Mężczyzna w bieli miał pełne wdzięku brwi, pod którymi znajdowały się piękne i miękkie jak jesienna woda oczy. Skórę miał jasną, jak najwspanialszy biały jadeit. W tak zimy wieczór miał na sobie tylko cienki kawałek szaty bez dodatkowej warstwy wierzchniej. Widać było, że materiał jest bardzo wysokiej jakości.
Biała szata delikatnie unosiła się, wprowadzana w ruch siłą qi, dając wrażenie obecności boskiej istoty.
Tajemniczy gość pozornie nie zwracał uwagi na to, że wszystkie spojrzenia skierowane są na niego. Jego oczy jakby wbiły się w Lu Canga, który nagle wstał i oszołomiony patrzył w kierunku mężczyzny.
Żołnierze w przyozdobionych haftami mundurach stojący za nim nagle uklękli i jednocześnie zawołali:
– Jego Wysokość prosi Lorda Lu o powrót do stolicy!
Jing również rozłożył swe ramiona.
– Cang wróć, proszę. Naprawdę za tobą tęskniłem.
Jego delikatny ton głosu był taki, jakiego Lu Cang nigdy wcześniej nie słyszał. Niósł ze sobą hipnotyzujące piękno i niesamowite wrażenie magii.
Wszyscy spojrzeli na Lu Canga z zaskoczeniem w oczach. Mnóstwo ludzi, mniej lub więcej słyszało historię o „Lordzie”, oraz o fakcie, że z powodu jego chęci zgładzenia cesarza, został na nim wykonany wyrok śmierci.
Kto mógł przypuszczać, że ten Lord Lu, nie tylko żył pomiędzy nimi, ale był kimś, kogo znali tak dobrze, „Orzeł” Lu Cang, król górskich bandytów, mężczyzna, który bawił się dziś wraz z nimi na tym wielkim przyjęciu.
Jednak to, co najbardziej było dla wszystkich szokujące i czego nikt ze zgromadzonych nie mógł pojąć, to fakt, że ten Lu Cang był w homoseksualnym związku z tą niezwykle piękną osobą, która korzystała z honorowego „ja”, by się przedstawić – Cesarzem Jing Zongiem.
Lu Cang nie był w stanie się poruszyć, stał w miejscu i milczał. Zaniepokojony Cao Xin szturchnął go i zmusił do popatrzenia przez okno.
Wciąż oszołomiony Lu Cang z roztargnieniem odwrócił głowę, by spojrzeć na zewnątrz. To, co tam ujrzał, zszokowało go jeszcze bardziej.
Obie strony pierwotnie pustej ulicy niewiadomo kiedy zostały wypełnione przez niezliczoną ilość klęczących mężczyzn, ubranych w mundury imperialnej straży cesarskiej.
Gdy tylko zobaczyli Lu Canga, wychylającego głowę przez okno, wszyscy pokłonili się i krzyknęli jednocześnie:
– Z szacunkiem wyczekujemy powrotu Lorda Lu do pałacu!
Głosy przeszyły niebo i rozeszły się po całym Hangzhou.
Na twarzy Lu Canga pojawiło się nagłe napięcie. Teraz wszyscy w całym mieście będą wiedzieli o jego romansie z Jingiem, co sprawi, że prawdopodobnie niemożliwe będzie mieszkanie w dalszym ciągu w tych rodzinnych stronach. Przez resztę swego życia będzie musiał dźwigać reputację „męskiej nałożnicy cesarza”.
– Xiao Cang podejdź, proszę! Przyszedłem po ciebie! Chcę, żebyś wrócił!
Jing z nadal rozłożonymi szeroko ramionami czekał, aż Lu Cang do niego podejdzie. Jego cała twarz uśmiechała się z delikatnością, sprawiając, że wyglądał niezwykle pięknie i dystyngowanie.
– Naprawdę ofiarujesz mi nazbyt wielki zaszczyt… – Lu Cang nagle głośno się zaśmiał.
W następnym momencie zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał.
„Lord” Lu, położył rękę na swojej głowy i rozwiązał kok spleciony z długich i ciemnych włosów. Natychmiast opadły aż za talię, jak wodospad. Mężczyźni w Datong zapuszczali włosy, aby pokazać pobożność i synowski szacunek wobec przodków, więc nie było to niczym specjalnym ani dziwnym.
Podczas gdy tłum nadal stał w osłupieniu, nie wiedząc, co on robi, Lu Cang nagle wyciągnął sztylet ukryty za pasem. W błyskawicznym tempie podniósł go i bez wahania obciął włosy przy samych ramionach. Trzymał je teraz w dłoni.
W wypełnionej ludźmi sali zapanowała nagła cisza. Każdy sekretnie spoglądał w stronę Jinga, nie mając pojęcia, jak dalej potoczy się ta sytuacja.
Twarz cesarza zaczęła nagle tracić kolor i stała się trupio blada. Ciepło z jego oczu uleciało i zastąpił je przenikliwy, zimny blask. Surowo patrzył na spokojną twarz kochanka.
Lu Cang podszedł do niego i zatrzymał się na dziesięć kroków przed miejscem, w którym stał Jing.
Wyciągnął rękę i rozluźnił palce. Czarne, długie włosy jakby niesione przez wiatr zawirowały i opadły, lądując miękko u stóp cesarza.
– Dla ciebie! Odtąd oboje już niczego sobie nie zawdzięczamy.
W kącikach ust Lu Canga zagościł jasny uśmiech. Powoli wycofał się i stanął przy Cao Xinie i swoich braciach, którzy jak reszta obserwatorów stali z szeroko otwartymi ustami i związanym językiem, nie wiedząc, co powinni powiedzieć ani zrobić w takiej sytuacji.
– Wracaj do stolicy Wasza Wysokość. – Lu Cang odezwał się ponownie. – Tak jak widzisz, obciąłem swoje włosy, a to oznacza, że w tym życiu, nigdy nie wrócę do Tong’an… Jednak możesz być pewny, że w moim sercu nigdy nie będzie miejsca dla nikogo innego… Moim jedynym życzeniem jest to, abyś pozwolił mi odejść.
Po tych słowach jakby odciął ich wspólną przeszłość i z całej głębi swojego jestestwa odetchnął z wielką ulgą.
Jing zagryzał mocno wargi, niezdolny do powstrzymania swoich mięśni twarzy przez drżeniem.
Spojrzał na włosy rozrzucone pod swoimi stopami i zamknął oczy. Było tak, jakby tylko wielka dziura pojawiająca się teraz w ziemi mogła go zadowolić.
– Pozwól naszemu Wielkiemu Bratu odejść…
Ge Qing chciał wyjść zza pleców Lu Canga, ale ten blokował go przed zrobieniem tego.
– Wasza Wysokość szybko o mnie zapomni… – głos Lu Canga był spokojny, – Ten świat jest duży, więc nie ma sposobu, aby nie było w nim mężczyzn podobnych do mnie, a nawet lepszych… Biorąc pod uwagę twój wygląd i cesarski status, czy jest coś, czego nie mógłbyś zdobyć? Zbyteczne jest nadal starać się dla osoby, której serce już dawno zdobyłeś… Tak jak moje, nieprawdaż?
Lu Cang obciął swoje włosy, ale było tak, jakby jednocześnie odciął wszystkie swoje obawy i pragnienia. Poczuł, jak na duszy robi mu się lekko do tego stopnia, że sposób, w jaki mówił do Jinga był ciepły i spokojny.
– NIE!… NIE CHCĘ!! – Jing stał wpatrując się w Lu Canga. W jednej chwili zaczął krzyczeć jak szalony, powodując, że tłum zebrany w sali zamarł jak porażony piorunem. – Powiedz mi, co mam zrobić, abyś zmienił zdanie? Cokolwiek to jest, powiedz mi!
Postawił krok do przodu, potem kolejny i stopniowo krok po kroku zbliżał się do Lu Canga.
Bandyta próbował powstrzymać się od chęci ucieczki, jednak instynktownie zaczął iść do tyłu, ostatecznie wpadając na ścianę.
Patrząc na twarz Jinga, na której malowały się nigdy wcześniej niewidziane emocje, Lu Cang zdał sobie sprawę, że jeśli się teraz zawaha, to tak jakby skazał się na kolejne bolesne doświadczenia. Niepewność bycia kochanym, już na zawsze stanie się jego przekleństwem. Nikt nie był w stanie go uratować… Mógł tylko polegać na swojej własnej determinacji.
Z ciężkim sercem Lu Cang podniósł głowę i spojrzał prosto w piękne oczy kochanka.
– Przepraszam! Ja … W tym życiu nigdy do ciebie nie wrócę.
Wyraz twarzy Jinga zmienił się i przypominał kogoś, kto słucha, jak skazują go na śmierć. Zebrani w sali ludzie bali się spojrzeć prosto w jego oblicze, obawiając się, że ta rozpacz mogłaby ich również dosięgnąć.
W następnej chwili Jing zrobił coś, czego nikt nigdy by się nie spodziewał.
Rzucił się do przodu, aby stanąć przed Lu Cangiem. Kiedy wszyscy myśleli, że cesarz w skrajnej wściekłości wyciągnie swój miecz i zabije chłopaka za odrzucenie go, zobaczyli, jak zamiast tego pada przed nim na kolana.
Patrzył intensywnie w zszokowane oczy Lu Canga i nagle przemówił, wypowiadając każde słowo z wielką szczerością,
– Wróć!… Błagam cię…!
Wszyscy osłupieli. Lu Cang również zaniemówił. Jing wyciągnął ręce i objął jego nogi. Chłopak nie był w stanie zrobić żadnego uniku. Po prostu stał nieruchomo, jak kamienny słup.
– WYJŚĆ! WYNOŚCIE SIĘ!!
Jing nagle ryknął wściekle. Wszyscy niechciani gapie, jakby nagle zostali obudzeni ze snu, zaczęli przepychać się miedzy sobą, aby jak najszybciej uciec na zewnątrz, unikając gniewu cesarza. Na ich twarzach widać było strach i zdumienie, jakby nie mogli tego wszystkiego pojąć…
Odbiegli od gospody na odległość dwóch Li, nie będąc w stanie uwierzyć, że byli świadkami tak dziwnej sceny.
– Wróć… Wróć… Proszę, wróć…
Jing zachowywał się tak, jakby jego samokontrola roztrzaskała się na tysiąc kawałków. Rozpaczliwie i głośno płakał, trzymając mocno kochanka i wtulając się w niego. Dopiero w chwili, gdy gorące łzy przemoczyły szatę Lu Canga, chłopak zrozumiał, że Jing naprawdę roni łzy.
Jing… płacze… Przez moment myślał, że śni, a w następnej chwili pomyślał, że został zabity i leżąc na łożu śmierci, ma halucynacje. Podniósł do ust swoją rękę i ugryzł ją, chcąc upewnić się, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Jednak fakty były faktami.
Jing naprawdę trzymał go mocno za nogi, nie chcą wypuścić. Do tego zaczął skomleć i szlochać jak dziecko.
– Wróć… Wróć Cang… Wróć…
Pomiędzy nami dwoma, któryś na pewno musi być szalony…!
Lu Cang był jak straceniec. Pomyślał ponuro:
Świat upadł i się rozsypał …
Jing rzeczywiście wtulał się w niego i płakał.
Czy to jest ta sama osoba, która bawiła się nim jak zabawką i okrutnie traktowała? Jing? Ten dumny i uważający siebie za najważniejszą istotę na świecie, arogancki i napuszony Jing? Osoba, która zawsze wkładała na siebie biel i śmiała się złośliwie, raniąc jego uczucia… Ten Jing?
Nie mogę… Już dłużej nie mogę… – pomyślał Lu Cang.
Nawet nie zauważył, że powiedział to głośno. W następnej chwili stał się lekki jak piórko, które spadło wprost w objęcia płaczącego jak dziecko mężczyzny …
Nic się nie zmieniło… nawet jeśli przyjdzie mi umrzeć, nie jestem zdolny, uciec z tych objęć…
Żal mu było samego siebie. Jak kiedykolwiek mógł chociaż pomyśleć, że obcięcie włosów i ślubowanie, że nigdy się nie ożeni, będzie wystarczające, aby uwolnić się od Jinga…? Jak mógł być tak naiwny…
Ostatnia myśl Lu Canga była jak nóż, który rozdarł jego wnętrze i zabił drzemiącą w nim determinację. Lekko pochylił się, wtulając w pierś Jinga… i tak po prostu zemdlał.
Cesarz wyłonił się z domu Tianxian niosąc nieprzytomnego kochanka w ramionach. Wszedł ostrożnie do swego wspaniałego powozu i zawołał głośno:
– Pośpieszcie się, jeszcze tej nocy wracamy do Tong’an!
Chwile później spojrzał w bok, gdzie stali Cao Xin i bracia Lu Canga z oczami wypełnionymi niedowierzaniem. Jing uniósł brwi, jakby do nich mówił – Dlaczego wciąż stoicie w bezruchu? Szybko, bierzcie swoje konie i wracamy razem do stolicy!
Potężny i majestatyczny pochód jeszcze tej samej nocy zawrócił do Zakazanego Miasta. Wszyscy poddani Jego Cesarskiej Wysokości wciąż nosili na sobie tę samą, zszokowaną ekspresję. Oczywiście zastanawiali się, jakiego rodzaju strasznych metod użył ich pan, aby zmusić kochanka do powrotu.
Lu Cang powoli uniósł swoje powieki, by z przyjemnością ujrzeć parę wpatrzonych w niego pięknych i jasnych oczu. Mógł czuć, że Jing w tym momencie jest szczególnie „inny”… Jak księżyc podarty przez chmury, maskując swoją twarz, odrzucił na bok dumę i w obecności innych ludzi obnażył wszystkie swoje uczucia, wystawiając je na pokaz.
Lu Cang wiedział, że od tej chwili byli naprawdę razem…
***
5 lat później.
W tym roku Tonga’an pożegnało się z wiosną wcześniej niż zazwyczaj. Był tylko początek maja, a pogoda już była ekstremalnie upalna, tak jakby to był czerwiec lub gorący lipiec.
Wysocy urzędnicy państwowi i szlachta, nie mogąc znieść tego letniego gorąca, razem z całymi rodzinami uciekali z legendarnej stolicy Datong, aby schronić się przed upałem w chłodnych, północnych terenach kraju.
Dawniej trzeba było czekać aż do połowy czerwca, zanim mogli ruszyć całym pochodem na Inspekcję Północną, jednak wysoki urzędnik z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, złożył petycję do cesarza o przesunięcie jej na wcześniejszy termin.
Inspekcja ta była w Datong corocznym nadzwyczajnym wydarzeniem, którego większość dworzan nie mogła się doczekać. Pomimo iż odkąd na tronie cesarskim zasiadł Imperator Jing Zong zamieszki na północy kraju były znacznie mniejsze, to jednak nadal przeprowadzano tam regularne kontrole. Była to wymówka, aby uniknąć wielkich upałów, które nawiedzały stolicę i okazja, by choć na chwilę opuścić pałac imperialny, w którym panowały sztywne zasady.
Lu Cang już od dziecka był przyzwyczajony do życia w wilgotnym klimacie południowych terenów Hangzhou, więc tak naprawdę upały panujące w Tong’an nie były dla niego aż tak męczące. Chodziło raczej o zachowanie równowagi, więc gdy nadarzała się okazja, aby uciec od wszechobecnego upału, chętnie z niej korzystał.
Pewnej nocy, gdy Jing siedział w swoim cesarskim gabinecie i ze znużeniem przeglądał i odrzucał na bok kolejne petycje, niespodziewanie natrafił na tę, w której Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, wnosiło o przeniesienie terminu Inspekcji Północnej.
Podniósł i rozłożył szybko na wielkim biurku tę zadziwiająco śmiałą prośbę, która delikatnie sugerowała cesarzowi, aby udzielił na nią swej zgody.
Zepchnął na bok wszystkie przeczytane wcześniej dokumenty. W większości nie były to sprawy pilne ani ważne. Jing uśmiechnął się krzywo, kiedy jeszcze raz spojrzał na tę zuchwałą i ekstremalnie bezczelną interwencję.
Jednak myśląc o Lu Cangu, który leżąc wczorajszej nocy pod nim, pocił się obficie, starając się przezwyciężyć te letnie upały…
Chwycił za swój pędzel do pisania i postawił bardzo duży znak na końcu petycji. Teraz na oficjalnym dokumencie widniał napis pilne.
Jing zawsze konsekwentnie dbał o sprawy państwowe. Dekrety i rozporządzenia były przestrzegane i niezmienne. Nie przewidywano również przesunięć w terminie Inspekcji Północnych. Wszyscy mieszkańcy pałacu słysząc nagle tę dobrą nowinę, byli wielce uszczęśliwieni.
Pod nadzorem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w ciągu jednej nocy zaczęto przygotowywać wszystkie wymagane materiały i dokumenty urzędowe, niezbędne do przeprowadzenia tejże kontroli.
Następnego ranka po zakończeniu porannej narady, Jing dowiedział się, że cały cesarski harem, który znajdował się na tyłach pałacu, z ekscytacją brał udział w przygotowaniu strojów i niezbędnych rzeczy wymaganych w dalekiej podróży. Wszystkie powozy i skrzynie wypakowane rzeczami codziennego użytku, wyglądały tak, jakby niosły w sobie ducha nowego, wesołego roku.
– Raportuję Waszej Cesarskiej Wysokości. Twój pokorny sługa przekazał rozkaz Waszej Wysokości. Obecnie przeprowadzane są pospieszne przygotowania do Północnej Kontroli. W dniu jutrzejszym procesja będzie gotowa do wymarszu.
Minister Spraw Wewnętrznych Jang Zhuo, człowiek, który wysłał petycję z prośbą o przyspieszenie tej corocznej wyprawy, zaraportował o tym Jingowi, z dumą wymalowaną na twarzy.
Ze swoim stoickim spokojem cesarz sztywno wpatrywała się w Janga Zhuo, aż z powodzeniem całkowicie starł uśmiech z tego zadowolonego z siebie, pulchnego lica. Wtedy dopiero odwrócił się i wsiadł do palankinu, który już na niego czekał, po czym obojętnie rozkazał:
– Do rezydencji lorda.
Piękny dom Lorda Lu mieścił się na uboczu stolicy, około godziny pieszej drogi od pałacu. Kiedy cesarski palankin przeszedł przez bramę rezydencji, tak, jak Jing się tego spodziewał, ujrzał całe mrowie służących krzątających się wszędzie i przygotowujących prowiant oraz potrzebne rzeczy niezbędne w długiej podróży. Ciepły i delikatny uśmiech natychmiast pojawił się na jego napiętych jeszcze chwilę wcześniej ustach.
Choć Tong’de nie było tak kwitnące jak Tong’an, to położone na pięknych północnych terenach i otoczone przez trzy góry, dawało sercu i ciału ukojenie.
Letnie temperatury prawie przez cały rok były tam dużo niższe, niż w zatłoczonej stolicy.
Tong’de szczyciło się nie tylko pięknymi widokami. Mały pałac cesarski, został wybudowany w południowej części tego miasta, które cieszyło się wspaniałą reputacją za sprawą swych gorących źródeł, a najpiękniejsze z nich przynależało właśnie do pałacu.
Oczami wyobraźni Jing już widział jak wyćwiczone, miodowe ciało Lu Canga wtulone w niego, będzie korzystało z dobrodziejstw leczniczej wody.
Ach… będą się o siebie ocierać i falować biodrami w czasie ich seksualnych zbliżeń…
Ten najbardziej uprzywilejowany z ludzi, Jego Wysokość Cesarz, ujawnił w tej chwili swój brzydki i niecierpliwy uśmiech.
Pozostawiając straż imperialną na posterunku i nie tracąc nic ze swej elegancji, w pośpiechu pobiegł na tyły ogrodu, gdzie mieściły się komnaty Lu Canga.
Był rozczarowany, gdy odnalazł tam tylko osobistego służącego swojego kochanka, Xiao Sanga, który zazwyczaj nie odstępował swego pana na krok.
Chłopak był właśnie w trakcie sortowania ubrań i pakowania rzeczy na wyprawę.
– Gdzie jest Lord?
Mimo tego, iż ton głosu Jina był elegancki i wyrafinowany to wewnątrz siebie mężczyzna, aż kipiał, panując nad swoją wyrozumiałością i cierpliwie wstrzymywał płomień niezaspokojonego pożądania.
Mordercza aura cesarza przeraziła Xiao Sanga tak bardzo, że aż zadrżał. Po krótkim oszołomieniu przemówił w końcu:
– Lord jest w swoim gabinecie, odebrał właśnie wiadomość z Hangzhou.
Jing zmarszczył brwi z niezadowoleniem. W swoim dokładnie przemyślanym planie ostatecznie wysłał zaprzysiężonych braci Lu Canga, do południowej części kraju, by tam objęli jeden z posterunków.
Mimo tego, iż jego kochanek sprzeciwiał się temu zaciekle, to ostatecznie, ze wciąż dużą obawą, zaakceptował życzenie swoich braci, którzy wyrazili chęć osiedlenia się na południu cesarstwa.
W ciągu tych pięciu lat, pomimo iż Lu Cang korespondował z nimi regularnie, to dystans między Jiangnan a Tong’an był bardzo duży. Na początku spotykali się co trzy miesiące, które powoli zmieniły się w sześć, a potem widywali się już tylko raz do roku.
W marcu Cao Xin spotkał się z Lu Cangiem, wykorzystując swój oficjalny przyjazd do stolicy w celu złożenia raportu.
Pomimo iż minęło tylko kilka tygodni, kolejna osoba z Jiangnan pojawiła się tu ponownie!
To naprawdę zaniepokoiło Jinga. Czy nie kryje się za tym coś niedobrego?
Rozważając sytuację, cesarz stanął przy drzwiach gabinetu. Bez pukania, pchnął je i wszedł do środka.
Dwoje mężczyzn wewnątrz komnaty, siedzących do wejścia plecami nagle podskoczyło. Obie twarze, które w tym samym czasie odwróciły się w jego stronę, były obce. To nie byli bracia, których tak dobrze znał.
Lu Cang już od dawna był przyzwyczajony do niespodziewanych wizyt Jinga, więc chwilowe zaskoczenie, które pojawiło się w jego oczach, równie szybko zniknęło.
Kochanek cesarza był lordem już od pięciu lat. Upływ tak długiego czasu nie pozostawił na jego pewnej siebie twarzy żadnych oznak ciężkich doświadczeń życiowych. Zamiast tego, koniuszki jego grubych brwi spowodowały tylko, że jego oczy wyglądały dojrzalej i dodawały mu jeszcze więcej uroku.
– Wasza Wysokość. – Lu Cang powiedział spokojnym, ale pełnym szacunku głosem.
Zawsze, kiedy Jing słyszał tego rodzaju ton, rozumiał, że przybyli goście nie byli dawnymi znajomymi jego kochanka.
Na dworze cesarskim niezależnie od tego, czy były to prywatne, czy też publiczne okazje, Lu Cang używał tego nie spoufalonego, łagodnego tonu, aby zwracać się do Jinga. Pomimo iż był w pełni świadomy, że związek jego i cesarza już od dawna jest publicznym sekretem, to wciąż powstrzymywał się w obecności innych ludzi, aby nie nadużywać swojego autorytetu.
Patrząc na swego dojrzałego i bardziej rozsądnego kochanka, Jing nie mógł nic na to poradzić, ale tęsknił za tamtymi czasami… Za płaczącym i dzikim małym górskim bandytą, Lu Cangiem.
Rozumiał jednak, że życie na dworze cesarskim nie było łatwe i tamten awanturniczy Lu Cang, nie byłby w stanie poradzić sobie z ludzkimi słowami, które były straszniejsze niż wszystkie cesarskie dekrety.
Rozumiejący to poświęcenie i kierowany sumieniem Jing, coraz bardziej i bardziej miał bzika na jego punkcie. Ponadto, po tym jak surowo ukarał kilku wysokich urzędników, którzy publicznie odważyli się obrażać Lu Canga, większość z nich rozsądnie wywnioskowała, że wpychanie nosa w prywatne sprawy cesarza, może się dla nich skończyć zdegradowaniem lub wygnaniem. Poza tym dzięki dyskretnemu zachowaniu Lu Canga każdy mógł udawać, że nie wie o jego relacji z imperatorem i po prostu przymykać na to oko. Kochankowie już nigdy więcej nie byli zaangażowani w kolejny wielki konflikt i żyli w spokoju, aż do teraz.
Jing skinął głową, po czym spoczął na starym, drewnianym i pięknie rzeźbionym krześle tuż przy Lu Cangu. Dwoje gości, którzy do tej pory wpatrywali się w niego oniemiali, w końcu opamiętało się i w pośpiechu uklękło, wołając z szacunkiem:
– Składamy ukłony Jego Wysokość!
Lu Cang przedstawił ich.
– Ci dwaj są kupcami z Hangzhou. Drugi brat przekazał im list i poprosił, aby mi go dostarczyli.
Na małym biurku naprzeciw niego leżał nieotwarty jeszcze list. Mężczyźni wyglądali, jakby wciąż byli zaangażowani w rozmowę, dlatego pewnie Lu Cang nie miał jeszcze czasu, aby go przeczytać.
Jing wspaniałomyślnie dał znak ręką, aby ci dwaj w końcu wstali, podczas gdy w sercu zastanawiał, kiedy nareszcie wyjdą, tak, aby on i Lu Cang mogli znowu zostać sami i jak zawsze namiętnie się kochać.
Prawdopodobnie goście z Hangzhou zauważyli niezadowolony wyraz twarzy Jego Cesarskiej Wysokości. Przerazili się do tego stopnia, że w pośpiechu pożegnali się z imperatorem i Lordem, Lu dziękując za poświęcony czas. Jednak dopiero wtedy, kiedy byli już prawie przy drzwiach, zobaczyli, że twarz Jinga nareszcie się rozluźniła.
Diabeł się opamiętał :WeiMądruś: Dziękuje za rozdział :ekscytacja: