Tang Feng przebudził się i zauważył, że spał na nierównej powierzchni. Zajęło mu parę sekund zrozumienie, że jest w samochodzie i leży na tylnym siedzeniu. Stąd też „nierówna” powierzchnia.
– Czy to nie pora, abyś uporządkował sytuację z Ge Chenem? – Głos należał do Charlesa i dochodził znad nóg Tang Fenga.
– Zajmę się tym – odpowiedział po chwili Lu Tian Chen.
Jego głos znajdował się bardzo blisko i opadał lekko z góry niczym świeże płatki śniegu. Tang Feng leżał skierowany twarzą w stronę sylwetki Lu Tian Chena, więc nawet kiedy otworzył oczy, ich dwoje nie zauważyło, że był przebudzony. Przesunął nieco swoje ciało, a Charles i Lu Tian Chen natychmiast przestali rozmawiać w cichym porozumieniu. Czuł, jak ręka Lu Tian Chena gładzi łagodnie jego plecy, podczas gdy ciepła dłoń Charlesa spoczywała na jego nogach. Od strony okna samochodowego napływały trzaski i szelesty. Tang Feng przypominał sobie, że kiedy wcześniej szedł spać, było słonecznie – słonecznie, ale bardzo wietrznie. Wiatr był szczególnie mocny, kiedy siedział na oknie trzeciego piętra, zupełnie jakby miał go zaraz zwiać.
– Co zrobiłeś Su Qi Chengowi? – Charles był ciekaw.
Mówili ściszonymi głosami, ale Tang Feng nadal uważał, że nie było właściwe z ich strony rozprawianie, podczas gdy ktoś inny spał. Nie mogli przynajmniej wsadzić go na tylne siedzenie innego samochodu?
– Odpłaciłem mu pięknym za nadobne – odparł spokojnie Lu Tian Chen.
Głos Charlesa natychmiast podniósł się alarmująco.
– Zgwałciłeś go?!
– Nie! – Lu Tian Chen wbił wzrok w Charlesa. – Kazałem ludziom zrobić mu parę bardzo atrakcyjnych zdjęć. Poza tym mów ciszej.
– Dobrze, dobrze. Mój błąd. Nie tylko źle cię zrozumiałem, ale też mówiłem zbyt głośno. – Głos Charlesa brzmiał nieco gderliwie.
Tang Feng czuł, że siła dotyku Charlesa na jego nogach się wzmacnia. Mężczyzna kontynuował:
– Ten facet prawie zgwałcił Tang Fenga. Też to widziałeś. Posunął się nawet do ustawienia kamer przy łóżku.
– Wiem. Su Qi Cheng prawie zmusił Tang Fenga do wyskoczenia z budynku.
– A mimo to, ty zrobiłeś tylko jakieś zdjęcia. – Charles był niezadowolony. – Powinieneś był ściągnąć dwóch przypakowanych facetów, którzy by go zgwałcili sto razy.
– Myślałem, że będziesz chciał, żebym go zabił. – Lu Tian Chen uśmiechnął się.
Zabić go? Zapomnijcie! Tang Feng przewrócił w ciszy oczami. Czy nagrywali właśnie dramat kryminalny? Su Qi Cheng nie był jakimś bezdomnym kotkiem lub szczeniakiem, którego mogli załatwić, jak tylko chcieli. Nie wspominając o tym, że przypadkowe zabijanie kotków i szczeniaczków również było czymś, czego nie powinni w żadnym razie robić.
– Pracuję ciężko nad tym, żeby wyczyścić ręce z przeszłości. Dopiero co otworzyłem oddział w Azji wschodniej i południowo-wschodniej. Nie chcę być ścigany przez Interpol i mieć rodzinę Su dybiącą na moje życie w tym samym czasie. – Charles wziął głęboki oddech. Tang Feng mógł wyraźnie słyszeć jego ciężkie oddychanie. – Ale… Nadal mi się to nie podoba.
– Skoro tak, użyjemy naszych własnych metod, by dać nauczkę Su Qi Chengowi.
– To nie jest zły pomysł.
Tang Feng zastanowił się przez chwilę i postanowił przestać udawać, że śpi.
– Zanim wejdziecie w szczegóły tak istotnych kwestii, możecie mi powiedzieć co dokładnie dzieje się pomiędzy wami dwoma i Su Qi Chengiem? Jako ofiara całej tej sprawy myślę, że mam prawo wiedzieć.
Tang Feng odwrócił się na plecy i spotkał spojrzenie Lu Tian Chena. Kiedy usiłował się podnieść, obaj mężczyźni przycisnęli go z powrotem.
– Ha, mój drogi, tak naprawdę nas podsłuchiwałeś. – Charles nachylił się bliżej, a jego twarz zdobił promienny, czarujący uśmiech.
– Nie musiałem podsłuchiwać. Byliście zbyt głośni.
– Więc twierdzisz, że cię obudziliśmy? – Lu Tian Chen podniósł rękę, aby zakryć oczy Tang Fenga, ale aktor zaprotestował.
– Pozwólcie mi wstać.
Minutę później Tang Feng siedział pomiędzy Charlesem a Lu Tian Chenem.
Tłumaczenie: Berenice96
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67 Rozdział 68 Rozdział 69 Rozdział 70 Rozdział 71 Rozdział 72 Rozdział 73 Rozdział 74 Rozdział 75 Rozdział 76 Rozdział 77 Rozdział 78 Rozdział 79 Rozdział 80 Rozdział 81 Rozdział 82 Rozdział 83 Rozdział 84 Rozdział 85 Rozdział 86 Rozdział 87 Rozdział 88 Rozdział 89 Rozdział 90 Rozdział 91 Rozdział 92 Rozdział 93 Rozdział 94 Rozdział 95 Rozdział 96 Rozdział 97 Rozdział 98 Rozdział 99 Rozdział 100 Rozdział 101 Rozdział 102 Rozdział 103 Rozdział 104 Rozdział 105 Rozdział 106 Rozdział 107 Rozdział 108 Rozdział 109 Rozdział 110 Rozdział 111 Rozdział 112 Rozdział 113 Rozdział 114 Rozdział 115 Rozdział 116 Rozdział 117 Rozdział 118 Rozdział 119 Rozdział 120 Rozdział 121 Rozdział 122 Rozdział 123 Rozdział 124 Rozdział 125 Rozdział 126 Rozdział 127 Rozdział 128 Tom II
Rozdział 129 Rozdział 130 Rozdział 131 Rozdział 132 Rozdział 133 Rozdział 134 Rozdział 135 Rozdział 136 Rozdział 137 Rozdział 138 Rozdział 139 Rozdział 140 Rozdział 141 Rozdział 142 Rozdział 143 Rozdział 144 Rozdział 145 Rozdział 146 Rozdział 147 Rozdział 148 Rozdział 149