Pewnego dnia w godzinach popołudniowych, kiedy delikatne promienie słońca oświetlały całe pomieszczenie:
– Czy stało się coś dobrego?
Relaksując się w swojej rezydencji w Hongkongu, Fei Long uniósł głowę, by spojrzeć na rozmówcę. Wyglądało na to, że Tao, który sprzątał uprzednio pokój, postanowił do niego dołączyć.
Ich spojrzenia się zderzyły. Tao intensywnie wpatrywał się dużymi, dziecięcymi oczami w swojego opiekuna.
– Nie. – Fei Long uśmiechnął się delikatnie.
– Naprawdę? A może dostałeś wiadomość od Akihito? Mam rację, prawda?
Tao od razu się domyślił. Jego wypełnione młodzieńczą ciekawością oczy natychmiast skupiły się na telefonie, który leżał na kolanach drugiego mężczyzny.
– Co takiego napisał?
Wiele rzeczy ostatnio zdarzyło się w ich domu. Cisza, która ostatnio ogarnęła całą posiadłość, była miłą odmianą. Nawet Tao był z tego zadowolony i za każdym razem, gdy spoglądał na Fei Longa, na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Promienie słońca otaczały jego twarz delikatną poświatą, pogłębiając widoczne na niej uczucie radości.
– To jak zwykle nic ważnego. – powiedział, przechylając ekran w stronę chłopca.
Chcę zobaczyć fajerwerki! Jak tak dalej pójdzie, to skończą mi się wakacje! T_T Wakacje są głupie!
Fei Long od dłuższego czasu pisał z Akihito. Treść ich wiadomości zawsze dotyczyła rzeczy przyziemnych – jak kiepska sytuacja w pracy czy zepsucie się ulubionego aparatu. Jego relacje z młodym fotografem zauważalnie zmieniły się na lepsze, pomimo tego, że porwał go i wykorzystywał seksualnie. Gdyby nie jego konflikt z Asamim, to nigdy by się nie poznali. Nigdy nie miał z nikim tak bliskiej więzi, więc było to dla niego coś nowego. Nie uważał, że to coś złego. Chociaż dalsze losy ich znajomości wciąż są nieznane, to kontakt z tak niezwykłą osobą niezaprzeczalnie wzbogacał jego życie.
– Bardzo go to poruszyło… Odpisałeś mu? – Chłopiec oderwał wzrok od wiadomości i zauważył, jak Fei Long spogląda w przestrzeń wzrokiem pełnym nostalgii. Może patrzył w głąb serca, wyczuwając swoją samotność.
Tao również polubił Akihito. Może to dlatego, że całe życie był otoczony przez dorosłych, a towarzystwo porwanego mężczyzny, który nie był o wiele od niego starszy, wydawało mu się bardziej naturalne.
– Jeszcze nie. Niech pomyślę… Może „Tao za tobą tęskni, Akihito”.
– A Fei-sama?
– …?
– Czy ty też tęsknisz za Akihito?
Zaprzeczenie byłoby kłamstwem. Chociaż dziwne by było, gdyby chciał mnie zobaczyć. Można powiedzieć, że to, czego Akihito doświadczył w Hongkongu, było dość ciężkim przeżyciem, więc to normalne, jeśli chce o tym zapomnieć. Nie mamy problemów z utrzymaniem kontaktu na odległość, bo nie rozmawiamy twarzą w twarz. Nie będę go do niczego zmuszać.
W końcu żyli w różnych światach. Dzięki wytrwałości i entuzjazmowi Akihito się nie zmienił. Światek przestępczy nie skaził jego czystości. Fei Long niestety nie posiadał żadnej z tych cech.
– Rzeczywiście. Na razie zostawmy to tak, jak jest – powiedział starszy mężczyzna, głęboko wzdychając. Tao odłożył telefon na stół i przytaknął z uśmiechem. – Tao, czy mógłbyś zaparzyć nam herbaty?
– Oczywiście!
Śledząc wzrokiem oddalającą się sylwetkę Tao, Fei Long powrócił wspomnieniami do tamtego dnia. A szczególnie do tej okropnej herbaty, jaką zrobił mu Akihito.
Akihito, dlaczego nigdy nie wspominasz nic o Asamim?
Tak jak się tego spodziewał, Asami nie odezwał się do niego ani słowem od tamtego dnia. Westchnął głośno, nie zauważając nawet, że zrobił właśnie coś tak plebejskiego.
Wszystko, co otaczało postać Asamiego, od poglądów politycznych po jego legalne interesy, otoczone było tajemnicą. To również dotyczyło samego mężczyzny, który od siedmiu lat kłopotał myśli Fei Longa. A do tego, Akihito był jego kochankiem.
Współudział rosyjskiej mafii podczas rozpaczliwej walki o prawa do kasyna jego ojca też na długo pozostanie świeży w jego pamięci.
Akihito został porwany i przetrzymywany przez Fei Longa, ale udało im się dojść do porozumienia. Miał zostać wymieniony za akt własności jednego z kasyn w Makau, który ukradł mu Asami. Co on próbował przez to osiągnąć? Dlaczego to zrobił? Fei miał wrażenie, że nigdy się tego nie dowie i już na zawsze pozostanie w niepewności.
– Asami…
Wymruczał na głos, zbyt głęboko pogrążony w myślach, by się powstrzymać. Uprzednia lekkomyślna wytrwałość Asamiego została zastąpiona czymś głębszym i bardziej sentymentalnym odkąd pogrążył się w bardziej stabilnym związku. Mimo to, uczucia Fei Longa i Asamiego mogą być porównane do dwóch równoległych linii – nieważne jak daleko zajdą, to i tak nigdy się nie spotkają. Może serce długowłosego mężczyzny wreszcie zrozumiało? Serce, które do tej pory było więźniem ogromnego smutku, nareszcie stało się wolne i jasne jak… Jak kłamstwo.
Niech ta sprawa wreszcie się zakończy. Asami i Akihito nie są teraz ważni. Powinienem poświęcić cały swój czas Tao.
Bo Tao nigdy, nawet za tysiąc lat, nie może poznać jego największego sekretu. A to właśnie ten chłopiec był najważniejszą osobą w jego życiu.
Dzięki specjalnemu agentowi, którego Fei Long wysłał na ulice Tajwanu po zdobyciu przywództwa nad Baishe, udało mu się odkryć, że jego brat, Liu Yan Tsui, nadal żyje. Według informacji dostarczonej mu przez Asamiego, po śmierci Liu Ta Rena, poprzedniego lidera Baishe, Yan Tsui zapadł się pod ziemię, pomimo tego, że był poważnie chory. Jednak wyszło na jaw, że Yan uciekł z Hongkongu bez problemów i przez jakiś czas przemieszczał się z miejsca na miejsce, aż nareszcie zapuścił swoje macki głęboko w nielegalną stronę Tajwanu.
Chociaż podążając za swoimi planami, Fei Long przyjął, że dziedzic rodziny Liu został zamordowany tamtego dnia razem z Tohem przez Asamiego. Tymczasem Yan Tsui przywdział fałszywe nazwisko i rozpoczął małą, nielegalną grupę w Tajwanie, która zachodzi wszystkim za skórę swoimi aroganckimi zagraniami.
Jeśli dowiedziałby się o tym ktoś z Baishe, to pozycja Fei Longa byłaby poważnie zagrożona. Bo pomimo tego, że Yan Tsui to głupi i dumny z siebie człowiek, był również synem poprzedniego lidera. Według kochających tradycje chińczyków byłby lepszym kandydatem na szefa od Fei Longa.
Szpieg, który miał pełne zaufanie młodego lidera Baishe, rozpostarł swoją siatkę informacyjną w Tajwanie, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o nowym (starym?) wrogu. Okazało się, że Yan Tsui zdobył wystarczającą kontrolę nad swoim terytorium, by Fei Long mógł się obawiać, że ktoś zaatakuje go we śnie. Pomimo tej wiedzy i zrozumienia, co Yan chce osiągnąć, nie potrafił zdobyć się na wysłanie zabójcy, który wykreśliłby mężczyznę na zawsze z jego życia.
Fei Long kiedyś z czułością wspominał czasy, kiedy mówił do niego „bracie”. Teraz dawało mu to tylko więcej powodów do nienawiści.
Ale to nie wszystko.
Yana Tsui łączyło coś z Tao.