Rezultatem wypowiedzenia tego jednego zdania było coś, czego Tang Feng prędko pożałował. Ge Chen i Lu Tian Chen rzecz jasna spotykali się w tajemnicy i prawdopodobnie nie było wielu osób, które wiedziały o ich sekretnym romansie. Jednak teraz, w swoim drobnym potknięciu, gdy próbował odegrać się na Ge Chenie, wypalił to bez zastanowienia. Jeżeli Ge Chen powiedział Lu Tian Chenowi, czy prezes umieści go na czarnej liście lub pozbędzie się go, by wszystko zamaskować?
Gdy dołączył ponownie do przyjęcia, Ge Chen i Su Qi Cheng szykowali się właśnie do wyjścia. Popularna gwiazda zdążyła już przebrać się w inny strój, lecz czemu nadal był on biały? Gdy Su Qi Cheng spojrzał na Tang Fenga, jego oczy wyrażały pewien wyrzut. Obydwaj wyszli bez pożegnania się z nim. Tang Feng westchnął w myślach. Lu Tian Chen już zmierzał w jego kierunku z lodowatą miną.
– Chodź tutaj. – Jego słowa były zdawkowe, a ton chłodny i złośliwy.
Zaszczycając Tang Fenga jedynie tym zdaniem, wspaniały prezes Lu odwrócił się elegancko i wszedł schodami na górę. Tang Feng nie miał innego wyjścia jak tylko podążyć za nim. Kto do cholery pozwolił Lu Tian Chenowi na bycie jego szefem? Poprosił Xiao Yu, żeby to sprawdziła. Kontrakt, który „Tang Feng” podpisał z Lu Tian Chenem, obejmował osiem lat a minęło jedynie pięć. Wolałby raczej nie zostać uziemionym i trzymanym na uboczu przez Lu Tian Chena przez pozostałe trzy lata. Nadszedł czas na to, by z nim porozmawiać.
– Zamknij drzwi – rozkazał zimno Lu Tian Chen, gdy wkroczyli do przestronnego pokoju wypoczynkowego.
Gdy Tang Feng wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi. W tym samym momencie włączył światło. Lu Tian Chen siedział już na kanapie, patrząc na niego nieco lustrującym wzrokiem.
– Osobiste problemy innych ludzi to nie moja sprawa. Nie musisz się obawiać, nie wyjawię żadnych twoich prywatnych spraw – rozpoczął rozmowę Tang Feng.
– Och? A co takiego wiesz o moich prywatnych sprawach, może mi wyjaśnisz? – Lu Tian Chen uśmiechnął się lekko. Aczkolwiek w oczach mężczyzny nie było ani śladu uśmiechu.
– Nie wiem nic. Tak tylko powiedziałem. – Wzruszył ramionami i uśmiechając się, usiadł naprzeciwko Lu Tian Chena. – Wcześniej mogły zaistnieć między nami jakieś nieporozumienia i w związku z tym, że rzadko kiedy pojawia się szansa na bycie
z prezesem Lu samemu, lepiej jest porozmawiać teraz.
– Och? Co takiego chcesz powiedzieć? – Zakładając ręce na piersi, Lu Tian Chen założył nogę na nogę i oparł się o kanapę. Chłodny uśmiech nie schodził z jego warg.
– Posiadanie bardzo natrętnego prześladowcy jest naprawdę niekomfortową rzeczą. Jednak jeżeli chodzi o tę sprawę, prezes Lu nie musi się dłużej martwić. Byłem wtedy niedojrzały i pewnie przesadziłem z niektórymi kwestiami. Ale nie zrobię tego teraz ani nigdy w przyszłości. – Przez całe swoje życie, to Tang Feng był zawsze ściganym, nigdy zaś ścigającym. Twarz Lu Tian Chena nie wyrażała żadnych emocji, więc Tang Feng mówił dalej. – Nie będę przenosił osobistych uczuć do pracy,nie ważne co stało się w przeszłości. Aktualnie niczego nawet nie pamiętam. Z pewnością ktoś tak ważny, jak prezes Lu nie będzie kontynuował sporu z kimś tak nieistotnym, jak ja, czyż nie? Powinniśmy puścić to w niepamięć, w porządku?.
Tang Feng poważnie wyciągnął rękę. Jego zachowanie powinno zaliczać się jako ukazywanie pokornej postawy. W każdym razie nie oczekiwał, że ktoś tak nadmiernie przenikliwy i uważny jak Lu Tian Chen mu odpowie. Jednakże zrobił i powiedział już niemalże wszystko, co mogło być zrobione i powiedziane. Lu Tian Chen powinien mniej więcej zrozumieć.
Lu Tian Chen ledwo spojrzał na Tang Fenga, który nadal zachowywał swój łagodny i uprzejmy uśmiech. Nie mógł obniżyć swojej wyciągniętej w powietrzu ręki, nawet jeżeli zaczynała go boleć. W sercu przeklinał po cichu Lu Tian Chena. Czy on celowo z nim zadzierał?
Proszę, powiedz coś szybko.
– Trudno uwierzyć, że te słowa wychodzą z twoich ust. – Jego spojrzenie padło
na wyciągniętą rękę Tang Fenga. Nachylił się do przodu i mocno chwycił dłoń drugiego mężczyzny. Z jego twarzą niemal dotykającą twarzy Tang Fenga, Tang Feng mógł poczuć ciepły oddech Lu Tian Chena wraz ze słowami, które wycedził. Zupełnie, jakby prosił się o bójkę – Tang Feng, lepiej zmądrzej. Najlepiej, żebyś zrozumiał, że niektóre rzeczy nie powinny zostać usłyszane, wypowiedziane i zrobione.
– Dziękuję bardzo prezesowi Lu za danie mi tej możliwości. – Tang Feng bezgłośnie wypuścił powietrze, które wstrzymywał. Nawet ktoś tak doświadczony, jak on w czasie konfrontacji z Lu Tian Chenem mógł odczuć wytwarzaną przez niego przygniatającą atmosferę. Uśmiechając się blado, Lu Tian Chen niespodziewanie wycofał rękę i chwycił Tang Fenga za szczękę.
– Nie próbuj wyłgać się z tego spiskowaniem. I nie myśl, że wskakując do łóżka Charlesa, zyskałeś jakąś wyższość. Trzymaj się swoich granic. Oprócz tej twarzy i ciała jesteś bezwartościowy. Wśród mężczyzn i kobiet nie jesteś jedynym gotowym na zrzucenie ciuchów i przespanie się z kimś.
Powstrzymując złość i poczucie upokorzenia, Tang Feng cieszył się ze swojego użytecznego nawyku wypracowanego w czasie gdy chorował na serce. Nie przegrał z gniewem. Po prostu udawał, że śmierdzący pies zaczął obok niego szaleńczo szczekać.
– Dziękuję za radę prezesa Lu – rzekł, uśmiechając się.
Lu Tian Chen wyszedł. Tang Feng siedział samotnie na kanapie. Delikatnie położył rękę na swojej klatce piersiowej. Mógł liczyć jedynie na siebie samego.
Tłumaczenie: Berenice96
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67 Rozdział 68 Rozdział 69 Rozdział 70 Rozdział 71 Rozdział 72 Rozdział 73 Rozdział 74 Rozdział 75 Rozdział 76 Rozdział 77 Rozdział 78 Rozdział 79 Rozdział 80 Rozdział 81 Rozdział 82 Rozdział 83 Rozdział 84 Rozdział 85 Rozdział 86 Rozdział 87 Rozdział 88 Rozdział 89 Rozdział 90 Rozdział 91 Rozdział 92 Rozdział 93 Rozdział 94 Rozdział 95 Rozdział 96 Rozdział 97 Rozdział 98 Rozdział 99 Rozdział 100 Rozdział 101 Rozdział 102 Rozdział 103 Rozdział 104 Rozdział 105 Rozdział 106 Rozdział 107 Rozdział 108 Rozdział 109 Rozdział 110 Rozdział 111 Rozdział 112 Rozdział 113 Rozdział 114 Rozdział 115 Rozdział 116 Rozdział 117 Rozdział 118 Rozdział 119 Rozdział 120 Rozdział 121 Rozdział 122 Rozdział 123 Rozdział 124 Rozdział 125 Rozdział 126 Rozdział 127 Rozdział 128 Tom II
Rozdział 129 Rozdział 130 Rozdział 131 Rozdział 132 Rozdział 133 Rozdział 134 Rozdział 135 Rozdział 136 Rozdział 137 Rozdział 138 Rozdział 139 Rozdział 140 Rozdział 141 Rozdział 142 Rozdział 143 Rozdział 144 Rozdział 145 Rozdział 146 Rozdział 147 Rozdział 148 Rozdział 149