Little Mushroom

Rozdział 4110 min. lektury

Lu Feng zerknął na niego, lecz nie odpowiedział na zadane pytanie. Zamiast tego tylko mruknął pytająco.

An Zhe zauważył, że nie chciał powiedzieć prawdy. Zastanowił się nad wszystkimi poszlakami, po czym zebrał się na odwagę.

Coś w pobliżu ciebie…

Nic nie ma w pobliżu. – Lu Feng uniósł brew.

Doktor powiedział…

Poszedłem zobaczyć projekt. – Ton mężczyzny był wymijający. – Nic więcej.

Chłopak czuł się, jakby miał umrzeć z ciekawości. Chciał zapytać, o jaki projekt chodziło, ale pułkownik upierał się, że nic nie zrobił.

Wezwali go z laboratorium – powiedział doktor, wracając do urządzenia monitorującego. – Popracował normalnie i wrócił, jednak możliwe, że będzie musiał tam jeszcze pójść kilka razy.

Gdy skończył mówić, doktor na nowo skupił się na poprzednim nagraniu Sinana.

Ciężko było rozgryźć Lu Fenga. An Zhe wyciągnąłby coś od doktora, lecz nie znał kluczowych informacji i nie wiedział nawet, jak zapytać. Usiadł obok pułkownika, sfrustrowany i niepewny. Nienawidził się za to, że nie może być zbyt wścibski w obawie przed ujawnieniem swojej tożsamości. Zdecydował nawet, że następnym razem po prostu pójdzie za Lu Fengiem. Nagle usłyszał lekki głos dochodzący z obok:

Skup się na pracy.

O piątej po południu nadeszła pora na powrót Lily do Edenu. Gdy odeszła, Sinan już nie stukał o ścianę w świadomy sposób, lecz zaczął obijać się o celę. An Zhe w skrócie podsumował dzisiejsze wydarzenia, a doktor powiedział mu, że może wrócić do domu.

Chłopak zerknął na Lu Fenga, który powiedział:

Zostanę tutaj.

Ma dzisiaj dyżur – wyjaśnił doktor.

…Och.

Różnorodne eksperymenty były przeprowadzane w Latarni, a większość z nich dotyczyła gatunku heterogenicznego. Czasami niewłaściwe postępowanie skutkowało infekcjami pośród badaczy, więc Sąd Procesowy codziennie przydzielał kogoś na patrol.

Myśląc o tym, An Zhe nagle poczuł, że sprawa była o wiele bardziej skomplikowana. Nie miał karty ID i nie mógł wrócić do domu, więc nie miał gdzie się podziać, jeśli Lu Feng z nim nie wróci. Ledwo zaczął o tym myśleć, gdy zobaczył, jak pułkownik wyjmuje swój identyfikator z kieszeni.

Wróć pierwszy.

Dziękuję – odparł chłopak, biorąc kartę.

Tsk – wtrącił doktor.

Zjesz tutaj obiad? – zastanawiał się An Zhe.

Lu Feng nieprzerwanie czytał książkę o zbrojeniach.

Tak.

A co zjesz?

Laboratorium obok i Eden połączyli siły, by stworzyć nowy skondensowany proszek odżywczy – odparł doktor, stukając o klawiaturę. – Na razie jest wykorzystywany tylko w Latarni. – Stukanie przybrało na sile. – W życiu nie jadłem nic gorszego.

An Zhe stał w miejscu i przez chwilę się zastanowił. Zdał sobie sprawę, że przewody wentylacyjne i sama obecność w Latarni były na nic – tylko Lu Feng mógł mu pomóc w znalezieniu zarodnika.

Chcesz, bym przyniósł ci jedzenie? – zasugerował chłopak.

Pułkownik spojrzał na niego chłodno, a jego nastroju nie dało się wyczuć. Przekręcił stronę na następną, ukazując myśliwiec PL1109. Nie odpowiedział, więc An Zhe wyszeptał:

No to ci przyniosę.

Tsk – mruknął znowu doktor, po czym zażądał: – Też chcę.

Nie chcesz – odparł Lu Feng.

Doktor go zignorował, zamiast tego odwracając się do An Zhe.

Chcę zjeść zupę pomidorową.

Może jej nie być.

Nie kłamał. Z wyjątkiem ziemniaków codziennie dostępne były inne produkty zależnie od produkcji Ogrodu Edenu. Jednak tak się składało, że pomidory były dzisiaj dostępne.

An Zhe zatrzymał się przed skrzynką z pomidorami i zawahał przez chwilę, po czym zwrócił się do pojemnika ze świeżymi grzybami stojącego naprzeciwko. Pamiętał, co poprzedniego dnia jadł z Lu Fengiem. Na stołówce w menu wczoraj były trzy zupy, pomidorowa, kartoflana i grzybowa, a pułkownik wybrał spośród nich tę ostatnią. An Zhe poczuł się przez to niezręcznie, lecz…

Walczył ze sobą przez chwilę, po czym w końcu wziął dwa grzyby. Uprawiane w bazie grzyby były szarobiałe z zaokrąglonymi trzonami i miękkimi kapeluszami przypominającymi parasol. Często kupował tutaj składniki, więc pracownicy go rozpoznali.

Dzisiaj gotuje pan danie grzybowe?

Tak – odparł An Zhe.

Czy potrzebuje pan więcej produktów?

Dzięki pomocy pracowników chłopak kupił świeże mięso i przyprawy, płacąc kartą Lu Fenga. Normalnie łączny koszt by go przytłoczył, ale w porównaniu ze środkami dostępnymi na karcie wydawał się niczym.

An Zhe wziął do ręki nóż, odetchnął głęboko i zaczął kroić grzyby. Były bardzo miękkie, więc poszło mu szybko. Zrobienie zupy grzybowej zajmowało mniej czasu, niż ugotowanie innych zup. Po przegotowaniu drobnych kostek kurczaka dodał przyprawy i grzyby. Chwilę później delikatna woń rozeszła się po pomieszczeniu. Chłopak przykrył garnek, ustawił alarm i wyszedł z kuchni. Nie miał nic do roboty, więc dolał wody do róż, posprzątał pokój i włączył telewizor w salonie.

O tej porze normalnie wyświetlano wiadomości. Gdy tylko pojawił się obraz, An Zhe zobaczył znajomą postać. Był to Hubbard, kapitan najemników, który niegdyś zamówił lalkę u szefa Shaw i pomógł im zdobyć informacje personalne Lu Fenga. Gdyby wtedy nie był z drużyną na misji poza bazą, to pewnie też usłyszałby zarzuty.

Powrót najemników przebiega sprawnie. Tego poranka członkowie drużyny AR137 wrócili do bazy. To jedyni ludzie będący w stanie z sukcesem zakończyć misje poziomu szóstego, oczywiście nie licząc wojska. Zawsze przynoszą cenne próbki i informacje ze świata zewnętrznego. Nasz dziennikarz przeprowadził wywiad z panem Hubbardem, kapitanem AR137.

Na ekranie widać było, jak ubrany w mundur polowy Hubbard wysiada ze swojego opancerzonego pojazdu. Reporter zadawał mu pytania.

Witamy z powrotem, panie Hubbard.

Dziękuję.

Stojący nieopodal naukowiec kierował nowoprzybyłych na badania krwi.

Witamy w Głównym Mieście.

Dziękuję – odparł Hubbard. – Byłem zaskoczony sytuacją w bazie.

Wróciliście później od pozostałych drużyn. Czy napotkaliście wiele problemów?

Nie. – Odpowiedź mężczyzny była krótka. – Zasięg był słaby, więc nie otrzymałem rozkazu.

Skąd wróciliście? – Dziennikarz się uśmiechnął.

Z zewnętrznych rubieży Otchłani.

Jaka tam panuje sytuacja?

Formy potworów są bardziej różnorodne.

Otchłań to naprawdę okropne miejsce. Co stamtąd przywieźliście?

Próbki.

Dziękujemy za wasz wkład w dobro bazy.

Nie ma za co.

An Zhe pomyślał, że Hubbard mógłby konkurować z Lu Fengiem w kwestii gadatliwości. Jednak jego oczy nie były tak ładne jak pułkownika.

Kamera powróciła do prezentera.

O ile nam dobrze wiadomo, wszystkie drużyny najemników zostaną włączone do armii i wciąż będą służyć bazie.

Później było już tylko kilka nieważnych wiadomości. Nie było zbyt wielu rzeczy, które wypełniłyby codziennie panel informacyjny. Przeważnie prezenter opowiadał o postępach w badaniach Latarni, lecz oczy An Zhe same się zamykały od ilości naukowej terminologii.

Alarm na kuchence zadzwonił, rozbudzając chłopaka. Podniósł pokrywkę, uwalniając bogaty aromat. Zupa była bardzo gęsta, a na jej powierzchni unosiły się białe grzyby. Spróbował odrobinę i był usatysfakcjonowany smakiem. Rozlał ją do trzech termosów, planując zabrać z powrotem do Latarni.

Wychodził właśnie z kuchni, gdy prawie się zadławił. Wiadomości pokazywały srebrne laboratorium wypełnione skomplikowaną maszynerią. Na środku stało cylindryczne akwarium wypełnione jasnozielonym, przezroczystym płynem. Miało wysokość człowieka, a w środku unosiła się spokojnie mała, biała rzecz.

Oczy An Zhe się rozszerzyły, gdy podchodził do telewizora. Kamera zrobiła zbliżenie na nieznany obiekt. Była to biała, puszysta masa. Jej korpus przypominał chmurę unoszącą się w wodzie i był wielkości grzybów, których użył w dzisiejszym obiedzie. Oprócz tego odchodziła od niego cienka nić grzybni, falując delikatnie w płynie.

Chłopak prawie zapomniał oddychać. Wszędzie rozpoznałby swój zarodnik, choć wyglądało na to, że znacznie urósł od ich rozstania.

Uniósł rękę, a jego palce drżały lekko, gdy dotknął zimnego ekranu. Czuł się, jakby dotykał szklanej ściany pojemnika i tylko ona dzieliła go od jego zarodnika. W następnej chwili głos prezentera zniszczył tę iluzję:

Cztery miesiące temu ta anormalna próbka grzyba znaleziona przez Sąd Procesowy została uznana za obiekt obserwacyjny klasy pierwszej. To specjalny typ eukariota, w którym nie odnotowano żadnych zmian w podstawowej morfologii. Z tego powodu Latarnia wierzy, że próbka ma cenną wartość badawczą. Możliwe, że wnikliwe badania ujawnią proces i zasady rządzące infekcjami biologicznymi.

An Zhe zmarszczył brwi. Jego zarodnik naprawdę został zabrany do badań.

Według naukowców próbka przez cztery miesiące była w półmartwym stanie, jednak w ciągu ostatnich dwóch dni odzyskała ruchliwość i zwiększyła masę. To ekscytujące wieści…

Serce chłopaka waliło jak oszalałe. Wiedział, że zarodnik go rozpoznał. W przeciwnym razie, dlaczego zaczął rosnąć dopiero gdy An Zhe trafił do Latarni? Zapewne go wyczuł i chciał do niego wrócić.

Laboratorium skontaktowało się z Sądem Procesowym i potwierdziło, że kierunek wzrostu próbki jest podobny do jej pierwotnej morfologii.

W tej samej chwili na ekranie widać było, że zarodnik popłynął w bok. An Zhe pomyślał, że z tej strony zapewne znajdowało się laboratorium, w którym ostatnio przebywał, a zarodnik chciał go znaleźć. W następnej chwili obok pojemnika pojawiła się postać, jednak stała na granicy pola kamery, więc nie była zbyt wyraźna. Ciężko było stwierdzić, kim była, ale An Zhe chciał, by trzymała się z dala od jego zarodnika.

Jednak sytuacja potoczyła się całkiem inaczej. Nieznajomy wyciągnął rękę i delikatnie dotknął powierzchni pojemnika. Jego palce były długie, a stawy piękne. An Zhe zmarszczył brwi. Ta dłoń była znajoma. Rękawy ze srebrnymi spinkami także nie były dla niego obce.

Chłopak zacisnął zęby. Potwierdził, że mężczyzną, który chciał dotknąć jego zarodnika, był ten drań Lu Feng!

W tej chwili zarodnik podpłynął do drania, a biała grzybnia sięgnęła, dotykając jego palców.

– …?

Tłumaczenie: Ashi

2 Comments

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.