jej rodzina była także dosyć zamożna.

Annie, pamiętasz, gdzie zgubiłaś tatusia?

Było dużo ludzi, a potem Annie nie mogła już znaleźć tatusia. Proszę pana, pomoże pan Annie go znaleźć? – Annie chwyciła Tang Fenga za nadgarstek.

Oczywiście. – Tang Feng uśmiechnął się do niej.

Patrząc na nią, przypominał sobie siebie jako dziecko. Trudno było mu jej nie żałować. Ponieważ jego dzieciństwo było pozbawione miłości, gdy stał się dorosły, nie mógł powstrzymać czułości, która wzbudzała się w nim na widok samotnego lub kruchego dziecka. Żeby utrzymać Annie w spokojnym nastroju, spróbował zacząć rozmowę.

Annie, w co lubisz się bawić?

Dziewczynka podniosła rękę.

Najbardziej lubię grać w Prawda czy Wyzwanie z tatusiem – powiedziała z ekscytacją. – Pan też może pograć z Annie! Annie zacznie pierwsza!

W porządku – zgodził się Tang Feng.

Ma pan kogoś, kogo pan lubi? Tak jak tatuś lubi mamusię.

Annie zamrugała swoimi dużymi oczami, przyglądając się Tang Fengowi. Jej niewinny wygląd powstrzymał go przed domyśleniem się prawdziwego znaczenia tego pytania.

Ach… W tej chwili nie – odpowiedział po krótkim namyśle.

Miał co prawda ludzi, którymi się interesował, lecz było za wcześnie na to, by mówić o poważnym związku z kimkolwiek. Nigdy nie okłamałby dziecka, więc powiedział prawdę.

Teraz moja kolej. Ile masz lat, Annie?

Annie ma cztery i pół roku. Proszę pana, jaki typ osoby pan lubi?

Jaki typ osoby lubię… – Tang Feng nigdy o tym nie myślał. Zamilknął na chwilę, zanim odpowiedział. – Hmm, jeśli chodzi o wygląd, wszystko jest w porządku, o ile mi się podoba. Jeśli chodzi o charakter, chciałbym, żeby była to życzliwa osoba. Ktoś, kto patrzy na życie z optymizmem. Chciałbym też, żeby ta osoba miała takie same wartości jak ja.

Pan jest taki dobry. Możemy być przyjaciółmi?

Oczywiście, byłbym bardzo szczęśliwy.

Oko w oko z niewinnym dzieckiem, Tang Feng nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Świat dorosłych był skomplikowany, pełen fałszu i zakrętów. Jedynie dzieci mogły mieć tak czyste spojrzenia – były kochane na pierwszy rzut oka.

Musi pan obiecać! – Annie zamrugała i wystawiła mały palec, z widocznym na twarzy podekscytowaniem.

W porządku, obietnica na tysiąc lat. – Tang Feng pogłaskał ją po włosach, uśmiechając się wyrozumiale.

W tym samym momencie usłyszeli zaniepokojony okrzyk mężczyzny.

Annie! O mój Boże. Tatuś wreszcie cię znalazł.

Patrząc na mężczyznę, który pojawił się na skraju zarośli, Tang Feng wstał i pociągnął za sobą Annie. Dziewczynka wyglądała na nieco niezadowoloną.

Annie, to twój tatuś? Idź do niego – powiedział cicho Tang Feng.

Podczas gdy dziewczynka miała pochyloną głowę, w jej oczach dało się dostrzec cień pogardy. Kiedy podniosła spojrzenie, znowu widać było jedynie niewinność. Popatrzyła na Tang Fenga, a następnie na biegnącego ku niej mężczyznę. Wreszcie zdecydowała się pobiec w stronę ojca.

Tatusiu, jesteś okropny! Znalazłeś mnie dopiero teraz! – krzyknęła głośno.

Tak, to wszystko wina tatusia. Annie, proszę, nie bądź zła na tatusia, w porządku? – Obejmując swoją córkę, mężczyzna uśmiechnął się do Tang Fenga. – Dziękuję, że zajął się pan moją córką.

Wszystko w porządku. Cieszę się, że mogłem pomóc.

Tang Feng porozmawiał jeszcze chwilę z ojcem Annie. Wyraził zmartwienie z nadzieją, że lepiej zajmie się on swoim dzieckiem. Powinien nauczyć ją, że tak prędkie nawiązywanie rozmowy z obcymi ludźmi nie jest dobre. Celem wpojenia dziewczynce czujnej postawy nie było zniszczenie jej niewinności, ale nauczenie jej by była ostrożna jako dziecko, które nie może się samo obronić. Ponieważ Annie chciała się z nim przyjaźnić, ostatecznie podał im swój adres oraz numer telefonu, zanim się rozstali. Gdy przyszedł Lu Tian Chen, Annie i jej ojciec już odchodzili.

Kim oni są? – Mężczyzna zmarszczył brwi, patrząc na znikające sylwetki.

Nie był aktualnie w zbyt dobrym humorze. Ktoś właśnie zarysował jego samochód, przez co stracił mnóstwo czasu. Zerkając na ojca z córką, instynktownie poczuł, że coś jest nie w porządku.

To mała Annie i jej ojciec.

Tang Feng prędko przekazał Lu Tian Chenowi szczegóły ich spotkania.

Wyglądają na dziwną parę. Powinieneś być z nimi ostrożny. Nie uważaj wszystkich wkoło za swoich przyjaciół – podsumował dosadnie Lu Tian Chen.

Czy ten młodziak, który nie miał nawet trzydziestu lat, usiłował pouczać takiego starego lisa jak on? Tang Feng nie zgadzał się z ostrzeżeniem Lu Tian Chena. Annie była uroczym dzieckiem. Byłby skłonny w to uwierzyć, gdyby chodziło o dorosłego, ale niewinne dziecko nie mogło mieć złych zamiarów. Poza tym nie miał teraz żadnych pieniędzy, wpływów, ani wrogów. Znajdował się zresztą w Ameryce. Kto podążyłby za nim aż do Ameryki, aby się zemścić? Su Qi Cheng? Niemożliwe. Charles podkreślił, że Su Qi Cheng nie odważy się go znowu dotknąć.

Przesadzasz. Annie to mała dziewczynka. Przestań patrzeć na nią przez pryzmat okrutnego biznesmena.

Tang Feng był nieco niezadowolony. Lu Tian Chen był dobrym biznesmenem, lecz nie zmieniało to faktu, że nie lubił pewnych elementów jego osobowości. Nie miał prawa go krytykować, ale mógł wyrazić swój brak zadowolenia.

Jesteś niezadowolony z mojego powodu?

Nie, po prostu uważam, że mógłbyś traktować ludzi dookoła nieco bardziej życzliwie. Nie myśl, że każda osoba, która próbuje się do ciebie zbliżyć, ma złe zamiary.

Z pewnością są tacy ludzie. – Lu Tian Chen zaśmiał się zimno.

Czy zniszczyłbyś cały ogród róż, ponieważ jedna ukuła cię w rękę? – odwzajemnił się Tang Feng.

Świat nie był idealny, ale co z tego? Nic nie było idealne. Jeśli ludzie mieliby się skupiać na czyichś wadach, zamiast mocnych stron, nie przyniosłoby im to niczego oprócz cierpienia. Istniało pewne stare powiedzenie: na świecie nie brakuje piękna, jedynie oczu, które mogłyby je dostrzec. Zachowywanie czujności wobec obcych jest normalne, jednak nie powinno się popadać w przesadę. Tang Feng pomyślał, że Lu Tian Chen będzie się z nim kłócił, albo nastanie niezręczna cisza. Jednak mężczyzna tylko na niego zerknął.

Po prostu się o ciebie martwiłem – oznajmił miękko.

Tang Feng nie wiedział nagle co odpowiedzieć.

Pochodźmy jeszcze trochę i wracajmy – wydusił z siebie po dłuższej chwili.

Lu Tian Chen grał niezgodnie z regułami. Nie przywykł do podobnego zachowania, mając zazwyczaj do czynienia z logicznym Lu Tian Chenem.

W porządku, powiedz mi coś więcej o tym, co się wydarzyło. O swojej nowej przyjaciółce, małej Annie.

***

Naprzeciwko parku znajdował się czarny samochód. W Ameryce nie było bardziej zwyczajnego widoku.

Idź sobie! Ty głupia świnio! – Mała, słodka dziewczynka wrzasnęła na mężczyznę, który ją trzymał.

Mężczyzna postawił ją na ziemi i z respektem cofnął się o krok. Ten widok sprawił, że zerknęło na nich wielu przechodniów. Ochroniarz stojący nieopodal pojazdu otworzył tylne drzwi, a dziewczynka natychmiast wskoczyła do środka. Na jej twarzy nie było widać ani śladu wcześniejszej niewinności. Uśmiechnęła się dumnie niczym mały diabełek.

Tatusiu, ten Tang jest taki głupi. Uwierzył we wszystko, co powiedziałam.

Albert, opierający się o siedzenie, odłożył kieliszek wina, który trzymał w dłoni.

Moja mała Annie jest taka mądra – powiedział, rozłożywszy ręce.

Annie prędko wtuliła się w jego ramiona. Ze śmiechem oparła się o klatkę piersiową Alberta.

Tatusiu, lubię go.

Tak? Tatuś jest taki sam jak Annie. Też lubi tego głupiego człowieka. – Albert uśmiechnął się do niej. – Chodź, powiedz tatusiowi, co robiliście. Jak odpowiedział na pytania, które miałaś zadać?

Tłumaczenie: Berenice96

Tom I
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdział 125
Rozdział 126
Rozdział 127
Rozdział 128
Tom II
Rozdział 129
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział 133
Rozdział 134
Rozdział 135
Rozdział 136
Rozdział 137
Rozdział 138
Rozdział 139
Rozdział 140
Rozdział 141
Rozdział 142
Rozdział 143
Rozdział 144
Rozdział 145
Rozdział 146
Rozdział 147
Rozdział 148
Rozdział 149

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.