Yeho

Rozdział 712 min. lektury

W komnacie panowała cisza. Mężczyzna stał przy łóżku i patrzył na Yeho.

Widać było jak chłopak walczy o każdy oddech. Jego miękkie włosy przylepiły się do spoconej twarzy, a wargi były spierzchnięte i popękane, gdzieniegdzie była na nich zaschnięta krew.

Te wszystkie miesiące starań, aby poprawić jego kondycję, dobrze go karmić, by przybrał na wadze, poszły na marne w przeciągu ostatnich dwóch dni. Znowu wyglądał jak żywy trup.

Wiedziałem – wyszeptał cesarz, jakby mówił sam do siebie.

To moja wina, westchnął cicho, karcąc siebie w duchu. Jest teraz w takim stanie, bo tamtego dnia zezłościłem się na niego. Wiedziałem, że źle się czuje. Widziałem jego siną od zimna twarz i usta, czułem jego zmarznięte dłonie, a mimo to powiedziałem mu te szorstkie słowa. Potem go tak zostawiłem, westchnął ciężko, wspominając tamte chwile. Pamiętam, jaką czułem wtedy złość. Nie poszedłem na spotkanie z urzędnikami, tylko chwyciłem za swój miecz i udałem się do sali treningowej. Niszczyłem wszystko, co stało mi na drodze. Zraniłem wielu gwardzistów, ale i tak nie potrafili mnie uspokoić. Myślałem nawet o tym, aby pojechać i zapolować na jelenia, a potem rozszarpać go na strzępy. Po tym jak dotarły do mnie wieści o jego chorobie, pomimo wciąż kipiącego we mnie gniewu przybiegłem do jego komnat. Poczułem się jeszcze bardziej zły, kiedy uświadomiłem sobie, jak szybko tu biegłem, po drodze nawet chwyciłem za gardło zaufanego medyka i przywlokłem go ze sobą do Yeho… ale nadal nie czułem się dobrze. Zachowywałem się obojętnie, kiedy lekarz go badał, a potem poczułem wielką ulgę, gdy powiedział mi, że nic mu nie zagraża. Z jakiegoś powodu zaraz po tym moja złość znowu zaczęła we mnie narastać. Widziałem strach czający się w oczach medyka, kiedy wychodził, ale w ogóle się tym nie przejąłem.

Chłopak oddychał bardzo ciężko, jakby ta prosta czynność sprawiała mu straszny ból. Mężczyzna patrzył wciąż na niego, stojąc jak kamień. Był zły sam na siebie, że nie potrafił wyjść z tego pokoju, że nie był w stanie opuścić jego boku.

To mężczyzna! Po prostu zwykły mężczyzna. Mężczyzna, który trzyma w szafie białą, jedwabną suknię dla swej ukochanej! To ja go ocaliłem, to ja o niego dbałem, a on myśli teraz o tym, aby mnie opuścić i żyć z jakąś kobietą?!

Pogrążony w myślach cesarz oparł się o stolik do herbaty. Nieświadomie złapał dłonią za jego blat i omal nie skruszył w palcach delikatnych krawędzi.

Wasza Wysokość!

Nagłe pukanie do drzwi i głos Soiy wyrwał mężczyznę z zadumy. Opanował się i rozkazał służącej wejść. Drzwi otworzyły się i dziewczyna po cichu weszła do środka. Była wciąż bardzo młodziutka, ale jej zręczność i bystrość umysłu wyróżniały ją spośród reszty służby, dlatego cesarz postawił ją na czele sług rezydencji należącej do Yeho.

Jego chłodny wzrok spoczął na dziewczynie. Soa ruszyła w kierunku łóżka nieco wolniej i ostrożniej, niż to zwykle robiła, jakby potrafiła wyczuć zły nastrój cesarza. Postawiła ostrożnie na stoliku miseczkę z lekarstwem, które przyniosła dla Yeho i delikatnie uniosła jego głowę.

Cesarz zwęził wzrok, patrząc jak jej mała dłoń podtrzymuje łagodnie głowę chłopaka, jak rozchyla jego wargi, próbując wlać w jego usta lekarstwo. Przypomniał sobie, że kiedy pierwszy raz poznał Yeho, to właśnie tę dziewczynę zawsze widział w jego pobliżu. Przyjrzał się chłodno jej twarzy.

Czy to ona? – zapytał siebie w myślach. Wygląda na jakieś piętnaście lat, a Yeho skończył w tym roku osiemnaście. Nawet jeśli jest tak drobny i delikatny, to wciąż mężczyzna. Z pewnością zainteresował się tą młodą i słodką dziewczyną.

Cesarz uśmiechnął się chłodno.

Mimo wszystko, to zbyt wiele, by dawać takiej dziewczynie jedwabną suknię ślubną. To zwykła służąca, mężczyzna zacisnął gniewnie szczękę.

Kiedy Soa skończyła podawać lekarstwo, położyła głowę Yeho delikatnie na poduszce i powoli wstała. Cesarz impulsywnie chwycił za jej nadgarstek. Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną, ale nie wydała z siebie żadnego dźwięku, tylko spojrzała na niego. Mężczyźnie nie spodobało się to, jak spokojnie na niego patrzy. Przyjrzał się jej chłodno i beznamiętnie powiedział:

Czy przyjdziesz do mego łoża? – Oczy Soiy otworzyły się szeroko. Widać było, że jest zszokowana słysząc te słowa. Ta reakcja sprawiła, że cesarz uśmiechnął się i, łapiąc za jej podbródek, dodał – Jesteś bardzo piękna. Przyjdziesz?

Soa nie zastanawiała się ani chwili i grzecznie odpowiedziała:

Jeśli naprawdę uważasz, że jestem piękna, Wasza Wysokość, to przyjdę.

To brzmi, jakbyś sądziła, że cię okłamuję.

Twój wyraz twarzy jest pełen gniewu, więc nie wygląda na to, że pragniesz mnie, bo jestem piękna.

Mężczyzna uwolnił z uścisku jej podbródek i zaśmiał się.

Jesteś bardzo sprytna. Jednak jeśli naprawdę uważam, że jesteś piękna, pozwolisz mi… Heh! Może lepiej nie, Yeho by płakał za tobą.

Oczy Soiy zrobiły się jeszcze większe. Szybko uklękła, schylając głowę, aż do samej podłogi.

Proszę, Wasza Wysokość, cofnij swe słowa. To zawstydzające, gdy słyszę, że Wasza Wysokość tak o mnie myśli. Jestem tylko zwykłą pałacową służącą. Moje ciało i dusza są twoją własnością, jeśli rozkażesz zrobię wszystko, nawet odbiorę sobie życie.

Umiejętnie to powiedziałaś, ale Yeho wciąż by płakał.

W głosie mężczyzny słychać było cynizm. Z całych sił próbował zdusić w sobie na nowo narastający gniew. Czy to prawda? Czy to jednostronna miłość? Czy Yeho patrzy na tę ślubną suknię i płacze z żalu, bo lubi tę dziewczynę? Ale z jakiego powodu on ją lubi i dlaczego tak bardzo mnie to złości?!

Proszę, cofnij swe słowa, Wasza Wysokość! – Głos Soiy rozbrzmiał nagle w jego uszach.

Co masz na myśli?

To, co powiedziałeś, nie jest prawdą, więc proszę cofnij swe słowa. Jego Wysokość książę Yeho traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę i nigdy nie miał w stosunku do mnie tego rodzaju uczuć.

Cesarz popatrzył na skuloną postać dziewczyny i powiedział nagle:

– …Jestem zły z powodu sukni ślubnej, która wisi w szafie Yeho.

Soa drgnęła słysząc te słowa i spytała:

Wasza Wysokość ma na myśli suknię ślubną, która należy do księcia Yeho?

Czyli o niej wiesz – odpowiedział chłodno cesarz.

Wasza Wysokość, wybacz, że ośmielę ci się to powiedzieć, ale ta suknia nie jest dla mnie.

Więc dla kogo? To nasza tradycja, że mężczyzna trzyma suknię ślubną swej ukochanej – powiedział to bardzo ostro, a Soa pochyliła głowę jeszcze bardziej.

Przepraszam, Wasza Wysokość, ale mylisz się w tej sprawie.

Mylę się?

Wybacz, Wasza Wysokość, ale tak.

Głos dziewczyny był cichy. Mężczyzna zacisnął usta i zmarszczył brwi.

– …Powiedz mi.

Ton jego głosu był jak cięcie miecza, jednak dziewczyna nie drgnęła ani na trochę, tylko spokojnie zaczęła mówić:

Wasza Wysokość, dowiedziałam się, że w małym królestwie, z którego pochodzi książę Yeho, nie ma tradycji, w której mąż przygotowuje dla swej wybranki suknię ślubną. Książę Yeho przybył do nas niespełna pół roku temu i nie zdołał jeszcze przywyknąć do życia w Północnym Imperium, nie zna tego miejsca i zna naszych tradycji. Biała suknia ślubna nie jest dla niego takim symbolem, jakim jest dla nas. – Głos Soy był cichy, ale pewny siebie.

Cesarz zagryzł wargi i dotknął swego czoła, jakby nad czymś myślał. Jego uszy delikatnie się zaczerwieniły, jednak nie było to z powodu gniewu. W tej chwili czuł się żałośnie. Stracił rozum z powodu białej sukni ślubnej. Czuł się zazdrosny i zdradzony. Zapomniał o tym, skąd pochodzi Yeho i zamiast zapytać o to chłopaka sam wyciągnął wnioski.

– …Zachowałem się nieprzyzwoicie – powiedział nagle, jakby mówił sam do siebie. Soa nadal klęczała w poddańczym ukłonie, czekając na kolejne słowa swego Pana. – Powiedz mi, skoro Yeho nie zna tej tradycji, to dlaczego ma w swojej szafie suknię panny młodej?

To suknia należąca do księcia.

– …Do Yeho? – W głosie cesarza słychać było wielkie zdziwienie.

Tak. Przybył tutaj mając ją na sobie.

–…Miał ją …na sobie?

Twarz mężczyzny zmieniła nagle kolor, gdy coś sobie przypomniał. Yeho przybył do Imperium Północnego przebrany za księżniczkę Sooyoung. Ta księżniczka, pochodząca z małego królestwa, została wybrana na cesarską konkubinę. To oczywiste, że dali mu tę białą suknię ślubną, którą Imperium Północne wysłało dla księżniczki… Mężczyzna nieświadomie uśmiechnął się, jednak już po chwili skrzywił twarz, jakby walczył z napływającymi do jego serca uczuciami zakłopotania i żalu.

– …Ach, naprawdę zachowałem się niewłaściwie – wyszeptał.

Z zadumy wyrwał go nagle niepewny głos Soiy.

Panie, wybacz mi, ale nie rozumiem, o czym mówisz.

Mężczyzna spojrzał na dziewczynę i zaśmiał się głośno.

Soa, udawanie, że nie rozumiesz jest mądre z twojej strony. Możesz odejść.

Dziękuję, Wasza Wysokość.

Służąca powoli wstała, wzięła tacę stojącą na nocnym stoliku, po czym odwróciła się i wyszła z komnaty. Mężczyzna podszedł do łóżka i w milczeniu wpatrywał się w Yeho. Wyciągnął dłoń i położył ją na policzku chłopaka. Oddech Yeho unormował się nieznacznie dzięki podanym lekarstwom. Jego skóra była rozgrzana i mokra od potu. cesarz wyciągnął rękę i ostrożnie odsunął na bok kosmyk włosów, który przylepił się do spoconego czoła, a potem pochylił się i delikatnie pocałował bladą skroń chłopaka.

– …Przepraszam. – Cicho wyszeptał słowo, którego nigdy do tej pory nie użył. – Myliłem się…

Oderwał usta od gładkiego czoła, usiadł na łóżku i patrzył długo na śpiącą i kruchą postać Yeho. Jego dłoń, jakby kierowana jakimś nieopisanym pragnieniem, zaczęła nagle gładzić długie, brązowe włosy chłopaka rozrzucone na poduszce, jego zapadnięte policzki i wyschnięte, popękane wargi. Na stoliku nocnym zauważył ręcznik, namoczył go i niezgrabnie położył na czole Yeho.

– …Siostro?

Słaby, zachrypnięty głos wydobył się nagle z gardła przez spierzchnięte usta chłopaka, zaskakując cesarza. Oczy Yeho były jednak wciąż zamknięte.

– …Siostro? Co z matką?

Wydawało się, że chłopak majaczy i nie wie, gdzie się znajduje. Jego głos był lekko dziecinny. Mężczyzna patrzył na niego, nie wiedząc, jak powinien zareagować.

Czy znowu gdzieś wyszła…? – wymamrotał i nieświadomie złapał za dłoń cesarza. – Ach, nie martw się, jest dobrze. Nie smuć się… eche… eche…

Był dorosły, ale jego sposób mówienia był trochę dziecinny. Pod koniec zdania zakasłał. Cesarz, słysząc ten niepokojący dźwięk, wpadł w panikę. Szybko podał mu ciepłą herbatę, która stała na stoliku obok łóżka. Jeden łyk wystarczył, aby przynieść ulgę wyschniętemu gardłu. Yeho odetchnął ciężko, a jego ręka jeszcze silniej ścisnęła dłoń cesarza. Ten gest sprawił, że serce mężczyzny zabiło mocniej w dziwnym rytmie. Wspiął się na łóżko i usiadł na nim, opierając plecy o zagłówek. Cały czas trzymał szczupłą dłoń leżącego obok Yeho, za nic nie chcąc jej wypuścić. Chłopak mamrotał niewyraźnie, nagle podniósł głowę i położył ją na kolanach cesarza. Ten niespodziewany ruch sprawił, że mężczyzna zamarł w jednaj chwili. Yeho przytulił się jeszcze bardziej, lecz nagle jakby wyczuł napięcie i zapytał:

– …Siostro?

Cesarz wyciągnął dłoń i z wahaniem dotknął czoła Yeho. Chłopak rozluźnił się i znowu zasnął. Mężczyzna wpatrywał się w niego, nie zdając sobie sprawy, że jego usta wygięły się właśnie w łagodnym uśmiechu na widok tej delikatnej, bladej twarzy i kruchego ciała, które właśnie szukało ukojenia spoczywając na jego kolanach.

Tłumaczenie: Polandread

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.