Padał delikatny deszcz.
Była ósma wieczorem. Godzina biesiad.
Służący przynosili tace i opróżniali je w pokojach, wynosząc je potem i stawiając na korytarzach. Wszystko poza winem było praktycznie nietknięte. A przynajmniej zawsze tak było w pokoju Katsuragiego, więc Misao uważał z zabawne to, że w ogóle kłopotali się z robieniem dla niego przystawek.
Jak tylko skończył robić porządek w sali herbacianej, to przeszedł do sąsiadującego pokoju. Do sypialni Seno’o. Nikogo teraz w niej nie było. Cisza powróciła także do sali obok, choć drzwi były szeroko otwarte.
Dziewczyny i klienci byli nieobecni na krótką chwilę, podczas gdy pracownicy przygotowywali pokoje na resztę nocy. Kobiety poszły się odświeżyć, a mężczyźni zapewne odwiedzili łazienki.
Wysokiej jakości materac dumnie stał w kącie. Miał prawie trujący żywy kolor i wzór. Misao klęczał przed nim, wygładzając wszelkie nierówności.
Jego ręka się zatrzymała.
Jego ciało natychmiast się zatrzęsło, a serce zaczęło walić jak oszalałe.
Nie. Nie mógł o tym myśleć.
To za bardzo bolało.
Próbował przerwać ten łańcuch myśli, ale mu nie wyszło. Praca, która jeszcze chwilę temu była łatwa do wykonania, nagle stała się ciężka.
Chwycił mocno za materac, zwijając go w pięściach.
– Widziałem tego twojego mężczyznę w łazience.
Nagle z tyłu dobiegł go głos Katsuragiego. Chłopak odwrócił się zszokowany. Szalone bicie jego serca zaczęło walić w innym rytmie.
– Jak długo tu stoisz?
Katsuragi udał, że go nie słyszy i podszedł bliżej. W odbiciu lustra Misao zauważył, że mężczyzna stał tuż za nim. Wachlował się pojedynczym arkuszem długiego i cienkiego papieru. Po chwili wycelował nim w chłopaka i rzucił.
Kartka z szelestem wylądowała obok. Misao spojrzał się na nią sceptycznie i ją podniósł. Zauważył wtedy, że był to czek, a w polu z kwotą wpisane było 640. Ta suma była tak wysoka, że nawet nie potrafił być nią zszokowany. W końcu to tylko kawałek papieru.
– Nie wiem, czy jest po prostu szczery, czy co, ale naprawdę zapłacił mi podwójnie.
Katsuragi brzmiał na zdziwionego.
Misao spojrzał na niego. Nie miał pojęcia, o czym on mówi. Ale po chwili przypomniał sobie tamtą sytuację i jego wzrok szybko przeniósł się na czek. Dokładnie sprawdził kwotę.
Naprawdę była dwukrotnością tego, co Katsuragi powiedział, że zapłacił, by ubrać Misao jak kurtyzanę. Uniósł swój zdziwiony wzrok na mężczyznę i niepewnie zapytał:
– Czy Masaomi…?
– Nie znam jego imienia.
Katsuragi parsknął szyderczo, a chłopak natychmiast zerwał się na nogi.
– Chwila! Naprawdę masz zamiar wziąć jego pieniądze? Musisz je oddać! Inaczej będę miał problemy.
– Ty będziesz miał problemy? – powtórzył mężczyzna prześmiewczo. Podszedł bliżej i usiadł na wspaniałym materacu, który rozłożył chłopak, uśmiechając się. – Nigdy nie sądziłem, że odezwiesz się do mnie w ten sposób.
– Przestań. Naprawdę.
Misao oparł dłonie na materacu i pochylił się do przodu. Błagał. Ale Katsuragi tylko go pchnął.
– Co?
Przez chwilę chłopak nie wiedział, co się dzieje. Zanim jego plecy zderzyły się z podłogą, Katsuragi złapał go za poły kimona i rozdarł je szeroko.
Oczy Misao były szeroko otwarte. Uważnie obserwował twarz mężczyzny, kiedy ten nad nim klęczał.
Wilgotny ból przesunął się wzdłuż jego szyi, sprawiając, że całe ciało chłopaka pokryło się gęsią skórką.
Próbował krzyknąć, ale głos utknął mu w gardle i tylko delikatny dźwięk wydobył się na wolność.
Zaczął się szarpać, odpychając tę silną pierś, ale leżący nad nim mężczyzna nawet się nie poruszył.
Jego zęby szczęknęły, wydając okropny dźwięk.
Odwrócił twarz w bok, ukrywając ją w pościeli i z całej siły chciał odepchnąć mężczyznę. Ale jego dłonie nie spotkały oporu i tylko machnęły przez pustą przestrzeń.
Zniknął ciężar, który przyciskał jego ciało do podłogi.
Zakrył się ponownie kimonem i cofnął się, siadając pod ścianą. Cała sytuacja trwała zaledwie parę chwil, ale jego oddech i tak był ciężki, jakby przed chwilą przebiegł przynajmniej pół kilometra. Katsuragi leżał na boku, podpierając głowę o rękę. Był spokojny, jakby nic się przed chwilą nie wydarzyło.
– Mam nadzieję, że zdechniesz – wypluł z siebie chłopak.
Katsuragi jedynie wygiął lekko usta i położył na plecach. W ogóle nie miał wyrzutów sumienia. Oparł głowę na zgiętym ramieniu i przekręcił się lekko w bok, przyglądając chłopakowi z ukosa. Wyglądał na kompletnie rozluźnionego.
– Przez ostatnie kilka dni wielokrotnie prawie przeciągnąłeś strunę. Jeśli nie chcesz cierpieć, to pamiętaj, gdzie twoje miejsce. – Katsuragi brzmiał na znudzonego, nie przejmując się wypełnionymi mordem spojrzeniami, którymi obrzucał go chłopak. – Naprawdę straciłeś zmysł co do klientów. Ale jeszcze jest dla ciebie nadzieja. Kiedy walczysz z taką desperacją… To wspaniale wzbudza apetyt mężczyzny.
Misao wiedział, że w ten sposób skomentował to, że chłopak przespał się z facetem. Jego usta zadrżały z upokorzenia, więc je mocno zacisnął.
Chłopak od samego początku to wiedział.
Nie mógł już dłużej grać z ludźmi w te erotyczne gierki. To zbyt przerażające.
Katsuragi wskazał podbródkiem w kierunku zmiętego czeku, który nadal leżał na materacu.
– Możesz wziąć te pieniądze.
– Co?
Misao w powątpiewaniu zmarszczył brwi. Zastanawiał się, co jeszcze ten mężczyzna ukrywa w rękawie.
Najwyraźniej jego podejrzliwość była widoczna na jego twarzy, bo Katsuragi od razu zaczął się z niego śmiać.
– W ogóle nie jesteś zabawny. Dlaczego nie możesz mi po prostu uwierzyć?
– Niby czyja to wina? – wymamrotał chłopak.
– Kto wie. Uznaj to za moją opłatę za wstęp. Za to, że pokazałeś mi coś, czego normalnie w burdelu bym nie zobaczył. Zrób z tymi pieniędzmi to, co chcesz. Wykup się, oddaj tamtemu mężczyźnie, cokolwiek – powiedział cicho Katsuragi, wbijając wzrok w sufit.
Nie wydawało się to być żadnym żartem czy okrutną sztuczką.
Misao westchnął cicho. Nareszcie jego ciało odrobinę się rozluźniło.
– Nie rozumiem, co próbujesz zrobić.
– Przecież mówiłem. – Katsuragi uśmiechnął się do chłopaka. – Płacę jedynie za to, co mnie zabawia.
– To naprawdę pokrzepiające.
Misao potrząsnął głową.
– No to jak? Bierzesz te pieniądze czy nie?
Katsuragi zmuszał go do podjęcia samodzielnej decyzji. Oczywiście Misao chciał oddać je Masaomiemu, ale nie widział go od zeszłej nocy, kiedy Kazushi powiedział mu, że mężczyzna złożył ofertę wykupienia Ukigumo. Podobno dzisiaj wieczorem również miał zamiar przyjść, ale kiedy przyszła pora na przygotowanie pokoju Ukigumo, to jego przyjaciel zaoferował, że zrobi to za niego.
Misao nie pewnie przyglądał się czekowi.
– Chcę… Żebyś mu go oddał.
W głosie chłopaka słychać było jego nadzieję.
Katsuragi parsknął.
– Myślisz, że zrobiłbym coś tak miłego? – zaoferował swoją łatwą do przewidzenia odpowiedź z miną pełną niedowierzania.
– Wcale tak nie pomyślałem – odpowiedział gorzko Misao. Niepewnymi palcami chwycił czek. Próbował przekonać samego siebie, że to nie było wystarczająco dużo pieniędzy, by się nimi przejmować. Musiał go oddać.
Zdecydowanym krokiem wyszedł z pokoju. Chciał biec, ale się powstrzymał. Odwrócił się ponownie w stronę sypialni Seno’o. Katsuragi leniwie wpatrywał się w sufit, nie robiąc nic niezwykłego. Wyglądało na to, że całkowicie stracił zainteresowanie Misao, więc chłopak przez chwilę się zastanowił czy na pewno powinien to powiedzieć. Część jego nie bardzo miała na to ochotę. Ale i tak zdecydował się to zrobić, bo w końcu tak wypadało.
– Dziękuję.
Słysząc te słowa, Katsuragi natychmiast spochmurniał. Misao był pewny, że podjął dobrą decyzję.
Pobiegł krętymi korytarzami, rozglądając się wte i wewte. O tej porze po herbaciarni kręciło się mnóstwo służących, którzy nosili pościel do rozłożenia w pokojach, więc trudno było się przecisnąć.
– Kazushi!
Misao zauważył w tłumie plecy przyjaciela i go zawołał. Najwyraźniej właśnie skończył przygotowywać jeden z pokoi, bo nic ze sobą nie niósł. Podbiegając do niego, chłopak zapytał:
– Czy pokój Ukigumo jest już gotowy?
Kazushi wyglądał na zaskoczonego. Chwilę później jego mina spoważniała i zaprzeczył ruchem głowy.
– Jest gotowy, ale pana Towy dzisiaj w nim nie będzie.
– Co?
– Inny klient używa jej pokoju, więc ona zajęła salę służących. Pokój wiśniowy – wyjaśnił mężczyzna, patrząc Misao prosto w oczy. – Ale nie ma tam jeszcze Ukigumo. Poprawia makijaż.
W słowach Kazushiego ukryta była aluzja, że jeśli chce spędzić z Masaomim parę chwil sam na sam, to nadal ma na to szansę. Misao zmarszczył brwi, mając wrażenie, że czegoś tu nie rozumie.
– Rozmawiałeś z nim? – zapytał zmartwiony chłopak i przez kilka chwil Kazushi wyglądał, jakby nie zrozumiał pytania. Ale szybko na jego twarzy pojawiło się zrozumienie. Uniósł brew, patrząc się na Misao.
– Jeśli chcesz, żebym mu za ciebie usługiwał, to musimy poważnie pogadać. Nie możesz nawet z nim porozmawiać?
Poklepał chłopaka po plecach z humorem i go wyminął.
– Lepiej się pośpiesz!
Kazushi wykrzyknął ostatnie głupie ostrzeżenie. Ale przynajmniej przypomniało mu to o czeku, więc Misao znowu pobiegł szybko w dół korytarza. Trzymanie w rękawie tak dużej ilości pieniędzy przerażało go. Co, jeśli je zgubi? Ta myśl zmroziła go do kości. Ale kiedy dotarł do pokoju wiśniowego, to inny rodzaj strachu wypełnił jego serce.
Drzwi były otwarte.
W szparze pomiędzy dwoma parawanami widać było siedzącego na wysokiej jakości materacu Masaomiego ubranego w yukatę. Latarnia rzucała światło na jego przygnębioną minę.
W tym widoku było coś gorzkiego.
Misao nie mógł się odezwać. Stał bez słowa przez długą chwilę.
Zbyt długą.
Masaomi zerknął w górę, jakby coś przykuło jego uwagę. Wyglądał na zdziwionego na widok Misao. Wyszeptał jego imię. Kiedy oczy chłopaka szukały czegoś, na czym mogłyby się zatrzymać, Masaomi wyszedł zza parawanu i stanął tuż przed nim, wzdychając z ulgą i się uśmiechając.
– Nie widziałem cię całą noc i martwiłem się, że coś się stało.
Bez wahania objął ramieniem chłopaka i zaczął prowadzić go do środka. Misao nie był w stanie się oprzeć. To tak, jakby musiał działać wbrew sile grawitacji.
– Muszę z tobą porozmawiać – powiedział Masaomi, wprowadzając go za parawany.
Ciało chłopaka zesztywniało, a mięśnie jego twarzy się spięły.
Czy mężczyzna zmusi go, by usłyszał to z jego własnych ust?
Dlaczego?
To smutne pytanie falowało w jego sercu. Masaomi nie musiał być z nim aż tak szczery. To było okrutne.
– Wiem.
Jego głos był cichy jak delikatny wiatr.
Żałosny.
– Co? – Masaomi wyglądał na zaskoczonego.
Kiedy Misao nie odpowiedział, to mężczyzna usiadł na materacu i przysunął do siebie chłopaka. Ich twarze były bardzo blisko siebie.
– Co wiesz? – zapytał ponownie, lekko zmieszany.
Wzrok Misao opadł w dół, nie będąc w stanie tego znieść.
– Kiedy? – Ton jego głosu był twardy.
Masaomi zastanowił się przez chwilę.
– Myślę, że im wcześniej, tym lepiej.
W jego odpowiedzi dało się wyczuć nutę wahania. Mężczyzna objął policzek Misao swoją lewą dłonią. Odwrócił w swoją stronę przygnębioną twarz chłopaka i spojrzał w jego oczy.
– Nie wydajesz się szczęśliwy z tego powodu. – Masaomi brzmiał dość niepewnie.
– Szczęśliwy?
Misao zadrżał, patrząc na twarz mężczyzny, która była tak blisko niego. Jego usta wykrzywiły się w grymasie. Wiedział, że jego mina przybiera oskarżycielski wyraz.
Jak mógłby być z tego powodu szczęśliwy?
– Misao?
Masaomi wyglądał na zakłopotanego. Nie mogąc na niego dłużej patrzeć, chłopak przekręcił głowę, wyrywając się z jego uścisku.
Jego wzrok skupił się na eleganckim frędzlu leżącym w rogu posłania.
Mroczne emocje wypełniły jego serce. Obawiał się, że jeszcze chwila i zacznie z siebie wyrzucać okropne słowa.
Myślał, że jego serce płakało z rozpaczy, ale nie wiedział, że doprowadzi to go do takiego stanu.
Nie powinien był przychodzić.
Powinien był poddać się rzeczywistości, już nigdy więcej nie widząc na oczy Masaomiego.
– Jesteś zły z jakiegoś powodu?
Masaomi brzmiał na zdezorientowanego.
Wzrok Misao stwardniał. Chłopak szybko zwrócił się w kierunku mężczyzny. Jak on śmiał pytać go o coś takiego? Otworzył usta, by go zwyzywać, ale w kącie jego mózgu pozostała odrobina dyskrecji, mówiąca mu, że nie ma do tego prawa. Zimna logika zmusiła go do ponownego zamknięcia ust.
Odwrócił się i spuścił głowę.
Masaomi zaczął coś ostrożnie mówić, ale zanim miał szansę dokończyć, Misao wyjął z rękawa czek i mu go podał.
– Katsuragi mówi, że go nie chce.
Jego głos był twardy. Powoli uniósł wzrok z tego kawałka papieru, by spojrzeć w twarz mężczyzny. Masaomi nienawistnie patrzył na czek w jego dłoni.
– To trzeba było go spalić – powiedział chłodno mężczyzna.
Misao poczuł się, jakby jego dłoń została odepchnięta.
Katsuragi powiedział, że może je oddać, więc chłopak zaczął o nim myśleć jak o prawdziwych pieniądzach. Ale dopóki ktoś go nie spieniężył, był to wyłącznie kawałek papieru. Masaomi nic nie tracił.
– Byłeś z nim dzisiaj? – zapytał cicho mężczyzna. Na jego twarzy odmalowywało się to samo niezadowolenie, które było słychać w jego głosie. Misao miał wrażenie, że jest atakowany za coś, czego ledwo co udało mu się uniknąć, więc odwrócił wzrok. – Choć nie przyszedłeś się ze mną spotkać?
Po tym oskarżeniu mężczyzna westchnął i położył dłoń na czeku trzymanym przez chłopaka. Popchnął go lekko w jego stronę.
– Nie jestem pewny czy to wystarczy, bym mógł zabrać cię ze sobą do Tokio.
Zabrzmiał szczerze. Oczy Misao się rozszerzyły. W tej samej chwili także otworzył usta, ale trochę zajęło mu pozbieranie myśli.
– Co… Co powiedziałeś?
Kiedy wreszcie się odezwał, jego głos był szorstki.
– Dlaczego? Nie rozumiem. Masz spędzić noc z Ukigumo! Przecież bierzecie ślub!
Chłopak wybuchnął. Masaomi gapił się na niego, a chwilę później jego twarz wypełniła się bólem. Po krótkiej chwili ciszy westchnął.
– Nie bierzemy ślubu.
Głos mężczyzny stopił się w ciszę.
– No to dlaczego…? – Usta chłopaka drżały. Miał wrażenie, że jego mózg jest cały posiniaczony z niedotlenienia. Zapytał zrozpaczony: – Masz zamiar zrobić z niej swoją kochankę?
Masaomi wyglądał, jakby chciał się kłócić, ale najwyraźniej zmienił zdanie.
Serce Misao drżało, a jego myśli się zachmurzyły.
– N-nie, nie jesteś taki! – wymamrotał szyderczo. Ale co tak naprawdę kryło się w jego duszy? Czego tak naprawdę pragnął? Naprawdę sobie życzył? Jego emocje go oszukały. Sam już nie wiedział, czego chciał.
Agonia wykrzywiła brwi Masaomiego.
– Myślałeś, że jaki jestem? – zapytał, kontrolując swój ton.
Chłopak zamknął mocno oczy i potrząsnął głową. Opuścił głowę i przyłożył mocno rękę do skroni.
– Misao.
Mężczyzna wyciągnął ramiona, by go objąć, a Misao prawie go odepchnął, jednak w ostatniej chwili się poddał. Masaomi trzymał go pewnie w swoich objęciach, stabilizując drżenie jego ciała. Chłopak ukrył twarz w ubraniu mężczyzny. Czuł jego ciepło.
– Nie…
Jego gardło zacisnęło się mocno.
– Misao.
Będąc trzymanym w ramionach tego mężczyzny i słysząc w uchu swoje imię, Misao raz uderzył w jego pierś.
– Jak mogłeś? – Wycisnął szorstko z obolałego gardła.
Jak może po nim oczekiwać, że wyrzeknie się ciepła, które czuje w jego ramionach?
– Mogłeś mi po prostu powiedzieć, że ona jest jedyną osobą, o którą się troszczysz.
Nagle usłyszeli dźwięk dochodzący z drugiej strony parawanów i Misao zesztywniał. Uniósł odrobinę głowę. Masaomi już z powagą wpatrywał się w stronę, z której dobiegł ich dźwięk. Nadal trzymał w ramionach chłopaka, ale nie wystarczająco mocno, by go zatrzymać. Misao odsunął się zirytowany i wściekle odwrócił w kierunku parawanów.
– Nie musisz udawać takiego niewiniątka, Masaomi.
Ukigumo pojawiła się między parawanami. Miała na sobie tylko koszulkę nocną.
Misao zaczął wstawać, będąc boleśnie świadomym, że to nie jego miejsce. Jednak Ukigumo powstrzymała go swoim spojrzeniem. Formalnie usiadła na brzegu posłania i bez zmieszania spojrzała się prosto w oczy Masaomiego z czystością równą porannej rosie. Mężczyzna również usiadł w formalnej pozycji i spojrzał się na nią, jakby oczekiwał rozkazów.
Misao był zdumiony tą nadmierną formalnością, z jaką się traktowali. Nie zachowywali się jak para kochanków będąca razem na łóżku.
A już na pewno nie jak kurtyzana z regularnym klientem.
Chłopak wstrzymał oddech, ale Ukigumo nie zwracała na niego uwagi. Obdarzyła Masaomiego chłodnym spojrzeniem i spokojnie powiedziała:
– Powinieneś dbać o rzeczy, które są dla ciebie najważniejsze. Na nic innego nie zwracaj uwagi.
Na twarzy Masaomiego pojawił się wyraz głębokiego żalu.
– Naprawdę, Masaomi. – Po raz pierwszy na jej twarzy pojawiła się odrobina ciepła. – Musisz o mnie zapomnieć.
Misao próbował nie zwracać na siebie ich uwagi, ale kiedy Ukigumo wypowiedziała te słowa separacji, to dźwięk zdziwienia wyrwał mu się z gardła. Spojrzał na Masaomiego, zastanawiając się, jak ten to przyjmie, ale nie wyglądał na bardzo smutnego. Westchnął tylko cicho i przymknął oczy.
– Nie zmienisz zdania? – zapytał Masaomi, patrząc na nią.
Ukigumo tylko potrząsnęła delikatnie głową, a jej długie rzęsy nawet nie zadrżały.
– Tak jak mówiłam już na samym początku, nie interesuje mnie czyjaś łaska.
Misao miał wrażenie, że pogubił się w ich rozmowie. Nie miał pojęcia, o czym mówili. To nie brzmiało jak konwersacja dwójki zakochanych w sobie osób.
– Ja, Ukigumo… Ale nie, ty przecież znałeś mnie jako Kotoko. Kochałam cię, kiedy byliśmy dziećmi. I właśnie dlatego wiem, że ty nigdy nie odwzajemniałeś tego uczucia.
Historia Ukigumo, która została przez nią opowiedziana z przymrużonymi oczami, wstrząsnęła sercem Misao.
Obrazy jeden za drugim migały mu przed oczami i wszystko trafiło na swoje miejsce. Ciche sapnięcie wyrwało się z jego ust.
– Przepraszam, Kotoko – powiedział Masaomi. – Byłem wobec ciebie naprawdę nieuprzejmy.
– Tak, zostałam upokorzona – odparła ostro kobieta. – W pewnym sensie jestem najlepszą kurtyzaną w herbaciarni Oumi. Wykupienie z sympatii przez mężczyznę, który nie będzie dzielił mojego łóżka, jest ogromną hańbą dla mojego imienia.
Ukigumo trzymała prosto swoją długą szyję. Jej zdecydowany ton pokazywał jej wewnętrzną siłę.
– Poświęcając swoje ciało pogoni za zmysłowością i miłością, odejdę stąd, kiedy pokonam wielką bramę swoim uczuciem. Ale to nie ty mi w tym pomożesz, Masaomi.
– Czy jest ktoś, kto może?
Ukigumo odpowiedziała na pytanie mężcyzny smutnym skinieniem powieki i tajemniczym uśmiechem. Wtedy odwróciła się ze swoją nieodgadnioną miną w stronę Misao.
– Wybacz mi.
Kobieta powoli mu się pokłoniła, a Misao potrząsnął głową, nie rozumiejąc, o co jej chodzi. Jego ramiona były niezwykle spięte.
– Byłam przekonana, że tym razem uda mi się zdobyć serce Masaomiego, ale i tak zrobiłam wiele nieodpowiednich frywolności.
Chodziło jej o karmienie klientów opowieściami.
Możliwe, że to właśnie było powodem, dla którego Masaomi myślał, że chłopak był prostytutką. Ale nie miał zamiaru jej za to obwiniać, bo jej przeprosiny tylko wywołały w nim poczucie winy.
Misao nic nie powiedział, ale uśmiech Ukigumo wydawał się mówić, że wszystko zrozumiała. Spojrzała ponownie na Masaomiego.
– Tak, jak powiedziałam wcześniej – wymamrotała śpiewnym głosem – byłeś jedynym, na którym mi zależało. I tylko tyle powiem w tej sprawie. Siła tych słów zostanie z każdym, kto choć raz się zakochał.
Spokojnie kończąc rozmowę, Ukigumo dotknęła trzema palcami podłogi przy jej kolanach i skłoniła się głęboko. Pełen melancholii wzrok Masaomiego zatrzymał się na jej spiętych włosach.
– Jeśli chodzi o naszą poprzednią rozmowę, to niestety muszę odmówić.
Kobieta uniosła głowę, a Masaomi uśmiechnął się lekko.
– Życzę ci powodzenia.
To krótkie zdanie przyniosło na twarz Ukigumo najbardziej dziewczęcy wyraz szczęścia, jaki Misao kiedykolwiek miał szansę zobaczyć. Drobne białe ząbki wyglądały spomiędzy jej warg.
***
Po odejściu Ukigumo parawany niemal świeciły się na błękitno w deszczowym świetle księżyca.
Masaomi patrzył się przez okno, a jego twarz wyglądała niezwykle delikatnie, kiedy te odległe myśli przebiegałby przez jego głowę. Na pewno myślał o niej.
To było ich pożegnanie.
Masaomi wstał cicho, sprawiając, że mężczyzna obrócił się lekko w jego stronę i niepewnie skupił na nim wzrok.
– Gdzie idziesz?
Misao uśmiechnął się, widząc, jak mężczyzna bez słów stara się powstrzymać go przed odejściem.
– Chcę usiąść obok ciebie – wymamrotał, siadając.
Dotknął dłonią policzka mężczyzny.
– Zostałeś odrzucony, prawda? – zapytał delikatnie Misao.
Masaomi uśmiechnął się ponuro i opuścił wzrok.
– Najwyraźniej. – Zgadzając się, opuścił lekko głowę, więc Misao schylił się odrobinę, by użyczyć mu swojego ramienia. Czoło mężczyzny wbiło się w jego ramię, a chłopak oparł skroń o głowę Masaomiego.
Czuł, że nie ma potrzeby nic mówić, ale starszy mężczyzna przerwał ciszę, mówiąc cicho w jego ubranie. Więc Misao słuchał.
Ukigumo była córką słynnej rodziny szlacheckiej z Nary, Kadokurów. Ich rodzice się przyjaźnili, a Masaomi uważał ją za swoją młodszą siostrę. Ale rodzina Kadokura upadła.
– Po tym nikt nic o nich nie słyszał. Wszyscy zniknęli, z wyjątkiem jednej osoby, którą udało mi się zlokalizować. Kotoko.
Misao nareszcie zrozumiał, jak Masaomi musiał się czuć, kiedy usłyszał historię Misao w drodze do Dotonbori.
Nie był w stanie mu przerwać. Bo nie był w stanie mu pomóc.
– Mój starszy brat jako pierwszy znalazł ją w dzielnicy przyjemności i to przez przypadek. Kiedy o tym usłyszałem, to postanowiłem sprawdzić to samemu, choć moi bracia byli przeciwni. Zrozum, tak wiele czasu zostało nam tak okrutnie odebrane. Powiedzieli, że Kotoko nie będzie chciała spotkać się z nikim, kogo kiedyś znała.
Fakt, że Masaomi żałował swojej decyzji, był oczywisty od samego początku.
– Miałeś rację, kiedy powiedziałeś mi to podczas naszego pierwszego spotkania. Z jakiegoś powodu nie potrafiłem odpuścić. Może z litości?
– To w porządku.
Patrząc na światło latarni, Misao uwolnił Masaomiego od jego samokrytyki.
– Nie uważam cię za kogoś aroganckiego, Masaomi. – Po chwili ponownie to powtórzył. – Nie uważam cię za kogoś aroganckiego.
– Nie…
Masaomi uniósł głowę i spojrzał chłopakowi w oczy.
– Jestem arogancki.
Misao spojrzał na silną postawę, która przybrał mężczyzna. Masaomi opuszkiem palca dotknął delikatnie włosów chłopaka, po czym dłonią dotknął jego skroni, odpychając włosy za jedno ucho.
Misao przekrzywił lekko głowę w zawstydzeniu.
Z twarzą pełną nadziei, Masaomi przyrzekł uroczyście:
– Za wszelką cenę zabiorę cię ze sobą do Tokio.
Każde słowo wypełnione było pożądaniem.
Misao zadrżał, kiedy ich spojrzenia się zderzyły. Mężczyzna z jeszcze większą szczerością zadeklarował swoje intencje:
– Nawet jeśli się ode mnie odwrócisz jak Kotoko, to nie pozwolę ci mnie opuścić. Nigdy.
Chłopak poczuł w nosie ostry ból i łzy potoczyły się po jego policzkach, kiedy trochę rozluźnił swoje szeroko otwarte ze zdziwienia oczy.
Uśmiechnął się szeroko do mężczyzny, którego kochał.
– Obiecałeś… – Cienki głosik Misao drżał, jakby bujał się na falistej wodzie. – Że znowu zabierzesz mnie nad morze.
Masaomi przytaknął, a na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech.
– Obiecałem też, że popłyniemy statkiem.
– Razem…
Misao nie spodziewał się, że to marzenie kiedyś się spełni. Emocje, które wypływały z jego oczu, osiągnęły szczyt, więc zasłonił usta dłonią.
– Jestem szczęśliwy.
Pochylił się, nie mogąc powstrzymać nieskończonego potoku łez.
– Taki szczęśliwy.
– Misao…
Jego twarz była cała wilgotna od łez. Misao zacisnął dłoń na kolanie, a Masaomi przykrył ją swoją własną.
Mężczyzna delikatnie przechylił głowę i musnął brzegi oczu chłopaka, wycałowując z nich łzy.
Misao uniósł swoją zalaną łzami twarz. Następny pocałunek wylądował na dłoni, która zakrywała jego usta. Jego delikatnie przymknięte powieki natychmiast się rozchyliły. Uwiodły go oczy starszego mężczyzny, które były tak blisko jego własnych.
Chłopak powoli opuścił dłoń, która zakrywała połowę jego twarzy. Usta zakryły jego własne. Pocałunek był delikatny, prawie sprawiając, że przestał płakać, ale zaraz się pogłębił, atakując jego usta swoją intensywnością.
– Mam wrażenie, że śnię.
Masaomi zaśmiał się, przesuwając usta po policzku chłopaka, przygryzając płatek jego ucha i wycałowując ścieżkę w dół jego szyi. Rozchylił kimono Misao.
Nagle się zatrzymał. Chłopak przeczesał ręką włosy Masaomiego, przekręcając z ciekawości głowę i zastanawiając się, co się stało.
– Masaomi?
Misao uwolnił swoją dłoń z rozczochranych włosów mężczyzny, który od razu na niego spojrzał. Srogość widoczna na jego twarzy zszokowała chłopaka. Dokładnie przyglądał się lewej stronie jego szyi.
Chłopak nagle przypomniał sobie o siniaku, który zostawił tam po sobie Katsuragi. Misao nagle był przerażony deprawacją kupca, zastanawiając się, czy tego nie zaplanował.
– Ja tego nie zrobiłem.
Ciche, ale ostre stwierdzenie Masaomiego sprawiło, że chłopak szybko zasłonił szyję ręką. Po chwili zdał sobie sprawę, że wygląda to bardzo podejrzanie, więc szybko zaczął wyjaśniać.
– Nie, ja… Katsuragi sobie żartował i…
– Katsuragi. – Masaomi wyszeptał to imię ze złością. – Co za wkurzające imię.
Misao wyczuł w powietrzu ukłucia irytacji mężczyzny i zmarszczył brwi, zastanawiając się, co zrobić. Jeszcze nigdy nie bał się aż tak bardzo czyjejś złości.
Znał powód. Tak naprawdę to nie bał się, że Masaomi będzie na niego zły.
Ale że go znienawidzi.
– Powiedziałeś, że nie jestem taki.
Głos Masaomiego był kontrolowany i pozbawiony emocji. Misao przytaknął, patrząc się na niego błagalnie.
Mężczyzna zabrał dłoń, którą zakrył siniaka i w zamian zaoferował swoje usta.
– Chcę, żebyś to pamiętał.
– Ja…
Masaomi tak mocno ssał jego skórę, aż miał wrażenie, że go gryzie. Misao opadł na plecy, w zaskoczeniu unosząc prawe kolano.
– Nie chcę, żeby robił to ktokolwiek poza mną. Nawet nie chcę, żeby cię dotykali.
Jego gorący oddech musnął szyję Misao. Powieki chłopaka zadrżały. Masaomi uniósł głowę i tuż przy jego ustach wyszeptał:
– Jestem zazdrosnym i bardzo ograniczonym mężczyzną.
Misao sapnął i w tej samej chwili został pocałowany. Rąbek jego kimona został odgięty, a ciepłe dłonie mężczyzny przesunęły się po jego udach.
– Chcę, żebyś był tylko mój.
Zniewolony przez to słodkie, ale intensywne orzeczenie, Misao mocniej rozchylił powieki i spotkał dziki wzrok Masaomiego. Nie mógł powstrzymać delikatnego westchnięcia. Mężczyzna zatrzymał oddech w jego gardle słowami jak ogień.
– Twoje serce i ciało.
Rzucili się na siebie w pożądaniu. Misao poczuł, że miejsce, w którym są mocno złączeni, wypełnia się wilgotnością. Wiedział, że pasja, którą wypuścił w jego ciało Masaomi. Dyszał głośno, a jego gardło drżało z ekstazy.
Nogi chłopaka były szeroko otwarte i Masaomi poprawił swój chwyt wokół jego talii. Kiedy delikatnie się w środku poruszył, to wspaniałe uczucie przebiegło po karku Misao, wyrywając z jego gardła przeciągły jęk. Mężczyzna patrzył się uważnie w oczy Misao, kiedy się nad nim pochylał i pogłębił kontakt dolnej części ich ciał. Chłopak zarzucił głową do tyłu, głośno krzycząc.
Jego oczy były mocno zamknięte, a biodra bujały się delikatnie.
– Nie… Nie mogę…
Masaomi ssał delikatnie płatek jego ucha, pieszcząc go co chwilę językiem. Przygryzł go mocno, a przez chłopaka przebiegł słodki ból. Dźwięk głosu starszego mężczyzny, tak pogłębiony od przyjemności, sprawił, że serce Misao zabiło jeszcze mocniej.
– Chcę więcej – szeptał chłopakowi do ucha. Misao spojrzał w bok, a jego oczy błyszczały od łez. Masaomi spojrzał się na niego i uśmiechnął z pożądaniem. To wystarczyło, by Misao stracił zmysły.
– Mam wrażenie, że zaraz oszaleję – wymamrotał na wydechu chłopak. Objął ramionami plecy mężczyzny, a ten go lekko uniósł.
– Ach… Nnnh!
Nieświadomie próbując uciec od rzeczy wbitej głęboko w jego ciało, Misao złapał Masaomiego za ramiona i uklęknął. Ale mężczyzna oparł dłonie na jego biodrach i natychmiast pchnął go z powrotem w dół.
– Nnn… Aach!
Penetracja pod tym kątem była ciężka do zniesienia. Mocno trzymał się szyi mężczyzny, dopóki nie przyzwyczaił się do nowej pozycji. Jak tylko Masaomi zauważył, że oddech chłopaka się trochę uspokoił, to odciągnął jego ramiona od swojej szyi.
Musnął ustami jego skroń.
– Chcę cię zobaczyć, kiedy tracisz nad sobą kontrolę.
Jego wyszeptane słowa otumaniły chłopaka. Patrząc w pełne powątpiewania oczy Misao, Masaomi położył się na łóżku, opierając na łokciach.
Misao przełknął sucho.
Ta pozycja oznaczała, że będzie musiał się ruszyć. Wiele razy widział, jak robiły to kobiety. Było to dość popularną prośbą klientów, ale oczywiście Misao nigdy jeszcze tego nie robił.
Biorąc głęboki wdech, Misao oparł dłonie na brzuchu mężczyzny, którego miał dojeżdżać. Skupił wzrok na swoich rękach i poruszył biodrami tak, jak robiły to dziewczyny, starając się nie zepsuć Masaomiego przyjemności. Ale chyba coś zrobił źle i z jego ust wyrwał się wypełniony bólem jęk. Był pewny, że dla starszego mężczyzny to także nie było zbyt przyjemne. Zerknął na niego, dysząc ciężko. Tak jak się obawiał, Masaomi zmarszczył brwi w niezadowoleniu. Chłopak opuścił głowę.
– Jesteś przesłodki.
Masaomi uśmiechnął się i oparł dłoń na jego talii. Popieścił jego bok, po czym przejechał ręką w górę. Seks sprawił, że ciało Misao stało się niezwykle wrażliwe, więc całe jego ciało zadrżało, kiedy mężczyzna gładził jego skórę.
– Po prostu zrób to, co dla ciebie jest przyjemne.
Mężczyzna potarł kciukiem jeden z jego sutków.
– Ach…!
Pusty ból narastał we wnętrzu chłopaka, a jego biodra zaczęły poruszać się naturalnie. To miejsce w jego wnętrzu, które chciało być mocniej uderzone, drżało. Misao napiął uda i opadł niżej, by nakierować Masaomiego tam, gdzie go najbardziej potrzebował. Potarł mocno, wyzwalając ogromną falę przyjemności. Kiedy zaczął dotykać się także z przodu, to całkiem stracił nad sobą panowanie i zaczął machać biodrami we wszystkie strony.
– Aach! Jest tak dobrze… ach!
Jego usta były sprośnie otwarte i Masaomi czubkiem palca obrysował jego usta. Wniebowzięty chłopak spojrzał się na niego. Wzrok starszego mężczyzny był pobłażliwy, spuchnięty od przyjemności i stanowczo utkwiony w twarzy Misao.
– Jesteś w tym dobry. Jest bardzo przyjemnie.
Środkowy palec mężczyzny wśliznął się między jego usta, łaskocząc jego wargę i pieszcząc podstawę języka chłopaka. To uczucie było druzgocące. Misao splątał język z palcem. Ssąc go delikatnie, miał wrażenie, że wpada w sen. Jego mózg przepysznie bolał od nadmiaru uczuć.
– Zapalam latarnie.
Zaskoczony głosem Kazushiego, Misao przypadkiem mocno ugryzł Masaomiego w palec. Oczy mężczyzny zwężyły się w bólu, ale nie było czasu na przeprosiny. Przyciągnął do siebie sztywną głowę zszokowanego chłopaka, by pocałować go głęboko i szybko zmienił ich pozycję, przekręcając Misao na plecy. Wbijał się w niego szybkimi, ale płytkimi ruchami, połykając jego krzyk.
Palce chłopaka zacisnęły się na pościeli, kiedy Masaomi pchnął głębiej.
Może i otaczały ich parawany, ale Misao dobrze wiedział, że poprzez szerokie szpary byli widoczni dla całego świata.
Upokorzenie i przyjemność szalały w jego ciele, ogłupiając go totalnie.
Miał wrażenie, że sprośne dźwięki tworzone przez ich łączące się w przyjemności ciała były niezwykle głośne.
– Przepraszam, muszę wykonać swoją pracę.
Chłopakowi zakręciło się w głowie ze wstydu, słysząc przeprosiny stojącego kilka kroków dalej przyjaciela.
– Już nikt więcej nie będzie wam przeszkadzał. Bawcie się dobrze.
Masaomi poczekał kilka chwil po wyjściu Kazushiego, zanim się zatrzymał i odkleił od ust chłopaka.
– No nie wierzę – powiedział zszokowany chłopak pomiędzy oddechami.
Masaomi zaśmiał się z niego i uniósł brew.
– Ukryłem twoją piękną buźkę i głos, prawda?
Złożył pocałunek na milczących ustach Misao i zaczął poruszać biodrami w sposób, któremu nie można było się oprzeć. Chłopak szybko mu się oddał. Ale zanim w pełni dał się pokonać temu uczuciu, to pomyślał, że ten mężczyzna może sprawić mu o wiele więcej problemów od Katsuragiego.
***
Zanim dziewczęta wyszły na ulice, by przyciągać klientów, pomieszczenie z tyłu herbaciarni wypełnione było gęstym białym dymem. Właściciel burdelu bez umiaru zaciągał się swoją fajką, wyglądając na zirytowanego. Misao siedział naprzeciwko niego, przyglądając się temu krytycznie.
– Strasznie dzisiaj dymno.
Ale właściciel tylko rzucił pełne wściekłości spojrzenie na Masaomiego, który siedział formalnie obok Misao. Nie dał po sobie poznać, czy w ogóle usłyszał skargę chłopaka.
– Miałam wrażenie, że przyjechałeś tutaj, by spotkać się z Ukigumo, panie Towa – powiedziała Gikuyo, która siedziała spokojnie obok właściciela.
Misao zerknął na Masaomiego, który przytaknął.
– Ale Ukigumo mnie odrzuciła.
– Więc sugerujesz, że zamiast niej weźmiesz służącego? Jak kapryśnie – odpowiedziała kobieta, a jej spokojna mina nie uległa zmianie. Za to właściciel rzucił się na niego w oburzeniu.
– Czy zdajesz sobie sprawę, ile pracy włożyłem w niego przez ostatnie lata? Uczył się wszystkich sztuk! Wiesz, ile to mnie kosztowało? Czy ty poważnie…
– Oddam wszystko, nawet jeśli zajmie mi to trochę czasu.
Masaomi przerwał właścicielowi w środku jego tyrady, z mocą oznajmiając swoje pragnienie. Wyglądało na to, że opór staruszka w końcu go zdenerwował.
– Wydaje ci się, że ile jesteś winny?! – wykrzyknął starzec, uderzając w bok grzejnika.
– Ile? – skontrował chłodno Masaomi.
Najwyraźniej został przyłapany na kłamstwie, bo tylko zajęczał:
– Tu nie chodzi o pieniądze!
Był wręcz nie do zniesienia.
–I-i-i co to jest, t-to na twojej szyi?! – Wskazał drżącym z furii palcem na znak, który pozostawił na nim Katsuragi, a Masaomi później przyciemnił, odciskając na nim swoje zamiary.
Nie potrzebował się tutaj za to wstydzić. Misao wygiął szyję i spojrzał prosto w oczy właściciela, nic nie ukrywając.
– Ja to zrobiłem – wyznał oschle Masaomi.
Misao obiecał, że będzie pewny w swojej decyzji, nie ważne, co zostanie do niego powiedziane. Ale w tej chwili miał ochotę się rozpłakać. Czuł, jak jego szyja piecze.
Usta właściciela otworzyły się w złości. Cały aż się od niej trząsł.
– Jak śmiałeś… Jak śmiałeś! Wychowałem to dziecko jak swojego syna, a ty go zrujnowałeś!
– Cóż, proszę pana – odpowiedział Masaomi, prostując się wspaniale w swoim flokowanym płaszczu. – Chcę wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Czy mógłby pan spokojnie wysłuchać, co mam do powiedzenia?
– Jak mógłbym być spokojny w takiej sytuacji?! – wykrzyknął wściekle, zrywając się z miejsca.
– Żałosne.
Gikuyo do tej pory siedziała i cicho obserwowała sytuację, ale teraz parsknęła i zbeształa staruszka za jego zachowanie. Patrzyła się na niego ogniście.
– Usiądź natychmiast.
Ton jej głosu był groźny, więc szybko skulił się z powrotem na swoim miejscu.
Widząc ich dziwaczny związek, Masaomi zerknął porozumiewawczo na Misao. Chłopak spojrzał się na niego z niedowierzaniem.
Właściciel usiadł, ale pod nosem nadal do siebie narzekał. Gikuyo wsunęła fajkę w torebkę z tytoniem i nawet na niego nie patrząc, wypluła z siebie obelgę:
– Po prostu się zamknij, ty okropny mały człowieku!
Pomimo zniewagi staruszek posłusznie się zamknął. Tak, jakby niczego innego po nim nie oczekiwała, kobieta wystukała nadmiar tytoniu z fajki i ją zapaliła.
– Zarabiałeś wystarczająco, by pokryć koszt pokoju i wyżywienia co miesiąc. Mówienie, że tylko straciliśmy na ciebie pieniądze, jest zbyt protekcjonalne i chciwe.
Ramiona Misao zadrżały. Masaomi wpatrywał się w Gikuyo, również wyczuwając, co ma na myśli.
– Czy będziesz go karmił i zapewnisz mu schronienie, by nie wylądował na ulicy?
– Oczywiście. – Masaomi przytaknął pewnie.
Misao nie wiedział, czy to dlatego, że Masaomi siedział obok niego, czy może dlatego, że nigdy nie sądził, że ten mężczyzna w ogóle z nim będzie. Ale nie ważne jak długo patrzył się na kobietę palącą naprzeciw niego fajkę, to jego serce pozostawało niewzruszone i nie mógł znaleźć żadnego powodu do narzekania.
– Chodzi mi tutaj o całe jego życie.
Masaomi uśmiechnął się delikatnie, słysząc warunek Gikuyo.
– Oczywiście.
Widząc, że dyskusja powoli zmierzała ku końcowi, właściciel nie mógł się powstrzymać i wciął się nerwowo:
– Absolutnie nie ma mowy! Nigdy nie oddam Misao!
Głośne brzdęk rozległo się po pomieszczeniu, a na podłogę poleciał popiół.
– Zamkniesz się wreszcie?!
Gikuyo trzasnęła fajką w grzejnik i wrzasnęła na właściciela, patrząc się na niego przeszywająco z niebezpiecznym błyskiem w oku.
– Jeśli chcesz nadal tu pracować, to siedź cicho!
Staruszek się zachłysnął.
– Tamaki… – wyszeptał Misao, a Gikuyo obrzuciła go ostrym spojrzeniem, po czym odwróciła się do Masaomiego.
– Zabierz go. Właściciel sam powiedział, że tu nie chodzi o pieniądze. Nie moglibyśmy nic od ciebie przyjąć, kiedy już tak bardzo cię obraziliśmy.
Gikuyo zakończyła sprawę obojętnym tonem, ale Masaomi ze sto razy skłonił się przed nią głęboko.
– Dziękuję, że mi z nim zaufałaś.
Gikuyo spojrzała na Masaomiego wzrokiem pozbawionym emocji, kiedy jej dziękował i wykrzywiła w dezaprobacie brew w kierunku Misao.
– Dziwne. Przez ten cały czas ani słowem się nie odezwałeś.
Misao patrzył się na nią w ciszy, a po chwili również skłonił się przed kobietą.
– Dziękuję – powiedział cicho, patrząc na podłogę. – Za to, że mnie urodziłaś.
Misao usiadł prosto, kończąc wymawiać swoje pożegnanie. Gikuyo przyglądała się purpurowemu dymowi, który unosił się w kierunku sufitu, jakby był dla niej absolutnie fascynujący.
– Jeszcze jedno, panie Towa.
Masaomi nareszcie uniósł głowę z ukłonu, kiedy kobieta go zawołała. Powoli spojrzała na niego, przystawiając fajkę do ust.
– Ukigumo nie pozostały żadne uczucia względem ciebie, prawda?
Gikuyo zmrużyła oczy i powoli wypuściła z ust kłąb dymu.
– Może być powód do drobnego zmartwienia – odpowiedział uroczyście Masaomi, po czym szczerze spojrzał na Misao. – Ale on jest jedynym, którego pragnę.
Misao uśmiechnął się, odwzajemniając spojrzenie mężczyzny.
To prawda.
Misao wiedział, że wystarczą tylko te słowa, by wszędzie za nim poszedł.