Yeho

Rozdział 139 min. lektury

Powoli wstałem z łóżka i włożyłem na siebie nocną szatę, którą zostawiła dla mnie Soa. Dotknąłem moich potarganych włosów, które częściowo przysłaniały mi twarz, więc niedbałym ruchem odgarnąłem je na bok. Odwróciłem głowę i zobaczyłem jak śpi. Jego naga klatka piersiowa unosiła się łagodnie w górę, by zaraz opaść swobodnie w dół. Był dziś dla nie wyjątkowo łagodny, ale i tak odczuwałem fizyczny ból w dolnej partii ciała, a jego pocałunki pozostawiły na mej skórze różowe ślady. Podciągnąłem koc, który ledwie okrywał jego talię, aż do piersi i powoli zsunąłem się z łóżka.

Przez uchylone okno widziałem jak pada deszcz. Zmarszczyłem brwi, patrząc na ciemne niebo. Spędził ze mną w łóżku cały dzień, więc znowu pałac wypełni masa złych plotek. Prawdopodobnie boją się mówić mu to w twarz, ale zawsze szepczą za jego plecami. Czasami słyszę ludzi, którzy opowiadają sobie, że Jego Wysokość tak szybko uczynił ze mnie Madame, bo za nic na świecie nie może wydostać się spomiędzy moich nóg. Soa nigdy nie powiedziała czegoś takiego, ale nie mogła powstrzymać służących, które plotkowały tuż pod mymi oknami.

Podszedłem do okna. Teraz wyraźniej słyszałem jak krople deszczu spadają na dachy, drzewa i ziemię. Nocny deszcz zagłuszał wszystko, jakby świat dookoła przestał oddychać. Wyglądało na to, że cała służba, która krzątała się po gościńcu i ogrodach, wróciła w końcu do swych pokoi. Słychać było tylko deszcz…

Minęło sporo czasu, odkąd po raz ostatni wyciągnąłem dłoń, by dotknąć zimnych kropli. Były takie odświeżające. Uśmiechnąłem się, wspominając Ceremonię Siewu. To był pierwszy raz, kiedy stałem w deszczu, pozwalając, aby zmoczył mnie całego, zawsze bowiem oglądałem go tylko przez okno, zamknięty w pokoju. Było strasznie zimno, ale bardzo mi się to podobało…

Widząc deszcz przypomniałem sobie o magnolii, nagle tak bardzo zapragnąłem zobaczyć jej kwiaty. Z pewnością o tej porze nie będzie nikogo w ogrodzie, jest ciemno, a do tego pada. To było jak nagła potrzeba… Spojrzałem w stronę łóżka – cesarz nadal spał spokojnie.

Byłem boso, więc podszedłem do łóżka i założyłem moje jedwabne pantofle, a potem cicho skierowałem się w stronę szafy, by ubrać długi płaszcz i chustę, która przysłoniłaby moją twarz.

Otworzyłem drzwi i zobaczyła jak Soa patrzy na mnie zdziwionym wzrokiem. Przyłożyłem palec do ust, dając jej znać, by była cicho.

Wasza Wysokość – wyszeptała, a ja uśmiechnąłem się do niej.

Chcę zobaczyć kwiaty magnolii. Wyszedłem potajemnie… Nikogo tu nie ma, prawda?

Wasza Wysokość, proszę iść do ogrodu, kiedy będzie jasno. Zaprowadzę cię tam wtedy.

Nie chcę, aby ktokolwiek mnie widział. Pójdę tam tylko na chwilę, więc zostać tu.

Soa cicho westchnęła i spojrzała na mnie spokojnie.

Prawdopodobnie nawet nie wiesz, jak się tam dostać… Czy na pewno chcesz iść sam? Pozwól, że cię tam zaprowadzę. Wasza Wysokość, niestety ja muszę natychmiast wracać do pałacu, więc proszę nie siedź tam zbyt długo i wracaj tak szybko, jak to tylko możliwe.

Soa miała rację, więc szybko kiwnąłem głową na zgodę. Dziewczyna rozejrzała się dookoła, a potem ruszyła w stronę wyjścia. Szedłem za nią przez ciemny labirynt korytarzy jak cień, aż w końcu dotarliśmy do wewnętrznego ogrodu, otoczonego ze wszystkich stron schowanymi pod arkadami otwartymi na zewnątrz korytarzami.

Ach…

Byłem zdumiony, widząc wielkie drzewo magnolii w ogrodzie. Pomyślałem, że to niesamowite, że byli w stanie w ogóle je przesadzić. Kwiaty rozkwitły na nim na początku wiosny, o tej porze wiele z nich przekwitło, a w ich miejsce pojawiły się zielone liście. Nieliczne kwiaty mokły teraz w deszczu. Nieświadomie ruszyłem w stronę drzewa, ale Soa chwyciła za mój płaszcz i zatrzymała mnie.

Wasza Wysokość, dziś już raz przemokłeś stojąc na deszczu, nie wchodź do ogrodu.

Nie martw się, podejdę tylko odrobinę bliżej i tak zaraz musimy wracać. Nikogo tu nie ma, nikt mnie nie zauważy, a ty zostań tu, Soa.

Ale, Wasza Wysokość…

Powiedziałem, żebyś została. Musisz o mnie zadbać, kiedy się rozchoruję. Nie możesz moknąć tam razem ze mną.

To był żart, ale Soa stała nieruchomo z niezadowoloną miną.

Uśmiechnąłem się do niej i ruszyłem w stronę ogrodu. Mój długi płaszcz od razu zrobił się mokry i ciężki od deszczu, zdjąłem chustę osłaniającą głowę i już po chwili poczułem jak zimne krople spływają mi po twarzy. Moje serce wypełniło dziwne szczęście. Podszedłem do drzewa magnolii. Jeden z płatków nie mogąc wytrzymać naporu deszczu spadł tuż przed moimi stopami. Podniosłem go, by poczuć jak jest gruby, a jednocześnie miękki i delikatny. To ogromne drzewo, które okalała ciemność nocnego nieba, a krople deszczu przemykały pomiędzy jego gałęziami, wyglądało tak samotnie… Dotknąłem pnia drzewa, a potem powoli odwróciłem się w stronę Soiy. Wiedziałem, że pora już wracać. Jeśli zostaniemy tu dłużej, z pewnością moje słabe ciało zmorzy gorączka, a co gorsza, jeśli ktoś by mnie teraz zobaczył, będę w trudnym położeniu, bo plotki o tym, że Madame wychodzi w sekrecie do ogrodu w deszczową noc rozsiałyby się po pałacu w mgnieniu oka.

Yeho!

Soa i ja byliśmy zaskoczeni, słysząc jak ktoś wykrzykuje moje imię. Spojrzeliśmy jednocześnie w stronę wejścia, którym można było dojść do sypialni i ponownie usłyszeliśmy rozwścieczony głos:

Gdzie jest Madame? Nazywacie się strażą pałacową, jak mogliście nie zauważyć zniknięcia osoby? Gdzie jest Soa?

Wasza Wysokość, proszę tu zostać, natychmiast przyprowadzimy tu Madame… Wasza Wysokość! Nawet nie masz na sobie butów, Wasza Wysokość!

Szybko ruszyłem w stronę korytarzy, słysząc przerażony głos eunucha, ale cesarz był szybszy niż ja. Wpadł do ogrodu w luźnej szacie i boso.

Wasza Wysokość…

Westchnąłem, gdy zobaczyłem jak idzie po mokrej trawie. Spanikowałem i krzyknąłem do niego:

Wasza Wysokość, jeśli wejdziesz tu tak…

Nie mogłem dokończyć zdania, bo nagle moje usta zostały zasłonięte przez jego wargi, a para silnych ramion oplotła mnie ciasno. Zarumieniłem się zawstydzony, gdy poczułem jak mój policzek wtula się w jego nagą pierś. Próbowałem się uwolnić, ale jego ramiona jeszcze mocniej zacisnęły się wokół mnie, sprawiając, że nie mogłem się poruszyć.

Wyszedłeś do ogrodu?

Wyszeptał nad moją głową, a jego głos drżał. Chciałem przytaknąć, ale nawet tego ruchu nie mogłem wykonać, uwięziony w jego objęciach, więc tylko cicho powiedziałem:

Tak, przyszedłem tu chwilę wcześniej i już miałem wracać do środka.

Poczułem jak jego mięśnie stopniowo się rozluźniają, gdy usłyszał moje słowa. W końcu byłem w stanie się poruszyć, więc chwyciłem za mój długi płaszcz i okryłem nim jego ramiona i głowę.

Nawet porządnie się nie ubrałeś, do tego jesteś boso. Zaraz cały przemokniesz – powiedziałem zmartwiony.

– …Jednak ty wyszedłeś pomimo deszczu – odpowiedział cicho i przyjrzał mi się przez chwilę. – Wyszedłeś, aby zobaczyć drzewo magnolii? Czy tak? Yeho?

Tak – westchnąłem głośno.

Powinieneś mnie obudzić i powiedzieć, że chcesz zobaczyć kwiaty. Powinieneś był ubrać się właściwie, skoro wiedziałeś, że noc jest chłodna i pada deszcz. Masz na sobie tylko nocną szatę i ten cienki płaszcz…

Nie chciałem cię budzić, bo spałeś tak głęboko, a ja i tak zamierzałem szybko wracać. Nawet nie pomyślałem, że mogę zmoknąć… – Przygryzłem wargi i spojrzałem na samotne drzewo. – …Kwiaty magnolii są takie piękne. Nie mogłem się powstrzymać, chciałem przynajmniej raz je zobaczyć, zanim przekwitną…

Odwróciłem twarz i spojrzałem na cesarza, a on patrzył wprost na mnie.

Jest zimo, wejdźmy do środka.

Ach, dobrze, Wasza Wysokość.

Podniosłem lekko płaszcz do góry, chcąc ruszyć do przodu i spojrzałem w dół. Mój wzrok przykuły jego bose stopy, które teraz pokryte były błotem. Ten widok poruszył me serce. Dopiero teraz zrozumiałem, że działałem impulsywnie i poczułem ogarniające mnie żal i wstyd. Po co to zrobiłem? Co było tak pilnego w tym, aby w środku deszczowej nocy wyjść i oglądać kwiaty? Jego Wysokość przyszedł tu po mnie, a wraz z nim kilkoro eunuchów, na których twarzach malowała się panika. Wszyscy mnie widzieli… Do tego cesarz… Nawet jego stopy były brudne od błota…

Tłumaczenie: Polandread

6 Comments

  1. Apolinary Rumianek

    Przyznam, że przez MDZS prawie zapomniałem o tej nowelce, ale cieszę się że jednak nadal ją tłumaczysz, Polandread, dzięki bardzo https://dracaena.webd.pl/wp-content/plugins/wp-monalisa/icons/21.gif Fabuła może nie porywa akcją, ale jest bardzo nastrojowa i uspokajająca, co czasami naprawdę miło się czyta. Jeszcze raz dziękuję <3

    Odpowiedz
  2. Polandread

    Powiem szczerze, że jestem zaskoczona tak pozytywnym przyjęciem przez Was tej novelki. Cieszę się, bo tak naprawdę podeszłam do niej trochę sceptycznie i po macoszemu -po prostu ktoś z Was wpisał Yeho, jako „propozycję” dla naszej grupy. W związku z tym, że jednak polubiliście bohaterów novelki, postaram się poświęcić jej trochę więcej czasu niż pierwotnie zamierzałam i jak najszybciej ją skończyć ( do końca zostało jeszcze 8 rozdziałów).

    Odpowiedz
    1. Anonim

      Polandread naprawdę a to naprawdę ci dziękuję a teraz jak odpisałaś że poświęcisz więcej swojego cennego i drogiego czasu to aż łezka się zakręciła https://dracaena.webd.pl/wp-content/plugins/wp-monalisa/icons/21.gif myślę że inni się ze mną zgodzą że jesteś naszą wspaniałością i ślę ukłony i podziękowania. pozdrawiam

      Odpowiedz

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.