– Feng Ming, nie będziemy uciekać. – Rong Tian przytulał do siebie kochanka. – Nie możemy uciec. Od podjętej decyzji nie ma już odwrotu.
Rong Tian był Królem, Królem Xi Rei. Jego decyzje były rozważne, a przypuszczenia niezwykle trafne. Tak, jak przewidział, już po paru godzinach toksyczny dym rozprzestrzeniał się po całym labiryncie, nie omijając ani jednej groty czy zakamarka i niespiesznie spływał w dół przez wyryty wcześniej przez Rong Hu otwór na peryskop.
Feng Ming nie zamierzał się poddać i tracić wszystkiego, co odzyskał dopiero parę dni temu. Odszukał wśród spanikowanych ludzi Lie Er i rozkazał mu:
– Pośpiesz się, znajdźcie trochę grubych tkanin, namoczcie je dokładnie w wodzie, a w sam ich środek dajcie trzy garście mokrej ziemi. Dokładnie okryjcie tym nosy i usta. Chwilowo tylko to nam może pomóc, chociaż nie jestem pewien, czy te maski przeciwgazowe będą skuteczne.
Wszyscy ludzie niemalże natychmiast zaczęli okrywać twarze mokrym materiałem. Patrzyli po sobie zaskoczeni, i pomimo tego, że wyglądali niezwykle dziwnie, żadnemu z nich nie było do śmiechu.
Wpuszczenie pod ziemię toksycznego dymu było tylko pierwszą częścią przypuszczonego ataku. Jak się spodziewali, tuż po tym jak dym przestał ulatniać się z otworu, dało się słyszeć serię huczących dźwięków dobiegających niedaleko miejsca, skąd jeszcze chwilę temu sączyła się toksyczna mgła. To armia Li wyżłabiała szerszy pasaż, a hałas, jaki przy tym czynili, wlewał w serca ukrytych pod ziemią ludzi jeszcze większą trwogę.
Kawałki dużych kamieni i ziemi spadały z sufitu wprost na podłogę podziemnego schronu.
– Naszą jedyną szansą na wydostanie się stąd jest to, iż Ruo Yan myśli, że wszyscy zostaliśmy podtruci. Musimy rzucić się na nich błyskawicznie i stawić im opór. – Rong Tian szybko przebiegł wzrokiem po tłumie wystraszonych ludzi.
Wszyscy jego towarzysze byli teraz przy nim. Rong Hu, Lie Er, wojownicy Xi Rei i ostatnia potęga Plemienia Księżycowej Ziemi. Były tu również Chiu Yue i Chu Xing oraz reszta służby, a wszyscy oni tworzyli grupę mniejszą niż siedemset osób.
Rong Tian trzymał miecz w swej dłoni, a Feng Ming stał przy jego ramieniu, nie okazując strachu w tej godzinie próby.
Rong Hu milczał przez dłuższy czas. W końcu nie wytrzymał i powiedział:
– Wieli Królu, proszę ukryj się tu pod ziemią. Poprowadzę ludzi do walki, a ty zyskasz okazję do ucieczki.
– Siedmiuset ludzi przeciwko tysięcznej armii? Nawet nagły atak nie da nam zwycięstwa. – Rong Tian westchnął głośno. Nawet on zadawał sobie sprawę, że ta walka była z góry przegrana. Jednak stanowczo pokręcił głową i dodał: – Jeśli nie skorzystamy z tej okazji, nasza jedyna droga ucieczki będzie stracona. W jaskiniach jest teraz ciężko oddychać, nieuchronnie zostaniemy wyłapani przez Ruo Yana.
– Ten podziemny labirynt ma wiele korytarzy, nie możemy być pewni, że Ruo Yan nas w nich odnajdzie – zauważył nagle Lie Er. – Jeśli Wielki Król odmawia ucieczki przed wojskiem Królestwa Li, proszę pozwól mi Panie zamiast ciebie ochraniać Księcia Minga. Pozwól nam iść do najgłębszego miejsca tej podziemnej jaskini.
Serce Feng Minga zacisnęło się w jego klatce piersiowej. Wielkie czarne oczy wpatrywały się w Rong Tiana.
Mężczyzna odwrócił się w jego stronę i uśmiechnął delikatnie, mówiąc:
– Feng Ming nie opuści mego boku.
Książę poczuł się wzruszony. Zrobił krok w przód i stanął twarzą przed Rong Tianem, patrząc na niego z uczuciem.
Lekki, żółtawy dym unosił się w całej jaskini, tworząc w powietrzu dziwne scenerie. Docierał już do miejsca, w którym stali. Rong Hu wyszedł naprzeciw niego i nosząc na twarzy prostą maskę przeciwgazową Feng Minga, wziął nagle głęboki wdech, wciągając przez nią gęsty dym. Tłum zebrany wokół wstrzymał oddech, czekając w napięciu na to, co stanie się dalej.
Niedługo po tym Rong Hu odwrócił się i wykonał gest dłonią. Wyglądało na to, że materiał był w stanie wystarczająco dobrze filtrować toksyczne opary. Feng Ming poczuł natychmiastową ulgę. Trujące starożytne toksyny wciąż nie miały szans z nowoczesną chemiczną bronią. Nie był nawet pewien czy ziemia tej podziemnej jaskini, będzie w stanie przefiltrować powietrze choć w najmniejszym stopniu. Ale wyglądało na to, że Bóg wciąż im sprzyjał.
Z oddali docierały do nich odgłosy bicia dzwonów, odbijając się echem w ich głowach.
– Ruo Yan używa dźwięku dzwonów, aby zwabić do siebie podtrutych toksyną ludzi – zauważył Lie Er.
Rong Tian, spojrzał szybko na niego i, w dalszym ciągu przyciskając maskę do twarzy, powiedział:
– Musimy po prostu udawać, że zostaliśmy zainfekowani i szybko udać się w kierunku, z którego dochodzi dźwięk dzwonów. Słuchajcie mych rozkazów, gdy tylko w zasięgu naszego wzroku pojawi się Ruo Yan, musimy go zabić. Tylko zabijając Króla Li, wywołamy wśród jego żołnierzy chaos. To nam da szansę ucieczki.
Wszyscy jednomyślnie przytaknęli. Na wszystkich twarzach widać było niespodziewane zacięcie, a w oczach pojawiła się nagła odwaga.
Żółty dym był bardzo gęsty, nie rozmywał się, nie wietrzał, lecz powoli podpływał do nich.
Tłum zebranych pod ziemią ludzi, przytrzymując maski na twarzach, ruszył w końcu wprost w gęstą mgłę. Przeszli przez bardzo długi korytarz, na którego końcu, ujrzeli sączące się z góry światło.
– To bardzo dziwne. Wokół miejsca z którego dochodzi dźwięk dzwonów, nie ma żadnego dymu. Boże pobłogosław moje Xi Rei. – Rong Tian, jako pierwszy zdjął prowizoryczną maskę i wziął głęboki wdech. Nagle zmarszczył brwi i cicho dodał: – Możecie wszyscy to zdjąć, nie ma tu toksycznego dymu.
W chwili ataku na Ruo Yana mieli udawać otępiałych, dlatego nie mogli teraz nosić na swych twarzach dziwnych masek przeciwgazowych.
Odgłos zbliżających się, głośnych kroków rozbrzmiał echem wśród ścian tunelu. Chwilę później uśmiechnięty Ruo Yan staną po drugiej stronie wejścia do podziemnej groty, patrząc na tłum maszerujących wśród kamiennych ścian ludzi, z których każdy miał pusty wzrok.
Wyjściem z tunelu okazał się dawny pokój Feng Minga, jednak w tej chwili jego ściany były zburzone, a tysięczna armia dzierżąca broń otaczała gruzy ze wszystkich stron.
Mały oddział żołnierzy Xi Rei, służba i ludność Plemienia Księżycowej Ziemi niespiesznie wystawiali swe głowy z tunelu. Ich oczy nie wyrażały strachu, gdy zwarcie jeden za drugim stawiali swe kroki na powierzchni.
Ostatnimi, którzy się pokazali, byli Rong Tian i Feng Ming. Pierwszy z nich wyglądał dostojnie i imponująco, natomiast drugi miał piękną twarz i zwiewną posturę. Stali ramię przy ramieniu, jakby jakaś magiczna siła przyciągała ich ku sobie.
Ruo Yan wydawał się przez chwilę niezadowolony, że tych dwoje nadal nie stało przed nim posłusznie, tylko lgnęło do siebie.
– Haha, to naprawdę urzekające, mimo oszołomienia wciąż stoją do siebie przyklejeni. – Ruo Yan przyglądał się im uważnie przez chwilę. Przekazał dzwon w ręce Miao Guang, po czym podszedł bliżej i podniósł podbródek Feng Minga. Nagle uśmiechnął się szeroko i powiedział:
– Mój piękny Książę Ming, jak się miewasz? – Gładka i jedwabista skóra przyprawiała ludzi o szybsze bicie serce, czyniąc ich zafascynowanym jego czarem.
Nagle piękne, ciemne oczy Feng Minga, stały się wyraźniejsze, kiedy z błyskiem nienawiści spojrzały wprost w oczy Ruo Yana. Zaskoczony mężczyzna natychmiast odskoczył w tył.
– To podstęp.
Jednak pomimo tego, że wykrzyczał to wystarczająco szybko, to i tak było już za późno. Miecz ukryty za plecami Rong Tiana celował teraz prosto w jego twarz.
Jednym szybkim ciosem uderzył w głowę Ruo Yana i pomimo iż mężczyzna natychmiast odskoczył, to i tak zaczął krwawić.
Nagle spośród tłumu dało się słyszeć krzyk Rong Hu:
– Do ataku!
Siedmiuset ludzi jak jeden mąż stanęło do walki tłocząc się ramię przy ramieniu. W ich oczach widać było morderczą aurę, a ciała przestały być pustymi, bezwładnymi skorupami, jakimi były jeszcze chwilę temu.
– Pojmać Króla Li!
Rozpętała się brutalna walka, świeża krew rozlewała się wszędzie, a do uszu docierały wrzaski i ryk zabijanych ludzi.
Strażnicy wokół Ruo Yana, złapani w pułapkę nieprzerwanie krzyczeli rzucając się do ataku. Przez krótką chwilę Ruo Yan i jego gwardziści zostali ściśle otoczeni przez żołnierzy Xi Rei. Jednak niemalże natychmiast okrążył ich pierścień ponad tysięcznej Armii Królestwa Li.
– Królewski Bracie! – Miao Guang czuła prawdziwy strach.
W tym całym chaosie usłyszeli naglę głos Rong Tiana:
– Ruo Yan, weź mój miecz!
Lecące ostrze przebiło powietrze i odbiło się echem od zbroi Króla Li. Nagły ból, jaki odczuł w tym miejscu sprawił, że jego twarz szkaradnie się skrzywiła. Kiedy schylił się, aby podnieść miecz i bronić się przed natarciem, został zaatakowany przez Rong Tiana.
Chwiejnym krokiem zdołał się jednak wycofać i zablokować nacierające ostrze. Straże desperacko blokowały atak, który nadchodził ze wszystkich stron. Ruo Yan i Rong Tian po raz kolejny stanęli twarzą w twarz w walce na śmierć i życie.
Władcy dwóch potężnych Królestw walczyli w chaosie. Wokół rozgrywała się prawdziwa tragedia. Ponad tysięczne wojsko chcąc ratować swego Króla napierało i zacieśniało krąg, mordując ludzi walczących w środku.
Szansa na ucieczkę oddalała się coraz bardziej. Rong Tian uderzył trzy razy z rzędu i pomimo tego, że zranił Ruo Yana, to sytuacja i tak wyglądała na beznadzieją.
Ludzi walczących przy jego boku robiło się coraz mniej, pozostało ich nie więcej niż dwustu. Wojsko Królestwa Li nieprzerwanie atakowało żołnierzy Xi Rei, stopniowo przybliżając się do Ruo Yana, który ledwo opierał się napastnikom.
Rong Tian nie czekał ani chwili dłużej, odwrócił się i przyciągnął do siebie Feng Minga:
– Uciekamy!!
Uciekać? Jak uciekać?
Feng Ming rozejrzał się dookoła. Wojsko Li było wszędzie, a mrożące krew w żyłach krzyki dobiegały z każdej ze stron. Rong Hu i inni pokryci krwią ochraniali ich, walcząc w śmiertelnej potyczce. Wszędzie morze krwi… Trudno było nawet dostrzec różnice między niebem a ziemią, życiem a śmiercią….
Wszyscy już dawno stracili zdrowy rozsądek. Machali dziko mieczami w swych dłoniach, a każde zamachnięcie okrywało ostrze świeżą krwią i zasiewało ziemię kolejnymi trupami.
Ruo Yan walczył w pobliżu. Starali się ruszać powoli, aby uniknąć żołnierzy Li, lecz było to tylko pobożne życzenie. Zdołali jednak zbliżyć się do kawalerii wrogiego wojska. Rong Tian ciął mieczem, zabijając ludzi i w końcu złapał jeden z koni.
Odwrócił się w mgnieniu oka i podtrzymując Feng Minga, pomógł mu wspiąć się na grzbiet ciemnogniadego ogiera.
– Ruszaj!
Walcząc zawzięcie również dla siebie zdobył konia i natychmiast go dosiadł.
Rong Hu, którego spryt i inteligencja nie miały sobie równych, już od pewnego czasu ścinał głowy wyczerpanych wrogów i ranił ich ciała z grzbietu wierzchowca.
Lie Er walczył zawzięcie. Sznur korali na głowie Chiu Yue był rozerwany na kawałki, a jej włosy potargane i umazane krwią.
Rong Tian zabrał ze sobą do walki tylko kilku ludzi, z oddali usłyszeli nagle ryk Ruo Yana:
– Łapać ich! Złapać ich dla mnie!
Wielkość i potęga są niezrównane w świecie. Rong Tian w tym właśnie momencie wprawił ludzi w zdumienie. Wymachując swym mieczem wyglądał jak szafarz życia i śmierci.
Feng Ming odwrócił się w jego stronę. Na swych plecach Rong Tian dźwigał jedną osobę. Drobna postać wyrywała się z całych sił, jednak szybko została przytrzymywana ramieniem mężczyzny i nie była wstanie oprzeć się jego sile. Feng Ming wytężył wzrok. To była Miao Guang!
– Ruo Yan nie zależy ci na życiu siostry? – zagrzmiał Rong Tian.
Wojska Li spowolniły ruchy, a każdy z żołnierzy wpatrywał się w niego jak w przerażający obraz. Jak do tego doszło? Kiedy ich Księżniczka wpadła w ręce Króla Xi Rei?
W chwili nie dłuższej niż oddech, Rong Tian wyprowadził swych ludzi z kręgu otaczających ich i zszokowanych żołnierzy wroga. Cała droga naznaczona była krwią i martwymi ciałami.
Mężczyzna zmusił konia by się obrócił i posłał Feng Mingowi szeroki uśmiech.
Tysięczna Armia Królestwa Li zapełniała każdy najbliższy skrawek ziemi! Przebyta krwawa walka, której przerażające dźwięki jak żywe wciąż dźwięczały w głowie! Lecz mimo tego krytycznego momentu, on wciąż potrafi się tak ciepło uśmiechać? Feng Ming stracił swą czujność i patrzył zdumiony.
– Feng Ming, nie rzucam słów na wiatr.
Złowrogie uczucie ogarnęło nagle serce Księcia.
– Nie! – krzyknął nagle. – Nie!!
Chciał ruszyć do przodu, jednak nagle został uderzony w tył głowy. Poczuł jak traci przytomność. Zanim jednak runął na ziemię, czyjeś ręce złapały go i ochroniły przed upadkiem.
Rong Hu przytrzymał go mocno i spojrzał na swego Króla. W oczach Rong Tiana dostrzegł błysk pochwały.
– Ruszaj pierwszy!
Ruo Yan nie był przeciętną osobą, a Miao Guang w rękach wroga nie była w stanie zbyt długo powstrzymać go przed działaniem.
Rong Tian był Królem. Tylko Król Xi Rei był w stanie wywołać taki chaos wśród wojska Li.
Rong Hu nie powiedział ani słowa. Trzymając mocno Feng Minga popędził konia i galopem oddalił się od tego piekielnego miejsca, zostawiając za sobą tylko kłęby dymu.
Rong Tian uśmiechał się delikatnie, dumnie spoglądając na oddalonego od siebie Ruo Yana.
– To zaskakujące, że tak naprawdę kochasz swoją siostrę.
Ruo Yan odwzajemnił uśmiech.
– Myślisz, że będą w stanie uciec z Królestwa Li?
Rong Tian nie odpowiedział mu. Uderzył wyrywającą się z jego rąk Miao Guang, ogłuszając dziewczynę. Pociągnął za lejce, a koń natychmiast go usłuchał, jakby czuł, że dosiada go właśnie prawdziwy bohater.
– Ruo Yan, dla mnie, jako twego największego wroga, nie chciałbyś pewnie zbyt łatwej śmierci? – Rong Tian przerwał na chwilę, po czym spokojnie dodał. – A może zmierzymy się w kolejnej bitwie? – Jego zranione żebro krwawiło obficie. – Wypuszczę Miao Guang, zanim mnie zabijesz. Ale nie pozwól swoim oddziałom ścigać Feng Minga.
Ruo Yan zaśmiał się chłodno. Jego ciemne oczy wyrażały nieznaczną wdzięczność.
Ręka Rong Tiana delikatnie zwolniła uścisk, a bezwładne ciało Miao Guang opadło na ziemię.
Ruo Yan podniósł dłoń, stanowczo wydając polecenie:
– Przekazać rozkaz. Armia Generała Lu Wei ma otoczyć najbliższe dziesięć Li terenu. Gdy zobaczą Króla Xi Rei, schwytać. Nie zabijać! – Podnosząc z ziemi łuk, leżący tuż przy jego nodze, Ruo Yan uśmiechnął się złowieszczo. – Dziś osobiście zapoluję na tak zwanego Wielkiego Króla Xi Rei.
Miecz, którym mógł się bronić, również został odrzucony przez Rong Tiana na ziemię. Mężczyzna spojrzał w oczy Ruo Yana i chłodno mu przypomniał:
– Dopóki mnie nie zabijesz, nie masz prawa ścigać Feng Minga.
– Obiecuję to jako Król – odpowiedział Ruo Yan i szybko dodał: – Nie martw się!
Rong Tian uśmiechnął się lekko. Pomimo tego, iż jego głowa pokryta była krwią i nie miał przy sobie broni, to wciąż wyglądał bardzo dostojnie, jak prawdziwy władca.
Król.
Zaufał Ruo Yanowi.
– Rong Tian, jak długo możesz opóźniać złapanie Feng Minga?
– Im dłużej, tym lepiej. – Rong Tian zaśmiał się głośno i odwrócił konia.
W chwili, kiedy ruszył, Ruo Yan wzniósł do góry łuk. Strzała jak meteor poszybowała wprost w kierunku odjeżdżającego mężczyzny i wbiła się prosto w jego prawe ramię. Trysnęła z niego krew.
Koń zarżał głośno i pognał do przodu. Ruo Yan patrzył jak się oddalają, a jeździec chłoszcze zwierzę, aby jeszcze bardziej przyspieszył.
– Rong Tian, chcę strzałą po strzale powoli odbierać ci życie…
Niebo wciąż było jasne i czyste. Król Xi Rei, nieuzbrojony i otoczony przez tysięczną wrogą armię, starał się uciec przeznaczeniu. Wiedział, że to nie koniec, ale miłość do Feng Minga i Xi Rei dawała mu siłę i odwagę, jakiej właśnie teraz potrzebował.
Tłumaczenie: Polandread
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Tom II
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Tom III
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Tom IV
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział ekstra
Tom V
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Tom VI
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Tom VII
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdział 125
Rozdział 126
Rozdział 127
Rozdział 128
Rozdział 129
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział ogromnie ciężki do czytania.Emocję , napięcie , wzruszenie a na koniec z mojej strony łzy i zamknięcie laptopa.Gwałtowne.To moja reakcja na fabułę………I poszłam gotować obiad.