Minęło kilka tygodni, odkąd Siódmy Książę Xuan Yuan Xi Cheng poprowadził Armię Datong do ataku na Pingnan. Zaskoczeniem był jednak fakt, że podbicie miasta wyglądało całkiem inaczej, niż sławetny krwawy podbój i bezlitosny mord mieszkańców.
Po tym, jak wytropiono i aresztowano wyższych rangą oficerów i urzędników Pingnan wraz z rodzinami, wojsko Datong natychmiast wycofało się, zapewniając jednak ocalałej ludności żywność i dostęp do wody pitnej oraz pozostawiając ich dobytek. Wszystkich mniej ważnych oficjeli Pingnan pozostawiono w spokoju, zapominając o ich przewinieniach i wzajemnych oskarżeniach.
Sytuacja w prowincji bardzo szybko wróciła do normy.
Miasto Pingnan było w południowym rejonie państwa jednym z najlepiej prosperujących w dziedzinie handlu i gospodarki ośrodków. Gdy tylko wszystko się ustabilizowało, również sytuacja na rynku wróciła do dawnych dni, gdzie tętniący życiem handel rozkwitał na ulicach miasta.
– Lao Wang, podaj mi pełną misę bułek na parze i dwa dzbany mleka sojowego.
Lao Wang był jednym z podrzędnych obywateli Pingnan. Niedługo po wycofaniu się wojsk Datong otworzył sklepik z domowym jedzeniem w centrum miasta. Pomimo tego, iż warunki były raczej skromne, biznes dobrze prosperował.
– Chłopcze, idź przygotować dzban mleka sojowego i przynieś bułki. – Mężczyzna wykrzyczał w kierunku nowego pracownika, którego zatrudnił w swym małym sklepie jakiś miesiąc temu.
Młodzieniec budził zaufanie, miał czysty i schludny wygląd. Jego ciało było silne i zdrowe, jednak najlepsze w nim było to, że za swą pracę nie żądał pieniędzy, tylko jedzenia i miejsca do spania. W dzisiejszych czasach znalezienie takiego pracownika było jak dar z nieba, nigdy więc nie żałował mu jadła, a w gospodzie przygotował dla niego małą izbę.
Młody mężczyzna natychmiast obsłużył klientów, serwując zamówiony posiłek, po czym szybko uprzątnął brudne naczynia z drewnianej ławy obok. Jego przystojna twarz nie miała żadnego wyrazu.
Nikt nie mógłby odgadnąć, że ten młodzieniec, który nie otrzymywał żadnego specjalnego traktowania, to człowiek, do którego do niedawna należał świat, Wielki Generał Pingnan, Duan Shun Jie.
Dzień, w który powrócił do Pingnan z tawerny, był jak koszmar, a upadek miasta był już przesądzony.
Niedobitki pokonanego wojska wycofały się i ukryły w południowych górskich lasach, jednak nie byli na tyle silni, aby podnieść się po klęsce i wrócić do dni chwały. Czując, że nie potrafiłby spojrzeć w twarz swym dawnym przyjaciołom, Duan Shun Jie nie zdecydował się dołączyć do swych podwładnych, tylko pozostać tu w Pingnan.
Oczywiście miał ku temu powód. Za wszelką cenę chciał uwolnić swą siostrę Ouyang Si Qi oraz kilkunastu dowódców Lorda Pingnan i wysokich oficjeli, którzy zostali pojmani i uwięzieni przez Armię Datong. Teraz wypatrywał najmniejszej okazji, aby przystąpić do działania.
Pomimo tego, iż Si Qi spodziewała się dziecka Xi Chenga, Shun Jie szczerze wątpił w to, aby Okrutny Książę traktował ją lepiej z tego powodu.
Było zbyt wiele plotek, które rozprzestrzeniały się po całym Pingnan odnośnie do tajemniczego Księcia.
Mówiono o tym, że jego obecna żona jest uważana za najpiękniejszą kobietę w Tongan, że jest ona córką Pierwszego Ministra i dała mu już dwóch synów. Wśród pogłosek znalazły się i te mówiące o tym, że kobiet, z którymi obcował, trudno było zliczyć, jednak nigdy nie znalazł się nikt, kto zdobyłby na wyłączność jego względy.
Serce Shun Jie wiedziało, że Ouyang Si Qi myśli o nim jak o wrogu, jednak była ona jedyną osobą na świecie, w której żyłach płynęła ta sama krew. Jego uczucia względem nieszczęśliwej i osamotnionej siostry były skomplikowane.
Pomimo tego, iż był zazdrosny o związek jej i Xi Chenga, to w chwili, gdy okrutna prawda wyszła na jaw, zdał sobie sprawę, że zarówno on, jak i siostra byli nieszczęśnikami, z których zakpił los.
Chęć uwolnienia Si Qi i dania jej nowego, szczęśliwego życia, była teraz jedynym celem, które utrzymywało Shun Jie przy zdrowych zmysłach.
Jego wciąż krwawiące serce nie zdążyło się zagoić, a na nowo zostało boleśnie rozdarte. Uczucie, które żywił do Xi Chenga, było teraz jak zainfekowana i gnijąca rana, której nie dało się uleczyć. Żył z dnia na dzień, dopóki zgnilizna nie pochłonie całego i tak pustego jego życia.
Podczas gdy Armia Datong wciąż pławiła się w glorii odniesionego zwycięstwa nad wojskami Pingnan, to jednak ani na chwilę nie zaprzestała pilnowania schwytanych więźniów wojennych.
Shun Jie do tej pory powstrzymywał się przed powzięciem jakichkolwiek kroków.
Gdzieś z tyłu swej głowy odczuwał strach przed ponownym spotkaniem Xi Chenga. Nie wiedział, jak powinien się zachować i co czuć do mężczyzny, który tak wiele razy go oszukał.
Obawiał się, że w dalszym ciągu nie potrafi go znienawidzić. Bał się, że znowu mógłby utonąć w jego objęciach i czułych słowach, a przez to po raz kolejny sprowadziłby okrutną klęskę na ludzi ze swego otoczenia.
Nagle z daleka w kierunku tawerny zaczął zbliżać się młodzieniec w skromnym odzieniu. Rozglądał się dookoła przez chwilę, po czym wszedł do środka, przerywając ciągłość myśli Shun Jie.
– Właścicielu, daj mi dziesięć bułek i dziesięć czarek z mlekiem sojowym. Niech ktoś pomoże mi to przenieść.
Na twarzy Lao Wanga zakwitł uśmiech, gdy tylko wyczuł dobry interes. Krzyknął w kierunku wciąż zajętego Shun Jie, wydając mu kolejne polecenie.
Mężczyzna odłożył natychmiast umyte przed chwilą naczynia i ruszył w kierunku ważnego klienta. W chwili, kiedy ich oczy się spotkały, obaj zaniemówili w jednej chwili.
– …Chang Er?
– Gen… – Chłopak szybko zakrył swe usta dłonią, po czym zdumiony przyglądał się, jak Duan Shun Jie w błyskawicznym tempie przygotowuje zamówienie.
Już po chwili opuścili tawernę, a kiedy w końcu wkroczyli na ustronny obszar, Chang Er zapytał, niemal krzycząc:
– O niebiosa, Generale! To naprawdę ty?! Jak to się stało, że zostałeś zwykłym pomocnikiem w tak podrzędnym sklepie?
Shun Jie potrząsnął tylko głową i westchnął ciężko.
– To długa historia.
Patrząc na zmartwioną twarz mężczyzny, Chang Er nie pytał o nic więcej, zamiast tego z podekscytowaniem powiedział:
– To idealna pora! Pozwól, że zaprowadzę cię do pewnego miejsca, abyś się tam z kimś zobaczył. Gwarantuję, że będziesz zadowolony z tego spotkania!
Milczeli przez resztę drogi, w końcu dotarli do małego, zwyczajnego domu położonego na obrzeżach miasta.
Twarz Shun Jie przybrała wyraz zmieszania, gdy tylko przekroczyli próg domostwa, jednak Chang Er jakby wcale tego nie zauważył, krzyknął nagle na cale gardło:
– Bohaterze Guo, szybko przyjdź i zobacz, kogo ze sobą przyprowadziłem!
Słysząc to wołanie, trzech wysokich i postawnych mężczyzn wyszło nagle z sąsiedniej izby. Gdy tylko zobaczyli Duan Shun Jie, stojącego za Cheng Er nie potrafili powstrzymać się od okrzyków radości.
Twarz Shun Jie również wydawała się zachwycona, a jednocześnie oszołomiona.
– Wielkie Nieba! Trzeci Starszy Bracie, Piąty Starszy Bracie, Dziewiąty Młodszy Bracie, jak to możliwe, że tu wszyscy jesteście?
Od najmłodszych lat dorastał w górach Xian Zhongnan. Bracia pobierający nauki u tego samego Mistrza czuli do siebie taki sam szacunek i wzajemne zaufanie, jakby byli prawdziwymi braćmi krwi.
Duan Shun Jie nigdy nie przypuszczał, że w takim miejscu może spotkać swych wiernych towarzyszy, z którymi był rozdzielony przez tak długi czas. Jego zimne i zranione serce, zalała nagle fala ciepła.
Cała czwórka mężczyzn stała przez chwilę głęboko poruszona, gdy nagle Trzeci Brat Cui Xia klepnął się po głowie i powiedział:
– Widzisz, to przez wzruszenie zapomniałem, że nasz Mistrz wciąż czeka w środku. Gdy zobaczy Siódmego Brata, to będzie bardzo szczęśliwy!
Mistrz również przyjechał? W jednej chwili niezliczone i zawiłe myśli pojawiły się w umyśle Shun Jie. Nie tracąc dłużej czasu, ruszył w kierunku sąsiedniego pomieszczenia, by jak najszybciej powitać znajomą postać.
– Mistrzu! – Rzucając się w objęcia Lorda Zhongnan, Duan Shun Jie był jak dziecko, które płacze i śmieje się w jednej chwili. W tym momencie czuł, że jego zagubione i cierpiące serce znalazło nowe miejsce, gdzie znajdzie wsparcie.
Guo Yue poklepał ramiona swego wyjątkowego ucznia, którego osobiście wychowywał. Minęło już kilka lat, odkąd po raz ostatni widział Shun Jie. Opuścił góry, aby uwolnić córkę swego dawnego przyjaciela Ouyang Fa De, ale jego głównym celem było odnalezienie ukochanego ucznia, który przepadł bez wieści zaraz po ataku na Pingnan.
Nigdy nie przypuszczał, że już po kilku dniach przebywania w tym miejscu Shun Jie sam do niego przyjdzie. Jak mógłby nie okazywać teraz radości?
Kiedy w końcu Mistrz i jego uczeń uspokoili nieco swe emocje, dołączyli do reszty Braci. W sumie było ich dziesięciu. Powitaniom, rozmowom i radosnym śmiechom nie było końca. Dopiero potem usiedli przy stole w kolejności od wielkości rangi i wieku.
– Shun Jie! Mistrz otrzymał raport, że w chwili, kiedy Armia Datong zaatakowała miasto, ty już zdarzyłeś zniknąć z obozu. Początkowo martwiliśmy się, że zostałeś potajemnie schwytany przez wojsko Imperatora, ale teraz widzę, że to nie prawda. Powiedz, co właściwie się stało?
Duan Shun Jie zdawał sobie sprawę z tego, że gdy tylko spotka się ze swymi Braćmi, to z pewnością będą go o wszystko wypytywać. Jednak do tej pory, wciąż nie wiedział, jakiej powinien udzielić im odpowiedzi.
Mistrz Gua Yue, widząc wahanie na twarzy swego ukochanego ucznia, spoważniał nagle i stanowczo zapytał:
– Shun Jie, możesz szczerze opowiedzieć o wszystkim. Słyszałem plotki, że byłeś w bliskich relacjach z Siódmym Księciem Datong. Jinling, Pingnan, oba miasta zostały podbite, do tego morderstwo Ouyang Fa De, wzięcie do niewoli Ouyang Si Qi, to wszystko sprawka Siódmego Księcia. Wszędzie mówi się o tym, że to ty w trosce o swą wysoką pozycję i wielkie bogactwo zdradziłeś i sprzedałeś Pingnan. Nigdy nie wierzyłem tym plotkom, niezależnie od tego, jak prawdziwe się wydawały… jednak widząc cię teraz…
Serce Shun Jie zatrzymało się na ułamek sekundy. Nie miał odwagi nawet myśleć o tym, jak jego byli podwładni i żołnierze z Armii Pingnan mogli go teraz oceniać. Dla wszystkich był zdrajcą, bezwstydną osobą, która dla własnych korzyści sprzedała wrogowi własnego ojca i siostrę.
Nie miał nic na swe usprawiedliwienie. Jakich słów miałby użyć, aby opisać swój związek z Xi Chengiem? Co miałby powiedzieć, aby ci wszyscy ludzie go zrozumieli? Nie miał odwagi, aby wyznać to nawet osobie tak bliskiej, jak jego ukochany Mistrz, który wychował go na dobrego człowieka. Już dawno zdecydował pogrzebać prawdę głęboko w swym sercu…
Widząc, jak skomplikowane uczucia malują się na twarzy Shun Jie, Guo Yue nie pytał już o nic więcej. Wychowywał tego chłopca od małego, w swym sercu wiedział, że on nigdy nie zdradziłby swych ludzi dla chwały i bogactwa. Z pewnością istniały jakieś okoliczności, które teraz Shun Jie tak bardzo stara się ukryć. Lecz dlaczego nie chce o nich mówić? Dlaczego pozwala na to, aby ludzie tak bardzo w niego wątpili?
Drugi Brat Jang Cheng Zhao nie mogąc już dłużej znieść tego milczenia, wykrzyknął nagle wzburzony:
– Siódmy Bracie, lepiej zacznij mówić! Wszyscy wiedzą, że Okrutny Książę został sprowadzony do Pingnan przez ciebie. Zabił Lorda Pingnan, również Ouyang Si Qi została pojmana! Musisz zdać swój raport, aby się z tego wytłumaczyć i usprawiedliwić!
Widząc udręczony wyraz twarzy Shun Jie, najbardziej opanowany z towarzyszy, Czwarty Brat Feng Hui Zhong, wziął go nagle w obronę:
– Drugi Bracie, w czasie kiedy Siódmy Brat dzielił dobre relacje z Siódmym Księciem, nie znał jego prawdziwego statusu. Już sam ten fakt sprawia, że nie możemy go o nic obwiniać!
Mistrz Guo Yue milczał i nie wtrącał się do rozmowy. Spokojnie obserwował, jak jego uczniowie dyskutują ze sobą, czyniąc przy tym wielki zamęt. Czekał tak długo, aż w końcu oni wszyscy zamkną swe usta i dopiero wówczas zapytał:
– Shun Jie, powiedz mi, kiedy odkryłeś prawdziwą tożsamość Okrutnego Księcia?
Chłopak milczał przez cały czas, kiedy jego Bracia wypytywali go o te wszystkie rzeczy, które tak bardzo starał się ukryć. Jednak nie mógł nadal udawać głupca. Z wielkim szacunkiem ukłonił się i odpowiedział:
– Twój uczeń odkrył to w noc ataku Armii Datong na Jinling.
– Mówiono, że Xuan Yuan Xi Cheng po tym, jak przybył do Jinling, mieszkał w twej rezydencji. Jak to możliwe, że posiadając tak bystry umysł, niczego wcześniej nie odkryłeś?
Shun Jie żałośnie potrząsnął głową. W tamtym czasie był tak bardzo zaślepiony miłością. Jak mógł wątpić w ukochaną osobę, tak bliską jego sercu?
– To tylko świadczy o mojej głupocie. Niczego nie przeczuwałem.
Guo Yue zamyślił się przez chwilę. Znał Shun Jie zbyt dobrze, aby wiedzieć, że jego uczeń zawsze cenił uczucia i nigdy nie wątpiłby w swego dobrego przyjaciela.
– Więc zapytam cię jeszcze raz. Po bitwie w Jinling i upadku miasta, czy potem jeszcze kiedykolwiek spotkałeś się z Siódmym Księciem?
To zwykłe pytanie trafiło prosto w serce Shun Jie, przebijając je na wylot. Jego twarz nagle pobladła. Nie ważąc się okłamywać swego Mistrza, w końcu powiedział:
– On… w przeddzień ataku na Pingnan, przyszedł się ze mną spotkać. – Po tak długim czasie w końcu przyznał to cichym głosem.
Twarz Guo Yue w jednej chwili przybrała surowy wygląd. Jego oczy były ostre jak noże, które wbijały się w postać mężczyzny.
– Co ci powiedział? Jakie korzyści ci obiecał, abyś wycofał się z wojny i bez wahania poddał mu Pingnan?
– On… On… – Chciał powiedzieć, że Xi Cheng nie musiał niczego mu obiecywać, ponieważ on sam jak głupiec był gotów oddać mu własne życie. Niemniej jednak, przed Mistrzem Guo Yue i swymi Braćmi nie miał odwagi, aby przyznać się do tych uczuć. Wciąż milczał.
– Więc… czy obiecał ci wielką pozycję i bogactwa, w zamian za zdradzenie Pingnan i Si Qi? – Twarz Guo Yue stała się niezwykle surowa.
Prawdopodobnie w chwili, kiedy Shun Jie przyznałby mu rację, natychmiast wyciągnąłby miecz i w jednym momencie ukarał swego ucznia, ścinając mu głowę.
– Nie! Nie zrobiłem tego, naprawdę tego nie zrobiłem… Ja… Ja nie wiem, jak… – Jego żal osiągnął już najwyższą granicę. To ostatnie spotkanie z Xi Chengiem było jego najgorszym ze wspomnień. Nigdy nie wyjawiłby tego nikomu, nawet za cenę śmierci.
– Więc dlaczego zniknąłeś tuż przed bitwą? Ukrywałeś się jak żółw w swej skorupie, podczas kiedy Pingnan upadało. Udawałeś, że nic się nie stało? – Z ust Drugiego Brata padły nagle oskarżycielskie słowa.
– Ja… ja… –Shun Jie nie potrafił powiedzieć prawdy. Nie umiał również kłamać swemu Mistrzowi, pomimo iż wiedział, że jego milczenie wywołuje w ludziach jeszcze więcej podejrzeń.
Patrząc na rozgniewaną twarz Jang Cheng Zhao i zrozpaczone oczy Shun Jie, Guo Yue wziął w końcu głęboki wdech i przemówił zimnym, stanowczym tonem:
– Shun Jie, Twój Mistrz wie, że nigdy, nawet za cenę chwały, bogactwa i splendoru, nie zdradziłbyś Pingnan. Ale inni ludzie myślą inaczej. Właśnie teraz Twój Mistrz daje ci ostatnią szansę, aby zadośćuczynić twe przewinienie, poprzez chwalebny czyn. Tylko wtedy, gdy osobiście zabijesz Okrutnego Księcia, oswobodzisz Ouyang Si Qi i pomścisz Lorda Pingnan, zdołasz oczyścić swe imię i nikt nie będzie miał już prawa źle o tobie mówić. Jeśli tego nie zrobisz… Mam tylko nadzieję, że nie będziesz obwiniał swego Mistrza o okrucieństwo!
Kiedy tylko Shun Jie usłyszał te słowa, od razu pojął, że nawet jego Mistrz, który zawsze w niego wierzył i nigdy w niego nie wątpił, w końcu sam zaczął go podejrzewać. Jego serce wypełniło się agonią, kiedy zobaczył, jak Guo Yue zamyka oczy i machając swą ręką, daje znać, aby wyszedł.
Wiedział, że nigdy nie będzie w stanie wyjawić prawdy, a jeśli odmówi lub opóźni zabicie Księcia choćby o jeden dzień, to nawet dla swych wiernych towarzyszy stanie się zdrajcą.
Jednakże zabicie Xi Chenga własnymi rękami, było czymś, czego nie mógł zrobić…
Kiedy opuścił mały domek i swego Mistrza, nie wiedział, w którą stronę się udać. W końcu zrozumiał, że tak naprawdę nie ma miejsca, do którego mógłby wrócić.
Błąkał się przez prawie pół dnia, aby ostatecznie znów stanąć przed drzwiami małej gospody.
Gdy tylko wszedł do środka, to Lao Wang od razu zbeształ go za tak długą nieobecność, jednak widząc pozbawioną koloru twarz chłopaka, ostatecznie zostawił go w spokoju.
Zyski z prowadzenia tak małej gospody były nieznaczne, życie było bardzo ciężkie.
W chwili, kiedy Shun Jie skończył w końcu sprzątać stoły po znaczniej grupie gości, niebo było już ciemne. Jak to miał w zwyczaju nabrał trochę wody, aby obmyć swe ciało i przebierając się w czystą odzież, po czym wszedł do skromnego łóżka.
Jego myśli były wzburzone, ciężko było mu usnąć.
Spod poduszki wyciągnął długi sztylet i nieustannie obracając go w dłoniach, bawił jego ostrzem. Dostał go od swego Mistrza, zanim wyszedł.
Trzy dni. Tyle czasu dał mu Lord Zhongnan na wykonanie zadania. Jeśli w przeciągu tych trzech dni nie przyniesie mu głowy Xi Chenga, to tak jakby przyznał się do tego, że jest szpiegiem Datong. Na zawsze utraci szacunek swych Braci, nie będzie już poważany jako wierny uczeń Lorda Zhongnan, co więcej, znajdzie się na szczycie listy zdrajców Pingnan.
Po jednej stronie był jego Mistrz, który wychowywał go jak ojciec, po drugiej był ten, który ciągle go oszukiwał i sprowadził do tego żałosnego stanu, jego ukochana osoba…
Shun Jie ciężko było zdecydować, którą z dróg powinien wybrać. Jego zdrowy rozsądek zagubił się gdzieś w gonitwie myśli. Jednak głęboko w swym sercu wiedział, że nawet gdyby był zdradzany i raniony kolejne tysiąc razy, nigdy nie byłby zdolny do zabicia Xi Chenga własnymi rękami.
Nawet jeśli nie zdobyłby jego miłości i względów, Shun Jie gorąco modlił się i miał nadzieję, że jego ukochana osoba zazna w życiu szczęścia.
Noc była długa, jakby nie miała końca. Chłopak ani na chwilę nie zmrużył oka, wpatrując się w sztylet. Za oknami niebo zaczęło jaśnieć.
Czy tego chciał, czy nie, w mgnieniu oka nadszedł pierwszy z trzech wyznaczonych przez Mistrza dni.
Pomimo tego, że bił się z myślami przez te wszystkie pogrążone w ciemności godziny, w końcu i tak nie potrafił podjąć decyzji. Im bardziej chciał zatrzymać czas, tym szybciej on uciekał…
Przez cały dzień nie ruszył się z łóżka, nic nie jadł i nie spał. Nie spostrzegł nawet, kiedy niebo przed jego oczami stopniowo zaczęło ciemnieć. Wiedział jednak, że nie może uciec od przeznaczenia… Biorąc w końcu głęboki wdech, wstał z łóżka. W końcu zdecydował, że pójdzie do tymczasowej rezydencji Xi Chenga, a na miejscu dokona wyboru, co dalej robić.
***
Rezydencję Siódmego Księcia, dość łatwo było znaleźć. Po zwycięstwie nad Armią Pingnan zadomowił się on w Pałacu należącym kiedyś do samego Lorda. Każdy zakamarek domostwa był tak dobrze znany Shun Jie.
Wyszkolony w sztukach walki chłopak wspiął się na dach i cicho przemieścił po nim aż do kwater sypialnych.
Kiedy znalazł się nad główną sypialnią, starannie wstrzymał oddech i powoli z największą ostrożnością zaczął podnosić kamienne dachówki okrywające dach, po czym zajrzał z góry do wnętrza pokoju.
To, co zobaczył, wstrząsnęło nim totalnie, sprawiając, że omal nie spadł. Jego oczom bowiem ukazała się pobudzająca i niezwykle obsceniczna scena, w której nagie ciało Xi Chenga splecione z czterema innymi nagimi i pięknymi ciałami chłopców i dziewcząt, dziwnie przystrajało szerokie łoże.
Książę użył grubego jadeitowego fallusa, którego wepchnął z siłą w tylne wejście jednego z młodzieńców. Chłopak miał uroczą i słodką twarz, jednak wyraz, jaki się na niej teraz odmalował był skrajnie lubieżny. Jego usta wydobywały z siebie prowokacyjne jęki, jakby chciał zwabić nimi Xi Chenga, by jak najszybciej wszedł w jego ciało. Twarze dziewcząt wyglądały na odurzone, gdy za pomocą swych ust zaspokajały Księcia. Po całym łożu porozrzucane były dziwne instrumenty…
Duan Shun Jie odwrócił swój wzrok od tej sceny. Poczuł, jak gorycz zalewa jego serce. Nieświadomie przygryzł dolną wargę, aż krople krwi zabarwiły jego usta. To jednak nie powstrzymało go od wydobycia z siebie ostrego i gwałtownego wydechu.
W tej samej chwili, kiedy jego oddech zdradził jego obecność, Xi Cheng natychmiast to wyczuł. W mgnieniu oka odepchnął od siebie nagie ciała i chwycił za bogato zdobioną szatę, okrywając się nią. Jego twarz przybrała wyraz zimnej maski. Szybko zafalował dłonią, dając znać swym młodym kochankom, na których twarzach wciąż malowała się chęć do kontynuowania miłosnych igraszek, aby zabierali swe rzeczy i natychmiast wyszli.
– Kto tam? Wyjdź natychmiast! – Głos Xi Chenga był zimny jak lód, tak jakby ta gra przyjemności, w którą bawił się jeszcze chwilę temu, w ogóle nie miała miejsca.
Shun Jie zamarł natychmiast. Nie spodziewał się, że jego obecność zostanie tak szybko odkryta przez mężczyznę.
– Duan Shun Jie! Wiem, że to ty, wyjdź natychmiast – zawołał niespodziewanie Xi Cheng.
Gdy tylko chłopak usłyszał swe imię, nie mógł już dłużej udawać i ukrywać się w ciemności. Bez najmniejszego trudu cicho zeskoczył z dachu przez otwór i wylądował sprawnie na środku komnaty sypialnej. Jego smutne oczy patrzyły teraz wprost na zimne oblicze Xi Chenga.
– Więc to jednak ty. Heh, naprawdę minęło sporo czasu! – Książę w dalszym ciągu nie okazał żadnych uczuć, ale na jego ustach pojawił się nagle chłodny uśmiech.
Jego ciało okryte było jedynie przez cienki materiał szaty, który nie był w stanie przesłonić śladów po miłosnych igraszkach. W oczach Shun Jie były one jak ostre strzały wypuszczone wprost w jego serce. Nie był w stanie wydobyć z siebie ani jednego słowa.
– Co jest? Stałeś się niemową? – Xi Cheng były spokojny i chłodny. – A może zaniemówiłeś przez tę scenę, którą przed chwilą widziałeś?
Shun Jie obserwował, jak mężczyzna powoli zbliża się do niego. W desperacji chwycił za rękojeść sztyletu ukrytego w rękawie szaty. Z całych sił starał się zachować zdrowy rozsądek i pamiętać o tym, dlaczego tu dziś przyszedł. Musi zabić tego mężczyznę, jadowitego niczym wąż, który zniszczył życie jego i jego bliskich.
Xi Cheng zdawał się nie dostrzegać zdenerwowania i stanowczości Shun Jie. Zrobił kolejny krok i wyciągnął ramię, aby popchnąć chłopaka na stojące tuż za nim łóżko. Przytrzymał go jedną dłonią, a drugą wskazał na leżący z boku jadeitowy fallus.
– Duan Shun Jie, nie spotkałeś się jeszcze z czymś takim, prawda? Chciałbyś, żebym się z tobą pobawił? – Pochylił się nad chłopakiem. Zablokował jego ruchy, a nadgarstki wyciągnął ku górze i silnie przytrzymał. – Jeśli nie chcesz się bawić, nie powinieneś przynosić ze sobą tych niebezpiecznych rzeczy. Czy twój ojciec cię tego nie nauczył? – Szybkim ruchem wyciągnął ostry nóż z rękawa szaty Shun Jie i odrzucił go daleko w kąt pokoju. Nagle wzmocnił uścisk na nadgarstkach i jeszcze ciaśniej przyległ do ciała chłopaka. Jego druga ręka bez wahania wśliznęła się pod ubranie i szybko zaczęła przemieszczać w dół…
– Nie! Nie rób tego! Nie dotykaj mnie!
Shun Jie zaczął natychmiast protestować. Tak bardzo nie chciał być dotykany przez tę parę rąk, która przed chwilą dotykała ciała kogoś innego. Z całych sił wyrywał się i walczył, jednak jego najwrażliwsza część była już owinięta przez palce przeciwnika. Xi Cheng ścisnął mocno delikatny członek, sprawiając, że cała postać Shun Jie zwinęła się z bólu.
– Jeśli chcesz się ze mną zobaczyć, wystarczy, że porządnie umyjesz swój tyłek. Nie potrzeba nam sztyletów. Pożyczę ci mój „sztylet”, Wielki Generale Duan! – Xi Cheng umyślnie zaczął pocierać swą męskością po udzie Shun Jie. Ruchy były delikatne i bardzo jednoznaczne. Sprawiały, że chłopak mógł wyraźnie poczuć na wpół pobudzony i wciąż pełen energii organ seksualny.
–Nie bądź taki… wypuść mnie… – Kiedy tylko poczuł na sobie ciało Xi Chenga, cały spokój i opanowanie natychmiast gdzieś zniknęły. Teraz był tylko żałosnym i bezradnym człowiekiem w rękach szalonego kochanka.
Próbował uwolnić się z silnego uścisku mężczyzny, jednak został jeszcze mocniej przygnieciony ciałem Xi Chenga. Wyrywał się, jednak palce okalające jego członek, zaciskały się na nim, sprawiając ogromny i obezwładniający ból.
Kiedy Xi Cheng zobaczył, że chłopak stracił całą wolę walki, chłodno się zaśmiał. Wykręcił do tyłu obie ręce Shun Jie, następnie użył swego pasa, by mocno je związać. Patrząc na bezradną postać, gwałtownie rozdarł jego całą szatę, ujawniając zdrowe ciało w kolorze dojrzałej pszenicy.
Shun Jie drżał nieustannie, lecz świadomy tego Xi Cheng ani na chwilę nie zmienił wyrazu na swej twarzy. Szczupłe palce mężczyzny głaskały wewnętrzną stronę uda w miejscu, gdzie wcześniej znajdował się wycięty na skórze tatuaż. Niespodziewanie odkrył, że słowo „tani” zostało zastąpione przez głęboką bliznę po rozżarzonym płaskim kawałku żelaza.
Chłopak czuł, jak palce Xi Chenga przesuwają się po liniach wypalonego znaku. Te ruchy na nowo przywołały w sercu scenę, kiedy został okaleczony. Na nowo powrócił do tego tragicznego momentu, kiedy użył gorącego żelaza, aby wymazać ze swego ciała ten upokarzający znak.
Chłodne palce powolnym ruchem przechodziły w kierunku rowka między jego pośladkami, a potem wśliznęły się pomiędzy i spoczęły na małym otworze.
Duan Shun Jie wstrzymał oddech, kiedy zimny palec wszedł nagle w jego ciało, jednak nie potrafiąc się powstrzymać, wypuścił z siebie cichy jęk.
– Ta część ciebie naprawdę za mną tęskniła… widziałeś tego młodego chłopca przed chwilą, prawda? To syn z jednej z zamożnych rodzin Pingnan. Na początku był od ciebie bardziej cnotliwy i szlachetny. A teraz w łóżku jęczał nieustannie… Nie wiem, kto jest bardziej lubieżny, on czy ty? Hm? – Gwałtownie włożył trzeci palec do dwóch pozostałych, które nieprzerwanie rozciągały ukryte między pośladkami wejście. Widać było, jak bardzo chce upokorzyć Shun Jie.
Chłopak doskonale wiedział, że Xi Cheng drwi z niego, jednak nie mógł się oprzeć kuszącej i znajomej przyjemności analnego masażu, który wysyłał drżenie do najgłębszych części ciała. Nie potrafił od tego uciec.
Bezwstydnie pragnął połączenia, pragnął znów znaleźć się w ramionach Xi Chenga, ale jednocześnie myślał, że śmierć byłaby dla niego lepsza…
W oszołomieniu starał się skupić na twarzy mężczyzny, ale nie był w stanie jej dostrzec. Jego oczy były zamglone, a zmysły owładnięte przez ból i przyjemność.
Wypełniona udręką twarz chłopaka była dla Xi Chenga obojętna. Wyciągnął swe palce i wziął w dłoń leżący z boku jadeitowy fallus.
– Achh… – Nagle bezlitośnie wepchnął grupy przedmiot w ciało Shun Jie. Nawet silne ciało chłopaka, nie było w stanie znieść tego bólu. Z jego ust wydobył się nagle mrożący krew w żyłach krzyk.
Xi Cheng pozostawał obojętny i wciąż z chłodnym wyrazem twarzy bawił się fallusem, wpychając go i wyciągając z Shun Jie. Za każdym razem cieszył się widokiem związanego, pozbawionego możliwości obrony i wijącego w agonii ciała.
Po pewnym czasie znudzony monotonną zabawą Xi Cheng, wyciągnął w końcu jadeitowy przedmiot i odrzucił go na bok. Bez wahania obnażył swój już od dłuższego czasu nabrzmiały członek i wepchnął go wprost w ciało chłopaka.
– Jaki luźny!!! To wcale nie jest zabawne! – Z tonu głosu Xi Chenga wyczuć było można, jak bardzo jest niezadowolony.
Shun Jie był całkowicie świadomy, że jego tylne wejście było zbyt bardzo rozciągnięte przez poruszający się w nim jeszcze chwilę wcześniej gruby i długi fallus. Jego mięśnie nie potrafiły w tym momencie odzyskać poprzedniego kształtu i zacisnąć się na członku Xi Chenga, nie pozwalając na kolejną agresję mężczyzny.
Jednak Xi Cheng nie przestawał. Aby pokazać, jak nudny jest stosunek z Shun Jie, ograniczył się do powolnych ruchów, a między kolejnymi pchnięciami robił długie przerwy.
Te znudzone, machinalne ruchy sprawiły, że duma Shun Jie rozpadła się już kompletnie. Xi Cheng kontynuował jednak to powolne kołysanie swymi biodrami przez kolejną godzinę, jednak ani razu nie doszedł…
– Dość tego! To jest naprawdę nudne! Zabawa z tobą wcale nie jest lepsza niż zabawa ze zużytą dziwką. – W czasie, kiedy wypowiadał te słowa, wyciągnął swój wciąż nabrzmiały członek z wnętrza Shun Jie. Złapał go w swą dłoń i gwałtownymi ruchami zaczął nią pocierać po całej jego długości. Już po chwili szczytował, a białe nasienie obficie skropiło klatkę piersiową i policzek Shun Jie.
Widząc wypełnioną bólem i niedowierzaniem twarz chłopaka, Xi Cheng wydobył z siebie głośny i zimny śmiech, po czym jednym kopnięciem zepchnął go z łóżka.
– Wciąż uważasz się za Lorda Pingnan Wielki Generale? Jesteś niczym więcej niż dziwką, z którą każdy może się zabawić. Wynoś się!
Jego rozdarta odzież nie była w stanie okryć całego ciała, kiedy dziko uciekał z rezydencji okrutnego kochanka.
Nie przeszedł jednak kilkunastu Li, kiedy zaczął odczuwać nieznośny, palący ból w żołądku. Szybko znalazł dla siebie ustronne miejsce nieopodal lasu i upadł na kolana. Nie minęła nawet chwila, kiedy nagle zwymiotował.
Patrzył bezradnie na wylewaną z siebie zawartość żołądka, która coraz bardziej mieszała się ze świeżą krwią, jednak on wcale się nie bał, nawet wtedy, kiedy ciemna czerwona krew ubrudziła całą szatę na klatce piersiowej.
Okrutne słowa Xi Chenga wciąż dźwięczały w jego uszach, a z oczu spływały łzy żalu.
Jego miłość do tego mężczyzny od samego początku była niczym więcej jak tylko przecenianiem własnej wartości jako człowieka. Pomimo tego wciąż zabiegał o względy Xi Chenga, ostatecznie tracąc swą godność i okrywając się hańbą.
Sam nie potrafił już poznać, jak nisko upadł.
Nareszcie to wszystko miało się skończyć… Nareszcie mógł uwolnić się od bólu, który targał jego sercem każdego dnia.
Zanim poszedł do rezydencji swego dawnego kochanka, Duan Shun Jie zażył truciznę, której efekty widoczne były już po kilkunastu godzinach. Był zdecydowany na śmierć.
Tak naprawdę nie chciał żyć po zabiciu Xi Chenga. Nie potrafił już racjonalnie myśleć. Jego miłość do tego bezlitosnego, ale pięknego mężczyzny, wciąż była wielka, tak wielka, że w nim samym budziło to strach.
Co więcej, nie potrafił spojrzeć w twarz swego mistrza Lorda Zhongnan, nie miał odwagi chodzić po tej samej ziemi, co ludzie, którzy do tej pory byli jego Braćmi, którzy dbali o niego.
W tym momencie całkowicie się poddał.
Długo oczekiwana ciemność nadeszła nareszcie wraz z ostatnią konwulsją i uczuciem, że cała krew i dusza opuściły w końcu jego ciało.
Więc tak odczuwa się śmierć? Jak spokojnie…
To ostatnia rzecz, o której pomyślał, zanim stracił przytomność, a jego ciało bezwładnie zatopiło się w zimną, błotnistą ziemię…