Ktoś zaanonsował głośno nadejście Madame.
Madame nie była osobą, którą często widywano. Odkąd zamieszkała w Niebiańskim Pałacu, domu cesarza, nie wyszła stamtąd ani razu. Imperialni urzędnicy i konkubiny patrzyli w stronę wejścia ostrym wzrokiem. Nagle wszyscy zebrani na Ceremonii Siewu w jednej chwili wstrzymali oddechy.
Tajemnicza kobieta wyglądała na bardzo kruchą. Nosiła na ciele kilka warstw ubrań, ale i tak widać było jak bardzo jest szczupła i delikatna. Odnosiło się wrażenie, że może złamać się w każdej chwili jak sucha trzcina.
Jej chuda i blada twarz była gładka i czysta jak skóra dziecka. Ciężko było nawet stwierdzić czy ma na sobie choć trochę upiększającego pudru. Jej spokojne, duże oczy i świeże jak rozkwitający kwiat usta sprawiały, że wyglądała jak złudzenie. Niektórzy ze zgromadzonych mieli wrażenie, że kobieta płynie lekko nad ziemią, ponieważ wiejący wiatr unosił jedwab jej rękawów i sprawiał, że wyglądały jak skrzydła.
Nikt nie ważył się swobodnie oddychać, jakby bano się, że każdy mocniejszy oddech może zdmuchnąć ją w jednej chwili. Urzędnicy cywilni i wojskowi byli zdumieni, że taka kobieta w ogóle istnieje, a konkubiny ukrywały w oczach zaskoczenie tym, że Madame, dokładnie zakrywająca twarz podczas swych zaślubin, miała odwagę odsłonić ją teraz.
Zaraz po tym, jak Madame zajęła przynależne jej miejsce, na plac ceremonii weszła cesarzowa. Miała na sobie fantazyjną perukę ozdobioną dużym, złotym klipsem oraz wytworną złotą suknię z czerwonymi, czarnymi i fioletowymi dodatkami. Te cztery kolory były dozwolone tylko dla cesarzowej. Kobieta stanęła po prawej stronie, w nieznacznej odległości od Madame, pokazując jak wielki kontrast jest między nimi.
Elegancka i wspaniała cesarzowa wyglądała pięknie, ale i tak oczy wszystkich zgromadzonych skierowane były na Madame. Była taka delikatna, stała cicho z pochyloną głową. Wyglądała na bardzo pokorną, pokorniejszą niż jakikolwiek inny człowiek, ale nie odnosiło się wrażenia, że jest biedna i marna. Pozostałe fantazyjnie ubrane i wymalowane konkubiny przygryzały tylko swoje wargi, czując jak daleko im do doskonałości tajemniczej ulubienicy imperatora.
Cesarzowa zajęła swe miejsce po prawej stronie tronu, a już chwilę potem, donośny głos obwieścił przybycie samego cesarza.
Oczy wszystkich skierowały się w miejsce, w którym pojawił się mężczyzna. Wielki imperator miał na głowię koronę i szaty w kolorach złota, czerni, fioletu i czerwieni. Trzymał w dłoni złote berło ozdobione owocami miqueliana, symbolizującymi nasiona zbóż.
Mężczyzna podszedł powoli do podestu i spojrzał na Madame, a dopiero po chwili zaszczycił swym wzrokiem siedzącą po prawej stronie cesarzową. Co dziwniejsze, nikt nie zauważył i nie skomentował tej wyraźnej zniewagi, nie zrobiła tego nawet sama cesarzowa, prezentująca się dumnie przed tłumem zebranych.
Rozpoczął się Wielki Festiwal poprzedzony Ceremonią Siewu.
Ustawione na stołach misy, wypełnione ziarnem, owocami i innymi dobrami Matki Natury, przykuwały wzrok różnorodnością, kolorami i bogactwem urodzaju.
Cesarz odwrócił się w stronę tłumu, stając na podeście, i odczytał długą, dziękczynną modlitwę, jednocześnie, jak nakazywała tradycja, kłaniając się trzy razy niebu i wznosząc ponad głowę złote berło.
Po obu stronach cesarza, klęczały najważniejsze kobiety w imperium: cesarzowa i Madame. Za każdym razem, kiedy cesarz kłaniał się niebu, one również przykładały czoło do ziemi w głębokim, uroczystym ukłonie. Jak nakazywała tradycja, tuż po zakończeniu modlitwy, dumna i wytworna cesarzowa wzięła dzban wina i przelała trochę do mniejszego naczynia, po czym podała cesarzowi. Mężczyzna umieścił go na wschodzie stołu ofiarnego i znów się ukłonił. Następna była Madame, która tak jak wcześniej uczyniła to cesarzowa, również przelała wino z dzbana do kolejnego naczynia. Tym razem imperator postawił je na zachodzie. W chwili, kiedy chciał już się ukłonić, kilka kropel deszczu spadło z nieba. Już wkrótce tych kilka kropel zamieniło się w prawdziwą ulewę. Deszcz, który spada podczas Ceremonii Siewu, uważany jest za święty. Każdy z zebranych popatrzył w górę ze wzruszeniem, po czym jeden po drugim zaczęli kłaniać w podzięce niebiosom.
Tylko cesarz i Madame stali bez ruchu. Madame uniosła głowę, pozwalając zimnym kroplom padać na jej twarz, a cesarz patrzył wprost na Madame. Jej piękna, błękitna suknia była kompletnie przemoczona, dając wrażenie, że jej długie i szczupłe ramiona uniosły się nieco wyżej, jakby odczuwała radość, że okrywa ją peleryna deszczu, jakby witała ten deszcz jak ukochanego i od dawna nie widzianego przyjaciela. Wyglądała bardzo naturalnie a jednocześnie mistycznie. Nie jeden człowiek mógłby pomyśleć, że to ona sprowadziła na ziemię ten święty deszcz.
Nagła ulewa przyspieszyła ceremonię. Już chwilę później ludzie rozeszli się do domostw, aby w gronie przyjaciół i rodziny dalej świętować. Również cesarz, nie zwracając szczególnej uwagi na cesarzową i konkubiny, udał się do swego pałacu, zabierając ze sobą Madame.
Gdy tylko weszli do przestronnej komnaty, połączonej z sypialnią cesarską, na progu przywitała ich Soa, trzymając w dłoniach stosik ręczników.
Cesarz wziął jeden z nich i osobiście wytarł nim bladą i mokrą twarz Yeho.
– Nikt nie przypuszczał nawet, że będzie padało. – Głos mężczyzny był spokojny, gdy przyglądał się swemu kochankowi. Chłopak nie był w stanie nawet odpowiedzieć i drżał z zimna na całym ciele. – Jesteś cały przemarznięty z powodu tego deszczu. Soa – szybko zwrócił się do służącej – przynieś mi natychmiast ciepłą wodę i odzież. Weź tę cieplejszą i grubszą.
– Tak, Wasza Wysokość.
Soa zniknęła za kurtyną przysłaniającą wejście, a mężczyzna zaczął szybko zdejmować mokre szaty Yeho.
– Zos… zostaw… Z… Zrobię to… sam…
Cesarz tylko się uśmiechnąłm słysząc drżący głos kochanka.
– Jeśli zamierzać powiedzieć coś na temat swojej reputacji, to przestań. Jak masz zamiar to zrobić? Widzę, że nie jesteś w stanie ruszyć nawet palcem z powodu zimna.
Gdy tylko to powiedział, chwycił szczupłe i zmarznięte dłonie w swą prawą rękę, a lewą zaczął zdejmować ubranie z Yeho. W międzyczasie Soa przyniosła z kuchni dzban z gorącą wodą i ogrzane przy piecu ręczniki. Postawiła wszystko koło cesarza i bez słowa wyszła z komnaty. Cesarz łagodnie uśmiechnął się, patrząc jak Soa zamyka za sobą drzwi, zostawiając ich samych.
Mężczyzna chwycił jeden z ręczników, zamoczył go i najdelikatniej jak tylko potrafił zaczął wycierać twarz, szyję a potem szczupłe i drżące z zimna ciało kochanka.
– Pozwól, że ja się tym zajmę. Jesteś cesarzem, nie powinieneś robić takich rzeczy… a poza tym czy ty również nie jesteś cały przemoczony?
Głos Yeho nie drżał już tak, jak wcześniej. Jego twarz zaczęła nabierać kolorów, bladość zmarzniętych policzków ustąpiła czerwieni zawstydzenia. Jednak cesarz nie przejął się jego słowami i dalej obmywał jego szczupłe plecy mokrym ręcznikiem.
– Nie ruszaj się – odpowiedział mu nagle mężczyzna. – Nie musisz się o mnie martwić. Nie odczuwam zimna tak jak ty, bo wiem jak magazynować energię, nauczyłem się tego podczas treningów ze sztuk walki. – Mężczyzna schylił się i znów zamoczył ręcznik w ciepłej wodzie. – Twoja skóra jest jak lód, zaraz po tym idź prosto do łóżka, a Soa niedługo przyniesie ciepłą odzież. Ach, co za kłopot. – Westchnął cicho i spojrzał w oczy Yeho. – Na zewnątrz jest wystarczająco ciepło, by rozpocząć porę siewu, ale ty wciąż jesteś czuły na pogodę. Jak zamierzasz przetrwać zimę?
– …Przetrwałem już jedną zimę w imperium, Wasza Wysokość. Było dość ciężko, ale nie było też najgorzej.
– Ach, nieważne. Gdybym wiedział, że będzie padać, nie prosiłbym cię o to, abyś brał udział w ceremonii. Jeśli robi się zbyt zimno, zaraz się przeziębiasz.
Cesarz odłożył ręcznik i podciągnął koc przesłaniający biodra kochanka, okrywając nim ramiona Yeho. Rozpuścił włosy chłopaka i delikatnym ruchem odsunął na bok pasma, które spadły na twarz. Przejechał po ich długości. Zdążyły już częściowo wyschnąć.
– W każdym razie, to bardzo dobrze, że padało. Kiedy pada deszcz podczas Święta Siewu, to zbiory w danym roku będą bardzo obfite. Podczas rządów poprzedniego imperatora nigdy się to nie zdarzyło. Od czasu do czasu miewał udane żniwa, ale nigdy nie padało podczas ceremonii. To dobry omen. – Gdy to mówił spojrzał w stronę okna. Deszcz padał nieco słabiej niż wcześniej. Wyglądało na to, że już wkrótce pogoda się poprawi. – Wszyscy to mówią. Mówią, że przyniosłeś deszcz.
Nastała krótka chwila ciszy. Yeho patrzył spokojnie na mężczyznę.
– Ludzie mówią, że księżniczka Sooyoung z małego królestwa jest smoczą wróżką – dodał nagle, po chwili kierując wzrok na kochanka.
–…Smoczą… wróżką..? –Yeho powtórzył cicho, a cesarz zaśmiał się, widząc jak oczy chłopaka zaokrąglają się ze zdziwienia.
– Ach, prawdopodobnie tego nie wiesz, ale to jedna z ludowych legend Północnego Imperium, którą dzieci opowiadają sobie na ulicach. Słyszałem to któregoś dania, gdy byłem na patrolu. Jedna z kul, należąca do Niebiańskiego Smoka, miała moc deszczu. Pewnego dnia smok zgubił tę kulę. Kula utraciwszy nad sobą kontrolę, rozpadła się i przemieniła w krople deszczu, które spadły na Ziemię. Smok był zrozpaczony i zdesperowany, przemienił się więc w człowieka i zszedł na Ziemię, by odszukać wszystkie krople i ponownie zamknąć je w kuli. Zadanie było bardzo trudne, bowiem krople, upadając na Ziemię, pokryły liście drzew, wpadły do rzek i oceanu, a inne na ptasie pióra… W każdym razie zebrał wszystkie krople z całego świata, lecz pozostała jeszcze jedna i to właśnie z nią był największy problem. Kropla ta bowiem spadła na kobietę i przesiąkła przez jej skórę do wnętrza ciała. Ta kobieta była wyjątkowa, nie potrafiła płakać, więc magiczna kropla deszczu, została w niej uwięziona. Jak więc miał uwolnić kroplę od kobiety, która nie potrafi nawet płakać? Smok wiele o tym myślał i w końcu zdecydował się podarować kobiecie wszystkie zebrane w kuli krople. Dzięki temu ta kobieta zyskała moc kuli. Stała się smoczą wróżką, która w swej dobrej woli zsyła na nas deszcz. – Cesarz uśmiechnął się niezręcznie i nagle dodał. – Wiem, to było nudne. Usłyszałem to od chłopca, ale on był znacznie lepszy w opowiadaniu tej historii. Jego opowieść była dłuższa i ciekawsza niż moja… Wygląda na to, że nie mam talentu do opowiadania legend.
– To było ładne, Wasza Wysokość. – Yeho uśmiechnął się łagodnie. – Ale nie widzę sensu nazywania mnie smoczą wróżką. Nie jestem nawet kobietą…
Cesarz patrzył na Yeho przez dłuższą chwilę. W jego oczach widać było jak bardzo jest szczęśliwy po zobaczeniu uśmiechu kochanka. Był to widok, którego od tak dawna nie widział. Uśmiech, za którym tak bardzo tęsknił, uśmiech, który zniknął z twarzy Yeho w chwili, w której przestał mówić „nie”. Za każdym razem, gdy to sobie uświadamiał, nie potrafił znieść bólu w swym sercu. Jednak nawet pomimo bólu wciąż nie potrafił pozwolić Yeho odejść. Czuł, że gdyby się na to zgodził, prędzej by oszalał i w tym szaleństwie podciął to delikatne gardło. Wolał ignorować smutek Yeho i swój ból, by jak najdłużej zatrzymać go przy sobie. Nagle w przypływie radości owinął twarz Yeho w swe duże dłonie i pocałował uśmiechnięte usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek, rozchylając delikatne swe wargi i wpuszczając do środka spragniony język kochanka. Nie trwało to jednak długo, bo już po chwili jego szczupłe ręce zaczęły delikatnie odpychać napierające na niego ciało mężczyzny.
– Jest zimno, Wasza Wysokość, a ty wciąż masz na sobie te mokre szaty. Rozchorujesz się. Powiem służącemu, by przyniósł ci nową odzież.
Cesarz uśmiechnął się szeroko, słysząc jak Yeho zaczyna narzekać. Ta część chłopaka wciąż się nie zmieniła.
– Powinieneś mi pomóc. Nie jest łatwo zdjąć mokre ubrania.
Cesarz uśmiechnął się szelmowsko, sprawiając, że policzki Yeho natychmiast oblały się rumieńcem, a spojrzenie uciekło w bok.
– Pomogę ci, pod warunkiem, że powiesz, aby przynieśli ci nowe ubrania.
– Hmm, po co?
– Wasza Wysokość! – Yeho lekko go upomniał, ale mężczyzna wciąż z uśmiechem na ustach zaczął całować szyję i obnażone ramiona chłopaka.
– Po prostu niczego nie mów i pomóż mi zdjąć te mokre rzeczy.
Z ust Yeho wydobyło się głośne westchnienie. Jakby wiedząc, że sprzeciw niczego nie zmieni, wyciągnął dłonie i delikatnie zaczął rozwiązywać mokry pas owinięty wokół talii mężczyzny.
Dziękuję za Yeho. Już nie mogłam się doczekać co będzie dalej!