Ten dzień był jakiś dziwny. Moje ciało sprawiało wrażenie ciężkiego, odkąd otworzyłem oczy. Tak jakby coś naciskało moje ramiona. Może to początek przeziębienia?
Mason Taylor nie miał przeświadczenia, że cokolwiek było nie w porządku.
Tak naprawdę byłoby dziwnie, gdyby moje ciało wydawało się lekkie. Minęły już dwa miesiące, od kiedy rozpoczęliśmy naszą misję. Więc przez całe dwa miesiące nie pragnąłem niczego szczególnego. Tylko spać w jakimś miejscu, w którym był dach nad głową.
– Naprawdę zrezygnuję po skończeniu tej roboty. – Jeden z członków drużyny o imieniu Clark powiedział coś podobnego do tego, co myślał Mason.
Mason zaśmiał się. Przez trzy lata za każdym razem, kiedy byli na misji, ten gość powtarzał dokładnie to samo, a jednak nadal wykonywał tę pracę.
– Mówię poważnie! Napisałem nawet wypowiedzenie, żeby wysłać je zaraz po tej robocie. Chcesz przeczytać?
Ten głupi drań mawiał, że chce zostać pisarzem, więc napisał list naprawdę dobrze, jak jakąś poezję.
– Dlaczego musiałeś napisać wypowiedzenie tak dobrze? – zapytał Mason i zmarszczył brwi.
– Mówiłem ci, zostanie pisarzem to moje marzenie. Czy ty nie masz takich marzeń, liderze drużyny? A może masz?
– Oczywiście, że mam. Myślisz, że kim jestem?
– Lider drużyny ma marzenie? Taki oschły facet?
Skurwysyn chamsko się zachowywał. Mason pokiwał głową i powiedział:
– Ach! Natychmiast chcę wziąć gorącą kąpiel, wypić ciepłe mleko i spać na suchym łóżku, dopóki nie przestanę być zmęczony.
Nie mogłoby być ani trochę lepiej. Samo wyobrażanie sobie tej sceny sprawiło, że poczuł się naprawdę ociężały i zmęczony.
– …ach, poważnie… Dlaczego tak się zachowujesz, liderze? – Dupek brzmiał, jakby miał tego dosyć.
Mason sprawdził zegarek i odparł:
– Dlaczego ty tak się zachowujesz, zwłaszcza tuż przed samym terytorium wroga?
Chociaż wyglądali na zrelaksowanych, znajdowali się w sytuacji „życia lub śmierci”. Kiedy wszystko będzie gotowe, wedrą się do kryjówki wroga w bunkrze i zabiją cel albo sami zginą, próbując.
– Co masz na myśli? – zapytała Ashley, która malowała rzęsy, siedząc z tyłu.
– Siostro, nie sądzisz, że nasz lider jest trochę oschły? – odparował Clark, by zdobyć jakieś wsparcie. – Mówi, że marzy o wzięciu gorącej kąpieli i spaniu na suchym łóżku.
– To brzmi dobrze… – Fred, który podał Ashley szminkę, wymamrotał tak, jakby śnił na jawie, a Ashley walnęła Clarka w głowę.
– Nie sądzisz, że się za bardzo przyczepiasz? Jaki najemnik czyta takiego rodzaju wiersz?
– Co jest nie tak z wierszami? Naprawdę zrezygnuję. Z tej… tej oschłej pracy. Ludzie tutaj uważają, że czytanie książek to wstyd. A ich mózgi są wypełnione mięśniami…
– Do kogo ty to niby mówisz? Wiesz jakie to odpychające? Patrzenie na faceta rozmiaru goryla, noszącego ze sobą książkę z wierszami i płaczącego nad nimi?
Znowu oberwał. Mason zaśmiał się, patrząc na jak płacze, trzymając swój tomik poezji i zaczął mu dokuczać:
– Czy w ogóle spłaciłeś dług ze swojej karty kredytowej?
– Ta drużyna jest tak zrelaksowana. Jesteście gotowi? – spytał, patrząc na nich Aaron, który pełnił wartę na zewnątrz.
Trzy miesiące wcześniej został przydzielony do zespołu Masona i po tym, jak opracowali plan, wyglądał bardzo nerwowo. Nadal wydawał się spięty, gotowy na to, żeby wybuchnąć. Nawet jeżeli ktoś by go tylko dotknął, mógł natychmiast wypaplać: „tak naprawdę, celem tej misji jest zabicie Alty, handlarza bronią…”. Mocno sprzeciwił się, kiedy powiedzieli, że wejdą na terytorium wroga pod przykrywką przywiezienia prostytutek. Później zgodził się, że jest to jedyny sposób na zabicie celu, który nie wychylił nosa z bunkra przez jakieś dwa miesiące, mając ze sobą jedynie dwunastu członków drużyny, ale nadal nie lubił tego planu.
– Chcesz tu zostać?
Kiedy Mason o to zapytał, duma Aarona została zraniona i odrzekł, krzywiąc się:
– Nie muszę.
Mason zobaczył, że Ashley potajemnie przyglądała się Aaronowi. Wyczuła spojrzenie Masona i uśmiechnęła się niezręcznie.
– Hmm…
To nie było jego zmartwienie, ale Aaron nie był dobrym człowiekiem. Po prostu zwyczajny najemnik, pospolity śmieć. Jednak zapewne uświadomiła to sobie do tej pory. Mason sprawdził swoją broń. Włożył Taurusa PT22 do kabury na kostce – ze względu na mały gabaryt był łatwy do ukrycia. Sprawdził zegarek.
– Jeżeli będziemy zbyt późno, będą nas podejrzewać. Powinniśmy się zbierać.
Mason spojrzał na dwie prawdziwe prostytutki i ochroniarzy. Trzęsły się obok mężczyzn, którzy zostali związani i stracili przytomność. Obie były blondynkami o jasnej skórze. Handlarz bronią chował się jak kret i miał konkretne preferencje. Cóż, to ułatwiało mu pracę. Mason uśmiechnął się do nich, żeby się za bardzo nie wystraszyły.
– Myślę, że będziecie mogły iść do domu za jakieś… Trzydzieści minut.
Penis Alty umrze wkrótce wraz z właścicielem.
Ponieważ miał straszną twarz, prostytutki zaczęły płakać. Zostawił je z tyłu i wziął razem z Ashley ich Jeepa. Mason poprawił swoją arafatkę za uszami, a Aaron tylko wpatrywał się w niego z niezadowolonym wyrazem twarzy. Jego mina mówiła: „nie powinieneś ukryć swojej twarzy? Co ty wyprawiasz?”.
– Mam amerykańską twarz, więc po co ją zakrywać?
– Traktujesz to jak żart? – odpowiedział ostro.
Clark poklepał go.
– Hej, o co chodzi? – spytał, żeby przystopować Aarona, ale mina mężczyzny ani trochę się nie poprawiła.
– Taki gówniany plan… Ty możesz wieść tanie życie, ale dlaczego my mamy być traktowani tak samo?
Starał się doprowadzić Masona do wściekłości, ale ten zwyczajnie go zignorował.
– Jeżeli jesteś taki przestraszony, to zostań.
– To nie tak. Kurwa, czy nie powinniśmy przynajmniej zrobić próby?
– Ach, powiedziałem ci, jeżeli będziesz umiał kontrolować swoją mimikę, to będzie w porządku. – Mason wiedział, że jego słowa pogorszą sytuację, lecz nadal je wypowiedział, machając ręką na Aarona. – To ty powinieneś czytać poezję. – Próbował obrazić jego delikatną naturę.
Twarz Aarona stała się naprawdę czerwona, a jego oczy zapłonęły ogniem. Mason natomiast łapał zapiaszczony wiatr i patrzył na zbliżające się wejście do bunkra. Normalnie powiedziałby, że uda im się i zadbałby o wszystko, żeby byli spokojni, ale dzisiaj nie czuł się wcale tak świetnie. Jego ramiona stawały się coraz cięższe i teraz sprawiały wrażenie, jakby znajdował się na nich ogromny kamień. Czy są jakieś duchy żywiące do niego urazę? Był pewien, że całkiem sporo. A wkrótce dołączy do nich kolejny.
Wejście do bunkra Alty było bardzo blisko. Mason powstrzymał Aarona od mówienia, wyskoczył z Jeepa i zawołał ochroniarzy stojących pod bramą.
– Hej! Hej?! – krzyknął Mason, a ochroniarze wycelowali w nich swoją broń.
– Kim jesteś? – odkrzyknęli.
Bingo. To, że nie zaczęli od razu strzelać, było wystarczająco dobre. Mason ukrył zadowolenie i się zbliżył. Wyglądali na zaskoczonych, że podchodzi do nich nieuzbrojony Amerykanin.
– Przywiozłem kobiety, o których mi powiedzieliście, ale mam problem… – Mason wycierał pot z czoła i mówił swoim ubogim arabskim.
Ochroniarze byli ciekawi i przybliżyli się ze skierowanymi w jego stronę lufami. Ashley udawała omdlenie tak, jak jej powiedziano, a Mason dźwigał ją na ramieniu i mówił z desperacją.
– Ta suka się naćpała. Ach, kurwa, macie jakąś wodę?
– Hej, co ty?
– Ach, macie jakąś wodę?! – Mason krzyczał jak wariat. Ze względu na jego siłę rażenia ochroniarze byli całkiem zszokowani, tak samo Aaron.
– Wiesz, ile kosztuje ta dziwka? Woda, gdzie jest woda? – Brzmiał tak, jakby miał się zaraz rozpłakać i jeden z ochroniarzy odważył się sprawdzić Ashley, a drugi podał mu nieco wody. Mason celowo upuścił wodę i wrzasnął na nich: – Ach, kurwa… żartujecie sobie?!
Ochroniarz, który badał Ashley, pomyślał, że to dziwne, bo wyglądała jakby była w porządku. Jednak wkrótce Mason uderzył ją w twarz, krzycząc: „Suko! Obudź się!” i ochroniarze się wycofali. Byli zszokowani jego głośnym głosem.
– Macie w środku lekarza?
– Co?
– Czy macie lekarza? Weźmiecie odpowiedzialność, jeżeli ona umrze?
Kiedy Mason się na nich wydzierał, tylko się w niego wgapiali w stylu „co do diabła jest z nim nie tak”. Jego twarz była naprawdę czerwona, zupełnie jakby miał się udusić.
– Kurwa, ona jest taka droga… jeśli umrze, to zbankrutuję! – zawodził. – Czy nie macie lekarza? Zapłacę.
Błagał, żeby ją uratować, a ochroniarze rozmawiali ze sobą zdezorientowani. Mason popędzał ich i jeden z nich powiedział coś do krótkofalówki.
– Co się dzieje?
Drzwi bunkra otworzyły się i mężczyzna wyglądający na lekarza wyszedł na zewnątrz. Mason zobaczył go i poszedł za nim, dźwigając Ashley i powtarzając „dzięki, dzięki!”. Wszyscy wydawali się skołowani, ale nikt nie był w stanie powstrzymać Masona przed podążeniem za lekarzem. Aaron prędko poszedł w jego ślady, a Mason przynaglił lekarza w stronę łóżka. Nie miał pojęcia, co się dzieje, lecz Mason uśmiechał się za jego plecami. Boże, dzięki, że dali się nabrać.
Mason popatrzył na Aarona, który mamrotał: „Co do… taki…”. Wyglądał na bardzo niezadowolonego. Sądził, że „tego typu plan” w ogóle nie zadziała, a jednak powiódł się bez przeszkód. Czuł się nieco zirytowany. Patrząc wstecz, plan był w istocie szalony. Ludzie z pewnością stwierdziliby, że są obłąkani, robiąc coś takiego. Stanowczo zbyt ryzykowne.
– Gdzie jest Alta? – spytał lekarza Mason.
– Aaa, to jest kobieta, po którą zadzwonił?
Mężczyzna bez namysłu wskazał pokój, a Mason z uśmiechem otarł swój pot. Kiedy skręcili po raz kolejny, to zauważył, że nie było monitoringu. Uderzył lekarza od tyłu w kark. Ten nie miał nawet szansy krzyknąć i stracił przytomność, a Aaron porzucił go w pustym pomieszczeniu.
– Wstawaj, Ashley! Sporo ważysz – poskarżył się Mason.
Ashley zirytowała się.
– Wcale nie ważę sporo – odparła i stanęła o własnych siłach.
– Skończmy to szybko i wracajmy do domu. Czuję się ciężko – powiedział, klepiąc się po ramieniu, a Ashley spojrzała na niego wzrokiem mówiącym „nie bądź dziecinny”.
– Co to, przeziębienie?
– Nie wiem.
– Dlaczego się na mnie denerwujesz?
Wpatrywała się w niego, a Mason podrapał się po brodzie i rozejrzał dookoła. Pod pokojem tchórza Alty stało czterech mężczyzn ochraniających drzwi.
– …Tsk!
Wyglądało jak więzienie, a nie kryjówka.
W gruncie rzeczy wewnątrz bunkra nie było aż tak wielu ochroniarzy, ale jeśli drzwi były zamknięte od środka, to nie da rady ich otworzyć, dopóki nie wprowadzisz kodu. A to miejsce było znane z licznych tajnych przejść. Z pewnością ucieknie od razu, gdy tylko otworzą się drzwi przy pomocy formuły. Był tylko jeden sposób na poradzenie sobie z taką sytuacją… Mason uśmiechnął się i powiedział:
– Witam, przyprowadziłem ko… – Próbował powiedzieć to jasno, ale spauzował, a wyraz jego twarzy stwardniał. Trwało to tylko sekundę, ale poczuł jakiś dreszcz na plecach.
– Co?
Podeszli do niego, zanim przystanął, a Ashley wpadła na jego ramię. Uśmiechnął się służalczo i powiedział:
– Przyprowadziłem kobietę. Tamci jedli na zewnątrz, więc kazali nam tylko wejść do środka.
Zauważył zimny pot Ashley i starał się uśmiechać nieco bardziej przekonująco. Zawahał się na chwilę, ale po ominięciu pierwszego ochroniarza nie powinno być żadnych problemów z kolejnymi, ponieważ po prostu założą, że zostali już poddani kontroli. Ci goście w ogóle się nimi nie przejmowali i spytali:
– Co takiego jedzą o tej godzinie?
Drzwi otworzyły się. Przepuścił Ashley przodem i wszedł za nią. Prędko sprawdził wnętrze. Alta robił jakąś robotę papierkową na łóżku. Mason powiedział Aaronowi, żeby zamknął drzwi, a Alta podniósł głowę, by na nich spojrzeć. Miał bardzo wychudzoną i bladą twarz.
Alta, który z wyglądu przypominał mysz, zapytał:
– Ach, kobieta? Prosiłem o dwie. Dlaczego jest tylko jedna?
Ashley prędko podbiegła do niego i uderzyła go z pięści w twarz. Nie zdążył nawet krzyknąć i upadł na łóżko. Następnie wymierzyła kolejny cios w jego zakrwawione wargi. Usiłował uciec, ale Mason chwycił go za włosy, zasłonił usta i powiedział:
– Zabiję cię, jeśli zaczniesz krzyczeć.
– Co, co…
Na twarzy Masona pojawił się nieprzyjemny uśmiech. Z premedytacją odbezpieczył pistolet i wycelował w niego. Masował swoje ramię, podczas gdy Ashley wiązała nadgarstki Alty i blokowała jego usta. Mężczyzna wpatrywał się intensywnie w Masona, a ten uśmiechnął się do niego w odpowiedzi. Taki uśmiech naprawdę pomagał w tego typu sytuacjach.
– Ty. Wiesz, skąd jesteśmy, co nie?
Miał rozbiegany wzrok. To oznaczało, że wiedział. Racja – gdyby nie wiedział, nie chowałby się przecież w podobnym miejscu.
– Masz jaja, że ukradłeś projekt od Zii – stwierdził Mason, a mężczyzna zaczął drżeć i potrząsać głową.
– Co masz na myśli, nie…
Dwa miesiące wcześniej kompania najemników Zii, dla której pracował Mason, ochraniała transakcję pomiędzy Altą a firmą BS zajmującą się produkcją broni. Było to proste zadanie, mieli tylko odebrać pieniądze od BS i przekazać je Alcie, a także odebrać projekt od Alty i przekazać go BS, ale Becky, liderka czternastej drużyny Zii, której została przydzielona praca przetransportowania projektu, uciekła razem z nim. Głupia Becky. Największa amerykańska kompania najemników Zii już wcześniej otrzymała parę ciosów w plecy, ale nigdy nie pozwoliła wywinąć się żadnemu zdrajcy. Rzecz jasna Becky została złapana cztery dni później i zanim odcięli jej obie ręce i nogi, powiedziała im, kto za tym wszystkim stał. Gdyby puściła parę wcześniej, mogłaby ocalić przynajmniej jedną rękę… Tak czy inaczej, nieoczekiwanie padło imię Alty. Zii wysłało drużynę Masona, liczącą zaledwie dwunastu ludzi, aby odzyskać projekt. I chociaż nie było żadnego bezpośredniego rozkazu, powiedzieli, że „mogą zabić Altę w razie konieczności”. Oznaczało to tak naprawdę, żeby to zrobić.
Alta trząsł się jak osika i wydawał dziwne odgłosy przez zakneblowane usta. Mason stanął tuż przed jego twarzą i zapytał:
– Projekt. Gdzie on jest?
Powieki Alty drżały. Nie minie dużo czasu, zanim się wygada. Był właścicielem dużej ilości towaru i miał bardzo chytry charakter. Był osobą, która chowała się w tego typu miejscach, by zachować swoje cenne życie. Zdradzenie Zii stanowiło głupie zagranie, ale nie był na tyle pusty, by zastanawiać się, czy Mason naprawdę ma zamiar go torturować. Płacząc, wskazał w stronę ściany. Mason spojrzał w to miejsce i się uśmiechnął.
– Wiesz… co się stanie, jeśli zaczniesz wrzeszczeć, prawda? Drzwi, tak czy inaczej, się nie otworzą.
Ten tchórz nigdy nie użyłby drzwi, które z łatwością otwiera się od zewnątrz. Mason usunął knebel z jego ust. Przewrócił oczami.
– Za… za… za ramą…
Mason skinął na Ashley, a ta usunęła ramę ze ściany. Znajdowały się tam małe drzwi od sejfu.
– Jest tam, w środku… – rzekł Alta drżącym głosem, a Mason patrzył tam i z powrotem pomiędzy nim a sejfem.
– Kod? – spytała desperacko Ashley.
– 463788…
Kiedy tylko Ashley zaczęła nucić i spróbowała otworzyć drzwi, Mason spostrzegł, że oczy Alty się zaświeciły. Natychmiast uderzył go pistoletem w głowę.
– Ashley! Nie dotykaj tego.
– Co? Dlaczego, co jest nie tak? – spytała z zaskoczeniem, a Mason podniósł Altę za głowę z podłogi.
– C… co…
– Wstawaj. Ty otwierasz.
Gdy Mason to powiedział, zauważył, że Alta przełyka głośno ślinę przez wyschnięte gardło. Ashley natychmiast cofnęła ręce.
– Że co… blefuje?
– Prawie na pewno… Taki gość nigdy nie schowałby swoich dziesięciu milionów dolarów w tego typu miejscu.
Wyciągając wnioski na podstawie jego reakcji, w środku prawdopodobnie znajdowała się bomba. Gdyby wybuchła, zapewne wczołgałby się pod któryś z odpornych na wybuchy mebli.
– Chcesz otworzyć to własnymi rękoma i wyjąć? – spytał Mason z uśmiechem.
Alta przewrócił oczami.
– Czy… czy zamierzacie mnie zabić?
– Nie wiem. Ludzie na górze powiedzieli „wyeliminujcie w razie potrzeby”.
Kiedy Mason to powiedział, twarz Alty pobladła ze strachu. Zdawał się wiedzieć, że „wyeliminujcie w razie potrzeby” oznacza to samo co „zabijcie”.
– Za… zawrzyjmy układ.
– Układ?
– Pod moim łóżkiem znajduje się sejf, który zawiera projekt pocisku i hasło do konta w szwajcarskim banku, w którym trzymam całą swoją fortunę. Dam wam wszystko, więc oszczędźcie mnie.
Mason dał znak Ashley i kobieta odsunęła materac. Zmarszczyła brwi, bo niczego tam nie było, ale powiedział jej, żeby podniosła łóżko. Pod łóżkiem znajdował się mały otwór, a gdy włożyła do niego palec i usunęła pokrywę, pojawił się sejf o kształcie sześciokąta w rozmiarze dorosłego człowieka.
– To około pięćdziesięciu milionów dolarów.
Ashley i Aaron przełknęli głośno jak jeden mąż po tym, jak facet powiedział o pieniądzach, ale Mason jedynie się skrzywił. Kiedy spojrzał na Aarona, ten przyglądał się Ashley. Pięćdziesiąt milionów. To kupa kasy. Alta prawdopodobnie wyczuł podniecenie tej dwójki, bo popatrzył na nich ostrożnie.
– Jeśli… Jeśli mnie oszczędzicie, podam wam hasło zabezpieczające.
– Skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę? – spytał Aaron i zbliżył się do niego.
Mason już miał ich ostrzec, by nie myśleli o niczym głupim, ale zamknął usta. Zapewne ze względu na ciężar na swoich ramionach nie chciał zawracać im głowy. Zresztą nie mogą nawet niczego zrobić z tymi pieniędzmi.
– Czy… uważasz, że oszukiwałbym was z własnym życiem wiszącym na włosku? Wiem, że moje życie jest cenne.
Słysząc stwierdzenie Alty, Mason po prostu się roześmiał. Facet, który wie, że jego życie jest cenne, zdradził Zii oraz BS. Mason tak naprawdę nie musiał wiedzieć, czy mówił im prawdę i nie chciał zawierać z nim układu.
– Po… podam wam hasło, kiedy wyjdziemy.
– Nieważne.
Mason wzruszył ramionami i załadował broń. Alta stał się naprawdę blady, a Mason wpatrywał się w niego z twarzą pozbawioną wyrazu, myśląc „moje ramię jest zbyt ciężkie”.
– Przekażę to Zii, tak po prostu. Mądrzy ludzie na górze odgadną hasło.
Oddanie im całego sejfu miało na celu zirytowanie przełożonych, którzy wysłali tylko dwunastu ludzi do przeprowadzenia tak trudnej misji. Jako ktoś, kto zajmował się wcześniej wieloma sejfami, Mason widział, że ten sejf wyglądał kurewsko trudno do otwarcia.
– Cze-czekaj, to przecież pięćdziesiąt milionów dolarów. Czekaj, podam wam hasła! Będą musieli przeskanować moje oko i odciski palców!
– Nadal nie.
– 12, 36.5, 37…
Alta czołgał się rozpaczliwie i wyrzucał z siebie hasło, a Mason zmarszczył brwi i przyłożył palec do spustu.
Jeżeli wszystko usłyszę, będę musiał złożyć raport przełożonemu, a tego nie chcę. Jeżeli podam im hasło, to dyrektor, Berretta, uśmiechnie się jak zawsze i później znowu zleci mi tego typu popierdolone prace.
– Czekaj, liderze!
Słyszał za sobą wołającego go Aarona, ale nie zawahał się przed naciśnięciem spustu. Widział, jak Alta dygocze i bierze swój ostatni oddech, spostrzegł też, że próbuje powiedzieć ostatni numer, lecz udawał, że tego nie słyszy.
Zaopatrzony w tłumik pistolet posłał pocisk w klatkę piersiową Alty. Mężczyzna kaszlnął krwią i upadł na kolana. Oddychał ciężko i krzywił się, a Mason…
– …Co, co ty wyprawiasz! Aaron! – wrzasnęła Ashley.
Mason czuł ciepłą, lepką krew skapującą ze środka swojego czoła. Nie miał czasu na zrozumienie, co się dzieje. Ciężkie powietrze, które uciskało ramiona Masona od samego rana, teraz nacisnęło na całe jego ciało niczym kompresor. Zamrugał.
Ashley wołała go.
– Li… liderze… liderze…
Nie mógł jednak odpowiedzieć.
Nie zdążył sobie nawet uświadomić, że coś gorącego spływa z jego czoła na ziemię, kiedy upadł na zimną posadzkę. Próbował przez sekundę oddychać, lecz krew wydostała się z jego nosa oraz ust, mocząc podłogę. Jego całym ciałem szarpały dreszcze i konwulsje. Wszystko zdarzyło się tak prędko. Światło w jego oczach bardzo szybko stawało się coraz bledsze i nieostre. Uczucie chłodu błyskawicznie rozeszło się od czoła po całym ciele Masona. Zaczął tracić czucie, począwszy od koniuszków palców.
– Co ty do diabła wyprawiasz? – wykrzyczała Ashley, tak jakby wyła, a Mason zobaczył przez zachodzące ciemnością oczy zbliżającego się Aarona.
Aaron chwycił Altę, który był już martwy lub umierał, a następnie wycelował broń w Ashley i coś powiedział. Wyglądało na to, że coś proponował, ale Mason nie mógł niczego usłyszeć.
Dlatego, że wziął już swój ostatni oddech.
Ciemna energia, która naciskała na ramiona Masona od rana, nagle pochłonęła go na miejscu. Wnętrze brzucha śmierci było zimne i mroczne.
W tym samym czasie w domu w LA
Dom wyglądał drogo, ale dosyć ponuro, prawdopodobnie przez to, że światła były wyłączone i stał w odosobnionym miejscu. A może po prostu ze względu na biały księżyc. Był tak cichy, że zdawało się, iż nikt w nim nie mieszka.
Głęboko wewnątrz domu znajdowała się piwnica, mała przestrzeń na przechowywanie na końcu prowadzących w dół schodów. Zza wejścia do piwnicy dochodził dźwięk małego urządzenia oraz płynącej wody, rozlegający się na okrągło. Niespodziewanie po chwili hałas ucichł.
Drewniane drzwi otworzyły się i przeszedł przez nie mężczyzna o zmęczonej twarzy. Coś z pewnością się tam wydarzyło. Pokrywał go zimny pot. Uchylił nieco drzwi od piwnicy i wpatrywał się w ścianę na zewnątrz swoimi przekrwionymi oczami. Tak wiele błyszczących obiektywów było skierowanych w jego stronę. Ci przeklęci paparazzi… Mógł dostrzec ludzi czekających po drugiej stronie muru, usiłujących zrobić zdjęcie. Nacisnął przycisk i wszystkie okna w domu zostały zasłonięte roletami. Salon przenikało zimno. Niechcący zrzucił na podłogę stos gazet. Jego menadżer, Tony Bridget, przyniósł je tego ranka. Gazety wypełnione były prowokacyjnymi nagłówkami.
Haley wyznał miłość Raynoahowi?
Czy czarna owca Hollywood, Haley Lusk, naprawdę wyznał miłość amerykańskiemu sanktuarium, Raynoahowi?? Zeszłej nocy pojawiły się szokujące wieści, że Haley Lusk wyznał uczucia Raynoahowi.
Cały artykuł wypełniony był kpinami i krytyką. Znajdowały się tam gównianej jakości fotografie przedstawiające mężczyznę.
O mój Boże! Haley oświadczył się Raynoahowi! Całkiem zwariował?
Pod wyzywającym nagłówkiem wstawili zdjęcie, które zrobili mu w zeszłym roku, kiedy wspinał się po murze ośrodka odwykowego, usiłując uciec. Na stronie głoszącej „Haley Lusk kontra Noah Raycarlton” widniało zdjęcie ukazujące jego upadek z filiżanką kawy w ręce po procesie sądowym za jazdę po pijanemu. Nienawidził tego zdjęcia.
Odwrócił się, stając na gazetach. W salonie wisiało parę pięknych portretów przedstawiających mężczyznę, zupełnie innych niż te w prasie. Wszystkie z czasów jego dzieciństwa. Był dziecięcym aktorem. Kiedy był mały, cieszył się popularnością, ale gdy zmarli jego rodzice, prędko zrujnował samego siebie. Picie, palenie, niekontrolowany seks i ćpanie było wszystkim, co kiedykolwiek robił. Twarz, która niegdyś była słodka i urocza, została zredukowana do ponurej i zwyczajnej. Pieniądze po rodzicach oraz majątek, który zarobił, były niezliczone, ale kuzyni-naciągacze i własny ekstrawagancki styl życia niemal zrujnowały jego finanse. Agencja rachunkowa ostrzegła go, że jeżeli będzie kontynuował taki tryb życia, to z pewnością zbankrutuje w ciągu roku, lecz on nic sobie z tego nie robił. Ponieważ w swoich oczach nadal wyglądał słodko i uroczo, jak wówczas, kiedy był dzieckiem z plakatów. Sądził, że zdjęcia robione przez paparazzich były złośliwe, a nawet, że te pozowane wyglądały źle, bo fotografowie go nienawidzili. Nadal uważał, że jeżeli zadba trochę o siebie, to z pewnością powróci w krótkim czasie. A wtedy weźmie udział we wszystkich reklamach oraz filmach i zarobi mnóstwo pieniędzy.
Poszedł do kuchni, wyciągnął z chłodziarki butelkę wody Evian i włączył automatyczną sekretarkę.
Biip – wkrótce wypłynęło dwadzieścia siedem wiadomości. Z nich wszystkich tylko dwie nie były od jego menadżera, Tony’ego.
„Liz? Liz! Dlaczego nie odbierasz? Czy ty jesteś poważny? Nie wiesz, że masz na jutro harmonogram?”.
Zaczął omijać jego płaczliwe wiadomości i usuwać je.
„Naprawdę przestanę być twoim menadżerem!”.
Usunął obojętnie wszystkie dwadzieścia pięć wiadomości.
„Cześć, Haley” – powiedział dżentelmeński głos. – „Tu Lauren”. Zawsze uważał, że Lauren był irytujący, ale zdecydował się posłuchać. „Haley, słyszałem, że nadal zbierasz te dziwaczne rzeczy? Rachel powiedziała mi, że wydałeś trzysta tysięcy dolarów na coś podejrzanego. Żartujesz sobie, prawda? Twój księgowy powiedział, że jesteś bliski bankructwa… Czy masz w ogóle pieniądze, żeby zapłacić, jeżeli Raynoah pozwie cię za zniesławienie?”.
Mężczyzna w ciszy kontynuował słuchanie, a po usłyszeniu kpiny mruknął „suka” i usunął wiadomość. Ten facet był dupkiem.
Wściekł się i nacisnął przycisk, by posłuchać kolejną. Tym razem od kobiety.
„Hej, uroczy Liz, skarbie. Tu Rachel. Czy użyłeś rzeczy, którą ci dałam? Jak było?”.
Zmarszczył brwi, bo użyła jego przezwiska. „Użyłem tego, ale nie sądzę, żeby odniosło jakikolwiek skutek, skarbie!” – wymamrotał w stronę automatycznej sekretarki. Zupełnie jakby go słyszała, Rachel odparła: „Nie doświadczysz efektu natychmiast. Ale trzymaj się mocno. Rozumiem, że wszystkie inne rzeczy, które ci sprzedałam, nie działały, ale ta jedna jest inna. Przywiozłam z Japonii tylko trzy. Skarbie, znasz mojego przyjaciela Billy’ego? W dniu, w którym użył tego uroku, Angela przyszła do jego domu i wskoczyła prosto do łóżka. Biorą ślub w przyszłym miesiącu. Tak naprawdę, robienie tego może być trochę straszne i nieprzyjemne, ale skutki są gwarantowane” – powiedziała słodkim głosem. – „Ty tylko czekaj. Twoje życzenie wkrótce się spełni”.
Oczywiście, że powinno zadziałać, było warte trzysta tysięcy dolarów! Mężczyzna uśmiechnął się. Miał właśnie wziąć kolejny łyk.
„Och, właśnie, skarbie. Powiedziałam ci to, prawda?”.
Upuścił butelkę. Zaczęła się turlać, a woda rozlewała się wszędzie dookoła. Zamiast na nią patrzeć, mężczyzna trzymał się za klatkę piersiową. Jego oczy były szeroko otwarte.
„Po odprawieniu rytuału musisz być ostrożny we wszystkim, co robisz. Życzenie zawsze się spełnia, ale czasami duch przedostaje się i coś idzie nie tak, jak powinno. Haha… ale to pewnie jest jakaś wymyślona historyjka, prawda? Nadal przyprawia mnie o dreszcze, bo przechodzenie przez to jest trochę dziwne”.
Od strony automatycznej sekretarki dało się słyszeć śmiech, ale mężczyzna ledwo oddychał. Jego duże, rozwarte oczy wyjrzały przez okno i zobaczyły biały księżyc.
Bang… jego tętno zwalniało. To nie mogła być pomyłka. Mężczyzna skrzywił się i złapał za klatkę piersiową. Czuł ból, zupełnie jakby jego serce było rozrywane na kawałki.
Przez sekundę miał wizję pustyni i mężczyzny. Mężczyzna miał czarne włosy oraz oczy i wyglądał normalnie. Chociaż nie widział go nigdy wcześniej, wiedział, kim był.
Jego serce, głowa i ciało się trzęsły. Głos Rachel mówił coś przez automatyczną sekretarkę, ale nie mógł niczego usłyszeć. Coś poszło nie tak, ale teraz nie było odwrotu. Słyszał, jak jego serce staje i wkrótce upadł na podłogę. Zimna, rozlana woda zmoczyła mężczyznę, który wziął swój ostatni oddech z szeroko otwartymi oczyma. Jego świat zadrżał i się rozpadł, a następnie zaczął ponownie odbudowywać.
Ten świat był inny – pustynia oraz mężczyzna z jego wizji chwilę wcześniej. Miał włosy ostrzyżone jak żołnierz i obudził się ze zmęczoną twarzą. Kiedy tylko wstał, wyciągnął pistolet, po czym rozejrzał się dookoła. I zajął się członkami swojej drużyny. Odwrócił się i spojrzał przez ramię, a Haley poczuł, że przez sekundę nawiązali kontakt wzrokowy.
„Mason Taylor…” – wymamrotał jego imię i dwa nachodzące na siebie światy zostały ponownie rozerwane.
Parę godzin później Tony Bridget, który był wściekły, bo nikt nie odbierał jego telefonów, wszedł do domu Haleya Luska. Właśnie wtedy go zobaczył, leżącego na podłodze w kuchni z szeroko otwartymi oczami. Nie oddychał, a jego serce się zatrzymało. Tony natychmiast zadzwonił na policję i policjanci potwierdzili, że był martwy. Kiedy Tony łkał i powtarzał „A co z harmonogramem na następny tydzień?”, Haley zakaszlał. Wszyscy przestali pracować i spojrzeli na niego. Młody policjant, który stał najbliżej, przestraszył się trochę i przyłożył ucho do jego klatki piersiowej. Nie dochodził z niej żaden odgłos.
– Czy się przesłyszałem?
Czy w domu był kot? Od razu, kiedy tak pomyślał…
– …?
Poczuł słaby oddech. Przed chwilą pomyślał, że coś źle usłyszał, jednak teraz mógł dokładnie słyszeć ciche uderzenia jego serca.
– Ahhhhhh! – Młody policjant wrzasnął i cofnął się o krok.
– O co chodzi? – zapytał inny funkcjonariusz.
Młodszy policjant pobladł w zauważalny sposób.
– On, on, on żyje… On żyje, to…! – krzyknął, a Tony, który stał w pobliżu, podbiegł w jego stronę i sprawdził puls Haleya.
Nie kłamał. Jego serce rzeczywiście zaczęło ponownie bić.
– Jak cud!
To był dopiero początek wszystkich zmian.
***
O podobnej porze w hotelu w Nowym Jorku odbywała się premiera filmu Zasłona i całe miejsce wypełnione było dźwiękami migawek aparatów skierowanych na jednego mężczyznę. Jasne światła błyskały z każdej strony.
– Panie Raycarlton! Spójrz tutaj!
– Powiedz nam coś! Panie Ray…
– Tutaj! Tutaj!
Jasnowłosy mężczyzna, który wyglądał lepiej niż jakikolwiek celebryta, wydawał się nieco zakłopotany ze względu na wszystkich otaczających go reporterów.
– Panie Raycarlton! Co myślisz o tym, że Haley ci się oświadczył? Możesz być szczery! Nikt nie będzie cię winił, nawet jeśli powiesz, że czujesz się tym obrażony!
Przez to, co powiedział jeden reporter, wszyscy zaczęli się śmiać. Blondyn, nazywany Noah Raycarlton, wyglądał bardzo przystojnie w uszytym na miarę czarnym garniturze. Zrobił niezręczną minę.
Dwa dni temu oficjalna suka Hollywood, Haley Lusk, był na przyjęciu zorganizowanym po pokazie mody. Miał miejsce incydent, w którego czasie kompletnie pijany wyznał uczucia Noahowi. Nawet gdyby powiedział na trzeźwo „Jestem twoim fanem. Lubię cię”, ludzie wściekliby się na niego za uganianie się za kimś takim jak Noah.
Haley zatrzymał Noaha w obecności wszystkich na imprezie i powiedział: „Przepraszam. Jestem w tym bardzo dobry”. Wyrzucając z siebie jakieś wulgarne zdania, zaproponował: „Prześpij się ze mną raz, dobra?” i uwiesił się na nim. „Jeżeli prześpisz się ze mną raz, nigdy tego nie zapomnisz”.
„Wyjdź za mnie”.
„Naprawdę cię kocham!” – krzyknął, a następnie rzecz jasna dodał: „Umrę, jeśli się ze mną nie umówisz!”.
„O mój Boże, Haley!” – westchnęli wszyscy obecni, a to, co się wydarzyło, prędko rozeszło się przez portale internetowe i gazety.
Gdyby to nie był Noah Raycarlton albo Haley Lusk, nie miałaby miejsca taka afera.
Dziadek Noaha Raycarltona, znanego również jako Raynoah, był właścicielem dużego koncernu ropy naftowej w XX wieku. Nazywali go George Raycarlton, Dotyk Midasa. Matka Noaha, Rebecca Kelly – najlepsza aktorka zdobywająca liczne wyróżnienia – pochodziła ze znanej w świecie polityki rodziny. Jego ojciec, Edward Raycarlton, zbudował największą firmę prawniczą w Stanach Zjednoczonych, a on był ich jedynym dzieckiem. Amerykanin z urodzenia. To był Noah. Aktualnie pomagał dziadkowi w licznych kulturalnych, obronnych oraz środowiskowych projektach i tak dalej. Zainwestował w wiele kampanii, które pomogły światu, a wszystko, czego się dotknął, odnosiło sukces, więc był w stanie zgromadzić ogromną sumę pieniędzy.
No i Haley Lusk… Był znanym dziecięcym aktorem, który przyciągnął uwagę licznych Amerykanów, ale tak samo, jak wielu innych dziecięcych aktorów przed osiągnięciem dorosłości zrujnował się alkoholem, narkotykami, luksusami i seksem. Stał się jednym z tych typowych przypadków. Rzadko kiedy pojawiał się w gazetach z powodów, które nie dotyczyły jego brudnych skandali, a jedyne co posiadał, to nieco ładniejsza twarz niż u przeciętnego człowieka z ulicy. Nadal był nikim w porównaniu z Noahem. Zupełnie tak, jakby uliczna kurwa wyznała miłość księciu. Wszyscy uważali, że to była hańba.
– Proszę coś powiedzieć!
– Panie Raycarlton!
Reporterzy byli niczym hieny, usiłujące wyłudzić od niego jakąkolwiek informację. Noah Raycarlton jedynie przeprosił z uprzejmością oraz skromnością i wyminął reporterów, podążając za swoim sekretarzem Philem Hepsonem. Nawet jeśli ta osoba była śmieciem, nie było w stylu Noaha powiedzenie o nim czegoś przykrego.
– Panie Raycarlton. Myślę, że najlepiej będzie dla pana, jeżeli zrezygnujemy. – Phil rozejrzał się naokoło wejścia do hotelu i zmarszczył brwi.
Powinien pójść na premierę filmu, ponieważ był głównym inwestorem, ale sytuacja nie wyglądała dobrze. Wielu ludzi nie mogło wejść do hotelu ze względu na wszystkich reporterów blokujących przejście. A ludzie, którzy mieli właśnie wejść do środka, zatrzymali się, aby zobaczyć reakcję Noaha, który spojrzał dookoła z nieswoim wyrazem twarzy. Kiedy jego twarz zwróciła się w ich stronę, wielu reporterów osłupiało. Jego piękno zapierało dech w piersiach, nawet u tych, którzy codziennie widywali dobrze wyglądających celebrytów. Raynoah był sławny nie tylko ze względu na swoje pochodzenie, ale również głośny incydent, kiedy to został porwany jako dziecko. Ludzie mawiali, że miał dużo lepsze umiejętności biznesowe niż jego dziadek oraz że okazywał łagodną osobowość i dobre maniery w stosunku do wszystkich. Każdego dnia śledziły go dziesiątki paparazzich, lecz jego życie prywatne nigdy nie zostało ujawnione… Istniało wiele powodów, dla których był tak bardzo znany, jednak ludzie, którzy spotkali go w prawdziwym życiu, wiedzieli, że największym powodem tej sławy była jego piękna twarz.
Jego atrakcyjna sylwetka wyglądała jak wyjęta z obrazu. Fantazyjnie ułożone blond włosy, tajemnicze zielone oczy, perfekcyjne rysy twarzy, wysoki wzrost i ciało modela – wszystko to jaśniało najmocniej, kiedy się uśmiechał. Zapewne było mniej niż parę osób, które nie zakochałyby się w jego słodkim, pięknym uśmiechu.
Reporterzy podniecili się po tym, jak oniemieli na widok jego dobrego wyglądu. Wyzwalacze zaczęły klikać. Wszędzie błyskały lampy, a mężczyzna westchnął i powiedział:
– Powinniśmy wracać, Phil.
Phil zadzwonił już samochód – czarnego Rolls Royce’a, który zatrzymał się przed wejściem do hotelu. Ochroniarze zrobili przejście do pojazdu. Reporterzy zaczęli pstrykać zdjęcia jak szaleni, ponieważ była to jedyna rzecz, którą mogli zrobić. Ze względu na ich narzekanie, Noah rzekł przepraszająco:
– Wybaczcie mi. Nie mam nic do powiedzenia.
Jednakże, kiedy już miał wsiąść do samochodu…
Jeden z reporterów złapał go za ramię pomiędzy ochroniarzami. Zaskoczony Noah odwrócił się, by na niego spojrzeć.
– Ach, przepraszam… – zająknął się reporter.
Kiedy złapał ramię Noaha, miał już ułożone w myślach to, co powie. Jeżeli Noah uśmiechnąłby się z zakłopotaniem, planował powiedzieć „Czy to takie trudne? Proszę chociaż o jedno słowo!”. Jednak kiedy zobaczył wyraz twarzy Noaha, zamarł. Wpatrujące się w niego zimne zielone oczy przyprawiły go o dreszcze. Jednakże w następnej chwili na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech, zupełnie tak, jakby to wszystko tylko mu się wyobraziło. Puścił jego ramię i również uśmiechnął się miło. Uśmiech Noaha przyciągnął więcej uwagi i dźwięki migawek stały się jeszcze szybsze. Ochroniarz odepchnął reportera do tyłu. Patrzył nerwowo na Noaha, ale nie zdawał sobie sprawy z własnego zachowania. Phil otworzył tylne drzwi i Noah wszedł do środka. Zaraz przed ich zamknięciem rozległo się:
– Co? Haley?
Głos był dosyć głośny pośród hałasu fleszy. Mężczyzna, który rozmawiał przez telefon, przymknął usta i rozejrzał się dookoła.
Czy coś stało się Haleyowi Luskowi? Reporterzy wgapiali się w niego jak hieny. Kiedy ich uwaga skupiła się na tym dziennikarzu, drzwi samochodu Noaha zamknęły się i pojazd odjechał.
Wszyscy przyglądali się reporterowi, który się głośno odezwał i prędko pobiegli do swoich samochodów, by zadzwonić do jakichś miejsc. Noah spojrzał przez okno. Kilka pojazdów jechało za nim, ale parę udało się w innym kierunku.
– Haley Lusk zmarł – powiedział mu Phil, który usłyszał ostatnie wieści przez radio. Noah spojrzał na niego, a ten dodał: – Jego menadżer znalazł go martwego w jego domu. Nie znają jeszcze przyczyny, ale uważają, że to ze względu na przedawkowanie narkotyków. Jest też możliwe, że popełnił samobójstwo.
Noah roześmiał się, zamiast być zaskoczonym. Koleś, który powiedział mu „umrę, jeśli się ze mną nie umówisz!”, naprawdę zmarł.
– Nie może usiedzieć na miejscu, czyż nie? – brzmiał raczej na zirytowanego, niż zainteresowanego losem Haleya lub współczującego mu. Ze względu na niego był zamieszany w ten skandal od dwóch dni. Zaśmiał się, mówiąc: – Powinienem po prostu zostać w domu przez jakiś czas.
Było dla niego oczywiste, że na temat Haleya zostanie opublikowanych mnóstwo pełnych politowania artykułów, a reporterzy będą przylatywać do jego własnego domu jak pszczoły, by zapytać, co czuje. Noah rozmyślał obojętnie: Czy powinienem pojechać na jakiś czas do jakiegoś ciepłego, południowego kraju?
Miał niezłą wymówkę, by to zrobić. Jednakże dla jego publicznego wizerunku będzie lepiej, jeśli zostanie w domu, udając chorego, zamiast brać sobie jakiekolwiek dni wolne. Dopóki ten gość nie zniknie ze wspomnień ludzi. Za jakieś trzy lub cztery dni zdarzy się kolejny skandal, a ludzie będą mówić: „Haley? Kto to je… ach, ten martwy koleś?”. W Hollywood znajdowało się wielu celebrytów różnego rodzaju. Tak czy inaczej, czuł pewną pustkę wywołaną tym, że osoba, którą miał właśnie zmiażdżyć, zmarła, zanim to zrobił.
– Umrę, jeśli się ze mną nie umówisz!
Dwa dni temu, Noah zwyczajnie czekał na przyjazd ochrony, kiedy usłyszał tę gównianą odzywkę. Ta brudna szmata była wściekła i powiedziała „nie pożałuj tego”.
– Pożałujesz, że mnie dzisiaj zlekceważyłeś.
Kontrolował swój wyraz twarzy, ale ostatecznie roześmiał się, gdy padły te słowa. Mężczyzna, który był na tyle pijany, że nie mógł nawet skupić wzroku, zamarł, a Noah nachylił się, aby tylko on mógł go usłyszeć.
– Panie Lusk, skończysz kręcąc brudne porno przez resztę swojego życia. – Noah uśmiechnął się życzliwie, patrząc na Haleya, który wręcz zamarł po usłyszeniu jego wulgarnego sposobu wyrażania się. – Więc dlaczego nie zaczniesz martwić się o swoją dziurę zamiast mojej? Prawdopodobnie już jest zbyt luźna. – Naprawdę brzmiał, jakby martwił się o zdrowie bliskiego przyjaciela, a twarz Haleya przybrała ciemnoczerwoną barwę.
Noah otrzepał ubranie w miejscu, za które chwycił Haley i się odwrócił. Za jego plecami mężczyzna krzyczał:
– Ty… jeszcze tego pożałujesz! Tylko czekaj!
Tym razem Noah się nie zaśmiał.
– Czy miał na myśli, że nie będę mógł go zniszczyć? – wymamrotał do siebie. Żałował jedynie dlatego, że nie był w stanie zrujnować tej osoby. – Mam tego typu osobowość, ale nie jestem sadystą…
Wpatrywał się tylko w widok za oknem.
– Hmm.
A może rzeczywiście sądził, że będę żałował tylko ze względu na jego śmierć? W związku z tym, że nie znał swojego miejsca, jest to całkiem możliwe.
Oczywiście ani Noah, ani świat, nie będą się przejmować, nawet jeżeli ten tandetny gość umrze.
Noah nie żałował ani nie okazywał Haleyowi żadnego współczucia.
Lepiej dla niego, że zmarł teraz – myślał. Nie żartował sobie, kiedy wyszeptał, że Haley będzie przez resztę życia kręcił porno. Zrzucenie brudnej szmaty do piekła – taki układ był dla niego prosty, ponieważ każdego roku inwestował dziesiątki milionów dolarów w filmy, seriale i inne projekty rozrywkowe. Haley był głupi i jedyne, co robił, to urządzanie napadów złości, więc w ciągu sześciu miesięcy skończyłby w porno z zoofilią albo gore. Prawdopodobnie zmarłby w wyniku przedawkowania narkotyków albo w wyniku wewnętrznego uszkodzenia po włożeniu w siebie czegoś niebezpiecznego. Wyobrażanie sobie tego wszystkiego doprowadziło Noaha do wniosku, że taki koniec był lepszy dla Haleya. Z pewnością lepiej dla niego, że zmarł teraz.
Kiedy doszedł do takiego wniosku, Phil zmarszczył brwi po odebraniu telefonu.
– Co? – Sprawdził ponownie informację i spojrzał na Noaha. Rozmawiał przez chwilę i się rozłączył. Następnie powiedział z niedowierzaniem wypisanym na twarzy: – Panie Raycarlton, wygląda na to, że Haley Lusk nadal żyje.
Haley Lusk żyje. Na pewno sprawdził ostatnią wiadomość, że był martwy jakąś godzinę lub dwie, lecz nagle wszystko przybrało inny obrót. Haley Lusk żył i udawał się teraz do lokalnego szpitala. Phil upewnił się, czy wiadomości nie były błędne. Okazało się, że nie. Naprawdę przestał oddychać i rozpoczynało się już zesztywnienie pośmiertne, lecz zgodnie z relacją policji został niespodziewanie przywrócony do życia.
– Nie, z całą pewnością był martwy, ale następnie został ożywiony. Nie ożył natychmiast. Jego ciało stało się zimne, jednak serce zaczęło bić.
Phil był tym zaskoczony, lecz Noah zareagował jedynie obojętnością i zaledwie lekko się skrzywił.
***
Biip, biip, biip… – z oddali dobiegał miarowy odgłos. A jeszcze gdzie indziej rozlegał się dźwięk pompowanego powietrza.
Nie… To brzmiało tak, jakby dochodziło z bliska…
Mason nie mógł się ruszyć i zastanawiał się, co to za odgłosy, nadal tkwiąc w półśnie. Myślał, że słyszał to już kiedyś, jednak nie potrafił tego umiejscowić.
Nie – pomyślał – Nie mogę myśleć, bo w moim mózgu dudni.
To przypominało urządzenia monitorujące pracę serca i respiratory w szpitalu, ale nie mogło być o tym mowy, bo z pewnością zginął. W ogóle nie uważał, że jakimś cudem mógłby przetrwać i obudzić się w szpitalu. Został postrzelony w tył głowy z bardzo bliskiej odległości. Mógł stwierdzić, że lewa część jego czoła została rozsadzona, chociaż nie był w stanie tego zobaczyć. Rzecz jasna świat był ogromny, więc prawdopodobnie istniało paru takich, którzy przetrwali postrzał w głowę, lecz on do nich nie należał. Tym, który do niego strzelił był Aaron, w samym środku terytorium wroga. Ciężko jest przeżyć coś takiego, nawet jeżeli oberwie się kulką wewnątrz szpitala. A on oberwał na pustyni, w bunkrze oddalonym o sto dwadzieścia kilometrów od jakiegokolwiek szpitala. Był tam jeden fałszywy lekarz, który zemdlał. Wydawało się oczywiste, że Mason zmarł, ale…
Pomiędzy dźwiękami maszyn dało się usłyszeć również głosy. Miał pewność, że nie była to tylko jedna osoba.
– …takie żenujące, poważnie… Nie mogę się pokazać nikomu na oczy. – Rozlegał się w pobliżu zirytowany głos. Brzmiał jak zakłócana transmisja radiowa.
– Czy widzieliście wczorajszą gazetę? Media krytykowały to, że najgorszy wyrzutek Hollywood flirtował ze świętym sanktuarium Ameryki. Stwierdzili, że nie zna swojego miejsca.
– To prawda. Ten gość jest przeżytą, brudną szmatą.
Po usłyszeniu ich ostrych wypowiedzi kobieta się roześmiała. Rozległ się odgłos siadania na krześle.
– I samobójstwo? Czy on naprawdę myśli, że ktoś będzie mu współczuł?
– O czym ty mówisz? Jest tak głupi, że nawet nie potrafi się porządnie zabić. Nie widzisz, że nadal oddycha?
– Pewnie dlatego, że był zbyt naćpany, żeby się zabić. Atak serca… – stwierdziła kobieta. – Jakie to żałosne! To nawet nie samobójstwo.
– Liz zawsze tak miał. Śpiewał, jakby wrzeszczał, a kiedy tylko pojawił się w talk-show, zawsze siedział z zamkniętymi ustami. A kiedy już je otworzył, zawsze wyrzucał z siebie coś idiotycznego. Wszystko, co robił, to granie, ale nie mógł nawet grać, bo był zbyt głupi, by zapamiętać swoje kwestie… Jedyne, co było w nim dobre, to jego twarz, a teraz przez narkotyki nie wygląda jak nikt specjalny, przypomina raczej pospolitego ćpuna. Radził sobie nieźle, sprawiając kłopoty jak każda inna gwiazda. Więc właśnie miałam nadzieję, że umrze w wyniku ataku serca i zostawi całą swoją fortunę…
– Aach!
– No nie?
Każdy zgodził się, słysząc jej szczere słowa. Przez chwilę wzdychali i nie rozmawiali ze sobą. Patrzyli po sobie i jeden z nich zaczął mówić.
– Liz się nie obudzi, prawda?
Wszyscy się na niego wściekli.
– Nie ma mowy! Doktor Joe powiedział już, że to cud, że w ogóle żyje. Kiedy serce zatrzymuje się na pięć minut, mózg też przestaje funkcjonować. Ten gość jest naprawdę uparty.
– Nie ma mowy, żeby się obudził – powiedziała bezpośrednio jedna z kobiet i wszyscy przytaknęli.
Jednak kolejna była poddenerwowana.
– Ale, ale co jeśli… naprawdę się ocknie? Chcę odnowić wystrój w swoim domu, jednak jeżeli Liz nie umrze, to muszę wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni.
Jej bezmyślne słowa sprawiły, że wszyscy zrobili się niespokojni.
Mason próbował uchylić ociężałe powieki. O czym oni gadają? – Dźwięki respiratora były wystarczająco dezorientujące. Nie sądził, by słyszał głosy aniołów. Nie mogły to być także demony, ponieważ brzmieli zbyt snobistycznie jak na jednych i drugich. Był naprawdę zagubiony.
Z pewnością jestem martwy, ale co z tymi przyziemnymi historiami? Czy ludzie po śmierci zawsze odchodzą do tego typu świata? – Mason skrzywił się i spróbował otworzyć oczy. Nie mógł poruszyć żadnym mięśniem, tak jakby był sparaliżowany. Jednak było mu niewygodnie i może gdyby nieco popróbował, to mógłby się przesunąć?
– …myślę, że to będzie trochę smutne. Jeżeli Liz zniknie, nie mogę sprzedawać żadnych plotek, by mieć kieszonkowe.
– Kto kupiłby plotki o nim? Zrobił tak wiele rzeczy, że nawet gdybyśmy mieli sprzedać jego seks-taśmę, prawdopodobnie dostalibyśmy mniej niż 500 dolarów. Wybacz, Liz. Z pewnością dobrze wykorzystamy twój majątek.
Jej głos w ogóle nie brzmiał, jakby było jej przykro. Rozlegał się tuż obok jego głowy. Mason odetchnął głęboko i spróbował poruszyć palcem. Kiedy skupił swoją uwagę na palcu, by wprawić go w ruch, czyjaś ręka zbliżyła się do niego i wylądowała na masce tlenowej, która została ostrożnie ściągnięta. Jego twarz uderzyło zimne powietrze. Wyszedł z niego niewielki oddech, palec zaczął poruszać się z użyciem całej jego siły, a ciężkie jak głaz ciało się rozluźniło. Przez jego powieki przesączał się wąski strumień światła.
Biały sufit i ludzie stojący wkoło łóżka. Biip, biip… – powolny i stały dźwięk urządzenia monitorującego pracę serca, a także odgłos respiratora.
Więc to szpital? – Mason spojrzał bezmyślnie na sufit i rozejrzał się dookoła. Wszystko wyglądało tak realistycznie. – Co do… ja nadal żyję? Dlaczego żyję? – Zamrugał powoli. Przez chwilę było ciemno i świat powrócił prędko do surowej rzeczywistości.
– Dlaczego to się nie wyłącza? Czy nie powinno zgasnąć po zrobieniu „biiiiiip”?
Wszystko wydarzyło się jak w serialu. Wyglądająca na oszołomioną kobieta trzymała maskę tlenową Masona i mówiła: „Czy ta maszyna jest zepsuta?”. Spojrzała w dół i zobaczyła Masona wpatrującego się pusto w sufit. Na początku przeraziła się i krzyknęła:
– Aaaaach!
– Uch, uch? O mój, o mój, mój…! – Rozległy się zaskoczone głosy.
Mason zamrugał, aby przystosować swój zamglony wzrok. Kiedy przywyknął do światła, świat stał się powoli wyraźniejszy. W pokoju szpitalnym było nieco chłodno. Wszyscy wgapiali się w niego w szoku.
– O mój Boże, Liz…?
Liz? – Mason zmarszczył brwi, słysząc, jak go nazywają i się podniósł. Trochę kręciło mu się w głowie i był nieco odrętwiały, ale nie na tyle, by nie móc się ruszać. Mrugnął i popatrzył na ludzi, którzy mu się przyglądali i ostrożnie dotknął swojego czoła. Nie było w nim dziury. Nie było nawet owiniętego wokół bandaża.
Czy ja naprawdę żyję? – Mason mrugał, rozglądając się po pomieszczeniu. Za oknem lekko powiewało, a do środka wpadały ciepłe promienie słońca. Nie wyglądało to w ogóle na zaświaty.
– Och, o mój… jak, jak, jak się czujesz? – spytała kobieta, jąkając się.
No właśnie. Czy ja żyję? – spróbował odpowiedzieć pytaniem na pytanie Mason, ale się zatrzymał. Zobaczył szczupłe, blade ręce. Przez sekundę myślał, że były to ręce kogoś innego, ale okazały się należycie połączone z jego ramionami.
– Uch…
Co jest nie tak z moimi rękami? – Mason przypatrywał się im wzrokiem bez wyrazu. Kształt jego rąk i dłoni był dla niego całkiem nowy. Był najemnikiem, który miał ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. Sierotą dorastającą w slumsach. Nie istniały ciężkie prace, których do tej pory nie wykonywał.
Kiedy dorósł, został najemnikiem i każdego dnia w upale dźgał, strzelał, walczył i robił wiele więcej. Jego ręce nigdy nie odpoczywały. Pokrywało je pełno zgrubień oraz drobnych zadrapań, a ich skóra była ciemna i opalona, ale teraz ręce przyczepione do jego ramion były nowe. Zamiast tego, dłonie te miały błękitne żyły pod bladą skórą, a także długie palce. Sprawdził wszystko nerwowo. Nogi leżące pod kocem wyglądały bardzo cienko w porównaniu z jego nogami. Stał się zaniepokojony i jego serce zaczęło bić jak szalone.
– …Liz? Pytam się, czy wszystko w porządku! – Kobieta w średnim wieku wydzierała się na niego, a zmieszany mężczyzna odkaszlnął głośno i opuścił pokój.
– We… wezwę lekarza – powiedział młody mężczyzna i wybiegł na zewnątrz.
Mason przyglądał się tylko bezmyślnie swoim rękom, po czym przeniósł wzrok na kobietę, która wyglądała, jakby była wściekła.
– Co, na co się patrzysz?
– Kim jest Liz? – Wydostał się nieco zachrypnięty głos.
Był zachrypnięty, lecz brzmiał bardzo lekko. To było dziwaczne, ale starał się myśleć, że powodem może być fakt, iż dopiero co się przebudził. Tylko wyobraża sobie, że jego ręce wyglądają dziwnie, a ramiona i nogi wydają się dużo chudsze niż wcześniej. To dlatego, że nigdy nie przywiązywał do tego uwagi i teraz nagle uświadomił sobie, że wyglądają osobliwie.
Mason starał się uciec od rzeczywistości, a kobieta wydawała się nieco zaskoczona, że się ją o to zapytał. Wkrótce jednak zmarszczyła brwi.
– Okej. Wybacz, że nazwałam cię „Liz”, Haley. Nie musisz być niegrzeczny. Wiem, że wyparliśmy się nawzajem, ale mimo wszystko przybiegłam tutaj, bo byłam zmartwiona, że umrzesz… Jesteś bezczelny jak zwykle. Nie powinnam była przychodzić – powiedziała i gwałtownie zabrała swoją torebkę ze stołu.
Haley? Wyparliśmy? Zmartwiona? – Mason skrzywił się, słysząc wszystkie te słowa, których nie rozumiał, a kobieta zdenerwowała się i wyszła.
Drzwi zatrzasnęły się głośno i pozostała młoda kobieta, która rozejrzała się nerwowo i uśmiechnęła do Masona.
– Przyzwyczaiła się do twojego przezwiska. Trzymaliście się dosyć blisko, kiedy byłeś dzieckiem. Ciocia Anna i ty.
– Byłem blisko z tą kobietą?
Po pytaniu Masona uśmiechnęła się niezręcznie i stwierdziła:
– N-nie wydaje mi się, żebyś czuł się dzisiaj zbyt dobrze. Wyglądasz zdrowo, więc już pójdę. – Wybiegła z pomieszczenia, prawie jakby uciekała.
Nie było czasu, aby ją zatrzymać i spytać, co się tutaj dzieje.
Mason został pozostawiony sam w pokoju szpitalnym. Wpatrywał się przez chwilę w drzwi, a potem ponownie w swoje ręce. Te wątłe dłonie wyglądały, jakby nigdy nie wykonywały żadnej pracy. Powoli podniósł się z łóżka. Mnóstwo rurek przyczepionych było do jego klatki piersiowej, rąk i wszędzie indziej. Ściągał je jedną po drugiej, ale wkrótce zirytował się i wyszarpał wszystkie naraz. Był jakoś drażliwy. Zatrzymał się na chwiejnych nogach przed drzwiami toalety. Nacisnął klamkę i wziął głęboki oddech. Nie wiedział dlaczego, lecz czuł się poddenerwowany. Zaraz za drzwiami będzie znajdowało się w lustro, a w nim ta sama nonszalancka twarz, co zwykle. Przełknął ślinę w wysuszonych ustach i otworzył drzwi, po czym zamarł na miejscu. Twarz odbijająca się naprzeciwko nie należała do niego. Zamiast jego zwyczajnego, zawzięcie wyglądającego „ja” z normalnymi czarnymi włosami oraz wysoką figurą, był tam blady, młody mężczyzna z włosami barwy platynowego blondu, który wyglądał, jakby mógł w każdej chwili zemdleć. Co to ma być? – Mason przełknął suchą ślinę. – Co to? Co się stało? Kto to jest?
Wgapiał się w lustro, jakby przymurowało go do ziemi. Zrobił krok do tyłu akurat, kiedy drzwi się otworzyły i do środka wpadł lekarz z pielęgniarkami. Koleś, który powiedział, że wezwie lekarza nie wrócił, ale najwidoczniej jednak dał im znać.
– Och, panie Lusk! Nie może pan tak po prostu wstawać!
– Wyjął pan wszystkie igły! – Dwie pielęgniarki wydawały się nieco poirytowane.
Przycisnęły zimny, nasączony spirytusem wacik do jego ramienia, z którego skapywała krew. Zerknęły na niego przelotnie – wyglądał, jakby był na lekkim haju. Mason spojrzał na pielęgniarki zajmujące się tylną częścią jego ręki i na lekarza, który przeglądał kartę.
– Jesteś przebudzony od jakiegoś czasu? Pamiętasz, co się wydarzyło? Przybyłeś do tego szpitala zeszłej nocy ze względu na atak serca. Twoje serce zatrzymało się na parę minut. Nie wiem, dlaczego nadal żyjesz, ani dlaczego chodzisz dookoła, wszędzie kapiąc krwią. Nie chodzisz do kościoła, prawda? Nie wyglądasz mi na kogoś, kto wierzy w cuda – powiedział lekarz w obraźliwy sposób, a Mason pokrył się zimnym potem.
– Atak serca? Przybyłem tu ze względu na atak serca? Nie ranę postrzałową?
– Haley. To dosyć poważna sprawa, że nie potrafisz odróżnić rzeczywistości od halucynacji. Jestem pewien, że to rozumiesz.
Lekarz patrzył się na Masona tak, jakby był najgorszym ćpunem, jakiego kiedykolwiek widział. Mason odwrócił się i znowu spojrzał w lustro. W tafli widać było trzęsącego się, jasnowłosego mężczyznę. Czy moje oczy zwariowały? – Próbował zamrugać parę razy, lecz mężczyzna nadal tam stał, wpatrując się w niego. Mrugał głupawo, bo nie rozumiał, co takiego się dzieje.
– Haley? Co ty wyprawiasz? Wracaj do łóżka.
– Kim jest Haley? – zająknął się Mason i zapytał: – Czy ten mężczyzna to Liz, Ha-Haley?
Mason wskazał palcem na lustro, w którym widać było jego odbicie. Sprawiło to, że lekarz oraz pielęgniarki popatrzyli na niego z zaskoczeniem i zaczęli szeptać między sobą: „Co on robi? Co jest z nim nie tak? Czy to przez narkotyki? Może wstydzi się, bo przeżył, chociaż myślał, że nie żyje?”. Słysząc niektóre rzeczy, o których mówili, dotknął swojej twarzy. Mężczyzna w lustrze wykonał dokładnie ten sam ruch. Mrugnął, a ładny mężczyzna mrugnął w tym samym czasie. Zobaczył, że mężczyzna porusza ustami, po czym dotknął swoich i poczuł, że jego wyschnięte wargi lekko drżą.
– Czy to… ja? – Jego głos był zachrypnięty. – Ten, ten dziwny facet w lustrze to ja? Jestem facetem o imieniu Haley? – zapytał Mason ze strachem widocznym na twarzy.
Lekarz i pielęgniarki przestali rozmawiać, popatrzyli na niego i wymienili parę spojrzeń.
– O czym ty mówisz, Haley? – zapytał lekarz ze zdziwieniem.
Mason ponownie zerknął na lustro. Nadal ukazywało młodego mężczyznę o platynowych włosach.
– Haley, wszystko w porządku?
Nie. Nie, nie jest w porządku… O co chodzi? Kto to jest? Nie, kim ja jestem?
Przez jego głowę przelatywało mnóstwo rzeczy, ale Mason nie mógł powiedzieć niczego na głos. Jego kark stawał się mokry od potu.
Tłumaczenie: Berenice96
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Tom II
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Dodatki
Ekstra 1
Ekstra 2
Ekstra 3
Ekstra 4
Ekstra 5
Ekstra 6