– Nie myśl, że możesz mnie okłamywać! Co masz na myśli, mówiąc „świat za drzwiami”?! Czy to część jakiegoś chorego programu, który kręcicie, czy po prostu próbujecie mnie oszukać i okraść?! – Wściekły mężczyzna był w średnim wieku, liczył około czterdziestu, no może pięćdziesięciu lat. Miał na sobie markowe, drogie ubrania, a na jego nadgarstku wisiał przyciągający wzrok luksusowy zegarek marki Patek Philippe. Już sam wygląd wskazywał, że ten człowiek był bogaty. Prawdopodobnie urodził się ze srebrną łyżką w ustach, przez co nie mógł zaakceptować czegoś tak niepojętego, jak ten dziwny świat.
– Nie chcę w to wierzyć! Natychmiast opuszczam to miejsce! I nawet nie próbujcie mnie powstrzymać.
Pozornie przestraszona całą tą sceną, stojąca obok niego chuda i słaba dziewczyna żałośnie płakała. Jeśli chodzi o resztę osób w grupie, niektórzy patrzyli tępo, całkowicie zagubieni, a inni po prostu obojętnie stali w miejscu. Młody mężczyzna wykrzywił wargi w szyderczym grymasie i syknął z pogardą:
– Jeśli chcesz wyjść, to idź. Nikt nie będzie próbował cię zatrzymać.
Bogacz spojrzał na niego gniewnie, po czym odwrócił się na pięcie i opuścił budynek.
Oprócz tej samotnej budowli wszystkie inne budynki były przesłonięte ciemnością. Wydawało się, że cały świat spowija gęsty, mętny opar. Nieznajomy był dość odważny. O dziwo, nie podkulił ogona i nie wrócił z tej czarnej jak smoła mgły. Lin Qiushi westchnął i już miał go w myślach pochwalić, ale nie minęła nawet minuta, gdy z oddali rozległy się żałosne wrzaski.
Nie minęło dużo czasu, kiedy jakaś postać gorączkowo wyłoniła się zza zasłony ciemności. Była cała pokryta krwią od stóp do głów i Lin Qiushi nie był w stanie nawet rozpoznać jej pierwotnego wyglądu. Ale sądząc po wzroście i budowie ciała, był to dokładnie ten sam mężczyzna, który przed chwilą próbował uciec.
– Och, wygląda na to, że miał farta – zauważyła obojętnie stojąca w tłumie wysoka, oszałamiająca kobieta. – Naprawdę nie umarł.
Lin Qiushi rzucił okiem na tę imponującą i elegancką starszą siostrę. Była bardzo wysoka i miała piękne, jedwabiście długie, czarne włosy, lekko kręcone na końcach. Rysy jej twarzy były delikatne i wyrafinowane, ale miała zimną i apatyczną minę. Ponieważ do tej pory stała w tłumie, Lin Qiushi nie widział jej zbyt wyraźnie. Dopiero gdy zrobiła dwa kroki w przód, chłopak zauważył, co ma na sobie – były to dokładnie te same ubrania, które założył na sobie Ruan Nanzhu przed wejściem przez drzwi.
Lin Qiushi natychmiast zrozumiał, co się dzieje. Kilka razy przeklął w głębi serca, a na jego twarzy malowała się mieszanina bezradności, konsternacji i dystansu.
– Gdzie jest to miejsce? – zapytała nieśmiała młoda kobieta, która ani na chwilę nie przestawała płakać. Jej łzy tylko przybrały na sile, gdy zobaczyła pierwszego rannego. – Tak bardzo się boję…
– Świat drzwi – odpowiedział przebrany Ruan Nanzhu. – Nazywam się Zhu Meng i jestem tu drugi raz. A wy?
– Jestem Yu Linlin. – Lin Qiushi na szybko wymyślił imię. – To także mój drugi raz tutaj.
– Och. – Ruan Nanzhu skinął głową. Niezwykle łagodnym tonem pocieszał kobietę: – Nie płacz. Chociaż to miejsce jest bardzo przerażające, nadal można stąd uciec bez szwanku. Jak masz na imię?
Pomiędzy ciężkimi szlochami dziewczyna wydusiła z siebie:
– Nazywam się Xu Xiaocheng. – Prawdopodobnie zaczęła płakać, gdy tylko przekroczyła próg. Jej oczy były całe czerwone i opuchnięte. – To miejsce jest takie przerażające.
Pozostali także zaczęli się przedstawiać. Było ich łącznie siedem osób, w tym troje nowoprzybyłych. Xu Xiaocheng i inny młody mężczyzna pojawili się tu po raz pierwszy. Ona ciągle łkała, a on był bladozielony na twarzy. Wyglądali, jakby w każdej chwili mieli zemdleć.
Ruan Nanzhu naturalnie odegrał rolę lidera w zespole. Podobnie jak Xiong Qi w poprzednim świecie, dał jedynie proste wyjaśnienie, co się dzieje i co wszyscy powinni zrobić, a następnie zaproponował, aby najpierw sprawdzili sytuację wewnątrz budynku.
– A co z nim? – zapytała Tang Yaoyao, młoda kobieta o zwyczajnych rysach twarzy. Kiedy się przedstawiła, oświadczyła, że to jej trzecie wejście do świata drzwi. Zadając pytanie, wskazała na mężczyznę w średnim wieku, który wyglądał niezwykle żałośnie po nieudanej próbie ucieczki. – Po prostu go zignorować?
Ruan Nanzhu spojrzał na uciekiniera, a jego postawa była wręcz lodowata.
– Nie chcę się nim opiekować. To twoja sprawa, jeśli chcesz mu pomóc.
– No cóż, w takim razie myślę, że nie ma potrzeby się nim przejmować. – Tang Yaoyao skinęła głową.
Mężczyzna z trudem łapał powietrze, dysząc dziko. Widząc, że wszyscy planują gdzieś iść, pośpieszył za nimi. W jego szeroko otwartych oczach błyszczało czyste przerażenie. Nikt nie wiedział dokładnie, jakich strasznych rzeczy był świadkiem w tej gęstej, ciemnej mgle.
Znajdowali się w bardzo przestarzałym budynku mieszkalnym, z rozpadającą się windą, która wyglądała, jakby w każdej chwili miała się zerwać. W jej obskurnym wnętrzu mogło przebywać jednocześnie maksymalnie pięć osób, więc nie mieli innego wyjścia, jak tylko podzielić ich na dwie grupy. Każdy chciał pojechać windą z doświadczonym Ruan Nanzhu. Przepychali się, próbując dostać się do środka, ale utknęli w drzwiach.
Widząc to, Ruan Nanzhu zasugerował:
– Może zabiorę ze sobą doświadczonych, abyśmy sprawdzili sytuację, a wy po prostu zostańcie tutaj i poczekajcie. Później po was przyjadę.
– Dobra. – Xu Xiaocheng, w końcu przestała głośno szlochać i ze łzami w oczach spojrzał na Ruan Nanzhu. – Starsza siostro, musisz wrócić na dół, dobrze? Bardzo się boję.
– Tak, oczywiście. – Ruan Nanzhu dał słowo.
I tak w sumie cztery osoby – Lin Qiushi, Ruan Nanzhu i dwójka doświadczonych „graczy” – weszły do windy.
Była najwyraźniej zniszczona przez lata nadmiernego użytkowania. Została ozdobiona niechlujnym graffiti, nieczytelnymi bazgrołami, starymi reklamami, wulgaryzmami, a nawet dziwnymi, rozmazanymi rysunkami i wzorami.
Na konsoli było czternaście przycisków. Ruan Nanzhu wcisnął wszystkie po kolei, ale wkrótce odkrył, że większość z nich nie działała. Tak naprawdę jedynym przyciskiem, który zapalił się po naciśnięciu, był ostatni.
– Wygląda na to, że możemy wjechać tylko na czternaste piętro. – zauważył Ruan Nanzhu. – Chodźmy.
Lin Qiushi skinął głową.
Według Ruan Nanzhu poziom trudności tego świata drzwi nie będzie zbyt wysoki. Wspomniał też, że podjął pracę – chociaż tak naprawdę nigdy nie wyjaśnił, na czym ona polegała.
Winda grzechotała i skrzypiała, podnosząc się powoli.
Nikt nie odezwał się ani słowem, wszyscy mieli poważne miny. Kiedy drzwi windy się otworzyły, Lin Qiushi instynktownie cofnął się o krok, obawiając się, że coś zza nich wyskoczy, ale nic się nie pojawiło. Ich oczom ukazał się długi, staromodny korytarz, na końcu którego widać było uchylone drzwi. Zza nich dobiegały dźwięki telewizora. Najwyraźniej mieszkańcy oglądali jakiś program telewizyjny.
Wyglądając spokojnie i dostojnie jak zawsze, Ruan Nanzhu podszedł prosto do drzwi i zapukał.
– Przyszliście. – Zza drzwi wyszła kobieta w średnim wieku. Miała na sobie fartuch i wydawało się, że jest w trakcie gotowania. Widząc cztery osoby stojące na zewnątrz, uśmiechnęła się. – Wejdźcie.
Ruan Nanzhu wystąpił naprzód i wszedł do środka. Lin Qiushi i Tang Yaoyao natychmiast weszli za nim. Budynek był bardzo, bardzo stary, w niezbyt dobrym stanie. W mieszkaniu znajdowały się trzy sypialnie i dwa dość duże pokoje dzienne. Chociaż wyglądały na zniszczone, po drobiazgowym i żmudnym czyszczeniu nawet w najbardziej trudno dostępnych miejscach nie było śladu kurzu.
Lin Qiushi podszedł na środek salonu i zobaczył stary telewizor, który emitował dźwięki. Leciała na nim kreskówka, która była nieco głośna i przyciągała wzrok.
Jednak to nie telewizja ani aktualnie nadawany program przykuły uwagę Lin Qiushiego. Były to trzy małe dziewczynki siedzące na kanapie.
Te małe dziewczynki były swoimi kopiami. Wygląd, ubrania, fryzury – niczym się od siebie nie różniły. Kiedy zauważyły czterech nieznajomych, jedynie przeniosły na nich wzrok, pozornie zupełnie niezainteresowanie gośćmi.
– To są moje córki – przedstawiła je kobieta. – Dziękuję, że zdecydowaliście się wziąć udział w przyjęciu urodzinowym, które odbędzie się za siedem dni.
Dzięki swojemu ostatniemu doświadczeniu Lin Qiushi szybko pojął kluczowe kwestie. Musieli wziąć udział w przyjęciu urodzinowym, które miało się odbyć za siedem dni. Wydawało się, że to był główny powód, dla którego tu przyszli.
Znając już cel, Lin Qiushi poczuł ulgę. Przynajmniej udział w przyjęciu urodzinowym był kilka razy lepszy od budowania cholernej trumny.
Kiedy kobieta skończyła przedstawiać dziewczynki, powiedziała, że wróci do przygotowywania posiłków. Następnie wręczyła im kilka kluczy i oświadczyła, że mogą zamieszkać w pobliskich pokojach.
Ruan Nanzhu wziął klucze i włożył je do kieszeni na piersi. Kazał im poczekać na górze, podczas gdy sam zjechał na dół, aby sprowadzić nowicjuszy. Lin Qiushi i Tang Yaoyao skinęli głowami, patrząc jak Ruan Nanzhu ponownie wchodzi do windy.
– Czyli to już twój drugi raz tutaj? – zapytała Tang Yaoyao.
Lin Qiushi skinął głową na „tak”. Przez chwilę obserwował siedzące w pokoju trojaczki, po czym nagle przypomniał sobie siostry z bajki Ptak-straszydło.
Tang Yaoyao zauważyła, że Lin Qiushi jest całkowicie pochłonięty własnymi myślami, więc nic więcej nie powiedziała i zamiast tego w milczeniu zaczęła oglądać program nadawany w telewizji.
Kilka minut później Ruan Nanzhu wrócił z resztą towarzyszy. Nikt nie spodziewał się, że wśród nich będzie zakrwawiony bogacz.
Wydawało się, że bardzo się przestraszył swoimi przeżyciami we mgle. Wyglądał teraz na zrozpaczonego i spanikowanego. Krew pokrywająca jego twarz już wyschła, zamieniając się w gęstą czarną plamę. Był to nieprzyjemny widok, od którego ludziom kręciło się w żołądku.
– Poznaliśmy już warunki – oświadczył Ruan Nanzhu. – Musimy tu zostać przez siedem dni i wziąć udział w przyjęciu urodzinowym trojaczków. – Otworzył dłoń, pokazując wszystkim klucze, które dała mu gospodyni. – Tutaj są cztery klucze do pokoi. Wybierajcie.
– Nie moglibyśmy wszyscy zamieszkać razem? – Xu Xiaocheng już nie płakała, ale nadal kuliła się i drżała ze strachu. Szepnęła cicho: – Jeśli będzie dużo ludzi, to nie będziemy się bać.
Ruan Nanzhu tylko rzucił jej spojrzenie z ukosa. Bez słowa wziął klucz, udał się do najbliższego pokoju i włożył go w dziurkę.
Zamek cicho kliknął, po czym drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem.
– Co jest z tym pokojem? – Xu Xiaocheng była zszokowana, gdy zobaczyła, co kryje się za drzwiami. Z pewnością nie był „zwykłym” pokojem, jakiego się spodziewała. Nie, to była po prostu wyjątkowo mała przestrzeń przeznaczona dla jednej osoby. Były tam tylko jedne drzwi, jedno okno i jedno drewniane łóżko ustawione pośrodku. Na pierwszy rzut oka przypominał praktycznie schludną trumnę.
– Pokoje są za małe, abyśmy wszyscy mieszkali razem – stwierdził Ruan Nanzhu. – Dobierzcie się w pary.
– Chcę być z tobą. – Xu Xiaocheng natychmiast podniosła rękę. – Starsza siostro, może zostaniemy razem? Pozwól mi nocować z tobą. Bardzo się boję.
Robiła wszystko, co w jej mocy, aby przekonać drugą osobę, ale Ruan Nanzhu był niewzruszony. Nie chciał się o nią troszczyć. Zamiast tego rzucił okiem na Lin Qiushiego, po czym podniósł palec i wskazał na niego.
– Będziemy mieszkać razem.
– J-ja?
– Tak, ty.
Gdy pozostali usłyszeli te słowa, spojrzeli na niego z zazdrością.
Lin Qiushi zamilkł.
Nie gapcie się na mnie! To nawet nie jest coś, czego warto zazdrościć!