Kiedy Shun Jie po rozmowie z Xi Chengiem zdecydował się w końcu opuścić gabinet, na zewnątrz czekał już na niego młody służący, który zaprowadził go bezpośrednio do zarządcy Książęcej Rezydencji.
Mężczyzna był w średnim wieku. Jego zachowanie było niezwykle uprzejme i kulturalne. Służył w rezydencji już od wielu lat, więc dokładnie wiedział, jak należy się zachować, aby nie urazić gości Księcia. Co więcej, Duan Shun Jie był sławnym Generałem Pingnan, a jego ślubowanie poddaństwa dla Datong było jednym z największych sukcesów Xuan Yuan Xi Chenga. Bystrym oczom mężczyzny nie umknął też fakt, że troska, jaką Siódmy Książę okazywał względem tego właśnie gościa, nie była czymś zwyczajnym. Zarządca wyraźnie czuł, że tę osobę i jego Pana łączą wyjątkowe relacje.
Gdy tylk0 Duan Shun Jie, zauważył, że zachowanie mężczyzny jest w stosunku do niego raczej pełne szacunku, postanowił wykorzystać nadarzającą się okazję. Tuż po tym, jak mężczyzna przygotował dla niego jedną z komnat rezydencji i miał już wyjść, Shun Jie szybko za nim zawołał:
– Proszę, niech Pan chwilę zaczeka.
Zarządca wstrzymał swe kroki i odwrócił się w stronę chłopaka.
– Generale Duan, czy ma Pan jakieś życzenie?
– Chciałbym o coś zapytać. Czy Konkubina Ouyang przebywa obecnie w tej rezydencji?
Na twarzy mężczyzny pojawiło się lekkie powątpiewanie, zastanowił się przez chwilę, po czym odpowiedział pytaniem na pytanie:
– Czy chodzi o Panią Ouyang z Pingnan…?
– Tak, tak… – Shun Jie przerwał nagle wypowiedź zarządcy, jakby zrozumiał, że skoro sam jest mężczyzną, to nie powinien pytać o żonę innego człowieka. Szybko więc zaczął tłumaczyć: – Jesteśmy starymi znajomymi. Mamy też wspólnego przyjaciela, który poprosił mnie, abym przekazał jej list. Dlatego chciałbym się z nią zobaczyć i chwilę porozmawiać.
Prawdziwe relacje, jakie łączyły Shun Jie i Ouyang Si Qi, nie były znane nikomu z wyjątkiem Xi Chenga. Zarządca wciąż jednak się wahał.
– Generale Duan, samo spotkanie z Konkubiną Ouyang, nie stanowiłoby problemu, jednak jest ona bliska porodu, dlatego mój Pan do czasu rozwiązania zaaranżował dla niej ustronne miejsce, które nie jest odpowiednie do przyjmowania gości.
– Nic nie szkodzi. Czy mogę poprosić Pana o zaprowadzenie mnie do osoby opiekującej się Konkubiną Ouyang… Mógłbym też spotkać się z jej służącą. – Shun Jie obawiał się, że jeśli będzie naciskał zbyt natarczywie, może wzbudzić w mężczyźnie cień podejrzeń, dlatego zasygnalizował, iż nie musi widzieć się z Ouyang Si Qi osobiście.
– Więc… – Zarządca milczał przez chwilę, a w końcu przytaknął na zgodę, czując, iż prośba Duan Shun Jie nie jest niczym niebezpiecznym.
– Zawiadomię o tym służącą Konkubiny Ouyang. Poproszę, aby tu przyszła i spotkała się z Generałem Duan. Czy tak będzie dobrze?
Shun Jie natychmiast się zgodził.
Czas oczekiwania na służącą Si Qi dłużył się mu niezwykle. Chcąc nie myśleć o zmartwieniach, wyszedł ze swej komnaty. Udał się wprost do ogrodu przy dziedzińcu, w którym spotykał się z Xi Chengiem, aby razem pospacerować. Ogród nie był zbyt duży, lecz było to piękne i bardzo spokojne miejsce. Po obu stronach głównej rezydencji znajdowały się olbrzymie skrzydła budynku, a naprzeciw głównych wejść rosły drzewa i różnokolorowe kwiaty, tworząc widok niezwykle elegancji i subtelny.
Gdyby nie sprawa jego siostry, która zaprzątała teraz całe jego myśli, Shun Jie mógłby szczęśliwie pozostać w tym małym świecie. I tak samo, jak żony i konkubiny Xuan Yuan Xi Chenga codziennie czekać na jego przybycie… Nagle na samą tę myśl jego serce przeszył chłód.
Uśmiechnął się smutno, kiedy przypomniał sobie, jaki był, kiedy po raz pierwszy zszedł z Góry Zhongan, gdzie on i jego Bracia pobierali nauki u Wielkiego Mistrza. Jakim był niezwykle dumnym i zadowolonym z siebie człowiekiem. Przysięgał sobie obalić tyranię Datong, uważając to za swój obowiązek. W tamtym czasie całym sercem chciał ocalić świat i ludzi. Nigdy nie spodziewał się, że kilka lat później jego ambicje upadną, a on sam zniży się do poziomu, w którym będzie swobodnie przechadzał się po ogrodach Rezydencji Księcia Datong, pokładając swe wszystkie nadzieje w mężczyźnie, który go nie kocha…
Wrócił do swej komnaty i tam, siedząc pogrążony w myślach, nie zauważył nawet upływu czasu. Kiedy podniósł oczy ku górze, zobaczył, że niebo zdążyło już ściemnieć, a w dalszym ciągu nikt się nie pojawił. Gdyby Xi Cheng wrócił w tej chwili z Pałacu, byłoby mu ciężko zrealizować plan.
Wstał szybko i skierował się w stronę drzwi, chcąc samemu dyskretnie popytać wokoło. Kiedy już zbliżył się do wejścia, zobaczył jak wysoka i pełna gracji służąca nadchodzi od strony ogrodu i patrząc na niego, zaczyna pytać:
– Przepraszam, czy Generał Duan może mnie przyjąć?
Shun Jie natychmiast ją powitał i pospiesznie odpowiedział:
– Panienko, to ja jestem Duan Shun Jie. Jesteś służącą Pani Ouyang?
– Tak, jestem jedną ze służących Konkubiny Ouyang. Mam na imię Cui Huan. Dostałam polecenie spotkania się z Generałem Duan. – Dziewczyna posłusznie ukłoniła się, po czym weszła za nim do komnaty.
– Jestem starym znajomym twej Pani z Pingnan. Tu jest dla niej list od jej dawnego przyjaciela. Chciałbym prosić cię, abyś przekazała to swej Pani w moim zastępstwie. – W czasie mówienia Shun Jie sięgnął do kieszeni w rękawie swej szaty, z której wyciągnął wcześniej przygotowany list i podał go Cui Huan.
Dziewczyna przyjęła go z pokornym ukłonem, jednak widząc, że mężczyzna wciąż chce coś dodać, zapytała z szacunkiem:
– Czy Generał Duan, chce jeszcze o coś zapytać?
– Tak. Jak czuje się twoja Pani?
– Moja Pani czuje się dobrze. Czeka na szybkie rozwiązanie i nie jest teraz na siłach, aby przyjmować gości. Mam nadzieję, że Generał Duan może jej to wybaczyć – odpowiedziała służąca w elegancki i stosowny sposób. Widać było jednak, że ma talent do ukrywania prawdy, godny służenia w Rezydencji Siódmego Księcia.
Shun Jie westchnął cicho w duchu, jednak nie dał po sobie poznać zdenerwowania. Wiedząc, że nie będzie w stanie zdobyć więcej informacji, skinął dłonią, dając dziewczynie znać, że może odejść.
Cui Huan ukłoniła się i kulturalnie opuściła komnatę. Kiedy była już w ogrodzie, to przystanęła i obejrzała się za siebie, chcąc się upewnić, że nikt jej nie śledzi i dopiero potem ruszyła dalej.
Shun Jie nie czekał ani chwili dłużej. Używając swego powietrznego kung-fu, jak cień podążył dyskretnie za nią.
Miejsce, gdzie przebywała Ouyang Si Qi, znajdowało się w znacznej odległości od wejścia do głównej Rezydencji Księcia. Shun Jie szedł za Cui Huan przez dłuższy czas, zanim zauważył, jak wchodzi do położonego w ustronnym miejscu małego budynku.
Cicho niczym mysz wskoczył na dach domostwa i się ukrył. Zauważył, jak Cui Huan rozmawia przez chwilę z mężczyzną ubranym jak gwardzista, stojącym tu na straży.
– …nic. Jak się czuje Pani? – Zapytała dziewczyna. Z dystansu Shun Jie nie mógł usłyszeć całej rozmowy. Może mówili o nim i niedawnym spotkaniu?
– Nic nowego. Wciąż odmawia jedzenia czegokolwiek – odpowiedział jej strażnik.
Twarz Cui Huan stała się nagle rozgniewana:
– Ta kobieta rzeczywiście lubi powtarzać swoje błędy. Znalazła się w tej godnej pożałowania sytuacji, a wciąż zachowuje się tak wyniośle. Doskonale wie, że jeśli teraz coś się jej stanie, nasz Pan zetnie nam głowy.
– To prawda. To prawda. – Twarz gwardzisty również pokwaśniała. – Niezależnie od sytuacji, ona wciąż jest kobietą naszego Pana. Nasz Pan wyraźnie polecił, abyśmy się dobrze nią opiekowali i traktowali ją z godnością… A ona wyładowuje swój gniew na nas!
Cui Huan potrząsnęła głową, po czym weszła do środka. Shun Jie również wśliznął się do budynku przez boczne okno. Przeciętnie wyszkolony w sztukach walki gwardzista nawet tego nie zauważył.
Prawdopodobnie ze wzgląd na stan Ouyang Si Qi, dźwigającej wielki ciążowy brzuch, Xi Cheng wyznaczył tylko jednego strażnika do pilnowania kobiety. Kiedy tylko Shun Jie przekroczył próg domostwa, w pustych korytarzach nie znalazł ani jednego gwardzisty, usłyszał za to proszący głos Cui Huan:
– Pani, proszę, zjedz chociaż trochę, dobrze? Ty możesz nie czuć się głodna, ale twoje dziecko sobie z tym nie poradzi.
Nie było żadnej odpowiedzi, ze strony Ouyang Si Qi, jakby uciekała się do uporczywego milczenia, aby zamknąć przed światem.
– Pani… – Nalegający głos Cui Huan rozbrzmiewał w komnacie jeszcze przez chwilę, jednak Si Qi wciąż nie wypowiedziała ani jednego słowa. – W takim razie… Twoja służąca się oddali. Zostawię tu twój obiad. Jeśli będziesz mnie potrzebowała, natychmiast przyjdę.
Shun Jie szybko schował się za grubą kotarą, aby nie zostać dostrzeżonym przez wychodzącą dziewczynę. Jej twarz była niezadowolona. Kiedy przechodziła koło niego, chłopak szybko wyciągnął rękę i jednym uderzeniem palca trafił w usypiający punkt na szyi Cui Huan. Dziewczyna nie zdążyła wydać z siebie żadnego dźwięku, kiedy upadała nieprzytomna.
Shun Jie szybko podniósł jej ciało i ukrył za kurtyną, po czym wśliznął się do głównej sypialni.
Siedząca na skraju łóżka Ouyang Si Qi, widząc zbliżający się do niej cień, otworzyła nagle usta gotowa go krzyku. Shun Jie podbiegł do niej i zakrył je dłonią, trzymając tak długo, aż dziewczyna zaczęła machać rękami, dając znać, że nie będzie krzyczeć.
– Dlaczego tu jesteś?
Si Qi była w zaawansowanej ciąży. Z wyjątkiem jej szczupłego i zadartego nosa, twarz miała bardzo opuchniętą. Jej ramiona były odrobinę wychudzone, a policzki blade, mimo to wciąż jej postawa była dumna jak wcześniej.
Shun Jie od początku wiedział, że dziewczyna nie okaże mu sympatii, ale teraz w ogóle o to nie dbał. Zniżył swój głos do szeptu:
– Si Qi, błagam cię, żebyś zaufała mi ten ostatni raz. Proszę cię, chodź szybko ze mną. Pomogę ci się stąd wydostać i odeślę w Góry Zhongnan do mojego Mistrza.
Twarz dziewczyny się zmieniła. Kiedy Xuan Yuan wysyłał ją do tego ustronnego miejsca, powiedział, że będzie tu mieszkała tylko przez jakiś czas. Jednakże kilka dni wcześniej, kiedy powiedziała, że chce iść na krótki spacer do ogrodu, strażnik z wyraźnym zakłopotaniem nie pozwolił jej na to, tak jakby przebywała w domowym areszcie. Nawet wtedy, kiedy zastosowała strajk głodowy, wydawało się, jakby nikogo to nie obchodziło. Już od dawna czuła, że sytuacja nie jest najlepsza. A teraz przychodzi do niej Shun Jie i mówi coś takiego, powodując, że jej serce wypełniło złowieszcze przeczucie. Nie potrafiąc jednak pokazać słabości przed swym bratem, chłodno odpowiedziała:
– Więc teraz udajesz, że jesteś dobrą osobą? Gdyby nie ty, nie znalazłabym się w tej trudnej sytuacji.
Umysł Shun Jie wypełniło zniecierpliwienie, ale zdecydował się dokładnie opowiedzieć dziewczynie o sytuacji. Kiedy doszedł do momentu, w którym Xi Cheng zamierza wysłać ją do Świątyni Dali zaraz po porodzie, twarz Si Qi pobladła jeszcze bardziej.
– Si Qi, to ja sprowadziłem na ciebie te problemy. Proszę cię, chodź ze mną natychmiast. Poczekaj, aż dotrzesz się do bezpiecznego miejsca, a potem możesz dalej mnie za wszystko obwiniać i do końca swych dni nienawidzić.
Przez kolejne godziny Shun Jie próbował przekonać dziewczynę do ucieczki, jednak ona wciąż siedział jak odrętwiała, nie udzielając żadnej odpowiedzi. Chłopak klęknął przed nią, aby ją błagać:
– Si Qi, weź pod uwagę, że mimo wszystko jestem twoim bratem. Błagam cię. Jeśli nie dbasz o siebie, to przez wzgląd na swoje dziecko…
Dziewczyna nagle poruszyła się, jakby słowo „dziecko” dało jej odwagę. Jej otępiały wyraz twarzy nagle gdzieś zniknął. Wstała powoli z jego pomocą i natychmiast dodała:
– Chodźmy! Ale nigdy więcej nie wymawiaj przy mnie słowa „brat”. Nie myśl również, że twoja dzisiejsza pomoc sprawi, iż szepnę o tobie dobre słowo Lordowi Zhongnan.
Shun Jie poczuł prawdziwy żal, że jego siostra podejrzewa go o to, iż chce ją wykorzystać, aby na nowo wkupić się w łaski Mistrza i swych zaprzysiężonych Braci.
Kolor nieba zmienił się na ciemnogranatowy. Chłopak bał się, że Xi Cheng może wrócić do swej rezydencji i wszystko odkryć. Nie zamierzał więc tłumaczyć się Si Qi. Szybko pomógł jej wyjść przez okno na tyłach komnaty.
Wlpkąc za sobą dziewczynę w tak zaawansowanej ciąży, Shun Jie nie mógł korzystać ze swych zdolności powietrznego kung-fu. Pomógł jej tylko iść naprzód do bardziej ustronnego miejsca. Kiedy natrafiali na ludzi, natychmiast chowali się w zakamarkach, a jeśli nie mogli kogoś uniknąć, to Shun Jie ogłuszał wrogów i ukrywał ich nieprzytomne ciała. Z wielkim wysiłkiem zbliżyli się do głównego wyjścia rozległego dziedzińca Książęcej Rezydencji.
Tuż przy bramie głównej stało dwóch gwardzistów. Shun Jie podszedł do nich, zamieniając z nimi kilka słów. Mężczyźni byli chętni do rozmowy, rozpoznając w nim przyjaciela swego Pana. Shun Jie zaatakował ich niespodziewanie, ogłuszając i powalając na ziemię.
W najszybszym możliwym tempie, oboje pokonali kolejny dystans, oddalając się od Książęcej Rezydencji i kierując w stronę centrum stolicy. Przy najbliższej karczmie Shun Jie ukradł powóz i ukrył w nim siostrę, po czym używając swego tytułu Generała Pingnan, wywiózł ją z Tongan.
Shun Jie wiedział, że gdy tylko Xi Cheng się o tym dowie, natychmiast ruszy za nimi w pościg. Rozmyślnie omijał główne drogi, wybierając te mniej uczęszczane, z desperacją kierując się w stronę Gór Zhongnan.
Wiedząc, że Xuan Yuan ze względu na swą reputację nie upubliczni sprawy, Shun Jie miał odwagę, aby od czasu do czasu zatrzymywać się w małych przydrożnych miasteczkach, aby kupić trochę jedzenia i ubrań.
Wystarczyłby jeszcze jeden dzień, żeby mogli wjechać na terytorium Gór Zhongnan, kiedy Ouyang Si Qi niespodziewanie zaczęła krzyczeć z bólu i łapiąc się za brzuch, prosiła o postój w podróży.
Duan Shun Jie pośpiesznie znalazł opuszczoną małą świątynię, aby tam mogła odpocząć. Chciał przygotować dla niej ciepły posiłek i dać jej chwilę wytchnienia, zanim wyruszą dalej.
Kto mógł jednak przypuszczać, że Ouyang Si Qi nie wytrzyma już ani chwili dłużej. Jej wypełniona cierpieniem twarz i przerywane głośnie oddechy, dały jasny obraz sytuacji – dziewczyna zaczynała rodzić. Ogarnięty paniką Shun Jie ruszył w kierunku najbliższej osady, aby poszukać akuszerki. W końcu z trudem znalazł taką kobietę, jednak ta powiedziała, że musi najpierw przygotować kilka niezbędnych lekarstw, zanim wyruszą. Chłopak nie chciał dłużej czekać, podał więc kobiecie szczegóły dotyczące lokalizacji, gdzie on i Si Qi przebywają, po czym ruszył z powrotem do siostry.
W chwili, kiedy dotarł na miejsce, dziewczyna cierpiała już tak bardzo, że powoli traciła przytomność. Shun Jie podszedł do niej i złapał ją za dłoń, nie wiedząc jak jej pomóc. Mógł tylko patrzeć, jak nieustannie krzyczy i ciężko oddycha. Siedział bezradny i zatroskany, a jego oczy wypełniły się łzami.
Czekali już bardzo długo, a akuszerka wciąż nie przychodziła. Duan Shun Jie instynktownie czuł, że coś się stało, jednak wypełniona bólem twarz Si Qi kompletnie zakłócała jego instynkt i rozsądek. W tej chwili mógł tylko trzymać dziewczynę za rękę, pragnąc chociaż w ten sposób odrobinę złagodzić jej cierpienie.
– Szybko… zagotuj trochę wody! Ty… Ty pomożesz mi urodzić dziecko… – Nagle Si Qi, prawdopodobnie świadoma tego, iż nie wytrzyma do przyjścia akuszerki, podjęła tę szokującą decyzję.
– Ja… – W takiej sytuacji Shun Jie nie mógł odmówić. Uspokoił nerwy i zaczął gromadzić drewno na opał, aby zagrzać wodę. Zgodnie z instrukcjami Si Qi rozłożył na podłodze czysty biały materiał.
W chwili, kiedy przelewał gracą wodę do dzbana, w cichym i zrujnowanym budynku rozległ się głośny i czysty głos płaczącego noworodka. Shun Jie nie potrafił opisać swych uczuć w tym momencie. Rozgrzanym w ogniu ostrzem miecza przeciął pępowinę i zawiązał ją. Si Qi wymęczona porodem opadła z sił i leżała nieprzytomna na podłodze.
Shun Jie instynktownie zdjął swój płaszcz i rozdarł go na pasy, po czym mocząc materiał w ciepłej wodzie, umył dziecko i dziewczynę. Owinął też maleństwo w czysty materiał i ułożył przy boku matki.
Dziecko wciąż głośno płakało, lecz ten donośny i czysty dźwięk nie mógł zagłuszyć końskiego galopu, zbliżającego się do zrujnowanej świątyni ze wszystkich stron.
Shun Jie, którego serce jeszcze chwilę temu było zagubione, od razu zrozumiał powagę sytuacji. Zabrał dziecko i przytulił je do siebie, całkowicie świadomy tego, że to miejsce za chwilę będzie całkowicie otoczone. Elitarni żołnierze Armii Datong zaczęli tworzyć krąg, a chłopak rozumiał, że tym razem nie będzie w stanie uciec, zabierając ze sobą nieprzytomną dziewczynę i maleństwo.
Czyżby niebiosa zdecydowały, że my, brat i siostra, powinniśmy umrzeć razem…? Pomimo jasnej i beznadziejnej sytuacji serce Shun Jie stało się nagle dziwnie spokojne.
Nadciągające zewsząd odgłosy końskich kopyt nagle przestały mieć znaczenie. Nieśpiesznie położył dziecko przy piersi Si Qi i pomógł mu odnaleźć sposób na ssanie mleka matki.
Kiedy po jakimś czasie Xuan Yuan Xi Cheng wszedł do środka, to pierwszym, co zobaczył był Shun Jie, dźwigający na plecach niemowlę, którego uśpioną twarzyczkę wypełniał błogi spokój, po tym, jak najadło się do syta. Niczym Boski Obrońca blokował swym ciałem drogę do wciąż leżącej nieprzytomnie Si Qi.
– Nie podchodź tu! – Widząc, że Xi Cheng krok po kroku zbliża się do nich, Shun Jie używając lewej, zdrowej ręki sięgnął do swego pasa i wyciągną miecz, a jego koniuszkiem wycelował wprost w podchodzącego mężczyznę.
Twarz Xi Chenga nagle przybrała srogiego wyrazu, zatrzymał się, a jego głos był zimniejszy, niż tysiącletni lód:
– Gdybym nie znał prawdy, to patrząc na ciebie mógłbym powiedzieć, że jesteś ojcem tego dziecka.
Okoliczności, które zmusiły Shun Jie do zerwania relacji z Xi Chengiem, sprawiły, że serce chłopaka niemalże krwawiło. Uwikłany w ten rodzaj fatalnego związku popełniał grzech za grzechem. Lecz teraz, kiedy mężczyzna chciał zabrać ze sobą Si Qi, by spełnić wolę swego Cesarskiego Ojca, Shun Jie nigdy nie wybaczyłby sobie, gdyby na to pozwolił.
Wiedział, że ze swym niesprawnym ciałem, nawet jeśli włożyłby w walkę całą swą duszę, nie będzie w stanie ochronić słabej kobiety i noworodka. Jego serce i głowę przeszywał ból, z całych sił powstrzymywał napływające do oczu łzy.
– Jeśli chcesz zabrać ze sobą Si Qi, to będziesz mógł to zrobić dopiero po moim trupie.– Ręka trzymająca miecz zacisnęła się na rękojeści jeszcze mocniej.
W odpowiedzi Xuan Yuan zwrócił swą twarz ku górze i głośno się zaśmiał. Kiedy drwiący śmiech ustał, cała twarz mężczyzny spoważniała, a jego oczy nabrały morderczego blasku.
– Duan Shun Jie, jesteś taki naiwny! Myślisz, że te groźby mnie powstrzymają i sprawią, że puszczę was wolno? Szybko odłóż swój miecz i zrób przejście. Nie utrudniaj sprawy.
Tuż przed oczami chłopaka Xi Cheng zrzucił swą maskę wrażliwości i łagodności, przybierając swe prawdziwe oblicze; mężczyzny władającego potężną Armią, zimnego i bezwzględnego Okrutnego Księcia. Ten prawdziwy Xuan Yuan budził w Shun Jie prawdziwy strach.
Chłopak już od dawna wiedział, że nadzwyczajnie delikatny i czuły Xi Cheng jest niczym więcej jak tylko zwykłym oszustwem i iluzją. Na początku wykorzystywał go, aby zniszczyć Pingnan. Potem słodkimi słowami zatruwał umysł Shun Jie, chcąc zyskać w chłopaku sprzymierzeńca i poddanego Datong. Wszystko ma jednak swój koniec. Czułe słowa, które niegdyś do siebie wypowiadali, w końcu stały się trucizną wypełniającą serce goryczą.
Nagle zza swych pleców usłyszał słaby głos Si Qi:
– Dziecko… Moje dziecko… oddaj mi je… – Shun Jie pośpiesznie odwrócił się, widząc, że dziewczyna odzyskała w końcu przytomność. Wyciągnęła ku niemu ramiona, chcąc odzyskać maleństwo.
Duan Shun Jie natychmiast pomógł jej usiąść. Nachylił się i szybko rozwiązując supeł prowizorycznego nosidełka na swej piersi, podał jej dziecko. Kątem oka widział, że Xi Cheng stoi nieruchomo. Najwyraźniej nie miał zamiaru skorzystać z okazji i zaatakować. Shun Jie złagodził ton swego głosu i odwracając się do mężczyzny, powiedział:
– Xi Cheng, uczucia, jakie żywi do ciebie Si Qi są głębokie i prawdziwe. Właśnie przed chwilą urodziła twoje dziecko. Rozważ to, że jesteście małżeństwem i po prostu pozwól matce i dziecku spokojnie odejść…
Słowa chłopaka ani trochę nie poruszyły Księcia, jego oczy jeszcze bardziej pociemniały i przybrały srogiego wyrazu. Chwilę później otworzył usta, aby chłodno odpowiedzieć:
– Mam pozwolić im odejść, a tobie łaskawie pozwolić na to, abyś został ojcem dla tego dziecka?
Gdy tylko wypowiedział te słowa, to Si Qi i Shun Jie niemalże w tym samym czasie podnieśli głowy i spojrzeli na mężczyznę z niedowierzaniem.
– Xuan Yuan Xi Cheng, ty… Ty potworze! – Dziewczyna nie potrafiła dłużej powstrzymać swego gniewu i głośno krzyknęła.
Widząc rozpacz Si Qi, Shun Jie chciał szybko powiedzieć jej kilka pocieszających słów, jednak jego serce było również zranione i puste, jakby wpadło w wielką czarną próżnię.
– Hmm! Kto by pomyślał, że tak bardzo się kochacie. Duan Shun Jie, dla dobra Ouyang Si Qi, posunąłeś się tak daleko i nie zawahałeś, by… – Xi Cheng zatrzymał się w odpowiedniej chwili i spojrzał na żołnierzy stojących za nim. – Wszyscy natychmiast wyjść. Bez mojego rozkazu żaden z was nie ma pozwolenia na wejście.
Widząc, jak jego podwładni jeden po drugim posłusznie opuszczają budynek, Xi Cheng z szyderczym uśmiechem odwrócił twarz i spoglądając na rodzeństwo, dodał:
– Ouyang Si Qi, twój ukochany Starszy Brat żywi do ciebie prawdziwie głębokie uczucia, dla ciebie on…
– Zamilcz! – Shun Jie wykrzyknął niekontrolowanie, uświadamiając sobie, co mężczyzna chce powiedzieć. Patrzył z niedowierzaniem na zadowoloną z siebie twarz Xi Chenga, nie wierząc, że chce on zdradzić dziewczynie ich wielki sekret.
Ouyang Si Qi nie była głupia. Widząc zachowanie obu mężczyzn, zrozumiała, że skrywają przed nią jakąś straszną tajemnicę.
– Duan Shun Jie, powiedz mi, czy ty naprawdę… – Twarz dziewczyny bardzo pobladła. W jej głowie pojawiła się myśl, że to właśnie przez nią Shun Jie zdradził Pingnan. – To nie może być…
Xuan Yuan wybuchnął nagłym śmiechem, jakby odgadując jej myśli:
– Nie zrozum mnie źle, to sprawy, które wydarzyły się po tym, jak zmiażdżyłem Pingnan.
– Xuan Yuan! Jeśli ośmielisz się to powiedzieć, to ja… – Shun Jie nawet nie potrafił sobie wyobrazić, jak zdruzgotana będzie Si Qi, kiedy dowie się prawdy o relacjach, jakie łączyły jego i Xi Chenga. Nawet jeśli miałby umrzeć tu i teraz, to za nic na świecie nie chciał, aby dziewczyna się o tym dowiedziała.
W tym właśnie momencie Shun Jie w końcu zrozumiał, jak hańbiące i upadłe były jego uczucia, jak bezwstydne były, jak bardzo nie chciał, aby ktokolwiek się o nich dowiedział…
Tak pełna smutku i desperacji miłość przyniosła mu tylko iluzję szczęścia. Im dłużej o tym myślał, tym zimniejsze stawało się jego serce. Czuł, jak powoli opuszczają go siły, nie potrafił już nawet mówić. Mógł tylko błagalnie patrzeć na Xi Chenga w nadziei, że mężczyzna oszczędzi go i pozostawi mu chociaż ostatni kawałek poczucia własnej godności. Jednakże oczy Księcia były bezlitosne i zimne, a jego głęboki głos pozbawił Shun Jie resztki nadziei.
– Duan Shun Jie, tylko pod warunkiem, że posłusznie pozwolisz mi zabrać Si Qi, ta sprawa pozostanie na zawsze sekretem. Jeśli nie, wówczas powiem jej o wszystkim i pozwolę samej zadecydować, czy nadal chce z tobą odejść, czy też nie.
Chłopak zdawał sobie sprawę, że jeśli prawda o jego związku z Xi Chengiem dotrze do Si Qi, duma i temperament dziewczyny sprawią, że nie zaakceptuje dalszej pomocy brata.
Jednak Shun Jie nie potrafiłby jej opuścić i odejść, nawet za cenę największego poniżenia i całkowitej utraty szacunku do samego siebie.
Widząc zmartwioną twarz chłopaka, przez serce Xi Chenga przeszła nagle fala nieznanego wcześniej silnego uczucia bólu. Już w Jinling widział, że relacje między Shun Jie a Si Qi są bardzo dobre. Lecz teraz serce Xi Chenga wypełniło się jeszcze większym niezadowoleniem i dziwną zazdrością, kiedy zobaczył, jak chłopak jest gotowy poświęcić siebie dla dobra dziewczyny.
Gniewnie zmarszcz swe brwi i chłodno się zaśmiał, zanim powiedział:
– Duan Shun Jie, sam powinieneś wiedzieć, że w obecnej sytuacji nie jesteś w stanie nikogo obronić. Nawet jeśli poświęcisz swe życie, to i tak nie zmieni faktu, że zabiorę ze sobą Si Qi do Tongan!
Shun Jie dobrze wiedział, że każde słowo mężczyzny było niezaprzeczalnym faktem. Gdyby jego prawa ręka nie była wcześniej tak poraniona, prawdopodobnie ze wszystkich sił walczyłby z Xi Chengiem w obronie siostry. Lecz nawet wtedy byłoby to niewystarczające, bo na zewnątrz wciąż znajdowali się elitarni żołnierze Księcia. Wszystko więc działało na jego niekorzyść.
– Jednak… zważywszy na to, że dzieliłeś ze mną to samo łoże, oszczędzę cię i pozwolę odejść, lecz bez Si Qi. Nie będę cię ścigał. – Wiedząc, że jego psychologiczny atak odniesie sukces, Xuan Yuan dokończył niezmiennym głosem.
Dzielić to samo łoże. Te cztery słowa były jak lawina kamieni rzucona pomiędzy Shun Jie a Ouyang Si Qi.
– Co? – Dziewczyna wykrzyknęła z niedowierzaniem. – Xuan Yuan Xi Cheng, co ty opowiadasz?!
Shun Jie nie mógł uwierzyć, że mężczyzna odkrył ich wspólny sekret, tak jakby w ogóle go nie dotyczył. Poczuł zawroty głowy, a przed oczami zaczęło mu ciemnieć. Jego wszystkie myśli znikły gdzieś, a w głowie pozostała jedynie pustka. Nagle usłyszał, jak Xi Cheng celowo spowalnia swą przemowę i dodaje:
– Si Qi, gdyby to nie była prawda, to jak myślisz, dlaczego tak potężne Pingnan mogło zostać zniszczone przeze mnie zaledwie w miesiąc? Gdyby nie Duan Shun Jie, to odniesienie tak wielkiego sukcesu w czasie wojny o Górę Panlong i miasto Jinling nie byłoby takie szybkie i łatwe. Ha ha ha… Jaka szkoda, że nigdy nie widziałaś jego potulnej i łagodnej twarzy, kiedy leżał pode mną… jest o wiele bardziej czarujący, niż ty!
Te szalone i zatrute jadem słowa, były jak nóż albo strzała przeszywające duszę Shun Jie. Atmosfera w pomieszczeniu stała się niezwykle ciężka i niebezpieczna.
– Ty… Xuan Yuan Xi Cheng, ty… – Shun Jie był jednocześnie zawstydzony i rozwścieczony, omal nie wypuścił miecza ze swej dłoni. Nie wiedział jednak, jak powinien odeprzeć atak prawdziwych, lecz tak raniących słów mężczyzny. Jego twarz robiła się na przemian zielona i biała, był tak zły, że mógłby zaraz zwymiotować krwią.
– Ja? Ja, co? Śmiesz zaprzeczyć, że w Górach Panlong sam nie rzuciłeś się w moje ramiona? Chcesz powiedzieć, że kiedy Jinling było niszczone, nie kochałeś się ze mną w łożu? Mówisz, że nie poddałeś się i nie ślubowałeś posłuszeństwa Datong, aby dalej móc kontynuować ze mną intymne relacje?
Shun Jie słyszał za sobą przerywany oddech Si Qi, jednak sam omal nie stracił przytomności, raniony przez słowa kochanka.
Więc to tak, więc to uczucie wyryte w jego sercu i kościach dla Xi Chenga od początku do końca było tylko zwykłym cielesnym pożądaniem? Te wszystkie niezliczone bolesne chwile, były tak niewarte tego, aby o nich pamiętać? Shun Jie cierpiał w tej chwili tak bardzo, że jedyne, co mógł zrobić, to milczeć i obojętnie patrzeć na uśmiechającą się dumnie twarz mężczyzny.
W tej chwili tak bardzo chciał zamienić się w pył i rozsypać się w powietrzu, aby nie musieć stawiać czoła okrutnej rzeczywistości.
– Duan Shun Jie, czy to, co on mówi, jest prawdą? – Po długiej chwili milczenia Si Qi otworzyła w końcu swe usta. Jej głos był oschły i surowy.
Chłopak stał oniemiały, nie wiedząc, jak wytłumaczyć szczegóły tej zagmatwanej sprawy. Wiedział, że czegokolwiek by nie powiedział, z każdym słowem jeszcze bardziej by się pogrążył. Wybrał milczenie, jednocześnie zamykając wypełnione bólem oczy.
– Pytam cię po raz ostatni, czy on mówi prawdę? Jeśli mi nie odpowiesz, uznam, że to prawda. – Głos Quyang Si Qi drżał jeszcze bardziej, w jej tonie czuć było, jak łamie się jej serce.
Nagle dziecko przy jej piersi zaczęło głośno płakać, jakby wyczuło emocje panujące wśród otaczających je dorosłych.
W tym samym czasie z oczu Si Qi popłynęły łzy, lecz już chwilę potem z jej gardła wydobył się głośny i drwiący śmiech.
– Hahahahahaha… Co to za rodzaj moralności?! Na tym świecie istnieją tak dziwne rzeczy! Duan Shun Jie, będąc tak odrażającym, wciąż chcesz pokazać, że się o mnie martwisz? Niebiosa, Duan Shun Jie, naprawdę cię podziwiam! Gdyby nasz zmarły ojciec widział, jakiego syna dała mu ta prostytutka! Jakim jesteś zdrajcą, który dla własnych korzyści zniszczył wszystko dookoła, w dodatku ściągnął swoją jedyną siostrę na samo dno piekieł… ach, sama nie wiem, jak byłby wściekły! Rzeczywiście, smok płodzi smoka, a feniks feniksa! Syn prostytutki szedł przez trudy, aby zdobyć szacunek innych, lecz wciąż ma w sobie wrodzony nierząd. – Quyang Si Qi śmiała się głośno, jakby oszalała. Z oczu leciały jej łzy nieprzerwanym strumieniem. Spływając po bladej twarzy, tworzyły szokujący widok.
Już wcześniej okrutne słowa Xi Chenga rozdarły serce Shun Jie, teraz widząc cierpienie siostry, tym bardziej nie mógł wydobyć z siebie słów pocieszenia. Czuł, jak powoli sam traci świadomość.
Więc to wszystko to jego wina?? Przez całe swe życie kochał prawdziwie tylko jedną osobę. Poświęcił wszystko dla swego ukochanego. Te uczucia były naprawdę tak brudne i niegodne, że w oczach innych był kimś najgorszym i najpodlejszym?
Zszokowany Xi Cheng przyglądał się twarzy Shun Jie. Niespodziewanie dowiedział się o jego pochodzeniu i nieszczęśliwych doświadczeniach życiowych. Jednak był człowiekiem dbającym o swój wizerunek, uspokoił emocje niemal natychmiast i łagodnym głosem powiedział:
– Si Qi, skoro już o wszystkim wiesz, wciąż będziesz udawać, że nic się nie stało i pozwolisz Shun Jie, aby cię dalej ochraniał? Dlaczego nie wrócisz ze mną do Tongan? Będę prosił mego Cesarskiego Ojca, aby łagodnie cię potraktował, w końcu jesteś matką mego dziecka.
Na słowa Xi Chenga Si Qi nagle jakby obudziła się z koszmaru. Natychmiast spojrzała na dziecko, które tuliła do piersi, a w jej wypełnionych szaleństwem oczach pojawiły się łagodne i ciepłe uczucia:
– Moje maleństwo, oni są złymi ludźmi. Dziecko i mama odejdą razem. Odejdziemy do miejsca, gdzie będziemy szczęśliwi już na wieczność.
Czując, że coś jest nie w porządku, Shun Jie ostatkiem siły woli rzucił się w stronę dziewczyny, chwytając w ramiona upuszczone przez nią na ziemię zawiniątko. Ouyang Si Qi wciągnęła mały sztylet ukryty na swej piersi i z całej siły, jaka w niej pozostała, wbiła ostrze wprost w swe serce…
– Si Qi…!
Bycie światkiem samobójstwa siostry było dla Shun Jie jak ostateczny cios. Nie potrafiąc dłużej znieść przytłaczającego serce cierpienia, poczuł, jak ciemnieje mu przed oczami, a jego ciało spada ku ciemności…
***
Śmierć jedynej córki byłego Lorda Pingnan nie wzbudziła wielkiego zamieszania wśród narodu. Xuan Yuan Xi Cheng ogłosił, że Ouyang Si Qi zmarła podczas ciężkiego porodu. Feng Zong zadowolony z obrotu sprawy wydał nawet dekret, aby uroczyście pogrzebać Ouyang Si Qi jako Imperialną Konkubinę. Problemy Siódmego Księcia rozwiązały się natychmiast jak za jednym cięciem noża.
Armia Datong dowodzona przez Koronowanego Księcia, która otrzymała rozkaz ataku na He Chuan Lin, odniosła niespodziewaną klęskę.
Co więcej, Koronowany Książę został poważnie ranny podczas ataku zabójcy z Sekty Ping Tian i niedługo po powrocie do Tongan zmarł. Na Dworze Cesarskim z tego powodu wybuchła wielka wrzawa.
Xuan Yuan Xi Cheng, czerpiąc korzyści z tej nagłej śmierci, odważnie wykorzystał oddziały wojskowe z podbitego wcześniej Jianghu i używając podstępnego ataku, zniszczył koalicję Sekty Ping Tian i He Chuan Lin. W ciągu następnych trzech miesięcy oficjalnie pokonał Armię He Chuan Lin, rozszerzając wpływy Datong na południowym zachodzie Chin i Tybetu. Tym zwycięstwem na nowo ustabilizował swą pozycję jako największego dowódcy, obdarzonego wielkim talentem wojskowym i niepokonanego.
W tych okolicznościach Cesarz Feng Zong złamał zasadę starszeństwa i uczynił Siódmego Księcia Xuan Yuan Xi Chenga Koronowanym Księciem. Nawet jeśli starsi Książęta w swych sercach szczerze się temu sprzeciwiali, żaden z nich nie był w stanie dorównać zasługom i osiągnięciom swego Siódmego Brata, w dodatku nie mieli odwagi sprzeciwić się woli Cesarskiego Ojca.
Xuan Yuan Xi Cheng dzierżył w dłoniach dwie najwyższe honorowe pozycje w kraju – Koronowanego Księcia i Księcia Regenta. Miał teraz nieograniczoną władzę i wpływy. Nawet Feng Zong czasami patrzył na kolor twarzy swego syna, kiedy wydawał wyroki i rozstrzygał sprawy państwowe.
Utrzymanie władzy i wpływów na Dworze Cesarskim pochłonęło Xi Chenga całkowicie. Tuż po tym, jak usłyszał raport od strażnika, że wzięty sekretnie w niewolę Duan Shun Jie uciekł, zwęził tylko brwi z niezadowoleniem. Po krótkim śledztwie rozkazał pozbyć się gwardzistów, którzy mieli strzec jeńca, jednak poza tym nie zrobił niczego więcej.