Mo Dao Zu Shi

Rozdział 29 – Rosa II11 min. lektury

Spokojnie, właśnie miałem o tym wspomnieć. Wszyscy umarli. Choć powiedziałem, że on przeżył, to długo się tym nie nacieszył. Po kilku latach Chang Ping także zmarł. Jego śmierć była jeszcze bardziej przerażająca. Wykonano na nim lingchi. Chyba nie muszę tłumaczyć, co to jest? Lingchi to cięcie cudzego ciała skrawek po skrawku mieczem lub szablą trzy tysiące i sześćset razy, dopóki nie zostanie z niego sam szkielet…

Jak Wei Wuxian mógłby nie wiedzieć, czym jest lingchi? Gdyby ktoś chciał wydać książkę pod tytułem Tysiąc sposobów na wypełnioną agonią śmierć, to byłby najbardziej wykwalifikowaną osobą do jej napisania. Uniósł dłoń.

Rozumiem. A wiesz, dlaczego klan Chang został wybity?

Słyszałem, że zaplanowała to inna sekta. To pewnik, prawda? Inaczej dlaczego grupie kultywatorów nie udało się uciec przed czymś takim? Z pewnością zostali w środku uwięzieni przez coś lub kogoś.

Właściciel gospody przyniósł dwie przystawki złożone z orzeszków i nasion słonecznika na wszelki wypadek, gdyby rozmowa im się nie kleiła. Wei Wuxian podziękował skinieniem głowy i chrupiąc nasiona, kontynuował:

Czy ktoś odkrył, co to takiego było?

Paniczu, chyba żartujesz. Skąd tacy zwykli ludzie jak my mieliby wiedzieć cokolwiek na temat tych, którzy latają w przestworzach? Właściwie to wy powinniście wiedzieć więcej na ten temat. Słyszałem tylko pogłoski, że urazili kogoś, kogo nie powinni. Bądź co bądź, po tym nie było nikogo, kto zająłby się złem w okolicy Yueyang.

Urazili kogoś, kogo nie powinni? – zastanawiał się Wei Wuxian.

Dokładnie. – Kelner zjadł dwa orzeszki. – Te sekty długo trzymają urazę. Myślę, że klan Chang został obrany za cel przez innych kultywatorów. Czy zabijanie ludzi dla skarbów nie jest powszechne? Tak zostało napisane w książkach, opowieści i legendy też tak mówią. Choć nie jestem pewny, kto to zrobił, to podobno ma to jakiś związek ze znanym wszystkim łotrem.

Wei Wuxian uśmiechnął się, unosząc czarkę do ust i zerkając na niego z ukosa.

Niech zgadnę. Za chwilę powiesz, że nie wiesz, o którego łotra chodzi?

Zgadnij jeszcze raz. Tego akurat znam! Mówiono na niego patetyczny… Nie, patriarcha! Patriarcha Yiling!

Wei Wuxian się zakrztusił.

Co?

Znowu ja?!

Tak, dokładnie! – potwierdził kelner. – Nazywał się Wei, chyba Wei Wuqian1. Ludzie są tacy przerażeni i pełni nienawiści, kiedy o nim wspominają.

Wei Wuxian przemyślał sobie tę sprawę i ustalił dwie rzeczy. Po pierwsze, nigdy nie był w Yueyang i po drugie – nikogo nie zabił poprzez lingchi. Czuł, że to trochę absurdalne i zerknął na Lan Wangjiego, jakby oczekiwał wyjaśnień. Ten najwyraźniej od dłuższego czasu czekał na to spojrzenie, bo natychmiast powiedział:

Wychodzimy.

Wei Wuxian natychmiast zrozumiał. Lan Wangji chciał mu coś powiedzieć, ale nie mógł zrobić tego tutaj przy wszystkich.

No to chodźmy. Ile… Racja, już zostało zapłacone. Na razie zostawię tutaj ten alkohol. Dopiję, jak skończymy. – Po chwili żartem dodał: – Przypilnuj, żeby nadal tu był, kiedy wrócę.

Skończywszy już ponad połowę miseczki orzeszków, kelner odpowiedział:

Oczywiście! Nasza gospoda jest uczciwa dla wszystkich, starych i młodych. Proszę to tu zostawić i się nie martwić. Poczekamy, aż wrócicie i dopiero zamkniemy. Ej, młodzi panowie, idziecie teraz do rezydencji Changów? Łaa, ale fajnie. Jestem z tej okolicy i nigdy tam nie byłem! Śmiałem tylko zerknąć z daleka. Wejdziecie do środka? Co tam zrobicie?

Też tylko się przyjrzymy z daleka – odpowiedział Wei Wuxian.

Młody kelner był bardzo gadatliwy i szybko zaprzyjaźniał się z nieznajomymi. Choć nie rozmawiali zbyt długo, to już traktował Wei Wuxiana jak przyjaciela. Podszedł i objął go ramieniem.

Czy wasza praca jest ciężka? Dużo zarabiacie? Pewnie tonę, co? To naprawdę szanowna praca. Chciałbym tylko zapytać… Czy ciężko jest zacząć? Bo… – Paplał jak najęty, ale nagle zamilkł, spoglądając w bok. Wyszeptał: – Paniczu, dlaczego ten pan obok ciebie się tak… na mnie gapi?

Wei Wuxian spojrzał we wskazanym kierunku, ale Lan Wangji właśnie się odwrócił i wyszedł na zewnątrz.

Och, on. Mój przyjaciel został surowo wychowany. Nienawidzi, kiedy ludzie przy nim się tak frywolnie zachowują i się dotykają. To dziwne, prawda?

Kelner niezręcznie zabrał ramię i stłumionym głosem powiedział:

Rzeczywiście dziwne. Łypał na mnie, jakbym obejmował jego żonę…

Lan Wangji miał dobry słuch, więc to niemożliwe, by tego nie usłyszał. Wyobrażając sobie, jak może się teraz czuć, Wei Wuxian z całych sił starał się nie śmiać zbyt mocno, by nie bolał go brzuch.

Skończyłem cały słój – powiedział szybko kelnerowi.

Słucham?

Wei Wuxian wskazał na samego siebie.

Stoję.

Nareszcie przypomniał sobie, że wcześniej powiedział „jeśli będzie pan w stanie ustać po tym na nogach, to przyjmę pańskie nazwisko!”, więc szybko wypalił:

Och… Oooch! Uch… Łał! Nie żartuję, pierwszy raz widzę, by ktoś nadal mógł stać i mówić po wypiciu całego słoju! Paniczu, jak się nazywasz?

Nazywam się… – Nagle przypomniał sobie tego „Wei Wuqiana”, o którym wspomniał kelner i kąciki jego ust zadrżały. Gładko dokończył: – Lan.

Kelner był najwyraźniej bardzo gruboskórny, bo bez zmiany wyrazu twarzy oznajmił:

Tak. Od dzisiaj nazywam się Lan!

Wyglądało, jakby Lan Wangji potknął się lekko, przechodząc pod jasnoczerwonym szyldem gospody. Uśmiechając się zawadiacko, Wei Wuxian skrzyżował ramiona na plecach, podszedł do niego i poklepał go po ramieniu.

Hanguang-jun, w podzięce za uregulowanie rachunku kazałem mu przyjąć twoje nazwisko.

Po opuszczeniu miasta poszli w stronę wskazaną przez kelnera. Stopniowo zmniejszyła się ilość spotkanych na drodze ludzi, ale za to rosło coraz więcej drzew.

Dlaczego nie pozwoliłeś mi go dalej wypytywać? – zapytał Wei Wuxian.

Nagle sobie przypomniałem, że słyszałem, co zdarzyło się w Yueyang. Nie było potrzeby dalej pytać.

Pozwól mi o coś zapytać, zanim mi o tym opowiesz. Potwierdź, uch, że nie wybiłem całego klanu Chang. Prawda?

Jego dusza była w miarę stabilna przed śmiercią, więc to niemożliwe, by wybił tyle osób i niczego nie pamiętał!

Nie.

Och.

Było tak, jakby powrócił do tamtych dni, kiedy uważano go za coś gorszego od szczura i wszyscy go nienawidzili. Odegrał we wszystkim rolę, więc obwiniano go za każde zło. Jeśli wnuk sąsiada źle jadł i schudł trzy kilo, to na pewno dlatego, że dzieciak przestraszył się opowieści o patriarsze Yiling rozkazującemu Upiornemu Generałowi, by mordował ludzi.

Jednak Lan Wangji dodał coś jeszcze:

To nie ty ich zabiłeś, ale miało to z tobą związek.

Jaki?

Po pierwsze, ludzie, którzy mieli z tym coś wspólnego, dzielili przeszłość z twoją matką.

Wei Wuxian się zatrzymał. Nie wiedział, co obecnie czuje, ani jaką ma minę.

Moją matką? – zapytał po chwili ciszy.

Wei Wuxian był synem Wei Changze, służącego z sekty YunmengJiang, i Cangse Sanren, samowolnej kultywatorki. Jiang Fengmian i jego żona, Yu Ziyuan, dobrze znali jego rodziców. Pomimo tego Jiang Fengmian nigdy nie wspominał przy nim swojego przyjaciela, a Yu Ziyuan nigdy w ogóle z nim nie rozmawiała. Miał szczęście, że go nie wychłostała, a potem nie kazała mu klęczeć w sali przodków, żeby nie zbliżał się do Jiang Chenga. Wszystko, co wiedział o rodzicach, powiedzieli mu inni ludzie, ale naprawdę nie było to wiele.

Słyszałeś o Xiao Xingchenie? – Lan Wangji też się zatrzymał i odwrócił, by na niego spojrzeć.

Nie – odpowiedział Wei Wuxian po przegrzebaniu wspomnień.

To poprawna odpowiedź. Był znany dwanaście lat temu, kiedy opuścił górę swojej mistrzyni. Teraz nikt o nim nie mówi.

Dwanaście lat temu, czyli rok po oblężeniu Kopców Pogrzebowych w Yiling, więc nic dziwnego, że go to ominęło.

Jakiej góry? Kto go uczył?

Nie wiem, o którą górę chodziło. Był nauczany przez kultywatora. Xiao Xingchen to pupil Baoshan Sanren.

Wei Wuxian zrozumiał, dlaczego Lan Wangji powiedział, że ta osoba dzieliła przeszłość z jego matką.

Czyli Xiao Xingchen jest moim kultywacyjnym wujem.

Cangse Sanren także była uczennicą Baoshan Sanren.

Baoshan Sanren to kultywatorka, która żyła w separacji od reszty świata i podobno pochodziła z tego samego pokolenia, co Wen Mao i Lan An. Większość bohaterów z tamtych czasów już dawno obróciło się w proch, ale Baoshan Sanren nie poległa. Jeśli to prawda, to musiała mieć setki lat i bardzo wysoki poziom kultywacji. W tamtych czasach prym wiódł Wen Mao, który zapoczątkował kultywację skupiającą się na rozwoju klanów zamiast sekt, więc różne siły połączone więzami krwi pojawiały się jak grzyby po deszczu. Każdy znany kultywator postanowił założyć sektę. Ale ona zdecydowała się pozostać w samotności, żyjąc na zboczu góry pod kultywacyjnym imieniem Baoshan Sanren. Jednak nikt nie wiedział, która góra dała jej schronienie. Skoro o tym mowa, to można to było nazwać odejściem do samotni tylko dlatego, że nikt o tym nie wiedział.

Zamieszkała na nieznanej niebiańskiej górze i często brała na uczniów porzucone dzieci. Jednak wszyscy musieli złożyć przysięgę, że poświęcą całe swoje życia kultywacji, nigdy nie opuszczą góry i nie wejdą między ludzi. W innym wypadku bez względu na powód nigdy nie będą mogli wrócić. Będą musieli sami przeżyć w świecie śmiertelników i całkiem zerwać więź ze swoim nauczycielem.

Wszyscy mówili o Baoshan Sanren z szacunkiem za to, że przewidziała konieczność ustalenia takiej zasady. To dlatego, że przez setki lat tylko troje uczniów opuściło górę – Yanling Daoren, Cangse Sanren i Xiao Xingchen. Żadne z nich nie doświadczyło spokojnej śmierci.

Wei Wuxian od dziecka znał losy pierwszego i drugiego ucznia, więc niepotrzebne były dalsze wytłumaczenia. Dlatego Lan Wangji opowiedział mu tylko historię ostatniego pupila.

Xiao Xingchen miał tylko siedemnaście lat, kiedy odszedł od swojej mistrzyni. Lan Wangji nigdy nie spotkał go osobiście, ale słyszał o jego talencie od innych.

Wtedy dopiero co zakończyło się oblężenie Kopców Pogrzebowych i minęło zaledwie kilka lat od Kampanii Zestrzelenia Słońca. Wszystkie prominentne sekty przyjmowały w swoje szeregi wykwalifikowanych kultywatorów. Xiao Xingchen opuścił swój dotychczasowy dom w nadziei na uratowanie świata. Ze swoim niezwykłym talentem i naukami przyjętymi od wspaniałego mistrza podczas pierwszych nocnych łowów w jednej ręce trzymał trzepaczkę z końskiego włosia, a w drugiej długi miecz i samotnie pokonał potwora, zajmując pierwsze miejsce i stając się sławnym w ciągu jednej nocy.

Sekty zobaczyły mądrego i uzdolnionego młodego kultywatora, więc wszyscy zaprosili go, by do nich dołączył. Jednak Xiao Xingchen odrzucił ich propozycje. Powiedział, że nie chce polegać na żadnych sektach, ale planował z bliskim przyjacielem założyć swoją – taką, która nie przykładała wagi do więzów krwi.

Miał potulną osobowość, ale silne serce, delikatne z zewnątrz, zdeterminowane w środku. Kiedy tylko ktoś miał jakiś problem, to od razu biegł do niego po pomoc. Był bardzo moralny, więc nigdy nie odmawiał, przez co ludzie często go wychwalali.

To wtedy ktoś zniszczył klan Chang.


1. Wei Wuxian – bez zawiści; Wei Wuqian – bez pieniędzy.

Tłumaczenie: Ashi

Tom I
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36

Tom II
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57

Tom III
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83

Tom IV
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Posłowie autorki I
Posłowie autorki II

Dodatki
Ekstra 1
Ekstra 2
Ekstra 3
Ekstra 4
Ekstra 5
Ekstra 6

7 Comments

  1. Doriss

    Jejkuu, to się robi coraz ciekawsze <3
    Muszę jednak przyznać, że jeśli chodzi o Xiao Xingchena to bardziej mi się podoba wersja historii z dramy, bo jednak Wei Wuxian zdążył go spotkać w pierwszym życiu. Z racji tego jego emocje jednak były silniejsze kiedy poznał końcówkę historii Xiao – taka moja opinia ^^

    Odpowiedz

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.