Powiadano, że jedyny most, który prowadził do świata zmarłych od tysięcy lat, był strzeżony przez Meng Po1. Każdego częstowała miseczką zupy, dzięki której byli w stanie zapomnieć o niedokończonych ziemskich sprawach i o całej swej przeszłości.
Kiedy Duan Shun Jie odzyskał przytomność, przez chwilę pogrążony był w iluzji i dezorientacji. Kiedy jednak jego wzrok padł na stojącą przy oknie postać, jego serce w jednej chwili zamarło. Pomimo iż było to tylko naturalne i szybkie spojrzenie, od razu ją rozpoznał.
Nie miał na tyle szczęścia, aby wypić zupę Meng Po. Wciąż znajdował się w tym tchórzliwym i bezsilnym ciele, wciąż pozostawał w tym okrutnym świecie, który nie pozwalał jego marzeniom się spełnić.
Czując na swych plecach wzrok Shun Jie, wpatrujący się w widok za oknem Xi Cheng powoli się odwrócił. Wspaniały blask zachodzącego słońca rozświetlał całą jego postać, jakby w białe szaty wszyte były złote nici, podkreślające jego perfekcyjną twarz i figurę. Był zjawiskowy.
Mężczyźni wpatrywali się w siebie przez jakiś czas, zachowując przy tym milczenie. Xuan Yuan Xi Cheng zaczął powoli podchodzić do łóżka.
Widząc, jak pozbawiona wyrazu twarz zbliża się coraz bardziej, Shun Jie poczuł się zawstydzony i do granic możliwości zaniepokojony.
Gdyby nie to, że jego nogi i całe ciało było słabe, odrętwiałe i obolałe, już teraz wyskoczyłby z łóżka i jak najszybciej rzucił się do ucieczki.
Twarz Xi Chenga zmieniła się nagle. Patrzył na Shun Jie w dziwny sposób, jakby bez przerwy nad czymś myślał, jakby spotkał tego chłopaka naprzeciw siebie po raz pierwszy w życiu.
– Dlaczego chciałeś popełnić samobójstwo? Powiedz też, kto kazał ci mnie zabić? – Kiedy tylko otworzył usta i wypowiedział te szorstkie słowa, Shun Jie natychmiast zrozumiał, że był on wciąż tym samym, kompletnie niewzruszonym i obojętnym na uczucia innych, złym człowiekiem.
Duan Shun Jie bezsilnie obrócił swe ciało, pokazując Xi Chengowi plecy. Niezdolny był do odpowiedzi na zadane pytania i patrzenia w te przeszywające na wskroś, okrutne oczy.
Siódmy Książę, nie był kimś, kto potrafił wybaczać, dalej więc pytał zimnym głosem:
– Wysłałem za tobą szpiegów w nadziei, że uda mi się złapać kilku uciekinierów z Pingnan, zamiast tego przynieśli mi leżącą niedaleko stąd i umierającą osobę. Gdyby nie ja, nie byłoby cię już na a tym świecie. Pomimo tego wciąż nie chcesz mi o niczym powiedzieć?
Shun Jie zaśmiał się gorzko w sercu. Więc powodem, dla którego wciąż żył było to, iż Xi Cheng chciał otrzymać odpowiedzi na te pytania?
Płonące i namiętne uczucia, które wciąż tkwiły wewnątrz niego, nagle jakby zostały rozcieńczone i przygaszone przez wypitą wcześniej truciznę. W chwili obecnej był tak przygnębiony i zniechęcony, że nawet wypowiedzenie jednego słowa było dla niego czymś niemożliwym.
– Nie chcesz mówić, prawda? – Xi Cheng zmarszczył brwi, nie ukrywając zaskoczenia. Spokojnie i powoli usiadł na brzegu łóżka. – W Pałacu mamy wiele metod, dzięki którym każdy prędzej czy później otworzy swe usta… – Widząc, jak na twarzy Shun Jie pokazało się obrzydzenie, Xi Cheng uśmiechnął się nieznacznie i kontynuował: – Ale ja nie chcę używać na tobie tych metod… Wciąż istnieje inny sposób, aby sprawić, że zaczniesz błagać, żeby mi o wszystkim powiedzieć.
Nie mówiąc niczego więcej, Xi Cheng uniósł do góry cienką kołdrę okrywającą ciało Shun Jie. Chłopak miał na sobie tylko niewielki kawałek przepaski biodrowej. Widząc, jak mężczyzna sięga w jej kierunku i usiłuje ją zdjąć, Shun Jie poczuł natychmiastowy niepokój. Chciał odepchnąć rękę Xi Chenga, ale zaskoczony odkrył, że nie ma nawet siły na to, aby poruszyć choćby jednym palcem.
– Ty… – Był zły i zaniepokojony, kiedy bezradnie spoglądał, jak mężczyzna rozwiązał materiał i zsunął go w dół.
Xi Cheng jakby nie zauważył zdenerwowania chłopaka i wciąż mówił beznamiętnym głosem:
– Och, zapomniałem ci powiedzieć. Nawet teraz, kiedy trucizna została usunięta, niewielka ilość wciąż pozostaje w twoim ciele. Zniknie w przeciągu dwóch, trzech dni, jednak do tego czasu twoje ręce i nogi pozostaną bezwładne. Obawiam się, że nie dało się tego uniknąć.
Kiedy wypowiadał te słowa, zaczął pomału ściągać z siebie szatę i bez wahania wspiął się na łóżko. Na jego ustach pojawił się okrutny uśmiech, kiedy uniósł nogi Shun Jie i otoczył nimi swe biodra. Widok przed jego oczami był obsceniczny i pobudzający.
Pomimo tego, iż jego nogi były zdrętwiałe i nie mógł nimi poruszać, Shun Jie wciąż mógł wyraźnie czuć, jak twardy koniec członka mężczyzny, prężył się teraz i nieznacznie dotykał intymnego wejścia.
Z trwogą obserwował każdy niespieszny, ale zamierzony ruch Xi Chenga. Widział, jak macza swe palce w olejku i rozprowadza go po całej dłoni.
Shun Jie wciąż nie potrafił zapomnieć o upokorzeniu i znieważeniu jego uczuć, jednak nie mógł zrobić niczego, aby zapobiec tej zuchwałej napaści. Jego serce płonęło z niepokoju i wstydu na samo wyobrażenie sobie siebie w tej leżącej pozycji, przed tym mężczyzną. Wciąż jednak nie potrafił wydobyć z siebie nawet pół słowa.
Na twarzy Xi Chenga nie pojawił się ani jeden grymas, kiedy agresywnie rozsmarowywał oliwę po zewnętrznym kręgu mięśni i gwałtownie wepchnął palce do środka. Nie zwolnił ruchów, nawet widząc jak Shun Jie zamyka oczy, a jego usta zaczynają drżeć z przerażenia. Uśmiechnął się lekko, jednak jego spojrzenie wciąż było zimne jak lód.
– Powiedz mi, jeśli tego nie zrobisz, to zaraz zawołam kogoś, aby tu przyszedł. Myślę, że Xiao Si Qi naprawdę chciałaby cię zobaczyć… – Niegodziwość Xi Chenga była taka sama jak w przeszłości. Jego okrutny uśmiech sprawiał, że Shun Jie wciąż miał wolę, aby się opierać.
– Nie mów, że… Czy nie obawiasz się bardziej ode mnie, że utracisz wtedy swój status i reputację? – Czując, jak palce mężczyzny z najwyraźniej złą intencją naciskają na najczulszy punkt wewnątrz jego ciała, Shun Jie desperacko próbował wstrzymać oddech, jednak ostatecznie poległ na tym zadaniu.
W odpowiedzi na ten delikatny jęk Xi Cheng wybuchnął nagłym śmiechem.
– Duan Shun Jie, ach Shun Jie, czy nie mówiłeś, że jesteś dorosły? Więc dlaczego wciąż jesteś tak naiwny?! Nie widzę problemu w tym, aby pozwolić Ouyang Si Qi wiedzieć o wszystkim. W tym życiu nie będzie miała szansy, aby mówić na mój temat czegokolwiek niestosownego!
Serce Shun Jie skurczyło się boleśnie na te słowa, jego twarz zrobiła się jeszcze bledsza. Mimo wszystko Si Qi była tą najbardziej pokrzywdzoną. Została uwikłana w intrygę między nim a Xi Chengiem, wskutek czego z niegdyś uwielbianej córki dziś zredukowana została do pozycji opuszczonej żony.
– Nie możesz tak o niej mówić! Ona wciąż spodziewa się twojego dziecka. Jak możesz traktować ją w ten sposób? Czy nie uważasz tego za okrucieństwo? – Shun Jie niezależnie od wszystkiego, wciąż nie potrafił odwrócić się i udawać, że nie widzieć nieszczęścia swojej siostry.
Książę zaśmiał się drwiąco. W jednej chwili wyciągnął swoje palce z rozluźnionego tunelu i niemalże od razu włożył do niego swą sztywną i napuchniętą z pożądania męskość.
– Czy nie uważasz za śmieszne, że będąc w tym żałosnym położeniu wciąż martwisz się o innych? Skoncentruj się trochę. – Szybkim ruchem klepnął w pośladek Shun Jie. Wydawało się, jakby nie chciał już więcej rozmawiać, tylko myślał o tym, aby jak najszybciej poruszać swą talią i dzięki temu osiągnąć szczyt przyjemności.
Shun Jie zacisnął zęby w nadziei, że zdoła oprzeć się powoli narastającej przyjemności, która stopniowo napływała z dolnej partii jego ciała. Pozbawiło go to reszty tkwiącej w nim siły, nie potrafił już dłużej sprzeczać się z Xi Chengiem o sprawy Si Qi.
Cały pokój wypełnił się ciężkimi oddechami, pobudzającymi wyobraźnię jękami i odgłosem napierających na siebie ciał.
W końcu Xi Cheng przyspieszył ruchy i energicznie spuścił się wewnątrz Shun Jie.
Po chwili chwycił za swą szatę i okrył się nią, niespodziewanie pomagając kochankowi podnieść się i wygodnie ułożyć na poduszkach.
Oboje leżeli teraz blisko siebie, jednak dla Shun Jie ta chwila była niczym iluzja. Wydawało mu się, jakby znowu znalazł się w tym małym górskim domku rodziny Yan, wraz Xi Chengiem, który wciąż był dla niego czuły i namiętnie się z nim kochał. Wtedy wzajemnie dzielili słodkie chwile, które teraz wydawały się tak nierealne.
Jego rozsądek natychmiast przypomniał mu o tym, że przed jego oczami był Okrutny Książę Dynastii Datong Xuan Yuan, a nie ciepły i tajemniczy Yan Xi Cheng.
Pomimo swej brutalności, rzeczywistość wciąż była rzeczywistością. Nawet gdyby próbował przed nią uciec, ona nadal pozostałaby niezmienna.
– Można by powiedzieć, że jesteśmy jak mąż i żona… – Niespodziewane słowa popłynęły nagle z ust Xi Chenga. – Widocznie w stosunku do siebie nie potrafimy czuć nadmiernej wrogości.
Shun Jie rzucił zdziwione spojrzenie w stronę mężczyzny. Xi Cheng zaśmiał się delikatnie i kontynuował:
– Właśnie w tej chwili nasza Armia Datong robi nabór do wojska. Jeśli powiem, że chciałbym cię mieć przy sobie, to czy zgodzisz się udzielić nam swego wsparcia i służyć Datong?
Chłopak zamarł w jednej chwili, zszokowany. Nigdy nie spodziewałby się usłyszeć takiej propozycji z ust tego mężczyzny.
– Czy nie chcesz, żebym był nieco milszy dla Ouyang Si Qi? Jeśli dasz mi swoją zgodę, zaakceptuję ją jako moją konkubinę. Nie będziesz również musiał dalej czuć się winny z jej powodu.
Słowa odmowy utknęły nagle w gardle Shun Jie w chwili, kiedy tylko usłyszał sugestię mężczyzny. To prawda, pokonana Armia Pingnan nie była już w stanie się odbudować, jednak służba dla Armii Datong była niewybaczalną zdradą. Shun Jie bił się z myślami. Gdyby jednak zgodził się, to choć po części mógł zwrócić swojej siostrze szczęście, dla niej był gotów na każde poświęcenie.
Nadal jednak czuł strach przed kłamliwą naturą Xi Chenga. Szczerze nie rozumiał, dlaczego mężczyzna mu to zaproponował. Przecież był teraz pozbawiony pozycji i honorów, jako człowiek był nikim.
Twarz chłopaka przybrała prawdziwie żałosny wygląd. Bardzo bał się tak zwyczajnie kiwnąć głową na zgodę lub powiedzieć zwykłe tak.
Widząc wahanie Shun Jie, Xi Cheng natychmiast wyczuł, co dzieje się w głowie chłopaka. Zachował jednak milczenie, czekając, aż upora się z myślami i podejmie ostateczną decyzję.
Doskonale rozumiał tę niepewność. Wciąż byli wrogami, co gorsza wszystko, co zdarzyło się między nimi w przeszłości, było już tak złe, że gorzej być nie mogło.
Cierpliwie czekał, aż Shun Jie przestanie walczyć. Chciał zobaczyć, jak poddaje się i nad szczęście swoje wybiera szczęście jedynej na tym świecie spokrewnionej z nim osoby.
Dla Shun Jie była to wypełniona udręką wieczność. W końcu jednak odwrócił głowę i spojrzał w uśmiechnięte oczy Xi Chenga.
Jego serce wypełniała w tej chwili gorycz.
Może wybrał najgorszą z dróg, gdzie przyjdzie mu cierpieć, ale będzie miał możliwość pozostać przy tej osobie, choć chwilę dłużej.
Widząc, jak Shun Jie powoli przytakuje, Xi Cheng w jednej chwili szeroko się uśmiechnął.
Od początku wiedział, że chłopak nie jest w stanie mu odmówić. Przecież kochał go tak bardzo, że nie potrafił się już od niego uwolnić, prawda?
Łagodnie objął zdrowe i mocne ciało Shun Jie i delikatnie go pocałował, jakby za sprawą tego pocałunku składał nieokreśloną obietnicę.
***
Trzy miesiące po tym, jak Armia Datong zaatakowała Pingnan, niegdyś Głównodowodzący Generał, a zarazem Lord Pingnan Duan Shun Jie, oficjalnie poddał się Datong. W tym samym czasie, niegdysiejsza Księżniczka Pingnan, Ouyang Si Qi, została uznana za jedną z wielu konkubin Siódmego Księcia Xuan Yuan Xi Chenga.
Poddanie się Lorda Pingnan wywołało ogólne oburzenie wśród całego społeczeństwa. Przez jakiś czas, te trzy słowa „Duan Shun Jie” były synonimem niewdzięczności i haniebnej zdrady.
Pozostałe buntownicze armie zaczęły obawiać się imponującej siły Datong, która po zaatakowaniu Pingnan była w stanie poddać sobie cały dwór wraz z Lordem i Księżniczką.
Wiele niechętnych do poddania się buntowniczych wojsk zostało startych w proch przez Okrutnego Księcia Xuan Yuan Xi Chenga, wspieranego przez byłego Lorda Pingnan, Duan Shun Jie.
W krótkim czasie pierwotnie osłabiona Dynastia Datong stopniowo zaczęła odzyskiwać utraconą potęgę. Jeszcze raz zaczęła roztaczać swą wyraźnie odczuwalną i imponującą królewską wyniosłość.
1. Meng Po (孟婆) – pradawna (lub pierwsza) Stara Kobieta.