– Mei Yun, pośpiesz się i idź, przygotuj łóżko dla pani.
Cao Xin widząc, że Lu Cang dalej nie protestuje, uznał to za przejaw akceptacji.
Z zadowoleniem obserwował, jak młoda służąca szybkim krokiem udaje się do sypialni. Twardo położył rękę Lou Rong Rong na dłoni Lu Canga i pchnął ich w kierunku alkowy.
Już przy wejściu do sypialni zauważyli, że Mei Yun odpowiednio przygotowała materac. Pokryła go jasnoczerwoną satyną, a na krawędzi łoża położyła śnieżnobiały kawałek jedwabiu. Miał on służyć do „testu dziewictwa” w noc poślubną. Twarz Lu Canga zaczerwieniła się nieznacznie.
– Wielki bracie, nie śpiesz się i baw się dobrze. Ja przepraszam, ale muszę już iść!
Widząc zarumienione policzki Lu Canga, Cao Xin zrozumiał, że musi być rozsądny i szybko opuścić domostwo. Dał Mei Yun znaczące spojrzenie i razem wyszli z sypialni, wypełnionej pewnego rodzaju ciepłem i dwuznacznymi uczuciami. Nie zapomniał też dokładnie zamknąć za sobą drzwi.
Dziwna atmosfera panująca w powietrzu, nagle osiągnęła temperaturę wrzenia. W pokoju, w którym przelewały się myśli o intymności, Luo Rong Rong, z jej zarumienioną na karmazynowy kolor twarzą, usiadła na skraju łóżka. Bez żadnego słowa opuściła głowę, odsłaniając swoją wstydliwą i delikatną naturę panny młodej.
Lu Cang był sfrustrowany i w końcu stracił pewność, co powinien dalej robić. Kochał Jinga, ale jednocześnie wiedział, że ta intrygująca noc to tylko zgubna pokusa…
Mimo wszystko stawał się coraz starszy i nie potrafił już dłużej udawać, że ani trochę nie jest zazdrosny o posiadane rodzin przez innych ludzi.
Niezależnie od tego jak intymny był jego związek z cesarzem, to zawsze podczas wielkich ceremonii w pałacu mógł tylko stać w tłumie imperialnych oficjeli. Nawet jeśli miejsce przy boku Jinga, należące do cesarzowej, pozostawało nadal puste, to tłum cesarskich konkubin wciąż się powiększał, zamiast pomniejszać.
Ilekroć widział Jinga trzymającego kobietę w swoich ramionach i zabawiającego się z tłumem należących do niego nałożnic lub przypadkiem zobaczył służące pałacowe, ostrożnie noszące lub prowadzące za ręce księżniczki i książęta, jego serce spowijał ból. Zdawał sobie sprawę, że wmawianie sobie, iż nigdy nie cierpiał z powodu samotności i opuszczenia było jednym wielkim kłamstwem.
A teraz przed nim stała wielka okazja, aby zmienić tę sytuację. Potrzebował tylko spędzić kilka nocy z Luo Rong Rong, a w przyszłym roku o tej porze, mógłby już posiadać własne dziecko, w którego żyłach płynęłaby jego krew…
Jakby na to nie spojrzeć, to dla Lu Canga, człowieka bez żadnych krewnych, była to prawdziwa pokusa.
Sumienie mężczyzny ciągle jednak walczyło. W jego myślach pojawiał się Jing ze swoim cudownym uśmiechem i najpiękniejszym, nieziemskim wręcz wyglądem. Jego umysł i dusza stały się słabe i uległe, jakby były zaklęte.
Nagle przez jego głowę przeleciała myśl. Przypominał sobie, jak Jing nie licząc się z jego uczuciami, ze swoim obojętnym wyrazem twarzy, powiedział mu o ciąży swej nowej konkubiny pochodzącej z zachodu. To sprawiło, że zamarł w miejscu, walcząc z bólem w sercu i pokusą stojącą przed nim.
– Wielki bracie Lu, zrobiło się późno. Odpocznijmy.
Lou Rong Rong zawołała do niego delikatnym głosem, prawdopodobnie widząc, że twarz Lu Canga przybrała dziwny wyraz. Mężczyzna zacisnął zęby i zdecydowanie zrobił wielki krok w stronę łóżka.
***
– Wielki bracie, czy już wstałeś? Jest prawie południe! Bracia czekają na ciebie, aby wypić toast za pomyślność.
Około południa Cao Xin pojawił się na małym dziedzińcu. Wołał kilka razy, ale kiedy nikt nie odpowiadał. W końcu wszedł do domu i z lekkim wahaniem zdecydował się otworzyć drzwi małżeńskiej sypialni. W pomieszczeniu znalazł tylko Lu Canga, siedzącego samotnie, oszołomionego i pogrążonego w myślach.
– Ech? Gdzie są Mei Yun i pani Lu? Co tu się dzieje…?
Jego bystre oczy skupiły się na jedwabnym materiale, który leżał na łóżku podczas nocy. Prześcieradło było nadal śnieżno białe, bez śladów czerwieni.
– Ta kobieta… Ona naprawdę ma czelność oszukiwać ludzi i udawać, że jest czysta!
W pierwszej chwili Cao Xin pomyślał, że został oszukany przez Luo Rong Ring. Chwycił za biały materiał i był gotowy wybiec natychmiast, aby odszukać te kobiety.
– Co ty za bzdury wygadujesz? – Lu Cang przyciągnął Cao Xina z powrotem.
– Ostatniej nocy dałem jej trochę pieniędzy na podróż, aby mogła wraz z Mei Yun wrócić do jej rodzinnego domu i nadal żyć ze swoimi krewnymi. A co do czystości lub nieczystości, to nie możesz tak po prostu robić zamętu i rujnować reputację młodej dziewczyny!
Cao Xin osłupiał w jednej chwili, a biała chusta wypadła z jego ręki lądując delikatnie na podłodze – Wielki bracie! – jęknął z wielkim smutkiem w głosie.
***
W rezydencji, przy tym samym kamiennym stole pośrodku dziedzińca, siedział Lu Cang wraz ze swoimi zaprzysiężonym braćmi z dawnych czasów.
Jednak atmosfera w niczym nie przypominała tamtych dni. Każdy z mężczyzn miał zaniepokojony wyraz twarzy, kiedy spoglądał na spokojne i niewzruszone oblicze Lu Canga.
– Wielki bracie. – Cao Xin był pierwszym, który się odezwał. – Nie będę cię pouczał! Ale… czy twoje decyzje nie są czasem spowodowane jakimiś lekami, które podał ci cesarz? On tylko dba o siebie i o swój Imperialny Harem. W tym momencie jest w Tong’de, niepohamowany w duchu i zachowaniu. Nie ma potrzeby, abyś dbał o swoją czystość i reputację, jak kobieta i pozostawał mu wierny!
Lu Cang opuścił głowę, słysząc te słowa. Minęła długa chwila, zanim zaczął mówić.
– Trzeci bracie, przepraszam cię za kłopot i ból, jaki na ciebie sprowadziłem! Ja naprawdę nie potrafię przekroczyć tej granicy. Wszyscy po prostu możecie się ze mnie śmiać… Ja… Ja myślę tylko o tym, aby być z Jingiem, tak długo, jak to możliwe. To mi wystarczy… Jeśli nawet kiedyś się rozstaniemy, a do tego czasu moje dziecko i żona musieliby na mnie czekać… Jaki to miałoby sens? Wolałbym raczej wrócić do Hangzhou i być do końca życia razem z wami, moimi braćmi!
Jego słowa były łagodne i stanowiły niejaką wymówkę, ale sens ich był jasny i zrozumiały. Cao Xin pojął, że Lu Cang nie patrzy na siebie, jak na odrębną jednostkę, tak, jakby nie posiadał własnego „ja”. Wybrał dla siebie tylko jedyną drogę, tę, w której dzielił uczucia razem z Jingiem.
Zagryzł swoje wargi i nadal słuchał Lu Canga, który kontynuował ściszonym głosem:
– Jeśli naprawdę martwicie się, że zostanę zapomniany po mojej śmierci, proszę, zwróćcie się do swych potomków, by pochowali mnie przy was. Więc, kiedy nadejdzie czas, gdy wasze późniejsze pokolenia przybędą, aby zadbać o wasze miejsce pochówku, to i dla mnie przyniosą pomoc, zamiatając i wyrywając małe chwasty na moim grobie.
– Wielki bracie! – Cao Xin nie mógł więcej tego słuchać. Płakał do tego stopnia, że jego łzy spływały nieprzerwanie z oczu. – Wielki bracie, jak to możliwe, że to spotkało właśnie ciebie? Jak to możliwe, że tylko ty masz takiego pecha? – używając całej siły, przytulił mocno Lu Canga i nadal głośno zawodził – Dlaczego musiałeś spotkać tego cholernego Xuan Yuan Jinga?! Gdybym wiedział wcześniej, nawet jeśli miałbym teraz umrzeć, nigdy nie pozwoliłbym braciom, by porywali dla ciebie te kobiety…
W chwili, kiedy mały dziedziniec wypełnił się żalem i płaczem braci, nagle od strony bramy nadbiegł służący. Na jego twarzy widać było, że jest wyraźnie czymś zszokowany, kiedy trzęsącym się palcem pokazywał w stronę wejścia. Dysząc i łapiąc oddech, nie miał nawet czasu, aby zacząć mówić, bo nieproszony gość nagle sam wszedł do środka…
Jego szata była biała jak śnieg, a mankiety rękawów zdobiły przepiękne hafty. Imperator Jing Zong wyglądał jak zawsze dostojnie, ze swoją szlachetną postawą i przytłaczającym pięknem. Jednak pod złotą koroną, jego porcelanowa twarz, była pełna wściekłości. Bracia z Gór Lu Cang, którzy początkowo głośno płakali, jeden po drugim natychmiast ucichli.
– Jing…
Pośród tłumu stał cesarz. Otaczała go przerażająca i potężna aura. Lu Cang jako pierwszy otrząsnął się z szoku. Wstał i z wyrazem niedowierzania podszedł, aby go przywitać. Jing przyciągnął go gwałtownie i zamknął w swoich objęciach.
Z ciała cesarza unosił się lekki i ciepły zapach. Znajomy zapach perfum otulił zakochanego Lu Canga, sprawiając, że prawie wybuchnął płaczem.
Mimo tego, iż Jing był jego życiową tragedią, to gdyby nie doświadczył gehenny związanej z Luo Rong Rong, mógłby nigdy nie zorientować się, że żal po rozstaniu z kochankiem byłby rzeczywiście tak głęboki.
– Czy nie powinieneś być teraz w Tong’de…?
Oczywiście, nieco zdziwił go fakt, że ten piękny mężczyzna, który już posiadał jego ciało i jego miłość, który wciąż zdradzał go z licznymi kobietami, dając upust swym cielesnym żądzą, wyraził tym przybyciem niewielki pokaz swoich kruchych uczuć.
Lecz Lu Cang nie mógł ukryć ani powstrzymać szczęśliwego i radosnego tonu w swoim głosie. Czuł, że cały świat, jak gdyby za sprawą wyglądu Jinga, stał się nagle czysty i jasny.
Jing przyszedł do niego, aby być przy jego boku, zostawiając za sobą rządowe sprawy, wszystkie swoje cesarskie konkubiny, a także dzieci – książęta i księżniczki.
Lu Cang czuł prawdziwą radość w sercu. Wtulał się posłusznie w swojego kochanka, który mocno i czule go obejmował. Kiedy Jing wykorzystując sytuację, głęboko go pocałował, Lu Cang nie odrzucił go i nie odepchnął, tylko gorąco się odwzajemnił.
Cao Xin przestał płakać. Wraz z pozostałymi braćmi, oniemiały wpatrywał się w dwóch mężczyzn, którzy tuż przed nimi, tak szczęśliwie tonęli w głębokim pocałunku.
Pomimo tego, iż w licznych burdelach nie raz widzieli mężczyzn i kobiety, którzy niestosownie się ze sobą zabawiali, to bandyci z gór Lu Cang nigdy nie oglądali pary tej samej płci zachowującej się publicznie w tak intymny, a jednocześnie subtelny sposób. Patrząc na całujących się kochanków, nie czuli ani cienia nieprzyzwoitości.
Wysoki, smukły i nadzwyczajnie piękny Jing oraz przystojny i w pewien sposób delikatny Lu Cang, wtopili się w swoje ciała, jakby byli idealne dopasowani i stworzeni dla siebie przez naturę. W tej niezwykłej aurze intymności, która ich otaczała, dało się wyczuć, jakby oni naprawdę urodzili się tylko po to, by być razem.
Po dłuższej chwili tak długiej, że wydawało się, jakby właśnie minęło dobrych tysiąc lat, Jing nareszcie uwolnił Lu Canga.
Twarz chłopaka była cała czerwona, jakby trawił ją ogień. Wyglądał, jakby był zakłopotany faktem, że wystawił na pokaz swą żarliwą miłość. Opuścił głowę i ukrył ją między obejmującym go ramieniem kochanka.
Jing nie czekał dłużej. Podniósł go i szybko wyniósł z dziedzińca, a potem wrzucił na grzbiet swego konia.
– Pożyczam Lu Canga!
Spojrzał na wszystkich i obdarzył ich pięknym, niszczycielskim uśmiechem, tak wspaniałym, że byłby zgubą dla niejednego państwa.
Nawet nie obejrzał się do tyłu, aby zobaczyć miny braci. Przyciągając do siebie swojego ukochanego, z którym był rozdzielony przez długi czas, popędził konia i opuścił rezydencję Wojskowego Gubernatorstwa w Hangzhou.
Jing brak mi słów, naucz się, że Lu Cang nie jest rzeczą, a nie ” Pożyczam Lu Canga” XD Chociaż to trochę urocze :ekscytacja:
Normalnie poryczałam się z tego wszystkiego :płaku: Dziękuje ślicznie za rozdział :ekscytacja: