True Star

Rozdział 133 – Nocne zrozumienie10 min. lektury

Kto nie bał się śmierci? Kiedy tylko myśli zbłądziły na temat „śmierci” w środku nocy, nie można było się powstrzymać od liczenia dni życia, które jeszcze pozostały. Klatka piersiowa ściskała się na myśl o tej liczbie, a dreszcz przechodził wzdłuż kręgosłupa wraz z nadciągającym poczuciem beznadziei. Nie miało to nic wspólnego z odwagą. Można by to uznać za odruch, naturalny opór człowieka wobec ciemności, wobec śmierci. Jednak można by równie trafnie opisać to jako strach, wypływający z przywiązania człowieka do życia. Dlatego Tang Feng umarł w tak spokojny sposób w swoim poprzednim życiu – nie miał niczego, co wiązałoby go z życiem. Przez wiele nocy śnił o momencie, w którym opuści świat. Gdy Ponury Żniwiarz wreszcie uniósł kosę i związał jego duszę łańcuchami, nie czuł wielkiego strachu. Jedynie lekkie rozczarowanie. Był rozczarowany brakiem relacji międzyludzkich we własnym życiu.

Tang Feng przebudził się w środku nocy z koszmaru. Był to jego pierwszy koszmar po odrodzeniu. Śnił o czasach, gdy był młody i żył w sierocińcu. Ku swojemu przerażeniu odkrył, że został zamknięty w sierocińcu do końca życia. Stał w pomieszczeniu pozbawionym drzwi, jego jedyną bramą na świat było niewielkie, metalowe okno, którego nie mógł otworzyć. Świat z każdą sekundą stawał się bardziej odległy. Krzyczał i wrzeszczał, lecz nikt nie odpowiadał na jego wołanie. Wkrótce potem się przebudził. Jego ciało było przesiąknięte zimnym potem, a oddech nierówny. Nie mogę uwierzyć, że zaczynam szaleć tylko z powodu grania w filmie. Otarł spocone czoło. W ciemności odwrócił się na drugi bok i włączył lampkę stojącą przy łóżku. Co prawda nie było to słońce, lecz ciepłe światło lampy przyniosło mu podobne pocieszenie. Parę razy głęboko odetchnął, starając się oczyścić myśli. Zegar wiszący na ścianie ukazywał, że była 1:47 nad ranem. Pokój był wystarczająco cichy, by mógł usłyszeć własny oddech oraz tykanie wskazówek. Bezruch panujący w pomieszczeniu sprawił, że poczuł się, jakby powrócił do koszmaru. Wnętrze Tang Fenga się zacisnęło, a dreszcz przebiegł przez jego ciało od stóp do głów. Odrzucił okrycie i wstał z łóżka. Pośpiesznie otworzył okno, po czym głęboko odetchnął świeżym powietrzem. Całe szczęście noc nie była zupełnie ciemna. Z balkonu był w stanie dostrzec oślepiające, złote światła tętniącego życiem miasta. Światła poniżej lśniły niczym księżyc, rozbity na tysiące niewielkich, pojedynczych odbić. Chwytając się mocno poręczy, Tang Feng zaczerpnął powietrza.

Puk, puk, puk. Usłyszał odgłos pukania do swoich drzwi. Kto chciał się z nim zobaczyć o takiej porze? Charles? A może Lu Tian Chen? Obaj mężczyźni przybyli za nim do Stanów Zjednoczonych. Dla Lu Tian Chena powodem było to, że ubił interes z amerykańską agencją rozrywkową. Powód Charlesa był dużo prostszy – jego biznes od początku mieścił się w Stanach. Tang Feng podszedł do drzwi, aby je otworzyć. Charles stał na zewnątrz z rozespaną twarzą, ubrany w piżamę. Nie był sam, ponieważ Lu Tian Chen stał nieopodal w szlafroku i w porównaniu z nim wydawał się dosyć przebudzony. Kiedy Tang Feng otworzył drzwi, obaj spojrzeli na niego z zaskoczeniem. Charles natychmiast ocknął się ze swojego lunatykowania, a oczy Lu Tian Chena rozbłysnęły. Tang Feng spojrzał w dół i zaklął pod nosem. Po wyjściu z łóżka nie zawracał sobie głowy założeniem żadnych ubrań. Ta kwestia kompletnie mu umknęła, gdy szedł do drzwi. Jako człowiek, który przywykł do spania nago, był z całą pewnością… Kurwa! Otworzył drzwi Charlesowi i Lu Tian Chenowi kompletnie nagi, a teraz ci dwaj dranie wgapiali się w niego w tak otwarty sposób! Trzask! Chociaż Tang Feng przekroczył już wiek, w którym czułby się zawstydzony, będąc nagi w obecności innych ludzi, zatrzasnął drzwi bez wahania. Prędko chwycił czarny, jedwabny szlafrok wiszący niedaleko łóżka i go założył. Ponownie skierował się w stronę drzwi, lecz po sekundzie namysłu zawrócił i wciągnął również jakąś bieliznę. Pięć minut później nie był już sam w pokoju. Sytuacja była raczej dziwna. Tang Feng zaciągnął swój kołnierz, po czym oparł się o kanapę. Charles oraz Lu Tian Chen siedzieli naprzeciwko. Wpatrywali się w niego bez mrugnięcia okiem. Chociaż wcześniejszy chłód zniknął, czuł jak stają mu włosy na karku przez ich niepokojące spojrzenia. Powodem, dla którego żyli we trójkę, była umowa zawarta przez nich parę tygodni wcześniej. Prościej rzecz ujmując, grali, żeby nabrać Alberta. Tang Feng zanurzył się w nagraniach do filmu i kompletnie zapomniał o tym układzie. Jednak Charles i Lu Tian Chen pamiętali o nim doskonale, dlatego też aktualnie mieszkali pod jednym dachem. W ciągu dnia, Tang Feng udawał się na plan filmowy, a oni również mieli swoją pracę do wykonania. W nocy cała trójka wracała, a następnie jadła kolację. Ponieważ Tang Feng i Lu Tian Chen nie chcieli gotować, przez parę dni jedli wyłącznie dania na wynos. Charles aż rwał się do gotowania, lecz Tang Feng ostro odrzucił jego ofertę. Nie zamierzał się zatruć.

Ach, jestem zmęczony. Może wrócimy do łóżka, żeby spać dalej, zamiast tutaj przesiadywać? – zapytał apatycznie Charles, ziewnąwszy.

Wspomniane przez niego „wrócimy” z pewnością nie dotyczyło Lu Tian Chena.

Chcesz ze mną spać? – Tang Feng zmarszczył brwi.

Po wybudzeniu się z koszmaru miał potrzebę, aby z kimś spać. Nie chciał spędzić reszty nocy w samotności. Ponieważ doświadczył przerażającego snu, znacznie bardziej wolał mieć kogoś przy sobie – w ten sposób mógł spać lepiej.

Wiem, że miałeś koszmar senny, skarbie. – Charles zabawił się w psychologa i zaczął analizować Tang Fenga. – W czasie miesiąca, gdy mieszkałeś ze mną, jak tylko dotknąłeś głową poduszki, nie budziłeś się do rana. Teraz nagle wstajesz w środku nocy, a nawet zapalasz światło. Z pewnością śnił ci się koszmar. Miewam podobne noce. Wiem, co sprawi, że będziesz się czuł najbardziej komfortowo, to znaczy, jeżeli ktoś będzie spać obok ciebie.

Nacisk Charlesa na „ty i ja” sprawił, że Lu Tian Chen się skrzywił. Mężczyzna przybierał minę sugerującą, że bardzo dobrze zna Tang Fenga. Doprawdy, w porównaniu do jego przyjaciela, wiedza Lu Tian Chena była śmiechu warta.

Myślę, że Charles ma rację. Tang Feng, śnił ci się koszmar? – Lu Tian Chen odezwał się, aby przypomnieć pozostałej dwójce, że nie jest niewidzialny.

Ach… Przyznanie się do tego, że nie mógł spać ze względu na koszmar, było dosyć żenujące. Tang Feng westchnął.

Możecie potraktować to w ten sposób.

Dlaczego nie uznali, że wstał, aby pójść do toalety? Z drugiej strony, nie miał również zwyczaju, by wstawać w nocy do toalety.

W porządku. Robi się późno. Chodźmy spać.

Lu Tian Chen wstał przed Charlesem. Śledzony podejrzliwym wzrokiem drugiego mężczyzny, złapał aktora za rękę i zaciągnął go do łóżka. Charles w końcu zareagował i prędko podążył za nimi.

Hej, hej, hej, co wy robicie? Mój drogi, stary przyjacielu, możesz teraz wrócić do swojego pokoju. Ja mogę zająć się Tang Fengiem – oznajmił, przesadnie demonstrując swoje niedowierzanie.

Miałem tylko koszmar senny. Nie jestem chory. Nie ma potrzeby, by ktokolwiek się mną zajmował. Tang Feng cicho westchnął. Był wykończony parudniowymi nagraniami. Nie miał nawet siły na wykłócanie się z tymi dwoma.

To trzyosobowy układ, Charles. – Lu Tian Chen popchnął Tang Fenga na łóżko.

Aktor odbił się parę razy od materaca, zanim pozbył się swojego szlafroka. Nie wyobrażajcie sobie zbyt wiele – chciał powiedzieć pozostałej dwójce. Po prostu nie lubił być w pełni ubrany w czasie snu. Usta Charlesa ułożyły się w perfekcyjną literę „O”, gdy to ujrzał. Przyglądał się, jak Lu Tian Chen pomaga Tang Fengowi zdjąć szlafrok. Prezes trzymał nawet dłoń na klatce piersiowej zmiennego aktora.

Mój drogi Tangu, naprawdę chcesz, aby Lu Tian Chen z tobą spał?

Jest mi to obojętne.

W tej chwili Tang Feng chciał jedynie zachować swoje godziny snu. Nie dbał o to, kto będzie spał po jego lewej lub prawej stronie. Jedno było pewne, jeśli ktokolwiek odważy się napastować go w czasie snu, zostanie wykopany z łóżka. Prędzej zniesie w samotności swoje koszmary, niż zezwoli na coś takiego.

Tang Feng, ranisz moje serce – stwierdził Charles, podchodząc do łóżka.

Zdjął piżamy, po czym zajął miejsce po prawej stronie Tang Fenga. Bezwstydnie zarzucił ręce i nogi wkoło aktora, przypominając leniwca.

Och… Fakt, że jestem w stanie zranić twoje serce, oznacza, że będę miał dobre sny przez resztę nocy.

Tang Feng przymknął powieki i uśmiechnął się. Odwrócił się na drugą stronę tylko po to, by znaleźć się twarzą w twarz z Lu Tian Chenem. Mężczyzna przesunął się nieco do tyłu, pozwalając Tang Fengowi na zaśnięcie w swoich ramionach.

Miłych snów. – Lu Tian Chen zaśmiał się cicho.

Podczas gdy Charles wywiercał w nim dziurę swoim lustrującym spojrzeniem, pochylił się i pocałował Tang Fenga w czoło. Następnie wyłączył lampkę.

Wy dwaj nie macie prawa mnie napastować. Jeśli którykolwiek z was przekroczy granice, możecie wracać do swoich pokojów.

Chociaż mógł zasnąć w każdej chwili, nie zapomniał pozostawić ostrzeżenia, aby obydwaj się dobrze zachowywali.

Jeżeli pójdę, Charles z pewnością wykorzysta okazję i zdejmie bieliznę Tang Fenga. Lu Tian Chen zerknął na Charlesa.

Jeżeli pójdę, ograniczony idiota taki ja Lu Tian Chen z pewnością zamieni się w wilka i zgniecie pod sobą Tang Fenga. Charles uśmiechnął się w mroku do Lu Tian Chena. Prezes obdarzył go podobnym uśmiechem.

Jako starzy przyjaciele, rozumieli doskonale swoje intencje. Jeżeli mieli się wstrzymywać, musieli robić to razem. Jeżeli mieli wyjść, wychodzili razem. Nikt nie zostanie w tyle. Pomimo uśmiechów, milcząco zadawali sobie inne, głębsze pytania: Dlaczego nagle zainteresowałeś się Tang Fengiem? Dlaczego tak bardzo wahasz się wypuścić kogoś, kim się znudziłeś? Ich skomplikowane emocje zderzyły się w ciemności, rozjaśniając się niczym błyszcząca spadająca gwiazda. Tylko oni sami rozumieli swoje prawdziwe uczucia. Umieszczony pomiędzy nimi aktor zdążył już zapaść w głęboki sen. To raczej ich dwójka musiała znieść bezsenną noc, męczona własnymi myślami.

Tłumaczenie: Berenice96

Tom I
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdział 125
Rozdział 126
Rozdział 127
Rozdział 128
Tom II
Rozdział 129
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział 133
Rozdział 134
Rozdział 135
Rozdział 136
Rozdział 137
Rozdział 138
Rozdział 139
Rozdział 140
Rozdział 141
Rozdział 142
Rozdział 143
Rozdział 144
Rozdział 145
Rozdział 146
Rozdział 147
Rozdział 148
Rozdział 149

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.