Kaleidoscope of Death

Rozdział 20 – Pierwsza próba11 min. lektury

Z perspektywy innych możliwość dzielenia pokoju z tak wielką pięknością jak Ruan Nanzhu była prawdziwym błogosławieństwem, ale Lin Qiushi znał prawdę. Ruan Nanzhu ani trochę nie był podobny do osoby, za którą się przebierał. Z pewnością nie był tak delikatny, elegancki ani słodki, jak reszta świata go postrzegała.

Najpierw obejrzyjmy pozostałe pokoje – zasugerował Ruan Nanzhu. – W ten sposób możemy ustalić, jak się podzielimy.

Pozostali pokiwali głowami na znak zgody.

Pani domu dała im cztery klucze. Każdy z nich prowadził do jednego z wielu pokoi na czternastym piętrze. Ruan Nanzhu odwrócił się, by przyjrzeć się zamkniętym drzwiom, po czym zaczął otwierać te, do których pasowały klucze. Kiedy wszystkie zostały otwarte, odkryli, że pokoje były praktycznie identyczne. Miały jedne drzwi, jedno okno i jedno łóżko. Przypominały raczej małą trumnę – były ciasne i miały okropnie niskie sufity. Szczerze mówiąc, po położeniu się na łóżku naprawdę można było mieć wrażenie, że spoczywa się w trumnie.

Chcę wziąć prysznic – odezwał się nagle mężczyzna, który wcześniej próbował uciec. – Jest tu jakaś łazienka?

Krew spływała mu po całej twarzy, a w jego szeroko otwartych oczach zabłysła nuta konsternacji i przerażenia. Przynajmniej się uspokoił i nie miał już naiwnego przekonania, że to tylko żart.

Wydaje mi się, że powinna być na końcu korytarza – odpowiedział Lin Qiushi. – Kiedy przechodziłem, to zauważyłem, że jest publiczna toaleta, więc może być i prysznic. Sprawdzimy ją później. – Stanie obok osoby pokrytej krwią sprawiało, że czuł się niekomfortowo. W powietrzu unosił się wywołujący odruch wymiotny odór tej czerwonej cieczy.

Okej. – Mężczyzna skinął głową i przedstawił się, mówiąc, że nazywa się Zeng Ruguo i prowadzi firmę jubilerską. Jego słowa pełne były arogancji. Wyglądało na to, że miał o sobie wysokie mniemanie w prawdziwym świecie. Szkoda tylko, że po wejściu do świata drzwi, jego dobytek był nic nieznaczącym śmieciem. W końcu duchy nie byłyby pobłażliwe ani nie okazałyby litości komuś tylko dlatego, że ma pieniądze.

Wybierzcie pokoje i osoby, z którymi będziecie je dzielić – oświadczył Ruan Nanzhu. – Ja będę mieszkać z Yu Linlinem. Wy zróbcie, co uważacie za stosowne.

Reszta tłumu spojrzała na siebie z przerażeniem. W końcu wszyscy podjęli decyzję i po krótkiej dyskusji wybrali swoich towarzyszy. Xu Xiaocheng i Tang Yaoyao będą dzielić jeden pokój, dwaj pozostali mężczyźni będą dzielić drugi pokój, a Zeng Ruguo, który został odrzucony przez wszystkich, nieuchronnie będzie musiał spać sam. Jego cera pobladła, a ze złości nie mógł wydusić ani słowa przed długi czas. Wszyscy traktowali go jak powietrze, udając, że nie widzą jego zrozpaczonej miny.

Postawa Ruan Nanzhu wobec niego nie była już tak lodowata jak wcześniej. Ciepłym tonem delikatnie doradził mu, aby jak najszybciej zmył krew ze swojego ciała.

Nie mówcie, że muszę spać sam? – Chociaż Zeng Ruguo nie wiedział, że jeśli umrze na tym świecie, umrze również w rzeczywistości, niejasne podejrzenie dręczyło go z tyłu głowy. Jego głos drżał ze strachu: – A co jeśli coś się stanie? Co wtedy?

Bądź spokojny, prędzej czy później umrzesz. Tak samo jest z nami wszystkimi, każdy w końcu kiedyś umrze – odparła niegrzecznie Tang Yaoyao.

Zeng Ruguo miał jeszcze wiele do powiedzenia, ale widząc, że nikt nie ma zamiaru się z nim sprzeczać, nie miał innego wyjścia, jak porzucić temat.

Gdy wszyscy już zdecydowali, z kim będą dzielić pokoje, Ruan Nanzhu zaproponował, aby poszli na dach sprawdzić, czy nie dzieje się tam coś szczególnie niezwykłego.

Tang Yaoyao się zgodziła.

Czternaste piętro było ostatnim, a nad nim znajdował się oczywiście dach. Wejście na górę blokował masywny, zardzewiały zamek; sądząc po wyglądzie, nie był używany od wieków.

Lin Qiushi wyjrzał przez szparę w drzwiach, ale nie zauważył niczego, na co warto zwrócić uwagę.

Chodźmy poobserwować sytuację na dole. Nie wydaje mi się, żeby działo się tu coś naprawdę ważnego.

Zostawmy to na jutro – zasugerował Tang Yaoyao. – Zaczyna się ściemniać. Wszyscy powinniśmy się pospieszyć i położyć się spać.

Czy nie możemy po prostu trzymać się razem i na zmianę stać w nocy na straży? – Młody chłopak, który pierwszy raz wszedł do świata drzwi, zadał to samo pytanie, nad którym niegdyś zastanawiał się Lin Qiushi. – Jeśli się zjednoczymy, staniemy się silniejsi, ale jeśli się rozdzielimy, to kto wie, co się z nami stanie, gdy nadejdzie noc.

Absolutnie nie. – Ruan Nanzhu natychmiast odrzucił jego pomysł. – Gdyby wszyscy zebrali się w jednym miejscu, zasnęlibyśmy w tym samym momencie. Jako osoba z pewnym doświadczeniem radzę ci, że im wcześniej dobrowolnie zaśniesz, tym będziesz bezpieczniejszy. Nie powinieneś celowo szukać kłopotów. Nie wychodź nawet z pokoju, żeby przyjrzeć się wypadkom, które zdarzają się w nocy.

Usłyszawszy, co zostało powiedziane, chłopak nie miał innego wyjścia, jak tylko skinąć głową na znak, że zrozumiał.

Najpierw się umyjmy – nalegał Ruan Nanzhu. – Na szczęście jest jeszcze dość wcześnie. Wykorzystajmy ten czas.

Była szósta wieczorem. Chociaż słońce jeszcze nie zaszło, ciemne chmury pokryły całe niebo, sprawiając wrażenie, jakby świat miał wpaść w mroczną otchłań w ciągu następnej sekundy.

Czterech mężczyzn postanowiło najpierw udać się do toalety. Zeng Ruguo znalazł czyste ubrania na zmianę w pokoju, w którym miał mieszkać sam i najwyraźniej planował wziąć prysznic.

Lin Qiushi uważał, że wzięcie teraz prysznica byłoby zbyt kłopotliwe i niewygodne, dlatego planował wrócić do swojego pokoju po szybkim opłukaniu się. Oceniając po zwinnych ruchach ich rąk, pozostali również nie planowali długo przebywać w łazience.

Kiedy Lin Qiushi mył twarz, zaczął rozglądać się wokół. Ta nieprzyjemna, mdła łazienka sprawiała, że czuł się okropnie niespokojnie. Nierozpoznawalne plamy znaczyły całą podłogę. Wszystko było odpychająco brudne, łącznie ze ścianami i toaletami. Lampy zapaliły się samoczynnie, gdy na zewnątrz zapadł zmierzch. Kiedy światło padało na łazienkę, ich żółta poświata sprawiała wrażenie, że na wszystko wokół patrzyli przez stary, brudny filtr soczewkowy.

Dwóch mężczyzn, którzy zdecydowali się na spanie razem, już skończyło wieczorną toaletę i było gotowych wrócić do swojego pokoju. Zawołali do Lin Qiushiego:

Yu Linlin, my już pójdziemy.

Lin Qiushi skinął głową. On również prawie skończył, więc wziął ręcznik i zamierzał wyjść z nimi.

Yu Linlin – zatrzymał go niespodziewanie Zeng Ruguo, który wciąż brał prysznic. – Wychodzisz?

Lin Qiushi mruknął twierdząco. Wiedział, że Zeng Ruguo był dość wystraszony. – Ile ci to zajmie? Poczekam na ciebie chwilę, jeśli chcesz.

Zeng Ruguo wylewnie mu podziękował, więc Lin Qiushi stanął w drzwiach łazienki, czekając.

Każda kabina prysznicowa była zakryta małą zasłoną. Poza dźwiękami wody uderzającej o podłogę i spływającej do odpływu, w łazience panowała śmiertelna cisza.

Co? Czemu nie mogę tego wyczyścić? – Po chwili w łazience rozległ się przerażony głos Zeng Ruguo. – Czemu nie mogę zmyć krwi z mojego ciała?!

Co się stało? – zapytał Lin Qiushi.

Nie mogę tego wyczyścić… – Z jego ust wyrywały się niezrozumiałe zdania. Nie potrafił ukryć wielkiego strachu i obaw w drżącym głosie. – Krew, wszędzie jest krew.

Lin Qiushi spojrzał w kierunku, w którym Zeng Ruguo brał prysznic. Chociaż światła były nieco przyćmione, wyraźnie widział niekończący się strumień rzadkiej krwi płynącej pod stopami mężczyzny i spływającej do odpływu. Nawet jeśli jego ciało było pokryte krwią, to już powinno być czyste.

Zeng Ruguo brzmiał na coraz bardziej przestraszonego.

Wciąż nie jestem czysty…!

Potworne przerażenie ogarnęło Lin Qiushiego. Czując, że coś jest strasznie nie tak, natychmiast mu przerwał:

Jeśli nie możesz zmyć krwi z siebie, to przestań już. Po prostu szybko wyjdź spod prysznica.

Zeng Ruguo zamilkł.

Lin Qiushi miał już zapytać, co się dzieje, gdy cienka zasłona została nagle rozsunięta przez dwie dłonie. Lin Qiushi zobaczył Zeng Ruguo stojącego pod prysznicem i w końcu zrozumiał, dlaczego nie mógł zmyć całej krwi z ciała.

Bezpośrednio na słuchawce prysznica znajdował się kawałek krwistoczerwonego mięsa, przypominający zwłoki zdeformowanego niemowlęcia. Rozcieńczona krew ciągle spływała w dół, ochlapując ciało mężczyzny skażoną, krwawą wodą — cholera, nic dziwnego, że nie był w stanie tego z siebie zmyć, to był duch!

Przestań się kąpać! Wyłaź stamtąd, natychmiast! – krzyknął Lin Qiushi.

Widząc, że twarz Lin Qiushiego jest wykrzywiona przerażeniem, Zeng Ruguo natychmiast wybiegł z łazienki. Nie miał nawet czasu, by złapać ubrania.

Gdy mężczyzna uciekł, bryła mięsa spoczywająca na słuchawce leniwie podniosła głowę. Lin Qiushi nie odważył się na nią spojrzeć. Szybko obrócił się na pięcie i również wyskoczył z pomieszczenia.

Wybiegli w pośpiechu i przypadkiem natknęli się na Ruan Nanzhu na korytarzu. W tym momencie Zeng Ruguo był nagi, a całe jego ciało wciąż było umazane krwią. Ruan Nanzhu był chwilowo zdezorientowany.

– …Co do cholery robiliście w łazience przez tak długi czas?

Patrzyłem na niego, gdy brał prysznic! – wypalił Lin Qiushi.

W wyrazie twarzy Ruan Nanzhu nastąpiła subtelna zmiana.

Masz naprawdę interesujące hobby…

Próbujesz wszcząć kłótnię? – Jego mina wyrażała bezradność, gdy wyjaśniał sytuację. Po wysłuchaniu opowieści Ruan Nanzhu stanął twarzą w twarz z trzęsącym się Zeng Ruguo i zmierzył go wzrokiem.

Wróć i się ubierz. Nie rozchoruj się.

Zeng Ruguo skinął głową. Wyglądając żałośnie, wrócił do swojego pokoju.

Pozornie pogrążony w myślach, Ruan Nanzhu w milczeniu wpatrywał się w jego oddalającą się postać. Lin Qiushi dostrzegł, że ma dość poważny wyraz twarzy i założył, że rozważał nad czymś doniosłym. Właśnie miał go o to zapytać, gdy usłyszał zdanie wypowiedziane przez Ruan Nanzhu:

Taki malutki, ach.

Co?

Nic. Wracajmy szybko i chodźmy spać.

Lin Qiushi przez chwilę był oszołomiony. Nie zareagował na uwagę Ruan Nanzhu, ponieważ przez chwilę nie był w stanie przetworzyć tego, co powiedział. Dopiero gdy w końcu zrozumiał, do czego się odnosi, jego wyraz twarzy się zmienił.

Je-jesteś teraz dziewczyną! Jak możesz spoglądać tam, wpatrując się w cudze…

Tak, i co z tego? – Jego głos stał się głębszy. – Czy zapomniałeś, że ta „dziewczyna” może wyciągnąć coś większego niż to, co sam skrywasz tam na dole? Nie wstydzisz się? Czujesz się już wystarczająco zawstydzony?

Musiał to przyznać. Ruan Nanzhu, który otwarcie deklarował tak szokujące, okrutne rzeczy swoimi pięknymi ustami, był po prostu zbyt trudny do zdzierżenia. Słaby umysł i kruche serce Lin Qiushiego otrzymały bolesny cios.

Wbrew temu, czego można by się spodziewać, Ruan Nanzhu pod swoim przebraniem ukrywał również bardzo niegrzeczną i rozpieszczoną naturę. Po wypowiedzeniu tych słów dodał, że powinni się już zbierać i szybko wracać do swojego pokoju, ponieważ robiło się coraz później.

Wrócili i położyli się obok siebie na drewnianym łóżku.

Szczerze mówiąc, ten pokój był zdecydowanie zbyt duszny. I to do tego stopnia, że trudno było oddychać. Lin Qiushi przewrócił się na bok i wpatrywał w ponure, popielate ściany. Brudny, niski sufit sprawiał wrażenie, jakby miał ich w każdej chwili zmiażdżyć. Jednak jak zawsze Ruan Nanzhu z łatwością zasnął. Jak niegdyś opisał, gdy tylko zamkniesz oczy, będzie już praktycznie północ, ponieważ nie zobaczysz nic poza całkowitą ciemnością.

Lin Qiushi także zamknął oczy i stopniowo zapadł w głęboki sen.

Tłumaczenie: Ashi

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.