Hua Hua You Long

Rozdział 826 min. lektury

Cierpienie

W porównaniu do Pałacu Cesarskiego dom Xi Zhena bardziej przypominał atmosferą tymczasowe lokum Lu Canga przy moście Yue Long. Ogrody były piękne i spokojne, a delikatna, ciepła bryza naznaczała przybycie wiosny.

Jing prowadził Lu Canga w stronę mostu nad sztucznym stawem. Xi Zhen nadchodził z oddali, uśmiechając się przyjaźnie.

Wasza Wysokość… i brat Lu. Co tak długo wam zajęło? Parzona herbata jest prawie zimna.

To miejsce zbudowane zostało nad małym jeziorem… Jak wiele pracy w to włożono? Lu Cang pomyślał leniwie. Wystarczyło przyjrzeć się dokładnie, aby odgadnąć, że Xi Zhen nie był zwykłym szlachcicem.

Młodzieniec uśmiechnął się z wdziękiem i wprowadził obu mężczyzn do środka domostwa, ignorując zirytowany wyraz twarzy Jinga.

To jest moja młodsza kuzynka Xuan Yuan Xi Zhen, dawniej znana jako Księżniczka Xi Zhen… zanim wyszła za mąż.

Lu Cang nie potrafił nawet zrozumieć części „kuzynka” i tylko gapił się tępo w mówiącego te słowa Jinga.

Sytuacja była dość niezręczna, więc Xi Zhen przejął wyjaśnienia.

Po ślubie mój tytuł to Zhen Guifei. Jestem Pierwszą żoną Cesarza Imperium Datong i stoję na czele jego haremu.

Co…? – Porcelanowy kielich w ręku Lu Canga upadł na ziemię. Zerwał się ze swojego krzesła.

Jing był bardzo sfrustrowany, gdyż nie planował ujawniać jeszcze szczegółów swojego związku z Xi Zhen, ale nie zaprzeczył jej słowom.

Lu Cang stał nieruchomo. Tysiące pytań ściskało jego serce. Wpatrywał się tępo w przestrzeń, zanim po dłuższej chwili znowu oklapł na fotel.

Biorąc pod uwagę wiek Jinga i jego status, było wręcz niemożliwym, aby nie posiadał żony, ale Lu Cang nigdy nie spodziewał się, że Cesarzowa pokaże się tak szybko. Co więcej, to był Xi Zhen, którego znał już od jakiegoś czasu!

Hm hm… – Jing odchrząknął, skupiając znowu na sobie uwagę chłopaka. – Xi Zhen i ja byliśmy już zaręczeni przed narodzinami z powodów politycznych. Teraz to ona zajmuje najwyższą pozycję w Haremie Datong.

Xi Zhen uśmiechnęła się szeroko. Jej męska odzież nie mogła tak naprawdę ukryć tego, że jest kobietą i Lu Cang zbeształ sam siebie, że nie zauważył tego wcześniej. Nie tylko nie potrafił rozpoznać, że Jing jest mężczyzną, gdy był w kobiecym przebraniu, ale nie był również w stanie rozpoznać Xi Zhen jako kobiety, kiedy nosiła męskie stroje.

Zły i trochę zraniony własną głupotą Lu Cang odezwał się nagle w ordynarny sposób.

Dlaczego mi to mówisz? To nie ma ze mną nic wspólnego!

Zerwał się i ruszył do drzwi, ale jak zawsze Jing go uprzedził. Cesarz wcisnął Lu Canga mocno w krzesło i odwrócił się do Xi Zhen.

Xiao Zhen, Lu Cang otrzymał moje względy. Jest teraz moim konkubentem i członkiem mojego haremu, od dziś masz go uczyć i surowo dyscyplinować!

Lu Cang chciał eksplodować z gniewu.

Ty… gnoju! Worku psiego gnoju!… Otrzymałem twoje względy?! Stosie ścierwa, o jakim uznaniu i względach mówisz, o jakim haremie?! Ty draniu! Wypuść mnie… Wypuść mnie…!

Wrzeszczał i machał rękami, próbując uwolnić się z uścisku Jinga.

Xi Zhen udawała, że nie słyszy wszystkich tych wulgarnych słów.

Rozumiem…

Mój Lu Cang jest uparty… Będę zajęty wyprawą do Yujia przez jakiś czas, więc nie mogę zostać, by nad nim czuwać. Powierzam go Twojej opiece, abyś nauczyła go trochę dyscypliny. Mam nadzieję, że będzie bardziej posłuszny, kiedy wrócę… – Posłał uśmieszek w stronę Lu Canga, dając do zrozumienia, że Xi Zhen nie można lekceważyć.

Wyprawa do Yujia?… Który obszar zamierzasz podbić?

Xi Zhen wyglądała, jakby nie słyszała go za pierwszym razem. Skoncentrowała się na fakcie kolejnej wojennej wyprawy. Mimo tego, iż wciąż się uśmiechała, wyglądała jak całkiem inna osoba, nerwowo czekając na odpowiedź cesarza.

Jak myślisz? Gdzie jeszcze muszę udać się osobiście na podbój? – zadrwił Jing.

Widząc jak twarz Xi Zhen pobladła, uspokoił ją.

W każdym razie, nie musisz się przejmować tymi sprawami… Pomóż mi i zaopiekuj się Lu Cangiem!

Złapał mocno chłopaka i pchnął go w kierunku Xi Zhen, po czym szybko odwrócił się i wyszedł.

Hej… Ty!! – Na wpół świadomy Lu Cang chciał go gonić, ale Xi Zhen mocno go przytrzymywała i nie chciała puścić. Jak na dziewczynę była naprawdę bardzo silna.

Bracie Jing…

Więc tak się do niego zwraca… Lu Cang nie mógł się powstrzymać, ale poczuł się trochę zazdrosny.

Słysząc swoje imię, Jing zawahał się na chwilę, ale w końcu się zatrzymał.

O co chodzi?

Xi Zhen biła się z myślami przez moment, lecz nagle upadła na kolana, ciągnąc Lu Canga w dół do dziwnej pół pozycji.

Ja… Ja wiem, zdrada jest przestępstwem najgorszym, ale proszę… proszę… po tych wszystkich latach wsparcia, oszczędź… oszczędź jego życie!

Mimo rozpaczliwego tonu w głosie dziewczyny Lu Cang nie odczuł do niej sympatii. Był zajęty zastanawianiem się, kim był ‘ten’ człowiek. Dlaczego Xi Zhen błagała Jinga, aby oszczędził ‘jego’ życie?

Jing nie odpowiedział, machnął tylko dłonią i wyszedł, zostawiając za sobą pachnące kwiaty lotosu i smutną twarz Księżniczki Xi Zhen.

Spytałaś go, czy oszczędzi życie… Kogo?

Dziewczyna wyglądała, jakby odpłynęła myślami gdzieś daleko i zapomniała o tym, że ktoś jest w pobliżu. Lu Cang zdecydował się powtórzyć pytanie.

Zaskoczona Xi Zhen spojrzała na chłopaka, jednak smutek zdążył już zniknąć z jej twarzy.

Brat Jing pozostawił cię pod moją opieką. Czego chciałbyś się nauczyć, jako pierwsze? Manier, pałacowej etykiety…? Musisz wiedzieć, jak służyć bratu Jingowi, a ja następnym razem…

Nagle przysłoniła twarz białym jedwabiem swojej szaty, nie mogąc powstrzymać się od cichego chichotu.

Gdy tylko Lu Cang usłyszał, jak wyśmiewa jego związek z Jingiem, nieświadomie oblał się rumieńcem. Zarówno on, jak i Xi Zhen, mieli dziwne relacje z Cesarzem. Wiedział, że nie ma prawa wtrącać się w ich sprawy, w końcu byli małżeństwem i kuzynostwem. Znali się już od najmłodszych lat. Oczywiście oboje byli ze sobą bardzo zżyci.

Jednak jaką pozycję on sam zajmował w tym popapranym związku? Kim był dla Jinga? Jakiegoś rodzaju zabawką?

Lu Cang zaśmiał się i bezsilnie klapnął na krzesło naprzeciw księżniczki, biorąc wielki łyk zimnej już herbaty.

Brat Jing przygotowuje się do opuszczenia kraju… – Xi Zhen zaczęła mówić, oddalając konieczność pytania jaj o to po raz kolejny.

Tak. – Lu Cang skinął głową.

Imperator Datong miał potężną militarną siłę. Małe zbójeckie państwo graniczące z Imperium, zostało założone już kilka lat temu. Wszyscy wiedzieli, że młodszy brat byłego cesarza i wuj Jinga, Xuan Yuan, zdezerterował i założył swoje własne państwo, Luo. Nigdy nie było jasnym, dlaczego Datong do tej pory nie wysłało tam swojej armii, aby zetrzeć Luo z powierzchni ziemi.

Władca Luo… to mój ojciec… – Xi Zhen wyszeptała.

Lu Cang skinął głową. Ach… więc to nie jest takie skomplikowane…

Jednak nagle o czymś pomyślał.

Ale czy ty i Jing nie jesteście kuzynami od strony matki?

Jestem jego kuzynką od strony ojca, ale moja matka była również kuzynką jego matki.

Ach, to całkiem skomplikowane. – Lu Cang nie wiedział co powiedzieć, więc tępo wpatrywał się w dziewczynę.

Xi Zhen spojrzała na jego skamieniałą twarz i zaczęła się śmiać.

Czy wiesz, że wyglądasz, jak mój ojciec, kiedy masz taki wyraz twarzy…?

Zanim Lu Cang odpowiedział, Xi Zhen ubiegła go.

Nie mówmy już o takich przygnębiających rzeczach. Musimy omówić Twoją przyszłość w Pałacu!

Co? – Lu Cang nagle podskoczył. – Kto powiedział, że chcę tu żyć?

Xi Zhen cierpliwie spojrzała na niego.

Czy Ty w ogóle rozumiesz, co oznacza być strażnikiem Pałacu Wewnętrznego?

Po wysłuchaniu opisu jego pracy Lu Cang chciał zemdleć. … Mój Boże, niech ktoś przyjdzie i mnie ocali!

Do jego obowiązków należało zapewnienie bezpieczeństwa Cesarzowi przez całą dobę. Imponujący tytuł, ale praca była ciężka. Miał stać przy boku Cesarza w sali posiedzeń, na zebraniach, w podróży, a nawet wtedy, gdy Imperator odwiedzał swoje konkubiny. Mówiąc prosto, straż przyboczna Cesarza, była jak jego prywatna służba.

Ja… ja nie chcę być jego… Nieważne… Strażnikiem… Chcę wracać do Hangzhou!

Chcesz, ale czy możesz?

Xi Zhen zadrwiła i uniosła brwi, przypominając mu o jego obecnej sytuacji.

Pamiętając o narkotyku, który Jing przymusowo podał mu podczas toastu, a także konsekwencje, jakie spotkałyby jego Braci, gdyby udało mu się uciec, Lu Cang nico się uspokoił.

Ale…

Ale czy Ty nie jesteś jego żoną? Dlaczego pomagasz mu pilnować… pilnować…Lu Cang sam nie wiedział, jak siebie nazwać, więc znów się zaczerwienił.

Pomagać mu w pilnowaniu jego męskiego pupilka. Brzmi dziwnie, prawda?

Nagły smutek pojawił się na twarzy Xi Zhen. Wstała i podeszła, aby otworzyć okno.

Już od najmłodszych lat wiedziałam, że będę żoną Jinga, a moja matka uczyła mnie, jak być dobrą cesarzową. Najważniejszą rzeczą było… Wiedzieć, jak patrzeć na ludzi takich, jak Ty…!

Xi Zhen żartowała, ale te słowa wywołały dreszcz, który przeszedł wzdłuż kręgosłupa Lu Canga

Kobiety w haremie żyły w luksusie, ale pod całym tym jedwabiem i bogactwem, ich serca po prostu wypełnione były melancholią i smutkiem.

Czy miał dzielić z nimi ten sam los?

Wspomnienia o nim samym, szczęśliwie żyjącym w górach i cieszącym się wolnością, sprawiły, że zaczął panikować.

Jakby czytając w myślach chłopaka, Xi Zhen zaczęła się śmiać.

Nie musisz się tak bardzo martwić. Jing… – Przerwała na chwilę. – Jest kapryśnym człowiekiem. Po tym, jak skończy się tobą bawić, możesz być pewien, że dostaniesz z powrotem swoją wolność.

Naprawdę? – To brzmiało, jak dobre wieści, ale Lu Cang nie był wcale szczęśliwy.

Kto chciałby być czyjąś zabawką, którą później się wyrzuca? Starał się znaleźć usprawiedliwienie dla swojego niezadowolenia, które pojawiło się nagle w jego sercu.

Jednak musisz posłusznie wykonywać moje polecenia. Kto wie, może po powrocie brat Jing zmieni swoje zdanie i puści cię wolno? Nie możemy być tego pewni.

Oczy Lu Canga w jednej chwili pojaśniały, jednak kryła się w nich również obawa.

Aj, od dziś po prostu rób to, co ci mówię. Powinno być w porządku. – westchnęła. – Jestem zmęczona. Służba, proszę, zabrać Pana Lu do kwatery straży Wangsong na odpoczynek.

Służąca pojawiła się przed drzwiami, aby wyprowadzić Lu Canga. Pomimo tego, że jego głowę wypełniały miliony pytań, wciąż nie do końca rozumiał słowa Xi Zhen. Szybko podążył za pokojówką na zewnątrz, starając się nie wzbudzać zainteresowania innych ludzi w pałacu.

***

Dni w Zakazanym Mieście były nudne i ale szybko mijały. Jing opuścił Pałac wraz z Imperialną Armią, by podbić Luo.

Gdy Lu Cang wspominał dzień, w którym przyglądał się, jak wyrusza wojsko, pamiętał, jak jego oczy drżały, gdy patrzył na Jinga w złotej zbroi, jadącego na przedzie niczym Bóg. Kiedy Xi Zhen zaśmiała się i zapytała o ich związek, spojrzał w dół i uparcie odmawiał przyznania się, że chyba lubił tego człowieka i mógłby nawet zostać jego przyjacielem.

Raporty z pola bitwy przychodziły często, ale Lu Cang zauważył, że Xi Zhen powoli stawała się coraz cichsza i pomimo tego, że wciąż starała się być przy nim silna, zawsze widywał ją siedzącą samą w oknie komnat haremu, milczącą i wpatrującą się w horyzont.

Mimo wszystko, to jej ojciec

Lu Cang sam nigdy nie poznał swego ojca, jednak widząc, jak Xi Zhen jest nieszczęśliwa i jak cierpi, nie mógł się powstrzymać przed współczuciem tej młodej dziewczynie.

Tak długo, jak Jing pozostawał daleko, wszystko było w porządku.

Pomimo iż czuł coś w rodzaju emocjonalnego przywiązania do tego tyrana, tak naprawdę wciąż obawiał się jego nieuchronnie zbliżającego się powrotu.

Przerażała go myśl, że Jing znów będzie nadużywał jego ciała, ale widok przygnębionej Xi Zen, której ojciec i mąż nieustannie ze sobą walczyli, również ciążyła mu na sercu.

Ludzie, którzy spędzają czas razem, nieuchronnie rozwijają w sobie uczucia. Pomimo tego, iż dziewczyna zmuszała go do uczenia się pałacowych zasad za każdym razem, gdy go tylko widziała, to myślał o niej, jako o jednym ze swych braci z gór, za którymi tak bardzo tęsknił. Dobrym przyjacielu, zamkniętym razem z nim w tej złotej klatce.

Lu Cang codziennie modlił się o to, aby Jing nie wracał. Mógłby wtedy żyć w pałacu wolny i o nic się nie martwić.

Szczęście jednak nie trwało długo. Któregoś słonecznego poranka, przybył posłaniec, informując, że Armia Imperialna odniosła zwycięstwo i szykuje się do powrotu.

Cholera, dlaczego to musi być już teraz…

Minęło kilka dni.

Całe Zakazane Miasto, trzęsło się w posadach od okrzyków i wiwatów na cześć zwycięskiego pochodu.

Lu Cang westchnął, kiedy od niechcenia przebiegał wzrokiem po tłumie pięknych twarzy podekscytowanych Cesarskich Konkubin. Szybko jednak wytężył wzrok, by spojrzeć na maszerujących bohaterów.

Po licznych rzędach dumnie kroczących żołnierzy, w końcu dostrzegł Jinga – Cesarza. Jego twarz wyglądała jakoś… obco. Ubrany był w oficjalne szaty. Towarzyszyło mu ośmioro podwładnych, niosących chorągwie cesarskie, którzy niemal płynęli obok niego.

Czy on może mnie zobaczyć?… Czy mnie widzi?…

Lu Cang stał pośród zespołu Pałacowej Straży i mimo tego, iż był wciąż strapiony powrotem Jinga, w swoim sercu nadal wykrzykiwał te słowa, mając nadzieję, że cesarz jednak za nim tęsknił.

Ten dzień ostatecznie okazał się rozczarowaniem.

Jing nawet nie rzucił okiem w kierunku Pałacowej Straży. Co więcej, kiedy Lu Cang podążył za Xi Zhen, by powitać go w Haremie, Jing nawet się do niego nie uśmiechnął, tak, jakby całkowicie zapomniał o swojej „zabawce”.

Przepraszam, ale muszę ci coś powiedzieć… – Cesarz spojrzał uważnie na pełen nadziei wygląd Xi Zhen. – Xuan Yuan Yongyi został złapany żywy przez Armię Imperialną…

Jing przerwał w połowie zdania, ponieważ Xi Zhen nagle zaczęła krzyczeć i zatoczyła się do tyłu, upadając bezsilnie na podłogę. Jej dłonie zasłaniały oczy, kiedy pałacowe służące pomagały jej wstać.

Cesarz machnął dłonią, dając znak służbie, aby ją wyprowadzili. Sam chłodno odwrócił się i dał rozkaz tragarzom niosącym osłonięty dokładnie palankin, by za nim poszli, pozostawiając w sali resztę konkubin.

Lu Cang był zaskoczony. Czuł, jak nienawiść wypełnia jego serce. Stał w milczeniu i z morderczym wyrazem oczu obserwował plecy Jinga, kiedy ten wychodził.

Ach…! Czy ten mężczyzna jest człowiekiem? Czy on w ogóle jest człowiekiem? Po tym, jak zniszczył mnie i wykorzystał… Tak beztrosko mnie zostawił, jakbym był niczym…

***

Xi Zhen, jesteś tam?… Xi…

Po powrocie do swej kwatery Lu Cang długo nie mógł się uspokoić. Nękały różne myśli.

Nie mógł się powstrzymać, aby odszukać Xi Zhen i powiedzieć jej prawdę, o swoich relacjach z cesarzem, o szantażu. Chciał pozwolić nieszczęściu się ulotnić. Jednak dźwięk głosu Jinga wewnątrz komnaty spowodował, że szybko połknął resztę zdania.

Zacisnął mocno szczękę.

Pomimo tego, iż podglądanie było czymś wstydliwym, to wciąż przepełniony rozpaczą, nie zważając na swą moralność, zrobił mały otwór w papierowym oknie. Widok, który tam zobaczył, wprawił go w osłupienie.

Spodziewał się ujrzeć Jinga i Xi Zhen we wzajemnej konfrontacji, jednak w pokoju stał tylko Jing, a jego plecy zasłaniały nieznanego mężczyznę, który klęczał przywiązany do filaru.

Więc to był człowiek ukrywany we wnętrzu palankinu?

Lu Cang do tej pory myślał, że tą osobą była jakaś piękna kobieta, przywieziona tu z LuoGuo, jako zdobycz wojenna do Haremu Cesarskiego.

Jednak wyraz twarzy nieznajomego, był mizerny i pełen rezygnacji. Kompletnie inny niż u pięknej kobiety, której się spodziewał.

Mężczyzna był wysoki i barczysty, większy nawet niż sam Jing. Jego twarz była bardzo muskularna, a wiekowo był znacznie starszy, niż można się było tego spodziewać.

Nieznajomy wyglądał na zmęczonego i ospałego, jakby został dopiero co obudzony. Pomimo tego, iż był więźniem wojennym, jego oczy nie były wypełnione wrogością, tylko nieopisanym wyczerpaniem.

Jesteś tu, jak się z tym czujesz? – Głos Jinga brzmiał dziwnie, wywołując w Lu Cangu wzruszenie.

Myślałem, że nie będę miał szansy na powrót. Nigdy nawet nie pomyślałem, że się znowu tu znajdę… – Choć mężczyzna był bardzo słaby, brzmiał jak bohater. To jedyne co z niego pozostało…

Lu Cangowi zrobiło się go żal.

Chłopak stał tak przez chwilę zmieszany. To była rezydencja Xi Zhen, więc dlaczego Jing więził tego człowieka akurat tutaj?

Naprawdę? Nie doceniłeś mnie! – Jing przykucnął przy nim, a Lu Cang dobrze widział, jak ręka cesarza wędruje pod ubranie mężczyzny, powoli zaciskając swój uchwyt…

Twarz nieznajomego wykrzywiła się lekko, próbując ukryć dyskomfort, ale w końcu jego oczy przygasły i wypełnił je chaos, który szalał teraz w jego umyśle.

Nareszcie pozwoliłem ci wrócić. Powinieneś pragnąć tu pozostać przez resztę swojego życia… – Zadowolony uśmiech pojawił się na twarzy Jinga, kiedy pochylił się, aby posmakować ust tego człowieka.

Jego ręka zaczęła pocierać ciało mężczyzny, a lubieżna atmosfera wypełniła pokój…

Lu Cang odwrócił wzrok, nie mógł się jednak powstrzymać i znowu zajrzał przez otwór, aby móc zobaczyć dwie splecione figury.

Powoli opuścił swoją głowę. Pomimo tego, iż stał w pięknym ogrodzie, gdzie kwiaty były w pełnym rozkwicie, jego całe ciało było jak lodowa bryła, sztywne i nie mogło się poruszyć.

Jing odszedł, gdy zakończył pocałunek.

Yongyi, minęło dopiero kilka lat, a Twoja samokontrola tak bardzo osłabła!

Usta mężczyzny były czerwone i spuchnięte, a jego oddech ciężki. Walczył przez jakiś czas z utkwionymi w gardle słowami:

Jeśli pamiętasz chociaż odrobinę, jaki był nasz związek, wypuść mnie. Pozwól mi żyć i radzić sobie samemu…

Złożone emocje pojawiły się w oczach Jinga. Yongyi i Lu Cang czekali na odpowiedź cesarza, ale ten nagle odwrócił się i powiedział zimno w przestrzeń:

Lu Cang, usłyszałeś wystarczająco dużo, więc wyjdź z ukrycia.

Lu Cang wziął głęboki oddech, nie ośmielając się poruszyć. Jing szybko podszedł i gwałtownie wciągnął go do pokoju. Mimo tego, iż nieznajomy był unieruchomiony i przywiązany do słupa, w jego oczach wciąż tliła się iskra życia, kiedy chłopak w nie spojrzał.

Jing popchnął Lu Canga brutalnie i wykręcił mu ręce, przytrzymując mocno na klatce piersiowej.

Spróbuj zgadnąć, co zamierzam zrobić z tym chłopcem?

Yongyi wpatrywał się w Lu Canga.

Z jakiegoś powodu jego twarz stała się czerwona, a kolor rozprzestrzenił się aż do szyi. Ukrywając swe zakłopotanie, zdecydowanie pokręcił głową.

Nie wiem!!…

Lu Cang zaczął trząść się ze wstydu, zdając sobie sprawę, że nieznajomy natychmiast zrozumiał sytuację, jak jest pomiędzy nim a Jingiem.

Cesarz zauważył co dzieje się z młodym mężczyzną i odepchnął go. Podszedł i przykucnął na wprost unieruchomionego człowieka.

Podniósł brodę mężczyzny tak, aby ich oczy się spotkały, a potem zaczął rozdzierać w szaleństwie jego szaty.

Ty… ty… co ty robisz??! – Yongyi szarpał się, ale nie mógł powstrzymać działań Jinga.

Dźwięk dartych ubrań mieszał się z jego głosem sprzeciwu, lecz wkrótce był już nagi.

Liny podkreślały jego mięśnie, a porwane skrawki tkaniny, czyniły jego wygląd jeszcze bardziej erotycznym.

Wujku Yongyi, przypatrz się dobrze, co zamierzam dalej zrobić!

Lu Cang nie zdążył jeszcze przetworzyć w swym umyśle słowa ‘wujek’, gdy Jing podszedł i rzucił się na niego niczym wilk…

Pomimo tego, iż nie powiedział ani słowa, powoli rosnąca temperatura jego ciała i włóczące się po skórze Lu Canga palce, zdradzały intencje tego szaleńca.

Przestań! – krzyknął chłopak.

Obecność przyglądającego się im Yongyi spychała go w chaos i czyniła zamęt w jego głowie.

Jing nie wykazał w stosunku do Lu Canga żadnych oznak ciepła, choć nie widzieli się od tak dawna. Interesował go tylko sam akt, sam seks.

To nie był pierwszy raz, kiedy użył przemocy, by przymusić chłopaka do stosunku, ale Lu Cang nigdy wcześniej nie widział tego mężczyzny tak przerażającym.

Jego opanowanie gdzieś zniknęło. W powietrzu było pełno furii i agresji. Dłonie Jinga gwałtowne i brutalne krążyły po całym ciele chłopaka, drąc ubranie na strzępy i pozostawiając po sobie niezliczaną liczbę brzydkich, czerwonych śladów.

Nie! Nie, nie! Jesteś obłąkany! Puść mnie! – Prawdziwe przerażenie ścisnęło serce Lu Canga.

Wiedział, że jeżeli Jing się nie uspokoi, to będąc w tym stanie umysłu, zacznie dewastować jego ciało, może nawet go zabić.

Odejdź! Odejdź! – Skamieniały ze strachu Lu Cang zapomniał, że ktoś jeszcze jest w komacie.

Krzyczał ze wszystkich sił. Jego głos drżał, wyrzucając w przestrzeń kolejne słowa. Próbował odepchnąć Jinga, nawet ugryzł go w ramię, tak mocno, jak tylko mógł.

Jednak Jing był zupełnie nieporuszony, rozrywał jego ubranie, aby wyeksponować więcej miodowej skóry.

Skrawki szat zostały rozrzucone po ziemi. Yongyi klęczący z boku, nie mógł dłużej znieść widoku okrutnych tortur.

Przestań! Xuan Yuan Jing, puść zaraz tego człowieka! Co ty robisz?! Nie masz wstydu!?

Oczy cesarza zrobiły się jeszcze zimniejsze, aż przez Lu Canga przeszły ciarki. Członek Jinga siłą wszedł w jego obnażone ciało. Obezwładniający ból całkowicie zagłuszył przyjemność, nawet oddychanie było prawdziwym cierpieniem.

Ach… – Agonia sprawiła, że jego intymne wejście zaczęło się kurczyć i zaciskać na członku Jinga. Lu Cang mimowolnie krzyknął.

Yongyi, słyszysz go? Czy pamiętasz tę noc, gdy jęczałeś i krzyczałeś pode mną… płacząc… zanim w końcu pomogłem ci dojść?!

Jing spojrzał na bezwładne ciało Lu Canga. Jego karząca męskość, wpychała i wychodziła gwałtownie i bezlitośnie raz za razem penetrując jeszcze głębiej ciasne wnętrze.

Lu Cang był tak przepełniony bólem, że nie miał nawet siły płakać, ale Jing celowo ignorował jego milczenie i nadal dewastował go bez słów.

Bolesne konwulsje sprawiły, że serce chłopaka zabolało jeszcze mocniej. Zdał sobie sprawę, że był dla Jinga bardziej obiektem, niż osobą. Obiektem, którego ten szaleniec używał, kiedy czuł smutek lub gniew. Obiektem, którego pozbawił wolności, ponieważ jego poprzedni kochanek uciekł…

Zimne ręce chwyciły Lu Canga i pchnęły w najgłębszą otchłań piekieł. Ból w jego sercu spowodował, że niekontrolowanie zaczął płakać.

Łzy płynęły w dół po policzkach niczym deszcz, kapiąc na podłogę, na której leżał. Cicho dyszał, a jego ręce opadły na ziemię w upokarzającej, bezwładnej pozycji, poddając się destrukcji Jinga.

Świadomość chłopaka zaczęła odpływać…

Ty… Ty bestio! Byłem ślepy! Byłem ślepy, polecając cię mojemu bratu, aby przekazał ci tron!

Yongyi najwyraźniej nie mógł już dłużej znieść tej sceny. Atmosfera panująca w pokoju i widok tuż przed nim sprawiły, że jego męskość okazała oznaki podniecenia.

Zakłopotanie przemieniło się w gniew. Nigdy wcześniej nie wypowiedział tak surowych słów w stosunku do swego bratanka.

Jing zareagował na jego wypowiedź i gwałtownie wyciągnął członek z ciała Lu Canga.

Zupełnie bezwładny chłopak krzyknął z bólu, a poczucie paniki wkradło się do jego świadomości…

Jego odbyt był całkowicie rozszarpany. Duże ilości świeżej krwi wypływały z wnętrza, wzdłuż ud, kapiąc na podłogę.

Jing prawie w ogóle na niego nie patrzył, tylko odwrócił się do swojego więźnia i ze wciąż trwającą erekcją, zaczął powoli do niego podchodzić.

Książę „zdrajca”, ojciec Xi Zhen, Xuan Yuan Yongyi. – Jing zimno spoglądał na niego przez jakiś czas, zanim brutalnie uderzył go w twarz. – Ty draniu! Kto cię prosił, abyś namawiał mojego ojca do przekazania mi tronu? Kto cię prosił, by udawać, że nic się nie stało, kiedy poślubiłem twoją córkę? Kto prosił cię, aby unikać mnie jak zarazy? Kto cię prosił, aby wybrać zdradę, zamiast pozostać przy mnie?… Dobrze wiesz, że niczego z tego nie chciałem!

Zszokowany krzykiem Cesarza Xuan Yuan Yongyi spojrzał w górę, ale jego usta zostały natychmiast zatkane.

Nnh. – Miał ledwie czas by nabrać powietrza, zanim Jing wepchnął swój członek w jego gardło, dłońmi ścisnął mocno jego głowę i zaczął energicznie poruszać pośladkami.

Ta sama cześć ciała, która chwilę wcześniej była wyciągnięta z Lu Canga, została siłą wepchnięta w usta tego mężczyzny, jako akt największego znieważenia.

Nagi, wciąż zszokowany Lu Cang spojrzał na scenę przed nim. Ten człowiek był z Rodziny Królewskiej! Wuj Jinga cierpiał teraz z zamkniętymi oczami, a obiekt w jego ustach uniemożliwiał wydawanie jakichkolwiek dźwięków.

Lu Cang patrzył, jak łzy bólu spływają z oczu tego mężczyzny, a jego silne ciało nieznacznie drży.

Jednak najbardziej przytłaczające było to, że pomijając ‘okropność’ tego aktu, nawet Lu Cang mógł dostrzec iskry pomiędzy Tymi dwoma mężczyznami.

Jeśli tak…

To wtedy… nie było tu miejsca dla niego.

Sam Lu Cang nie do końca wiedział, jak odzyskał panowanie nad sobą. Szybko podniósł swoje rozrzucone i podarte szaty. Bardzo ostrożnie ubrał się, wstał i spokojnie wyszedł, zostawiając za sobą zapach krwi, łez i seksu, które wypełniały teraz ten pokój.

Kiedy przez nikogo nieuważny doszedł do bramy małego ogrodu, wpadł nagle na spieszącą się postać.

Boże! Bracie Lu, co ci się stało?

To była Xi Zhen. Jej służące całe zdyszane, niosły za nią ciężkie bele jedwabiu. Najwyraźniej niedawno wstała i spieszyła się tutaj.

Co? – Lu Cang z całych sił starał się mówić spokojnym głosem, mimo to trząsł się niekontrolowanie.

Dlaczego… Dlaczego płaczesz? – Dziewczyna patrzyła na twarz chłopaka i choć zadała mu to pytanie, mogła zobaczyć odpowiedź w jego oczach.

Ach… Trochę piasku prawdopodobnie dostało się… – Podniósł dłonie, aby otrzeć z twarzy łzy i zmusił się do uśmiechu. – Chodź, znajdźmy miejsce, gdzie będziemy mogli swobodnie porozmawiać.

Wyciągnął rękę i zaczął ciągnąć ją w przeciwną stronę dziedzińca.

Poczekaj!… Co robisz? Jestem tu by poszukać Jinga!

Pomimo tego, iż dziewczyna się opierała, Lu Cang rozpaczliwie odciągał ją dalej i dalej, walcząc z wiatrem, który nagle zerwał się, roznosząc piasek po całym dziedzińcu.

Ciągał Xi Zhen za sobą, chodząc bez celu już od jakiegoś czasu, ale to w jego głowie szalała prawdziwa burza piaskowa kłębiących się myśli.

Nie potrafił wyjaśnić bólu, który odczuwał w sercu, ani opisać zamętu w głowie.

Ja nie chcę za nim podążać… Nie! Nie kocham go!

Gorączkowo zaprzeczał swym uczuciom, był niepewny, przygnębiony i zły.

Nie mógł pozbyć się ze swego umysłu wizerunku dwóch splątanych ze sobą mężczyzn, których zostawił w tamtej komnacie.

Już nie mogę! – W końcu wykrzyczał to głośno i bezsilny opadł na ziemię…

Tłumaczenie: Polandread

One Comment

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.