– Yeho.
Młodzieniec odwrócił swą bladą twarz. Jego drobne ramiona i wychudzone policzki sprawiły, że cesarz poczuł się poirytowany.
– Znowu nic nie zjadłeś.
– Nie byłem głodny. Jeśli dostaję tak wyszukane jedzenie trzy razy dziennie… nawet dla silnego i zdrowego mężczyzny byłoby to za wiele, Wasza Wysokość.
– W takim razie powinieneś przynajmniej zjeść to, co sam kazałem przygotować, czyli owsiankę z żeń–szeniem. Poleciłem kucharzowi nawet dodać mięso przepiórcze.
– Haha, kazałeś im to zrobić? Będą się z ciebie śmiać! Jaki cesarz osobiście dba o swój posiłek?
– To z myślą o tobie. Nie robiłbym tego, gdyby chodziło o posiłek dla mnie.
– To brzmi jeszcze gorzej. – Chłopak zażartował i zakaszlał. Śmiało wypowiadał swoje słowa. Zaskoczony cesarz podniósł dłoń i położył ją na plecach Yeho. Widząc zmartwioną minę mężczyzny, chłopak uśmiechnął się i dodał – Ach, nic mi nie jest. To tylko niewielki kaszel.
– Słyszałem, że wczoraj znów patrzyłeś na deszcz.
W głosie cesarza słychać było niezadowolenie. Yeho odwrócił wzrok, nic nie mówiąc, a jego usta wygięły się w lekkim uśmiechu.
– Yeho, mówiłem ci, żebyś nie zostawiał otwartego okna. Nawet jeśli jest już wiosna, to na zewnątrz wciąż jest bardzo zimno. Dopiero od niedawna czujesz się lepiej po tym, jak ciągle chorowałeś w trakcie zimy. Ile jeszcze mam ci to powtarzać?
– Byłem szczęśliwy widząc deszcz… Ten deszcz sprawił, że dziś powietrze jest bardzo czyste. Czuję się wspaniale patrząc na jasne, niezamglone niebo.
– Mino wszystko, nie powinieneś tego robić.
– Och, przecież noszę te ciepłe ubrania. Proszę, powiedz mi, Wasza Wysokość, kiedy przyjdzie ta prawdziwa ulewa?
– Kiedy przestaniesz wciąż zadawać mi to pytanie? Tego rodzaju silny deszcz potrzebuje co najmniej kolejnych dziesięciu dni, zanim przyjdzie.
– Dziesięć dni… a potem pogoda się ociepli i zakwitną kwiaty magnolii, prawda? –Yeho skupił wzrok na twarzy cesarza.
– Tak mi powiedziano. – Mężczyzna odpowiedział mu obojętnie. Nie interesował go sezon kwiatowy, jednak pewnego dnia Yeho zapytał go o kwiaty magnolii, więc, sam nie wiedząc dlaczego, spytał o to ogrodnika. Teraz niemal codziennie obserwował, jak chłopak siedzi przy oknie i wyczekuje, aż zakwitną pierwsze kwiaty. Spojrzał na jego kruchą postać i dodał – Tak bardzo lubisz kwiaty magnolii?
– Lubię je… są jak moja siostra.
– Zawsze mówisz o swojej siostrze.
– Haha. Byłem dla niej jak deszcz, który nieustannie na nią pada. Każdego roku sprawiałem jej kłopoty. Wcześnie straciła swą matkę, a potem z powodu mojej matki i mnie bardzo szybko została odsunięta na bok. Moja matka była dla niej okrutna, ale pomimo tego moja kochana siostra nigdy nie narzekała i zawsze się mną opiekowała. A kiedy zapłakane oczy mojej siostry wysychały, na dworze zaczynało padać…
Yeho wypowiedział spokojnie słowa przepełnione nostalgią, a kiedy skończył, spojrzał na mężczyznę stojącego przy nim.
Cesarz zachował surową minę. Nigdy nie pokazywał zbyt dużej ekspresji, nie tylko z powodu swej chłodnej osobowości, ale również dlatego, że specjalnie go do tego szkolono już od najmłodszych lat. Yeho dobrze o tym wiedział. Przez ostatnie kilka miesięcy, które spędził w pałacu imperialnym, nauczył się rozpoznawać pewne zachowania mężczyzny. Cesarz przyjrzał mu się uważnie i pokręcił głową.
– Nieważne. Nawet jeśli będziesz się uśmiechał i opowiadał mi o deszczu i kwiatach magnolii, tym razem ci nie odpuszczę. Rozkażę, by znowu przygotowali owsiankę. Musisz wszystko zjeść!
– Och nie, proszę. – Twarz Yeho lekko się wykrzywiła. – Ach, powinienem był chociaż udawać, że coś zjadłem. – Miał zakłopotaną minę, ale uśmiechał się radośnie.
Cesarz przyjrzał się chłopakowi uważnie i sam lekko wykrzywił usta w uśmiechu. Co za dziwny człowiek – pomyślał. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłem, właśnie to o nim pomyślałem… Nie, wtedy jeszcze myślałem, że jest kobietą. Mój ojciec, który kochał kobiety, jak prawdziwy kolekcjoner zebrał do swego haremu wszystkie piękności z poddanych nam małych królestw. Ostatnią z nich była księżniczka Sooyoung z małego państewka, którego nazwy już nawet nie pamiętam. Mój ojciec był bardzo podekscytowany, że w końcu przyjedzie, ale ona ciągle odkładała datę podróży. Ostatecznie zagroził im, więc w końcu przygotowali kolejny termin przyjazdu, jednak zanim zdążyła jeszcze opuścić swe królestwo, mój ojciec, słaby na ciele, zmarł. Moja koronacja nastąpiła bardzo szybko, a ja zapomniałem o księżniczce Sooyoung. Skupiłem się na organizowaniu spraw Imperium, udałem się również na patrol terytorium mego cesarstwa, aby pokazać ludziom siebie, ich nowego władcę. Ponieważ każdy mój dzień wypełniony był pracą, istnienie tej kobiety kompletnie wyleciało z mej pamięci. Czas, kiedy przebywałem na patrolu, zbiegł się z czasem przyjazdu księżniczki Sooyoung, mającej zostać cesarską konkubiną. Co jakiś czas otrzymywałem raporty o jej stanie zdrowia. Były niepokojące. Wydawała się być bardzo chora i z tego, co mi przekazywano, była już w złym stanie, kiedy tu przybyła. Jednak ostatni raport, który do mnie dotarł, mówił wręcz, że jest umierająca. Postanowiłem wracać natychmiast do stolicy. Kiedy przybyłem do pałacu, nawet nie wyszła by mnie powitać. Powiedzieli mi, że całymi dniami przesiaduje w swej komnacie sypialnej i czeka, aż nadejdzie śmierć. Byłem jej ciekawy. Przypomniałem sobie, że zanim mój ojciec zmarł, ciągle o niej mówił, więc kierowany tą ciekawością poszedłem, by ją zobaczyć…
To było bardzo dziwne, że nikt nie wyszedł z jej małej rezydencji konkubiny, kiedy przyszedłem. Nigdzie nie było sług, którzy zazwyczaj mieli obowiązek stać na zewnątrz i czekać na rozkazy. Nikt mnie nie powitał, nikt się nie krzątał, nikt nie chodził. To miejsce wyglądało, jakby nikt tu nie mieszkał.
Odprawiłem mą straż przyboczną, zanim wszedłem do środka. Było tu cicho i ponuro. Korytarze były puste i zimne. Gdzie podziali się wszyscy słudzy? Powinienem natychmiast wezwać do siebie nadzorcę sług pałacowych i zbesztać go. Nagle usłyszałem cichy dźwięk nuconej melodii… To był dziwny, lecz bardzo znajomy łagodny dźwięk. Drzwi były lekko uchylone, więc otworzyłem je i zobaczyłem ją. Delikatna postać kobiety siedziała przy otwartym oknie z zamkniętymi oczami, cicho nucąc kołysankę.
Niedbale wykonany makijaż wyraźnie pokazywał jej bladą cerę. Jej długie włosy były luźno związane, a ubranie nie było zbyt starannie dobrane i schludnie ułożone. Byłem bardzo zaskoczony widząc ją taką. Zawsze otaczały mnie kobiety, które miały starannie upięte włosy, wygładzone za pomocą pachnącej oliwy, i noszące wytworne stroje, przyozdobione mnóstwem biżuterii. W komnacie było bardzo zimno, chłodne powietrze dostawało się do wewnątrz przez otwarte okno. Podszedłem bliżej, by je zamknąć i wtedy usłyszałem jej cichy głos, proszący mnie, bym zostawił to tak, jak jest. Prawdopodobnie pomyślała, że jestem pokojówką, bo zawołała ją po imieniu. Jej głos był nieco głębszy, niż każdej znanej mi kobiety, jednak słyszałem, że od dawna cierpi na nieustający kaszel. Nie uznałem tego za coś dziwnego, jednak przyjrzałem się jej uważniej, właśnie ze względu na jej niski, ale dziwnie miękki głos. Kobieta nie powiedziała już niczego więcej, więc celowo zacząłem do niej mówić. Otworzyła oczy ze zdziwienia i patrzyła na mnie przez jakiś czas, bo nie spodziewała się usłyszeć męskiego głosu.
Gdy tylko otworzyła powieki, przeszedł mnie dreszcz zaskoczenia. Miała duże i czyste jasnobrązowe oczy. Miały kolor jak u młodego jelenia, którego upolowałem niedawno. Jej włosy równiej nie były czarne, miały odcień ciemnego brązu. Jej twarz nie była piękna, owszem, jej zarys był bardzo szczupły i delikatny, ale jej uroda nie była zniewalająca. Nigdy jednak nie powiedziałbym, że ta krucha osoba jest mężczyzną, dopóki sam mi o tym spokojnie nie powiedział…
– Naprawdę nie trzeba, mogę zjeść zimną…
Służąca, która właśnie podeszła do stolika, miała na tacy ciepłą owsiankę. Yeho z zakłopotaną miną odmówił przyjęcia kolejnej porcji, a jego ochrypły głos obudził cesarza ze snu na jawie.
– Yeho, tak być nie może. Wiesz dobrze, że skoro twoje płuca są słabe, nie powinieneś doprowadzać do tego, aby jeszcze bardziej wyziębić swe ciało. Musisz zjeść coś ciepłego.
Yeho uśmiechnął się niewyraźnie i niechętnie zaczął jeść przyniesiony przez służącą posiłek. Cesarz przyglądał się jak kęs po kęsie wkłada maleńkie porcje do ust. Ciało chłopaka, które jeszcze niedawno było cienkie jak pałeczka, teraz przybrało trochę na wadze. Jego cera poprawiła się, a delikatne policzki lekko zaróżowiły. Nie wyglądał już jak umierający pacjent. Cesarz poczuł się dziwnie, uświadamiając sobie, że ta drobna poprawa przepełnia go taką radością.
Ten człowiek o imieniu Yeho w tak dziwny sposób mnie uszczęśliwia…
Od samego początku był wielką zagadką. Wyznał, że jest mężczyzna, ale nie robił żadnych wymówek, ani nie błagał o życie, wręcz przeciwnie, powiedział, że za oszustwo, którego się dopuścił, cesarz powinien ukarać go śmiercią. Kiedy błagał o śmierć z tą wychudzoną, bladą twarzą, cesarz nawet nie poczuł się zły, ani nie stracił nad sobą kontroli. Co dziwniejsze, nie wyciągnął też swego miecza, jak to robił zawsze, gdy ktoś nieuprzejmie się do niego odnosił. Zamiast tego po prostu mu odpowiedział.
Może zostałem oczarowany przez te czyste, jasnobrązowe oczy, które wcale nie pasują do tej wychudzonej twarzy? – pomyślał – A może to z powodu tej nuconej przez niego kołysanki, której łagodny dźwięk mieszał się z deszczem… Tak czy inaczej, nie chciałem użyć mego miecza przeciw niemu. Tak jak sam przyznał, znieważył mnie, oszukując i w przebraniu kobiety wchodząc do pałacu konkubin. To było oczywiste, że powinienem go natychmiast zabić, albo odesłać do Imperialnej Armii. Ale patrząc na niego… po prostu nie mogłem tego zrobić…
Myśli cesarza znów skupiły się na chwili, w której poznał tego dziwnego młodzieńca. Nieświadomie wyciągnął dłoń i dotknął długich włosów Yeho. Jasne oczy chłopaka spojrzały na mężczyznę zaskoczone, a cesarz uśmiechnął się do niego łagodnie.
– Jeszcze chwila, a twoje włosy dostałyby się do owsianki.
Yeho odłożył na bok łyżkę i zebrał włosy po jednej stronie. Ominął kilka pasm, które prześliznęły mu się przez palce.
– Przepraszam, ale zawsze tak jest. Nie potrafię uporządkować moich włosów. Nie jestem schludny…
Yeho szybko i niedbale związał włosy. Cesarz patrzył na niego zdziwiony, zastanawiając się, dlaczego się tak spieszy. Widząc, że znów przegapił kilka niesfornych kosmyków, zapytał:
– Dlaczego tak uważasz? Widzę, że bardzo się tym przejmujesz, ale… twoje włosy naprawdę mi się podobają. Nie lubię włosów gładkich, układanych za pomocą olejków. Są takie tłuste. Urzędnicy dworscy i wszystkie moje konkubiny wyglądają przez to tak samo. Czasami mam wrażenie jakbym patrzył na lalki. Twoje włosy są inne, nie wygładzasz ich olejkami, prawda?
– Tak to prawda, ale za to muszę myć je codziennie, bo jeśli tego nie robię, zbiera się w nich kurz, przez co mocniej kaszlę.
– Hmm, to dlatego twoje włosy zawsze wyglądają jak puch.
Cesarz ponownie dotknął lśniących włosów Yeho. W zależności od tego, jak padało na nie światło, były raz brązowe, raz czerwone. Uważnie im się przyjrzał i powiedział:
– Ich kolor jest wyjątkowy.
– Naprawdę?
– Tak, wyglądają na ciemne, jednak gdy pada na nie światło zmieniają się.
– Moja matka miała taki kolor. Były ciemnobrązowe. – Yeho wyjął włosy z dłoni cesarza i dodał – Już czas, Wasza Wysokość, powinieneś już iść. Niedługo rozpoczyna się narada rządowa.
Cesarz zmarszczył brwi.
– Wydaje się, jakbyś znał lepiej mój harmonogram niż ja sam.
– To dlatego, że widzę eunucha chodzącego na zewnątrz, zastanawiającego się, czy powinien wejść, czy też nie – odpowiedział Yeho i chwycił w dłoń łyżkę. – Jeśli już pójdziesz, Wasza Wysokość, obiecuję, że dokończę jeść tę owsiankę.
Cesarz przyglądał się Yeho przez chwilę, a jego brwi zwęziły się. Wstał powoli i po chwili namysłu powiedział:
– Wrócę tu zaraz po skończeniu pracy i sprawdzę osobiście czy wszystko zjadłeś… Przyjdę też wieczorem, by sprawdzić, czy zamknąłeś okno.
– Wrócisz? – zapytał Yeho ze zdziwionym wyrazem twarzy.
Cesarz skinął głową.
– Dlaczego pytasz? Nie mogę?
– To nie tak… Wasza Wysokość. Myślę, że przychodzisz tutaj zbyt często… Czy ludzie nie zaczynają plotkować?
Yeho zmarszczył swe cienkie brwi, pytając głosem pełnym zmartwienia.
– Skąd to pytanie? Słyszałeś coś?
– Nie, to nie tak, ale…
Yeho przerwał na chwilę, chcąc dobrać odpowiednie słowa, jednak zanim cokolwiek dodał, mężczyzna położył dłoń na jego ramieniu i ścisnął je delikatnie.
– Za bardzo się martwisz. Dokończ owsiankę.
Jego głos brzmiał jak rozkaz. Odwrócił się i wyszedł z pokoju z lekkim uśmiechem na ustach.
Przeczytałam część Yeho po angielsku i z przykrością stwierdzam, że ta novelka jakoś nieszczególnie mi podchodzi.
Chyba jestem zwolenniczką fajnej akcji, bo tutaj jakoś się nie doczekałam żadnego dreszczyku emocji. Główny bohater tylko spogląda na deszcz za oknem iiiiii no właśnie tylko to robi do momentu, w którym skończyłam to czytać.
Jednak powodzenia w tłumaczeniu Polandread, może ogarnę ten tytuł ponownie, gdy będzie już u ciebie skończony ; >
Przeczytałam część Yeho po angielsku i z przykrością stwierdzam, że ta novelka jakoś nieszczególnie mi podchodzi.
Chyba jestem zwolenniczką fajnej akcji, bo tutaj jakoś się nie doczekałam żadnego dreszczyku emocji. Główny bohater tylko spogląda na deszcz za oknem iiiiii no właśnie tylko to robi do momentu, w którym skończyłam to czytać.
Jednak powodzenia w tłumaczeniu Polandread, może ogarnę ten tytuł ponownie, gdy będzie już u ciebie skończony ; >
Dobrze się to czyta przy białej herbacie. Dziękuję za tłumaczenie :)
Dobrze się to czyta przy białej herbacie. Dziękuję za tłumaczenie :)