Po wyjściu Jego Wysokości spojrzałem na owsiankę. Była wciąż ciepła. Westchnąłem głęboko.
Rzeczy… nie potoczyły się zgodnie z moim planem. Już od samego początku tak było. Od momentu, w którym cztery miesiące temu wyznałem cesarzowi, że jestem mężczyzną. Byłem gotowy na śmierć, jednak on nie pozwolił mi na to. Odesłał całą służbę, która do tej pory opiekowała się mną i pozostawi tylko kilkoro najbardziej zaufanych sług. Co dziwniejsze zachował w sekrecie fakt, że jestem mężczyzną, nie ujawnił tego nikomu z zewnątrz. Tylko me pokojówki o tym wiedziały. Zadbał też o moje jedzenie i o to, co noszę. Jest pod tym względem bardzo stanowczy. Na początku martwiłem się, że zmieni zdanie i poddawałem się jego nakazom, jednak teraz z coraz większą śmiałością kłócę się z nim o to, co jem.
To dziwny mężczyzna, nieprzewidywalny. Kiedy pierwszy raz go spotkałem, był oschły i zimny, jednak teraz od czasu do czasu uśmiecha się do mnie. Czuję, że naprawdę się o mnie martwi.
Spojrzałem na miseczkę z owsianką i westchnąłem. Wziąłem łyżkę i nabrałem odrobinę potrawy, wkładając ją powoli do ust. Zdążyła już ostygnąć, więc było mi łatwiej ją jeść. Gdy po chwili skończyłem, zadzwoniłem po służącą, aby sprzątnęła po śniadaniu. Do komnaty weszła młoda dziewczyna, ukłoniła się i podeszła do stołu.
– Gdzie jest Soa? – zapytałem zdziwiony.
Służąca spojrzała na mnie i niepewnie odpowiedziała:
– Soa poszła do pałacowego spichlerza.
– Dlaczego?
– Jej Wysokość rozkazał jej wziąć stamtąd trochę ryżu.
– Ale czy nie mamy go w kuchni pod dostatkiem? – zapytałem, a dziewczyna grzecznie skłoniła się.
– Jego Wysokość cesarz rozkazał, aby ryż z rezydencji rozdać poza pałacem, ponieważ jest już stary, a w zamian przynieść do kuchni świeży zapas z tegorocznych zbiorów.
Westchnąłem słysząc jej słowa.
On znowu to robił… – pomyślałem i głośno rozkazałem:
– Kiedy Soa wróci, poproś, żeby do mnie przyszła.
– Tak, Wasza Wysokość.
Służąca skinęła głową i wyszła z komnaty zostawiając mnie samego. Spojrzałem w okno. Na zewnątrz przez ciemne chmury przebijało słońce. Pogrążyłem się w myślach, jednak już po chwili lekkie stukanie do drzwi wyrwało mnie z zadumy. To Soa weszła do środka i już od progu zapytała:
– Wzywałeś mnie, Wasza Wysokość?
– Byłaś w magazynie po ryż?
– Tak, byłam tam z rozkazu cesarza… – odpowiedziała grzecznie. Miała łagodną twarz, jednak jej usta nie wykrzywił nawet najdelikatniejszy uśmiech, przez co wydawała się być chłodna i nieprzyjazna. Jej oczy patrzyły na mnie lekko zaskoczone, ale ja wiedziałem, co się za tym kryje. Zawsze nieświadomie się tak zachowywała, kiedy zrobiła coś, przez co poczułbym się urażony.
– Czy nie prosiłem cię wcześniej, abyś zawsze mówiła mi, jakie cesarz wydaje ci rozkazy?
– Ale… Wasza Wysokość… – Soa ukłoniła się i nagle spokojnie dodała – To był rozkaz cesarza, jak taka osoba jak ja, może się mu przeciwstawić?
– Soa. – Spojrzałem na nią z poważną miną. – Mówimy tu o dwóch różnych sprawach. Nigdy nie powiedziałem ci, abyś sprzeciwiła się rozkazom Jego Cesarskiej Mości, prosiłem cię tylko o to, abyś mi o nich powiedziała.
– Ale, to właśnie zawierał rozkaz Jego Cesarskiej Mości… – odpowiedziała mi cicho.
– Cesarz … rozkazał ci, abyś o niczym mi nie mówiła? – spytałem, zaskoczony jej słowami, i zmarszczyłem brwi.
– Tak, Wasza Wysokość. Powiedział, abym zachowała to w tajemnicy, bo będziesz znów narzekał i wykłócał się, że to wszystko jest zbędne i ci niepotrzebne. Powiedział, że mam tam pójść nie informując cię o tym wcześniej. – Głos Soy brzmiał spokojnie, ale wyczułem w nim nutę strachu.
– Och, zaraz mu powiem…
– Ale Wasza Wysokość! – przerwała mi dziewczyna. – Proszę, jeśli powiesz o tym Jego Cesarskiej Mości, z pewnością rozzłości się i mnie zbeszta…
– Soa… dobrze już. Wiesz, że nie chciałbym stawiać cię w trudnym położeniu.
– Ach – westchnęła cicho. – Jego Cesarska Mość i tak będzie na mnie zły, jestem odpowiedzialna za Twą rezydencję, a nie potrafię niczego zrobić dobrze…
– Spokojnie Soa, to moja wina, bo to ja zmusiłem cię do mówienia – powiedziałem do niej łagodnie.
Lubiłem tę dziewczynę. To jedyna służąca, która była dla mnie miła odkąd pierwszy raz tu przyjechałem. Chociaż jej twarz miała zawsze chłodny wyraz, była bardzo delikatną i ciepłą osoba. Kiedy mój stan zdrowia się pogarszał, a kaszel męczył mnie nieustannie, zawsze przynosiła mi gorącą herbatę, lub pocierała moje plecy ogrzanym kamieniem. Nigdy nie sprzeciwiała się moim rozkazom, ale była na tyle sprytna, by wiedzieć, jak postępować wbrew mojej woli tak, by mnie nie urazić. Jest bardzo młoda, za wcześnie by nazwać ją kobietą, ale cesarz jako jedyną pozostawił ją przy mym boku, bo prawdopodobnie wiedział, że jest mądra.
Westchnąłem i spojrzałem na Soę. Nawet nie odwróciła głowy w moją stronę, a w jakiś sposób wiedziała, że patrzę na nią i myślę o niej. Skłoniła się jeszcze niżej i zapytała:
– Czy jest jeszcze coś, co Wasza Wysokość pragnie, bym zrobiła?
– Nie, to już wszystko, możesz odejść. Nie chcę już z tobą rozmawiać … I nie martw się, o niczym nie powiem cesarzowi.
Zaśmiała się delikatnie, prawdopodobnie słysząc mój nadąsany głos.
– Dlaczego się śmiejesz? – zapytałem szybko. – Idź już, z pewnością masz wiele rzeczy do zrobienia.
– Tak, Wasza Wysokość.
Soa odpowiedziała posłusznie, odwróciła się i skierowała w stronę wyjścia. Patrzyłem na jej małe plecy i nagle powiedziałem coś, co zaprzątało moje myśli od pewnego czasu:
– „W ogrodzie jest duch, który kusi Jego Cesarską Mość”.
Soa natychmiast się zatrzymała. Odwróciła się w moją stronę i ukłoniła, chcąc ukryć twarz.
– Nie wiem, o czym mówisz Wasza…
– „Cesarz nieustannie wchodzi i wychodzi z rezydencji, w której umarła jedna z konkubin”… Słyszałem, jak służący o tym mówili. – Soa nic nie odpowiedziała, więc kontynuowałem, nie zwracając uwagi na jej milczenie. – Mówią, że duch konkubiny nie pokazuje się nikomu innemu, z wyjątkiem cesarza. Mówią, że to księżniczka z małego królestwa, która zmarła z powodu choroby. Pozostał po niej tylko niespokojny duch, który kusi Jego Wysokość do czynienia zła… Czy nie słyszałaś tej historii?
– …Ja…
– Jego Wysokość Cesarz, ulega pokusie tego ducha, więc ciągle wysyła do jej rezydencji ryż i trzyma go tam, aż zgnije. Wysyła tam szaty i inne dobra. Sam też ciągle tam przesiaduje, przez co często spóźnia się na posiedzenia rządowe i w ogóle nie odwiedza cesarzowej.
Soa wciąż milczała, nie podniosła też głowy i nie spojrzała na mnie. Zwęziłem brwi.
– „Co się stanie, jeśli Imperium Północne zostanie zniszczone z powodu tego ducha”…? Na razie o sprawie nie jest głośno, jednak ludzie mówią o duchu, który nie chce zniknąć, ponieważ żywi urazę. Jeśli tak dalej będzie…
– Wasza Wysokość… – Soa przerwała mi, uklękła i swe czoło przyłożyła do podłogi w poddańczym ukłonie. – Proszę, proszę, nie mów takich rzeczy, nie wiem jak się zachować.
– Ludzie są dociekliwi – odpowiedziałem, – Nawet jeśli moja rezydencja jest mała, to wciąż przynależy do głównego pałacu imperialnego. Jak mało znaczący duch może zamieszkiwać w rezydencji konkubiny cesarskiej?… I jak ktoś może lubić tak złego ducha, za którego wszyscy mnie uważają?
– Wasza Wysokość… – Głos dziewczyny był cichy i błagalny.
– Ludzie, którzy pracują w mej rezydencji, wiedzą o tej plotce. To wręcz nie możliwe, żeby cesarz wciąż o tym nie słyszał.
– …Wasza Wysokość, dlaczego tak myślisz…?
Uśmiechnąłem się smutno, patrząc na jej skuloną postać i szczerze powiedziałem:
– Jeśli on usłyszy, jak ludzie o tym mówią i boją się o przyszłość Imperium, wtedy już więcej tu nie przyjdzie. Nie powinien tu przychodzić… – Przerwałem na chwilę i wziąłem głęboki oddech. – Powiedział, że dziś w nocy wróci … Soa, kiedy przyjdzie Jego Cesarska Mość, proszę powiedz mu, że zjadłem moją owsiankę i powiedz, że zamknąłem okno…. Powiedz mu, że wcześnie poszedłem spać, bo byłem zmęczony.
– Wasza Wysokość nie zamierzać się zobaczyć z cesarzem?
– Nie mogę i nie chcę tego robić – wyszeptałem i westchnąłem głęboko.
Zrobiłem kilka kroków do przodu i otworzyłem okno.
Zanim cesarz wyszedł, powiedział mi, bym nie przejmował się niczym, co usłyszę. Ale ja mam uszy. Nie ma mowy, abym był głuchy na tak złe rzeczy. Nie mówiłem o tym głośno, bo bałem się, że on się rozzłości i przeze mnie ludzie, którzy martwią się i po cichu to wyrażają, zostaną ukarani. Od dawna wśród murów pałacu imperialnego krąży pogłoska, że księżniczka Sooyoung, najnowsza konkubina cesarza, zmarła z powodu choroby. Ten fakt potwierdza to, że Jego Wysokość nagle ograniczył ilość służących mających dostęp do rezydencji księżniczki, pozostawiając tylko kilkoro z nich. Dla ludzi dziwne było to, że pomimo śmierci konkubiny, Jego Cesarska Wysokość, wciąż regularnie odwiedzał miejsce, w którym mieszkała. Cały pałac, aż huczał od plotek. Uśmiechnąłem się sam do siebie, myśląc jak niedorzeczne to było, ale pomimo tego, czułem się nieswojo. Ja sam mogę żyć będąc tematem plotek, jestem nikim dla świata, ale cesarz jest inny…
Zamyśliłem się. Nawet nie zauważyłem, kiedy Soa wyszła z komnaty, zamykając za sobą drzwi.
Jego Wysokość przyszedł tej nocy, ale Soa powiedziała mu, że już śpię. Wszedł do mojego pokoju, by samemu sprawdzić. Poczułem jak delikatnie dotyka mych włosów. Nie otworzyłem oczu i czekałem, aż wyjdzie z mojej sypialni. Kiedy w końcu to zrobił, dopiero wtedy odważyłem się pogrążyć we śnie.
Przeczytałam część Yeho po angielsku i z przykrością stwierdzam, że ta novelka jakoś nieszczególnie mi podchodzi.
Chyba jestem zwolenniczką fajnej akcji, bo tutaj jakoś się nie doczekałam żadnego dreszczyku emocji. Główny bohater tylko spogląda na deszcz za oknem iiiiii no właśnie tylko to robi do momentu, w którym skończyłam to czytać.
Jednak powodzenia w tłumaczeniu Polandread, może ogarnę ten tytuł ponownie, gdy będzie już u ciebie skończony ; >
Ha ha, wiem co masz na myśli. Przygarnęłam tę nowelkę, ponieważ, ktoś umieścił ją w „propozycjach”. Tłumaczę ją na bieżąco i tak jak ty, nie znam zakończenia, ale przekonało mnie do niej to, że rating ma dość wysoki… Na razie tylko deszcz i owsianka… ale mam nadzieje, że już niedługo pojawi się jakaś „akcja”. No więc… sobie życzę cierpliwości do dalszego tłumaczenia , a tobie nabrania chęci, aby w przyszłości „ogarnąć ten tytuł” . Trzymaj się!!
Dobrze się to czyta przy białej herbacie. Dziękuję za tłumaczenie :)
Apolinary lubi ” moją” novelę? BRAWO JA!
No właśnie, chyba ta deszczowa aura za oknem mnie przekonała, bo zwykle nie czytam takich rzeczy ;-) Do tego rozdziały są krótkie, więc czyta się szybko i póki co, przyjemnie. Ciekawi mnie w jakim kierunku rozwinie się akcja i mam nadzieje, że nie będzie jakiejś mega wielkiej dramy, bo zwykle nie ogarniam takich rzeczy i je porzucam. A szkoda by było, bo nie licząc kilku niedociągnięć historia może być ciekawa. Pozdrawiam serdecznie :-)