Little Mushroom

Rozdział 4216 min. lektury

An Zhe patrzył, jak jego zarodnik rozciąga grzybnię, aby dotknąć Lu Fenga przez szkło. Gdy pułkownik cofnął rękę, grzybnia opadła i pojawiło się ulotne uczucie straty.

Widząc zachowanie zarodnika, młodzieniec poczuł lekki smutek, jakby doświadczał tego osobiście. Kiedy Lu Feng podniósł rękę, chłopak nie chciał, żeby się zbliżał do zarodnika, lecz kiedy mężczyzna odsunął dłoń, An Zhe pragnął, aby został dłużej.

Po chwili kamera została przełączona na badacza w białym fartuchu, który oznajmił, że próbka wykazywała bezprecedensowy brak podatności na przeróżne infekcje.

W trakcie czterech miesięcy analiz i badań ekstrakt z próbki ani razu nie został zainfekowany przez żaden organizm. Podobnie, gdy sami skaziliśmy próbkę zmutowanym ekstraktem biologicznym, nie zaobserwowaliśmy żadnych zmian w jej strukturze – wyjaśniał naukowiec. – Latarnia uważa, że może to być dla nas przełomowa chwila na drodze do pokonania mutacji.

An Zhe mocno ścisnął uchwyt termosu. Ludzie powiedzieli, że jego zarodnik miał przełomowe znaczenie w przezwyciężeniu mutacji. To wskazywało, że będzie bardzo dobrze chroniony. Na koniec prezenter w pozytywnym tonie podsumował wiadomości, dodając, że przyszłość bazy rysuje się w różowych barwach i dziękując naukowcom za ich trud.

Wiadomości się skończyły i zaczęła się prognoza pogody. Zgodnie z przewidywaniami Latarni nad teren, na którym była położona baza, w ciągu najbliższych trzech dni miały nadejść masy ciepłego powietrza. Zalecono pracownikom wszystkich obszarów, szczególnie laboratoriów Latarni oraz upraw Edenu, aby zwracali baczną uwagę na ostrzeżenia.

An Zhe nie mógł już tego dłużej słuchać. Wyszedł z domu i wsiadł do autobusu wahadłowego. Po drodze rozmyślał o tym, jak mógłby się zbliżyć do zarodnika. Przede wszystkim musiał poznać dokładną lokalizację laboratorium. Następnie powinien się przyjrzeć zasadom pracy badaczy. Generalnie naukowcy nie przebywali w laboratorium przez 24 godziny na dobę. Gdyby udało mu się dostać do środka przez otwór wentylacyjny, kiedy nikogo nie będzie, mógłby spróbować odzyskać zarodnik. Potem znalazłby jakiś sposób na wydostanie się z bazy i powrót do Otchłani. Gdyby próbka eksperymentalna została skradziona, ludzie z pewnością rzuciliby się za nią w pościg. Nie miałby innego wyjścia poza ucieczką.

Pogrążony w rozmyślaniach An Zhe obojętnie odwrócił głowę i spojrzał przez szybę autobusu na jasno oświetlone miasto. Wzeszła zorza polarna i zielone światło przetaczało się po nocnym niebie, zmieniając się gwałtownie jak upływ czasu.

Kiedy dotarł do Dwóch Wież, trwała audycja radiowa.

Dźwigając termosy, otworzył drzwi kartą identyfikacyjną Lu Fenga. Wszedł do środka i podążył na górę. Każde laboratorium w srebrzystym korytarzu było jasno oświetlone, a rozmaite instrumenty emitowały dźwięki o różnych częstotliwościach, narastające i zanikające. An Zhe odnalazł laboratorium doktora Ji, lecz zastał tam tylko jego i asystenta.

Jesteś. – Mężczyzna spojrzał na niego. – Lu Feng wróci później.

Okej. – Młodzieniec postawił termosy na stole, otworzył jeden i podał lekarzowi miskę. Termos działał znakomicie i zupa była wciąż gorąca. Intensywny aromat wydostał się z obłokiem białej pary, wypełniając całe laboratorium.

O mój Boże. – Doktor wziął podane mu sztućce. – Jesteś bardzo miły.

An Zhe odpowiedział uśmiechem.

Nie jesz? – zdziwił się mężczyzna.

Poczekam, aż wróci.

Tsk. Ja na niego nie czekam – mruknął lekarz, po czym zerknął na swojego asystenta. – Odtwarzaj dalej.

Dobrze – odrzekł asystent.

Chłopak spojrzał na monitor komputera doktora. W głównym oknie odtwarzane było wideo z Sinanem. Pod nim dało się zobaczyć inne okno, częściowo zasłonięte. Rozpoznał listę kontaktów. Doktor Ji wysyłał e-maile do Podziemnej Bazy Miejskiej i Instytutu Badawczego.

Wzrok An Zhe powrócił do nagrania z Sinanem. Lily bez końca rozmawiała z szarą pszczołą.

Czy masz miód? – zapytała. W następnej sekundzie dodała: – Fajniej jest być człowiekiem czy pszczołą?

Młodzieniec otworzył usta.

Jest coraz większy.

Bez trudu dało się zauważyć, że pszczoła urosła.

Doktor przełknął kawałek kurczaka i rzucił okiem na ekran.

Tak.

Przytył dziesięć kilogramów – wtrącił się asystent.

A co jadł? – zaciekawił się lekarz.

To coś nie je.

Rozumiem – rzekł doktor. – Nie powinienem o tym myśleć w czasie posiłku – dodał. – Byłem szczęśliwy.

Coś jest nie tak? – zapytał chłopak.

Zmiany i wzrost gatunków heterogenicznych nie tylko są sprzeczne z odwiecznymi prawami przyrody, ale również naruszają prawo zachowania energii. – Lekarz popatrzył na Sinana. – Istoty żywe pobierają energię z otoczenia i przetwarzają ją w swoich wnętrzach. Kiedy człowiek staje się gatunkiem heterogenicznym, rozmiar jego ciała wzrasta dziesięciokrotnie, a masa jego mięśni staje się o wiele większa niż ludzka. Skąd pochodzi ta cała energia? Ludzkie ciało i krew są tylko szalką Petriego i nie mogą jej dostarczyć aż tyle. Pochodzi więc znikąd.

An Zhe nie odpowiedział. Nie posiadał żadnej wiedzy, ale stworzenia w Otchłani rzeczywiście były ogromne.

Zapomnij o tym – westchnął doktor. – Stan naszej wiedzy jest kompletnie bezużyteczny, a to nie są rzeczy, które można zbadać w jeden czy dwa dni.

Nadal jadł pyszną zupę grzybową, ale jego oczy utkwione były w ekran. Kiedy już prawie skończył, chłopak zagadnął:

Chcesz dokładkę?

Lekarz nie odpowiedział. Młodzieniec obejrzał się i stwierdził, że mężczyzna wpatruje się w monitor.

Powtórka – rozkazał.

Asystent cofnął nagranie o minutę. Lily opierała się o szklaną przegrodę.

Nie uderzaj w ścianę. To boli – powiedziała zmęczonym głosem. Następnie stwierdziła: – Rozmowa może być męcząca, ale Latarnia jest ciekawsza niż Ogród Edenu.

W tym momencie Sinan odzyskał na moment zmysły, a jego pokryte futrem i kolczastymi wypustkami usta postukały delikatnie w szybę.

Obudziłeś się – stwierdziła dziewczynka.

Kończyny owada drżały delikatnie i puknęły kilka razy z rzędu. Doktor uniósł brwi.

Odtwórz to dwa razy wolniej.

Obraz przybliżył się i zwolnił, skupiając się na pukaniu w szkło.

Odstęp między pierwszym a drugim stuknięciem jest taki sam. Potem następuje długa pauza, po niej stuknięcie, a następnie kolejna długa pauza. – Lekarz wyjął notes i szybko pisał w nim długopisem. – Po tej przerwie są trzy szybkie stuknięcia w tym samym odstępie czasu.

Zapisał liczby: 2, 1, 3.

Kiedy nagranie się skończyło, doktor wydał polecenie:

Odtwórz następny film, na którym jest przytomny.

Asystent dostosował tempo. Wyglądał jak doktorant.

Myśli pan, że w częstotliwości stukania kryje się jakaś wiadomość? – zapytał.

To absolutnie nie jest normalne – mruknął. – Jednak to tylko sześcioletnie dziecko. – Zwrócił się do An Zhe: – Czego uczysz na kursach matematyki i logiki?

Arytmetyki, geometrii i wyciągania wniosków – odrzekł młodzieniec.

Opowiadasz im jakieś historie spoza programu? – Nie czekając na odpowiedź, mężczyzna ciągnął dalej: – Nie. Nie dostał się do klasy A, więc nie ma tak wysokiego IQ.

Dostaje najwyższe oceny ze wszystkich testów – zaprotestował An Zhe. – Do klasy A nie dostał się ze względów psychologicznych.

Lekarz skinął głową na znak, że zrozumiał i zaczął oglądać następny film. W tym materiale czas świadomości Sinana był krótki. Chłopiec szybko zapukał dwa razy w innych odstępach czasu niż wcześniej. Doktor naniósł na kartkę dwa punkty, znajdujące się bardzo blisko siebie.

Następny film.

W kolejnym wideo Sinan zapukał siedem razy w tym samym odstępie czasu.

W następnym materiale chłopiec był przytomny przez całe pięć sekund. Pierwsza połowa filmu była zdumiewająco zgodna z tym, co zobaczyli za pierwszym razem: 2.1.3. Po trzecim stuknięciu zrobił krótką przerwę, a następnie szybko stuknął dwa razy. To wideo wyglądało jak połączenie dwóch pierwszych.

Lekarz zapisał to w notatniku, a materiał odtwarzał się dalej. W piątym filmie Sinan stuknął siedem razy z rzędu. We wszystkich epizodach jego przytomności stukanie utrzymywało ten sam cykl aż do godziny piątej, kiedy Lily została zabrana z powrotem do Ogrodu Edenu.

Notatnik lekarza zawierał ciąg cyfr.

2, 1, 3, 1, 1, 7, 2, 1, 3, 1, 1, 7, 2…

Może powinniśmy znaleźć kogoś na wydziale matematycznym, aby nam to rozszyfrował? – zasugerował asystent.

Nie – odpowiedział doktor. – Przesłanie, które chce nam przekazać, jest bardzo krótkie i nie powinno być trudne… Niech pomyślę.

An Zhe zmarszczył brwi i spojrzał na ciąg cyfr. Ludzie porozumiewali się za pomocą języka i nie miał pojęcia, jak liczby miałyby przejąć funkcję informacyjną, chyba że krył się w nich jakiś tekst.

Dwa, jeden, trzy… – Zmarszczone brwi lekarza lekko się rozluźniły.

Chłopak przez chwilę się wahał.

B, A, C? – zasugerował.

Alfabet. – Lekarz pospiesznie zapisał na kartce trzy litery: BAC. An Zhe spojrzał na poprzednie notatki. Po 1, 2, 3 Sinan stuknął dwa razy z rzędu, więc powinno to znaczyć BACAA. Kolejna litera to 7, co odpowiadało literze G w alfabecie.

Zgodnie z jego rozumowaniem doktor napisał: BACAAG, lecz narysował linię pod dwoma kolejnymi A.

Przerwa między dwoma stuknięciami jest bardzo krótka i może oznaczać coś innego – odezwał się asystent.

Jedenaście – powiedział nagle lekarz. – Dwa krótkie uderzenia nie oznaczają dwóch oddzielnych jedynek, ale liczbę jedenaście.

Literą odpowiadającą liczbie 11 było K, a ciąg znaków zmienił się w BACKG.

Jak jego angielski? – zapytał doktor.

Też miał najwyższą ocenę – odpowiedział An Zhe.

Język obcy stanowił niemal połowę materiału na zajęciach z języka i literatury. Kiedy te dzieci dorosną i przyjdą pracować do Latarni, będą mogły odczytać zapisy ludzkiej cywilizacji, do czego potrzebna jest doskonała znajomość języków.

Go back. – Lekarz odczytał słowo, przesuwając G na początek. – Wróć. To bardzo zwięzłe zdanie i nie byłoby tak krótkie w innych językach. Oraz…

Bazował na założeniu, że jeśli Lily to zauważy, to zrozumie przekaz – dodał asystent.

Lekarz skinął głową.

Chce, żeby wróciła. Co to znaczy?

Nagranie trwało, a dziewczynka mówiła ospale:

Doktor powiedział, że baza jest obecnie w niebezpieczeństwie. Musisz nam pomóc albo każdy stanie się potworem. To okropne.

Asystent się odezwał:

Jeżeli są dobrymi przyjaciółmi, to oznacza, że uważa Eden za bezpieczne miejsce. Wie lub przewiduje, że świat na zewnątrz jest niebezpieczny, więc każe jej wrócić.

Jednak chłopiec został zarażony w Ogrodzie Edenu i stał się gatunkiem heterogenicznym – rozmyślał lekarz. – Czy chodzi o to, że pierwsza infekcja miała miejsce w Edenie, a gdy tylko Sąd Procesowy rozpoczął tam śledztwo, skażenie przeniosło się gdzie indziej? Czy to strategia grożenia wschodowi uderzeniem w zachód?

Chce pan zorganizować spotkanie, aby to przedyskutować? – zapytał asystent.

Doktor spojrzał na drzwi laboratorium.

Dlaczego Lu Feng jeszcze nie wrócił?

Wyciągnął komunikator, aby zadzwonić, lecz linia była zajęta.

Może wszedł do ekranowanego laboratorium – zasugerował asystent.

An Zhe wyczuł nadarzającą się idealną sposobność, aby zadać pytanie.

Co on robi?

To popołudniowy projekt – wyjaśnił lekarz. – Okazało się, że Lu Feng potrafi wpływać na wzrost próbki. Musi tam chodzić i opiekować się dzieckiem.

Mogę iść po niego – zasugerował młodzieniec.

Doskonale się rozumiecie. – Doktor się uśmiechnął. – Dobra, idź i przyprowadź go z powrotem. Będziecie wtedy mogli zjeść razem obiad. To zaawansowane laboratorium, należące jednocześnie do wojska i Latarni. Wjedź windą na trzynaste piętro, przejdź przez łącznik i poszukaj pokoju D1344.

Okej.

Chłopak odwrócił się i wyszedł z laboratorium. Oczywiście Lu Feng znowu był z jego zarodnikiem. Być może nawet przebywał obok szklanego pojemnika z wodą i zabawiał się z nim, pukając w szkło. Nie wiedział, czemu tak się działo, ale absolutnie nie wierzył, że Lu Feng powoduje wzrost zarodnika. Było tak wyłącznie dlatego, że zarodnik został zabrany, kiedy jeszcze nie był wystarczająco dojrzały, aby żyć samodzielnie. Mógł rosnąć jedynie w An Zhe lub w jego pobliżu.

Przyjechała winda. W środku było dwóch badaczy, którzy rozmawiali o niedawnej pogodzie.

Po silnym wietrze nastąpił wzrost temperatury. Ostatnio pogoda jest wręcz ekstremalna.

Przyszło lato i jest zupełnie normalnie. Baza bardziej obawia się zimna niż upałów.

To prawda.

Słyszałem, że wynika to z wahań siły pola magnetycznego.

Jest jakiś problem ze sztucznymi biegunami magnetycznymi?

Sąsiednie laboratorium wykryło kilka nienormalnych fluktuacji. Nie ma problemu ze wschodnim biegunem magnetycznym, więc wszyscy zgodnie uznali, że biegun zachodni musiał ręcznie regulować częstotliwość.

Badacz się uśmiechnął.

Czyżby pojawiły się jakieś postępy w technologii Podziemnej Bazy Miejskiej?

Tak się domyślam, inaczej nikt by się nie odważył ruszać biegunów magnetycznych. Połączyli siły z Centralnym Systemem Wojennym i zawnioskowali o uruchomienie w Podziemnej Bazie Miejskiej komunikacji na falach krótkich o wysokiej częstotliwości.

Wszystko idzie naprzód.

Naprawdę wszystko szło naprzód. An Zhe miał się spotkać ze swoim zarodnikiem. Drzwi windy się rozsunęły i chłopak wysiadł.

Przejście łączące Latarnię z Centrum Zjednoczonego Frontu było szerokie i przezroczyste z obu stron, wykonane ze szkła lub innego podobnego materiału. Z łatwością znalazł laboratorium D1344 i zapukał do drzwi.

Proszę – powiedział kobiecy głos.

W chwili, kiedy wszedł, ujrzał pośrodku pomieszczenia szklany zbiornik z wodą. Był dokładnie taki sam jak w wiadomościach, z małym, białym obiektem wewnątrz. Obok niego stał Lu Feng w czarnym mundurze. Dotknął palcem zbiornika z wodą i zarodnik podpłynął, jakby go szukając. Mężczyzna zabrał palec i dotknął opuszkiem zbiornika w innym oddalonym miejscu. Zarodnik powoli zmienił kierunek i podążył za nim. Gdy już prawie osiągnął cel, Sędzia ponownie zmienił pozycję, uważając, aby nie dopuścić do kontaktu.

An Zhe obserwował tę scenę tak wściekły, że niemal zapomniał oddychać. Wyraz twarzy Lu Fenga wydawał się obojętny, lecz mężczyzna był absolutnie szczęśliwy. Wyglądało na to, że świetnie się bawił, znęcając się nad zarodnikiem. W tym momencie pułkownik spojrzał na niego i uniósł brew. W otoczeniu skomplikowanej aparatury, monitoringu i grupy naukowców An Zhe był skazany na patrzenie na zarodnik z daleka. Nie, właściwie mógł coś zrobić, mianowicie zabrać stąd tego prześladowcę zarodników.

Podszedł do zbiornika z wodą, ale zarodnik złośliwie nawet się do niego nie zbliżył. Nadal trzymał się w pobliżu Lu Fenga.

Co tam? – Ton mężczyzny był lekki.

Powinieneś wrócić i zjeść. – Głos An Zhe był przepełniony złością.

Pułkownik spojrzał na niego z lekkim uśmiechem. To znęcanie się nad zarodnikiem tak go uszczęśliwiło.

Młodzieniec obserwował Lu Fenga, gdy ten podszedł do jednego z badaczy.

Idę – powiedział.

Proszę przyjść jutro znowu.

An Zhe zacisnął zęby i po raz ostatni spojrzał bezradnie na unoszący się w pożywce zarodnik. Następnie drzwi laboratorium zatrzasnęły się bezlitośnie przed jego nosem. Wraz z Lu Fengiem szli korytarzem.

Jutro tu znowu przyjdziesz? – zapytał.

Tak.

Bawisz się z tą próbką?

Biorę udział w badaniach.

Młodzieniec nie uwierzył w te nikczemne zapewnienia. W milczeniu skręcili za róg i dotarli do łącznika prowadzącego do Latarni, wędrując wzdłuż linii nocnych świateł miasta pod świecącą na niebie zorzą.

Lu Feng wydawał się czuć jego emocje.

Jesteś na coś zły? – zapytał.

An Zhe nie odpowiedział. Mężczyzna zatrzymał się i spojrzał na niego. Chłopak odwrócił się, by popatrzeć na zorzę na zewnątrz i przez chwilę wydawało się, że cały świat zamarł. Właśnie wtedy –

Źrenice An Zhe się skurczyły!

Przez jego ciało przeszedł dreszcz. Światło było zbyt silne i odruchowo zamknął oczy. Zrobiło się widno jak w dzień. Zorza rozbłysła jak przecinająca niebo zielona błyskawica.

W następnej chwili Lu Feng chwycił go za ramiona i z dużą siłą pociągnął w dół. Chłopak został przez niego przygnieciony i obaj przetoczyli się po ziemi. Wszystko to wydarzyło się w ciągu paru sekund.

Młodzieniec nie doznał żadnego uszczerbku, ponieważ chroniło go ramię pułkownika. Otworzył oczy i odkrył, że znaleźli się z powrotem w korytarzu. Lu Feng podciągnął go w górę.

Chłopakowi huczało w głowie. Spojrzał na łącznik i zamarł.

Zorza zgasła. Całkowicie. Po krótkiej eksplozji przed chwilą wyglądała teraz jak przypływ uciekający z nocnego nieba. Kolory wyblakły w zaledwie dziesięć sekund, a następnie zupełnie zanikły. Na granatowym niebie jaśniała iskrząca się galaktyka.

Nigdy dotąd nie widział takiej sceny. Potem wzrok An Zhe przesunął się w dół, gdzie światła ludzkiego miast migotały jak odbicie galaktyki. W korytarzu nagle zrobiło się ciemno, a w laboratoriach zapanował chaos i wybiegło z nich kilku badaczy.

Lu Feng zaciągnął An Zhe w miejsce, skąd nie było widać świata zewnętrznego. Stanął twarzą w twarz z jednym z badaczy, którzy wybiegli na korytarz. Zapytał głębokim głosem:

Co się stało z polem magnetycznym?

Tłumaczenie: Dianthus

One Comment

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.