Yeho

Rozdział 315 min. lektury

Północne Imperium było wyjątkowo zimne i zamglone. Słoneczne dni były tu rzadkością, więc musiałem zmierzyć się z chłodnym powietrzem, które otaczało mnie ze wszystkich stron.

Potajemnie wyjechałem z domu, po czym wszedłem do pałacu mej dalekiej krewnej, księżniczki Sooyoung, przez tylną bramę.

Pogoda była ładna, dopóki dziś rano nie wsiadłem do okazałego powozu, który Imperium Północne wysłało po księżniczkę.

Byłem w drodze od wielu godzin. Im dalej jechaliśmy na północ, tym powietrze mocniej się ochładzało i coraz częściej mżyło.

Opiekująca się mną w czasie podróży służąca powiedziała, że o tej porze roku zazwyczaj pada tu śnieg, ale ponieważ wciąż było ciepło, zamiast śniegu padał deszcz. Co chwila spoglądała w okno, jakby oczami wyobraźni widziała przez grube kotary otaczający nas krajobraz.

Już niedługo powietrze na nowo się ochłodzi, a całą tę krainę pokryje gruba warstwa białego puchu. Opowiadała mi z przejęciem, że wraz ze śniegiem przychodzi lodowaty wiatr i nieznośne zimno. Na kolejne ciepłe dni trzeba czekać przeszło trzy miesiące, po których znów przychodzi deszcz zapowiadający nadejście wiosny. Deszcz przez kolejne miesiące padał tu bardzo często, sprawiając, że rolnictwo i uprawy miały się dobrze.

Na początku jesieni rozpoczynały się żniwa. Rolnicy w pocie czoła pracowali na polach, zbierając z wdzięcznością w sercu wszystko, co urodziła dla nich Matka Ziemia. Potem znów przychodził deszcz, a po nim śnieg, a cykl życia i przyrody zataczał koło.

Służąca żartowała, że lato jest tu przyjemne, ale ludzie z południa tacy jak ja będą odczuwać lato jak jesień, a jesień jak zimę.

Uśmiechnąłem się do niej zza mego welonu, siedząc cicho w powozie.

Przez całą drogę nie wypowiedziałem ani słowa. Ludzie nie uważali za dziwne tego, że nie zdjąłem welonu, ani nie przebrałem się na czas podróży. W czasie postoju rzadko wychodziłem z powozu, by się odświeżyć i mało jadłem. Bez przerwy kaszlałem, więc pewnie pomyśleli, że to z powodu przeziębienia. Niech tak myślą.

Tak naprawdę nie chciałem popełnić żadnego błędu. Nie przebierałem się, ponieważ mogli by odkryć, że jestem mężczyzną, poza tym było zbyt zimno, bym mógł się poruszać. Czułem, że mam lekką gorączkę, a moje ciało oblewał zimny pot. Myślałem tylko o tym, by nie stracić przytomności, nie tu, nie teraz, dopóki nie dotrę do cesarskiego pałacu. Mocno złapałem płaszcz zrobiony ze zwierzęcego futra i otuliłem się nim szczelnie.

Widok pałacu Imperium Północnego sprawił, że poczułem zawroty głowy z powodu jego piękna. Nieustający kaszel wymęczył moje ciało w czasie podróży, ale mimo to byłem w stanie dostrzec i docenić jego wspaniałość.

Był ogromny i przyciągał wzrok wyszukaną architekturą. Patrząc na pałac pomyślałem, jak wielki jest to kraj. Tu wszystko było takie ogromne, nawet klamka przy wejściowych wrotach była tak wielka, że nie byłbym w stanie jej podnieść.

Gdy wszedłem do środka już na progu przywitała mnie służba. Kazano mi trzykrotnie pokłonić się w stronę północnego-zachodu, gdzie Cesarz jakiś czas temu udał się na inspekcję tamtejszego terytorium i wypić dwie czarki alkoholu. Pokojówka powiedziała mi, że to tradycyjne powitanie konkubiny z okazji jej zaślubin.

Zaprowadzono mnie do mojego pokoju. Byłem tak słaby, że mógłbym zemdleć w każdej chwili, jednak dopingowany strachem trzymałem się na baczności, kiedy pokojówka próbowała pomóc mi zdjąć suknię.

Poprosiłem ją, by poszła i przygotowała dla mnie ciepłą kąpiel, olejki i ręczniki, a ja sam zajmę się resztą, jednak służąca nie chciała opuścić mego boku.

Krzyknąłem na nią w sposób, w jaki zawsze robiła to moja matka. W końcu wyszła, wystraszona moim zachowaniem.

Po jakimś czasie kąpiel była gotowa. Ustawiona w pokoju obok balia wypełniona była wodą, z której lekko unosiła się para.

Westchnąłem głęboko i powoli zacząłem zdejmować białą suknię. Wszedłem do wanny i zmusiłem mą słabą rękę, aby dokładnie umyła moje ciało. Chciałem pozbyć się całego brudu, którego nie mogłem zmyć w czasie podróży.

Nie pamiętam nawet, kiedy ostatnio brałem ciepłą kąpiel.

Moje ciało odprężyło się.

Kiedy woda zaczęła robić się chłodna, wstałem z trudem, wytarłem moje ciało, wysuszyłem włosy i przebrałem się w czystą szatę.

Łóżko w moim pokoju było ładnie zasłane, dając wrażenie bardzo wygodnego, więc spokojnie wśliznąłem się pod ciepły koc, kładąc głowę na miękkiej poduszce. Udawałem, że śpię, ale tak naprawdę podsłuchiwałem rozmowę służących, które sprzątały cicho po mojej kąpieli.

Dowiedziałem się, że Cesarz jest obecnie na patrolu i minie kilka miesięcy, zanim wróci do Pałacu Imperialnego. Do tej pory z pewnością zdąży zapomnieć o swej nowej konkubinie. W ich głosie wyczułem ironię. Westchnąłem zadowolony.

Przez te kilka miesięcy mojej siostrze pewnie uda się uciec tak daleko, jak tylko zdoła. Zapomni o mojej matce i krzywdzie, jaką ta jej wyrządziła. Ja do tego czasu prawdopodobnie umrę z powodu choroby… Będzie tak, jak powinno być.

Spojrzałem w sufit swym zamglonym wzrokiem i pomyślałem, że jestem przygotowany na śmierć, bo nie będę w stanie zbyt długo żyć w tym zimnym miejscu.

Z powodu chłodu i drążącej mnie gorączki, kilka razy omal nie straciłem przytomności. Mój kaszel przybrał na sile, pomimo tego, że tak bardzo go powstrzymywałem. Czasami na zakrywającej usta dłoni, pozostawała krew. Już wkrótce to słabe ciało się podda…

Uśmiechnąłem się do siebie w myślach.

***

Eechee… Eecheee… Echeee…

Kaszlałem nieustannie, zakrywając usta ręcznikiem. Kątem oka zobaczyłem jak pokojówka odsuwa się ode mnie. Nie lubiłem tej służącej, wyglądała na złośliwą. Za każdym razem, gdy choć trochę zakaszlałem, odsuwała się ode mnie, jakbym rozprzestrzeniał jakieś straszne choroby. Cóż, nie mogę narzekać.

Z początku czułem się niekomfortowo, gdy przydzielono mi służbę, ponieważ bałem się, że szybko mnie zdemaskują.

Spokojnie kontrolując kolejny napad kaszlu przyłożyłem ręcznik do ust. Znowu pojawiła się na nim krew. Uśmiechnąłem się do siebie gorzko, ukryłem plamę i zawołałem służącą:

Przynieś mi ciepłą herbatę.

Mój głos łamała się i wcale nie brzmiał jak kobiecy. Pokojówka jednak nic nie podejrzewała, prawdopodobnie myśląc, że to z powodu mego nieustającego kaszlu. Stojąc ode mnie w dużej odległości, popchnęła w moim kierunku jadeitowy kubek i niewielki jadeitowy czajniczek. Nie byłem na nią zły. Sięgnąłem po czajniczek i nalałem sobie herbaty. Uśmiechnąłem się, widząc jasno zieloną ciecz wypełniającą kubek.

Piję herbatę tylko dlatego, że moje gardło bardzo wysycha z powodu kaszlu. Moja dobra siostra i jej ukochany to ludzie, którzy naprawdę lubili ten napar, ale nie ja. Z pewnością uśmiechaliby się teraz szczęśliwie, widząc przepiękny kolor tej wysokiej jakości herbaty.

Zaśmiałem się, trzymając w dłoniach kubek. Czułem, że pokojówka dziwnie mi się przygląda i krok za krokiem, odsuwa się ode mnie coraz dalej, ale nie przeszkadzało mi to.

Moja miła siostra i jej kochanek… Prawdopodobnie mają się teraz dobrze, może spodziewają się już pierwszego dziecka? Naprawdę tęskniłem za moją siostrą, pomimo tego, że minęły dopiero dwa miesiące, odkąd kazałem jej uciekać, a sam przybyłem do tego zimnego miejsca.

O matkę się nie martwiłem. To bezwzględna kobieta, więc da sobie radę, gdziekolwiek by nie poszła. Tylko mej siostry bardzo mi brakowało i tę tęsknotę odczuwałem z dnia na dzień coraz silniej, tak samo jak coraz słabsze z dnia na dzień stawało się moje ciało.

Byłem samotny. Nikomu tutaj nie mogłem okazać moich uczuć. Oni wszyscy myśleli, że jestem księżniczką Sooyoung i traktowali mnie z dystansem. Dobrze wszystko ukrywałem i tylko ja znałem mą prawdziwą tożsamość.

Uśmiechnąłem i odstawiłem kubek na mały stolik. Spojrzałem przez okno.

– …Znowu pada deszcz.

Mój głos brzmiał nieco lepiej, może to z powodu rozgrzewającej herbaty.

To ostatnie deszczowe dni. Niedługo nadejdzie zima, księżniczko –odpowiedziała mi pokojówka.

Ostatnie deszczowe dni. To wielka szkoda.

Wyszeptałem te słowa, podszedłem do okna i szeroko je otworzyłem. Pokojówce nie spodobał się ten pomysł.

Księżniczko, twój kaszel się nasili, jeśli to zrobisz.

Kogo to obchodzi? Umrę tylko, jeśli będę więcej kaszleć, a skoro mam umrzeć, to chcę umrzeć podczas robienia tego, co lubię. – Uśmiechnąłem się, dając jej odpowiedź.

Na jej tworzy pojawił się dziwny grymas, jakby mówiła, że nie podobają się jej moje słowa. Nic jednak nie powiedziała, tylko ukłoniła się nisko i wyszła z pokoju.

Usiadłem przy oknie, oparłem podbródek na dłoni i patrzyłem na ciężkie krople deszczu. Wpadające do pokoju zimne powietrze było inne niż wtedy, kiedy tu przybyłem. Było boleśnie lodowate, kiedy wdzierało się do mej klatki piersiowej przez usta i nos, ale mimo tego wciąż uparcie siedziałem. Wyciągnąłem zmarznięta dłoń, chcąc dotknąć deszczu. Zimne krople zmoczyły mą rękę i spłynęły dalej do rękawa.

Dotknąłem ust mokrą dłonią. Woda wsiąknęła w popękane wargi, które pomalowałem wcześniej pomadką tak, aby wyglądały na kobiece. Moje nozdrza wyczuły zapach wody zmieszanej z pudrem z mojej twarzy. Pachniał słodko jak moja siostra.

Czy to nie śmieszne, moja siostro? Nigdy nie miałaś okazji upiększyć swojej twarzy żadnym proszkiem, a on tak zwyczajnie pachnie jak ty.

Położyłem dłoń na kolanach i zapatrzony w deszcz powiedziałem cicho sam do siebie:

Nie boje się śmierci i niczego nie żałuję, jest mi tylko przykro, że nie będę w stanie zobaczyć jak żyjesz szczęśliwa i kochana. Tylko tego mi szkoda.

Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w szum deszczu. Poprawiłem koc na moich ramionach i poczułem zimny powiew na twarzy…

Z powodu choroby przez ostatnie kilka miesięcy nie czułem się tak komfortowo jak czuję się dziś. Nie chcę już kaszleć, tylko myśleć o mojej siostrze i spokojnie umrzeć. Odejść we śnie…

Zanuciłem cicho znaną mi melodię. Kiedy byłem mały, matki często nie było w domu. Nie miała czasu wychowywać syna. Moja kochana siostra często nuciła mi tę kołysankę, gdy byłem chory. Była niewiele starsza ode mnie i sama nie znała słów, więc tak po prostu nuciła mi ją cicho, podczas gdy ja, kładąc głowę na jej kolanach, cieszyłem się ciepłem jej małej dłoni głaszczącej mnie czule po plecach. Zasypiałem, słysząc tę melodię…

Pogrążony w myślach dopiero po chwili zorientowałem się, że ktoś wszedł do pokoju. Kroki były ciche i powoli zbliżały się do mnie. Pomyślałem, że to Soa – była dla mnie miła w odróżnieniu od tej drugiej służącej.

Wydawało mi się, że zamierza zamknąć okno, więc powiedziałem do niej, nie otwierając oczu:

Zostaw to, Soa. Powietrze jest miłe i czyste z powodu deszczu. Zamknę je nieco później, więc możesz odejść i zająć się innymi swoimi obowiązkami.

Czy nie umrzesz, zanim zdążysz zamknąć okno, mając już tak bladą twarzy?

Natychmiast otworzyłem oczy. Wysoki i przystojny mężczyzna podszedł do okna i zaczął je zamykać. Patrzyłem się na niego obojętnie, dopóki się nie odwrócił i nie spojrzał na mnie.

Słyszałem, że księżniczka Sooyoung to prawdziwa piękność, ale wygląda na to, że się myliłem. Blada twarz i chude ciało, tak chude, że widać przez nie kości. To nawet nikogo nie zdziwi, jeśli zaraz tu umrzesz.

Kim jesteś? – zapytałem.

A kim mogę być? Jedynym mężczyzną, który osobiście może wejść do Pałacu Konkubin.

Uśmiechnąłem się do niego niewyraźnie i chłodno odpowiedziałem:

To zaszczyt móc cię poznać, Wasza Wysokość. Przepraszam, że powitałam cię siedząc.

Przestań. Przyszedłem tu natychmiast po powrocie z patrolu, żeby zobaczyć słynną księżniczkę Sooyoung, ale zamiast niej widzę przed sobą żywego trupa.

Jego bezwzględne słowa sprawiły, że moje usta wygięły się w szerokim uśmiechu. Przyjrzałem mu się uważnie i w myślach mu odpowiedziałem: Też czuję się zaskoczony, bo myślałem, że będziesz starym Cesarzem, a nie młodym mężczyzną. Gdy księżniczka Sooyoung się o tym dowie, z pewnością pęknie z zazdrości.

Wstałem powoli.

Przepraszam, że jestem trupem, Wasza Wysokość. Możesz teraz cofnąć swoje słowo i poprosić ich o inną Księżniczkę.

Zmarszczył brwi z powodu mych niegrzecznych słów, lecz zaraz zrobił minę, jakby się miał zaraz roześmiać.

Co za ostry język. Powinnaś to dobrze ukrywać. Mogę ci go zaraz wyrwać, albo po prostu odciąć ci głowę.

Och nie, nie będziesz mógł nic zrobić z odciętą głową trupa, Wasza Wysokość.

Odpowiedziałem mu spokojnie, poprawiłem koc na moich ramionach i zwyczajnie usiadłem na stoliku do herbaty. Patrzył na mnie przez chwilę, po czym podszedł i usiadł na krześle naprzeciw mnie.

Jesteś niegrzeczna.

Przepraszam, Wasza Wysokość.

Pochyliłem głowę, a Cesarz przyjrzał mi się uważnie. Spokojne spojrzałem w jego czarne oczy. Wyglądały jak oczy mojej siostry, jak dwie czarne perły, jednak w odróżnieniu do niej te oczy były bardzo zimne. W jego spojrzeniu ukryty był okrutny i bezwzględny charakter tego mężczyzny.

Zaśmiałem się cicho, a on zmarszczył brwi na ten widok.

Czy zamierzasz tu spać dzisiejszej nocy, Wasza Wysokość?

Nie mam w zwyczaju sypiać z trupami.

Cicho westchnąłem słysząc jego słowa. Dziś prawdopodobnie nie umrę. Chyba był w stanie dostrzec ulgę na mojej twarzy. Zmrużył oczy, lecz po chwili znów przybrał surowa minę i powiedział:

Nie miałem tego w zwyczaju, ale myślę, że od teraz zacznę.

Uśmiechnąłem się gorzko na te słowa i wziąłem głęboki wdech.

Nie sądziłem, że ci to powiem, Wasza Wysokość…

Spojrzał na mnie podejrzliwie. Wyraz jego twarzy sugerował, że próbuje odczytać znaczenie moich słów. W końcu otworzyłem usta i spojrzałem mu bez strachu w oczy.

Kiedy tu przybyłem, usłyszałem, że wyjechałeś na patrol i tak naprawdę sądziłem, że zanim wrócisz, to zdążę do tego czasu umrzeć. Co więcej, nigdy nawet bym nie pomyślała, że chciałbyś spędzić noc ze mną, która wygląda jak żywy trup. Więc muszę ci to powiedzieć… – Wstrzymałem me słowa i wziąłem głęboki wdech. – Nawet jeśli uczynisz swym hobby spanie z trupem, to z pewnością twym hobby nie będzie spanie z mężczyzną?

Zobaczyłem, jak jego ciało zamiera w bezruchu.

Tłumaczenie: Polandread

One Comment

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.