Nie wysłucham cię, nie wysłucham!
Mały lisi duch wbiegł z powrotem boso na górę, całą drogę płacząc i krzycząc:
– Mistrzu! Goni mnie zły facet!
Choć wcześniej zejście na dół zajęło mu ponad miesiąc, to tym razem trafił bez problemu. Zamykając ze strachu oczy, pędził na oślep i jakimś trafem w mgnieniu oka dotarł do domu. Jak tylko zobaczył znajomy kształt chaty, całkiem zapomniał o dobrym wychowaniu. Nie pukając, wbiegł do środka i wypruł prosto do sypialni mistrza.
Chwilę później został z niej wyrzucony. Mistrz przywrócił lisiego ducha do jego pierwotnej postaci i wywlókł go, trzymając za puszystą kitę.
– Czy nie poszedłeś szukać własnego mężczyzny, ty mały problemie? Po cholerę wróciłeś?!
Tą poczochraną pięknością był mistrz lisiego ducha. Mężczyzna stał w drzwiach z szeroko rozłożonymi ramionami, eksponując w biały dzień swoją zaróżowioną pierś i dumną męskość, nie czując ani odrobiny wstydu. Łypiąc na małą kulę futra skuloną w ogródku warzywnym, wypluł z siebie groźbę:
– Ty tu czekaj. Jeśli znowu mi przeszkodzisz, to zgolę ci całe futro!
Groźba podziałała. Lisi duch zwinął się w jeszcze mniejszy kłębek i schował głębiej w ogródku, drżąc w rytm słów mistrza. Choć był bardzo niespokojny i żałował sam siebie, to nawet nie śmiał wystawić czubka głowy. Wyszedł ze swojej kryjówki, dopiero kiedy mistrz zatrzasnął drzwi, a jego usta wykrzywiły się żałośnie z rozpaczy.
– Buuuu… – Nie mógł wrócić do domu ani robić hałasu, więc przycupnął na małej, kamiennej ławce i zaczął beczeć, kiedy powrócił do ludzkiej postaci.
– Ten śmierdzący ksiądz tylko chce mnie złapać, a mistrz nie chce mnie w ogóle… Mistrz przestał mnie kochać, kiedy znalazł sobie mężczyznę. Jestem taki żałosny…
– Hej…
Podążając za śladami pozostawionymi przez małe stópki lisiego ducha, Wu Tian dotarł do drewnianej chatki. Powietrze było wypełnione obscenicznym i urzekającym zapachem pożądania. Poniuchał, żeby potwierdzić, że jego brat nadal tu był i odwrócił się do zapłakanego chłopaka. Mały był tak przestraszony, że zapomniał ukryć swoje lisie uszy. Wu Tian już miał zapytać, dlaczego uciekł, kiedy przerwał mu krzyk:
– Ach! Śmierdzący ksiądz tu jest!
Tym razem mały lisi duch był naprawdę przerażony. Tak się bał, że z głośnym puuf powrócił do pierwotnej postaci i natychmiast schował się pod ławką. Zwinął się tam w kupkę puchu, pozostawiając na zewnątrz tylko swój drżący, mały tyłek. Nawet najdrobniejszy ruch był w stanie tak go przestraszyć, że załatwiłby się pod siebie. Wyszedł ze swojej jamy, dopiero kiedy usłyszał zbliżającego się mistrza, który klął jak szewc.
Jak tylko zobaczył ubraną w spodnie nogę, wyskoczył spod ławki, wspiął się w górę po nodze, wskakując na ramię zasłonięte niedopiętą koszulą i ostatecznie wdrapując się na głowę.
– Mistrzu… – Choć nadal bał się, że mu się oberwie, to jeszcze bardziej obawiał się bycia złapanym przez łowcę demonów.
Ale lisi duch nigdy nie spodziewał się tego, co zrobił jego mistrz. Nie dość, że go nie ochronił, to jeszcze rzucił jego okrągłe, futrzane ciało prosto w ramiona śmierdzącego księdza, kiedy ten tylko wszedł na podwórze.
– Wiesz, ile wysiłku kosztowało mnie pozbycie się tego problemu? Ledwo co zacząłem baraszkować z twoim bratem, kiedy przygoniłeś go z powrotem!
Wu Tian przytulił szarpiącą się kulę futra mocno do piersi i przewrócił oczami na reakcję stojącej przed nim zirytowanej piękności.
– To nie tak, że miałem wybór!
Gdyby nie zapomniał kluczy do domu, to Wu Tian nigdy nie wyruszyłby w poszukiwaniu brata. Ale ta wycieczka nie była stratą czasu. Po drodze złapał słodziaka!
Patrząc ostro na Wu Tiana, krzyknął w stronę domu:
– Wu Fa! Twój młodszy brat przyszedł po klucze! – Po powiedzeniu tego natychmiast się odwrócił, tanecznym krokiem wracając do chaty i mrucząc pod nosem: – Nie możesz zostawić mu zapasowego w garażu czy coś…
Obserwując, jak jego mistrz wraca do pokoju, by dalej zabawiać się ze swoim mężczyzną, lisi duch pogrążył się w rozpaczy. Trzymany mocno za szyję i cały zapłakany, zerkał na Wu Tiana zaczerwienionymi oczami.
– Proszę, puść mnie. Nie tak dawno zostałem duchem… Nadal jestem dzieckiem. Nikogo nie skrzywdziłem. – Słowa lisiego ducha zamieniły się w łkanie. – Jestem grzecznym chłopcem…
Ale Wu Tiana nie zwracał na niego uwagi. Owinął go tylko swoją marynarką, złapał klucze, które przez okno rzucił mu brat, zszedł do podnóża góry i wepchnął futrzaka do samochodu.
Lisi duch widział wszystko na temat okrutnych losów złapanych demonów. W przeczytanych przez niego historiach te istoty zawsze były przemienianie przez księży w pigułki na sprzedaż. Kiedy samochód coraz bardziej oddalił się od jego domu, lisi duch w końcu wystawił puszystą głowę spomiędzy ubrań. Drżąc ze strachu, zawołał:
– Uczony…
– Mmm? – Skupiając się na drodze, Wu Tian tylko mruknął.
– Zrobisz ze mnie pigułki?
To pytanie bardzo rozbawiło Wu Tiana. Ten mały lis był naprawdę głupiutki i bez końca plótł bzdury.
– Cóż… Nie jestem alchemikiem, ale mogę cię sprzedać innym, którzy specjalizują się w robieniu pigułek – odpowiedział żartem. Czując, że to za mało przerażające, dodał: – Chcę, byś wiedział, że małe lisy, które niedawno zostały duchami, przynoszą największe zyski.
– Ach…! – Chłopak pisnął i przerażony znowu schował się pod marynarką. Nawet kiedy Wu Tian sięgnął, by go podnieść, nie mógł przestać się trząść jak osika.
Choć mężczyzna był bardzo delikatny, kiedy przytulał futrzaka do piersi, a jego uścisk był bardzo ciepły, lisi duch nadal był bardzo smutny.
– Mógłbyś mnie nie sprzedawać? Nie zrobiłem nic złego…
– Nie zrobiłeś nic złego? – Wu Tian był we wspaniałym nastroju. Trzymając kierownicę jedną ręką, drugą zmierzwił jego delikatne, mlecznobiałe futro. – Uwiodłeś uczonego, prawda? Czy to nie jest coś złego?
– Ach! – Co za bzdura! – Ale nie jesteś prawdziwym uczonym… – Tylko śmierdzącym księdzem!
– Ale nadal się uczę. Czy to nie znaczy, że też jestem uczonym? – Wu Tian specjalnie się z nim droczył. – Nie tylko uwiodłeś uczonego, ale też się z nim przespałeś. To wyraźnie coś złego, prawda?
– Wcale nie! – zaprzeczył szybko lisi duch. Wyrwał się z ramion mężczyzny, wspiął na siedzenie obok i odwrócił do niego tyłkiem, wyglądając, jakby był wściekły.
Chwilę później w strachu przed byciem sprzedanym, lisi duch odwrócił się w jego stronę.
– Lisie duchy rodzą się, by uwodzić mężczyzn. Takie, które nie chcą tego robić, nie są prawdziwymi lisimi duchami – wytłumaczył.
– Prawdziwymi lisimi duchami? –To pierwszy raz, kiedy Wu Tian słyszał tak absurdalny argument. Uznał to za bardzo czarujące.
– Tak! Na przykład mistrz jest bardzo prawdziwym lisim duchem.
– Haha! – Co za głuptas! Prawdziwe lisie duchy nie goniłyby z taką zawziętością łowcy demonów ani nie upierałyby się, żeby go przelecieć! – Czyli przespałeś się ze mną, by stać się prawdziwym lisim duchem. Czy to nie udowadnia, że zrobiłeś coś złego?
– Nie, nie, nie! – Zdesperowany lisi duch z głośnym puuf znowu przybrał ludzką postać. Nagusieńki siedział ze skrzyżowanymi nogami na przednim siedzeniu i się dąsał. – Nie zrobiłem nic złego. To twoja wina, a teraz obwiniasz mnie…
– Co takiego zrobiłem?
– Ukradłeś moją demoniczną esencję.
To był niepodważalny fakt. Wu Tian odwrócił się do lisiego ducha i pogłaskał go po głowie.
– Pozwolę ci dzisiaj zebrać tyle energii życiowej, ile będziesz chciał.
– Ale nie wiem jak!
– To nie problem. Nauczę cię.
– Serio?
– Tak, serio. Zamienię się w niedźwiedzia, jeśli kłamię… Czy nadal boli cię tyłek?
– ?(????w????)? T-tak, jeszcze trochę boli.
– No to dzisiaj będę delikatny i cię porządnie wymasuję.
– O-okej…
Czy mały lisi duch stał się prawdziwym lisim duchem? Tylko Wu Tian zna odpowiedź, więc pewnie nigdy się tego nie dowiemy.
Uroczo naiwne ?
Ale czytało się przyjemnie i w sumie szkoda, że to takie króciutkie było. ?
trochę pedo i w sumie nie wiem, co tu robię, ale było urocze
Uwielbiam naiwność liska hahah
Hahaha, sumie bardzo sympatyczna novelka. Dziękuję z tłumaczenie
Ookej… Chyba właśnie usłyszałem jak woła mnie z oddali moja własna emerytura.
Dziękuję za Waszą ciężką pracę <3
To było bardzo interesujące. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Ale sympatycznie się czytało. Co za głupiutki lisek :)
Bardzo dziękuje za liska
To było dobre!