– Lu Feng! – krzyknął Hubbard, widząc, jak pułkownik zaciska ręce na drzwiach tak mocno, że aż pobielały mu knykcie. Lekko spuszczone rzęsy i puste oczy próbowały ukryć jego smutek, lecz drżące palce wszystko zdradzały. Pośród morza ognia jego głos był zachrypnięty, lecz wciąż spokojny i silny.
– Przygotujcie się do ataku.
Niespodziewanie walka nie była zbyt trudna. Potwory wyraźnie zwolniły. W końcu nie atakowały szaleńczo i obsesyjnie, jakby czegoś poszukiwały. Po prostu zachowywały się, jakby udały się na zwyczajne polowanie.
Niektóre odwróciły się i skierowały z powrotem w stronę Otchłani. Inne wciąż skupiały się na Instytucie. Większość bestii, która wdarła się do środka, została zabita przez Klatkę Simpsona. Ostatecznie urządzenie się przegrzało i powoli zaczęło wyłączać, lecz z powodzeniem udało im się odeprzeć atak.
Potwory otaczające Instytut zostały ostrzelane bronią ciężką i miniaturowymi bombami atomowymi z PL1109. To były dzikie tereny, więc nie musieli się powstrzymywać, omijając tylko przestrzeń na szczycie. Tak jak w Podziemnej Bazie Miejskiej myśliwce wspaniale się sprawdzały.
Bestie były zabijane jedna po drugiej, a broń ciężka zapewniła stabilną linię obrony wokół Instytutu. Potwory z Otchłani były wystarczająco inteligentne, by wyciągnąć wnioski. Po chwili zastanowienia odwróciły się i uciekły.
Nadeszły nagle jak tsunami i wycofały się powoli jak spokojna fala. Na tym samotnym górskim szczycie po dwóch godzinach wszystko ucichło. Czerwień, biel i różne inne odcienie płynów ustrojowych mieszały się na trawie. W południe, gdy słońce świeciło najmocniej, krew błyszczała w jego promieniach.
– Jak baza? – zapytał w końcu Polly.
Jednak w odpowiedzi usłyszał wyłącznie duszącą ciszę. Po dłuższej chwili nagły dźwięk rozległ się w awaryjnym kanale komunikacyjnym.
– Tu Baza Północna. – Głos doktora Ji lekko drżał. – Cześć. Chciałbym zapytać, jak tam sytuacja.
– Tu Górski Instytut Badawczy. Witam – odparł Polly. – Potwory się wycofały. Przeżyło 37 osób.
– W Bazie Północnej… potwory się wycofują. – Pośród trzasku napięcia dochodzącego z głośnika głos doktora brzmiał, jakby był niezwykle zachrypnięty. – Personel schronił się w laboratorium w centrum generatora pola magnetycznego. Przeżyło… 342 osoby, z czego 136 jest poważnie rannych. Atak z powietrza jest mało efektywny, skończyły nam się bomby termonuklearne, broń biała jest niezbyt skuteczna, a żołnierze są zaniepokojeni. – Sapnął ciężko, tak jakby coś powstrzymywał. – Potwory nie atakują już tak zaciekle, lecz jeszcze się nie poddały. Wciąż… Bronimy laboratorium…
Polly wpatrywał się w pusty ekran.
– Czy jesteś ranny? – zapytał w końcu.
Ton doktora Ji nadal był bardzo formalny, lecz tym razem dało się w nim wyczuć drżenie emocji.
– Jestem. Panie Polly, nigdy się nie spotkaliśmy, ale… – Nie kontynuował tej myśli. Po krótkim westchnieniu zmienił temat: – Służyłem bazie dwadzieścia lat. Jestem mądry, lecz nigdy nie udało mi się odkryć nic przełomowego.
– Od ludzi z bazy słyszałem, że nadzorował pan rozwój urządzeń do testów genetycznych. Teraz mówią, że wyprodukował pan roztwór, który powstrzymuje zniekształcenie i to prawdopodobnie dzięki niemu generatory pola magnetycznego wciąż są całe.
– Dzię… dziękuję – odparł doktor Ji. – Będziemy chronić generatory do ostatniej chwili, lecz także… Bądźcie przygotowani na ewentualne zniknięcie pola magnetycznego. Proszę… uważajcie na siebie.
Głos naukowca zamilkł, lecz wciąż dało się słyszeć nieregularne oddechy. Nastąpił przerywany dźwięk podobny do spięcia prądu, potem pomruki, głosy wydające rozkazy, strzały, krzyki, spadające przedmioty i walące się ściany. W Górskim Instytucie Badawczym panowała cisza.
– Czyli… wszyscy umrzemy? – zapytał ktoś w końcu.
Jeśli Baza Północna nie wytrzyma, to sztuczne pole magnetyczne zniknie. Formacja PL1109 może wesprzeć ich z zewnątrz, lecz nawet ich możliwości były ograniczone. Ile dni przetrwają bez pola magnetycznego? Pomimo niekończących się poświęceń i stabilnej częstotliwości nadal nie mieli nadziei na przeżycie.
Ludzie wciąż spoglądali na księżyc odbijający się na powierzchni wody. Nikt nie odpowiedział i zapadła martwa cisza, a powietrze śmierdziało zgnilizną. Ktoś zaśmiał się lekko, lecz zabrzmiało to jak nóż drapiący po zamarzniętym kawałku stęchłego mięsa, niezwykle prześmiewczo. Nagle dźwięk z komunikatora się zmienił.
– Cześć. – Wymowa mówiącego nie była najlepsza, a kilka sylab ledwo co dało się rozpoznać. – Przepraszam, mieliśmy awarię sprzętu i nie udało nam się wysłać wiadomości na awaryjny kanał komunikacyjny. Tu centrum dowodzenia Podziemnej Bazy Miejskiej.
Wszyscy zamarli.
– Tu Górski Instytut Badawczy – odparł Polly. – Jak sytuacja w Podziemnej Bazie Miejskiej?
– Wszystko jest w porządku. Po tym, jak dwa miesiące temu potwory zaatakowały bazę, zamknęliśmy bramy i wprowadziliśmy pełną blokadę. Dzisiaj bestie wdarły się na równiny, lecz ze względu na naszą przewagę geograficzną nie udało im się wedrzeć do środka. – Polly drgnął lekko. Po chwili rozmówca kontynuował: – Podziemna Baza Miejska dziękuje Bazie Północnej za bezinteresowną pomoc. W szczególności jesteśmy wdzięczni pułkownikowi Lu Fengowi za podjęcie decyzji i dowodzenie misją. Gdy poznaliśmy sytuację, to broń, materiały i amunicja dostarczone nam przez Bazę Północną zostały załadowane do transportowca. Wyruszyli sześć godzin temu razem z formacją tysiąca oddziałów powietrznodesantowych. Dotrą do Bazy Północnej za pół godziny. Prosimy, by baza wytrzymała do ich nadejścia.
Z głośników rozległo się coś, co brzmiało, jakby coś upadło na ziemię. Następnie usłyszeli cichy, lecz zdeterminowany głos doktora Ji:
– Damy radę.
Tłumaczenie: Ashi
Dzień sądu
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Tom II -
Róża
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Tom III -
Apokalipsa
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Dodatki
Ekstra 1
Ekstra 2
Ekstra 3
Ekstra 4
Ekstra 5
Ekstra 6
Ekstra 7
Ekstra 8
Ekstra 9
Ekstra 10
One Comment