Mo Dao Zu Shi

Rozdział 63 – Czułość I14 min. lektury

…Lan Zhan – wymamrotał nagle Wei Wuxian.

Wyciągnął ramię i złapał za jeden z rękawów Lan Wangjiego. Mężczyzna cały czas był przy nim, więc natychmiast się pochylił i wyszeptał:

Jestem tutaj.

Wei Wuxian jeszcze się nie obudził. Jego oczy były mocno zamknięte, ale nie puszczał. Wyglądało na to, że mówił przez sen.

Nie… Nie bądź zły…

Lan Wangji wydawał się zaskoczony. Jego ton był delikatny.

Nie jestem zły.

…Och.

Jego uścisk się poluzował, kiedy to usłyszał, tak jakby poczuł się pewniej.

Mężczyzna przez chwilę siedział obok Wei Wuxiana. Widząc, że znowu znieruchomiał, już miał wstać, kiedy ten złapał go drugą ręką i przytulił się do jego ramienia, nie chcąc puścić.

Pójdę z tobą, szybko, zabierz mnie do swojej sekty! – krzyknął.

Oczy Lan Wangjiego otworzyły się szeroko.

Po tym krzyku Wei Wuxian zdawał się przebudzić. Jego długie rzęsy zadrżały, po czym powoli otworzył oczy. Kiedy jego rozmazany wzrok się wyostrzył, to zdał sobie sprawę, że jego obie ręce są zaciśnięte wokół Lan Wangjiego, tak jakby łapał się ostatniej tratwy ratunku, ściskał unoszący się na wodzie kawałek drewna.

Natychmiast puścił, prawie chcąc się odturlać. Jego ruch był tak nagły, że aż zabolała go rana na brzuchu. Krzyknął, marszcząc brwi, gdy w końcu sobie przypomniał, że wciąż jest ranny. Zobaczył gwiazdy przed oczami, a wśród nich Jin Linga, Jiang Chenga, Jiang Yanli, Jiang Fengmiana, panią Yu… Wiele twarzy wirowało ogromnym kołem.

Rana na twoim brzuchu? – Lan Wangji go przytrzymał.

Rana? Jest w porządku, nie boli…

Lan Wangji pomógł mu się położyć i odsunął jego szatę. Brzuch Wei Wuxiana został mocno zabandażowany. Kiedy po zdjęciu opatrunku widać było, że rana się już zagoiła, a symbol klątwy również zniknął z jego nogi.

Jak długo spałem?

Lan Wangji go puścił dopiero kiedy się upewnił, że naprawdę wszystko było z nim w porządku.

Cztery dni.

Miecz Jin Linga przeszył go na wskroś, więc rana nie była płytka. Zagoiła się w ciągu czterech dni, co świadczyło o wysokim poziomie technik medycznych sekty Lan. Wei Wuxian podziękował mu, kpiąc z samego siebie.

Odrodziłem się, ale stałem się jeszcze słabszy. Padłem po jednym dźgnięciu.

Nikt nie wytrzymałby takiego ciosu. – Głos Lan Wangjiego był chłodny.

To nieprawda. Gdyby w poprzednim ciele wypadła mi połowa narządów, to wepchnąłbym je z powrotem i walczył dalej.

Widząc, że po przebudzeniu znowu zaczął pleść bzdury, Lan Wangji potrząsnął głową i się odwrócił. Wei Wuxian najwyraźniej pomyślał, że ma zamiar wyjść, bo szybko powiedział:

Lan Zhan, Lan Zhan! Nie idź! Wygadywałem głupoty, moja wina, ale mnie nie ignoruj.

Wciąż się boisz, że inni będą cię ignorować?

Tak, tak.

Dawno nikt nie czuwał u jego boku, kiedy został ranny.

Lan Wangji miał u pasa dwa miecze. Odczepił jeden i mu go podał.

Twój miecz.

Widząc go, Wei Wuxian początkowo się zawahał.

Dziękuję – odparł po chwili.

Trzymając za rękojeść, powoli go wyciągnął. Dwie pary oczu odbijały się w śnieżnobiałym ostrzu. Wei Wuxian patrzył na nie przez chwilę, po czym wsunął miecz z powrotem do pochwy.

Naprawdę się zapieczętował?

Jego towarzysz złapał za rękojeść i próbował dobyć miecza, ale ten ani drgnął. Wei Wuxian westchnął i poklepał Suibiana.

Wiedziałem, że Jin Guangyao nie śmiałby bezpodstawnie zmyślać… Czyli naprawdę się zapieczętował. Coś tak wspaniałego, co przytrafia się raz na dziesięć tysięcy lat, przydarzyło się akurat mnie. Dowody są niepodważalne. Osobą, która dobyła tego miecza, musiał być Wei Wuxian. Nie mogę zaprzeczyć, nawet jeśli bym chciał.

Rozejrzał się. Pokój był bardzo czysty i oświetlony tylko papierową latarnią stojącą w jednym kącie.

Gdzie jesteśmy?

W Zaciszu Obłoków.

Zabrałeś mnie do Zacisza Obłoków? A co jeśli twój brat się dowie?

Już się dowiedziałem – powiedział ktoś, kto wyszedł zza przepierzenia. Ubrany był na biało ze wstążką na czoło, a jego twarz przypominała nefryt, pomimo poważnej miny.

Biorąc pod uwagę, że już kilka dni odpoczywał w Zaciszu Obłoków i nie został pojmany przez ludzi z LanlingJin, to Lan Xichen nie był dla niego żadnym zagrożeniem. A do tego u jego boku stał Lan Wangji, więc Wei Wuxian niczego się nie obawiał. Nagle sobie coś przypomniał i zapytał:

Gdzie ciało Chifenga-zun?

Wszystkie sekty widziały je już na własne oczy. Obecnie jest pod opieką Nie Huaisanga. Wysłałem także zaufanych uczniów, by mieli na nie oko.

Wei Wuxian w pewnym stopniu poczuł ulgę.

A reakcja Jin Guangyao?

Nie można mu nic zarzucić.

Wei Wuxian wiedział, że Jin Guangyao z pewnością dopracuje swoją wersję. Był bezpieczny, dopóki nie będą w stanie udowodnić, że to on pozbył się zwłok. Jednak Lan Xichen powoli dodał:

Powiedział, że z pewnością dotrze do sedna tej sprawy i przedstawi wszystkim wytłumaczenie. Wangji, panicz Wei się obudził, więc czy nie pora w końcu na twoje wyjaśnienia?

Bracie. – Lan Wangji wstał.

Lan Xichen westchnął przeciągle.

Wangji, co chcesz ode mnie usłyszeć?

Bracie, głowa Chifenga-zun naprawdę jest w rękach Jin Guangyao.

Widziałeś ją na własne oczy?

On widział ją na własne oczy.

Wierzysz mu?

Wierzę – odpowiedział bez wahania. Wei Wuxian poczuł ciepło w piersi.

Co z Jin Guangyao? – kontynuował Lan Xichen.

Nie wolno mu wierzyć.

Lan Xichen się zaśmiał.

Wangji, w takim razie jak oceniasz komu wierzyć, a komu nie? – Spojrzał na Wei Wuxiana. – Ty ufasz paniczowi Wei, a ja Jin Guangyao. Żadne z nas nie widziało głowy starszego brata w jego posiadaniu. Wierzymy tylko słowom innej osoby na podstawie tego, co o niej wiemy. Myślisz, że znasz Wei Wuxiana, więc mu ufasz. Ja myślę, że znam Jin Guangyao, więc także mu ufam. Skoro wierzysz swojemu osądowi, to czy ja nie mam prawa wierzyć swojemu?

Wei Wuxian obawiał się, że bracia zaczną się przez to kłócić, więc się wtrącił.

Liderze sekty Lan!

To nie tak, że nie rozumiał Lan Xichena. Obserwował Jin Guangyao z perspektywy Nie Mingjue, więc widział jego przebiegłość i ambicję. Jednak lider sekty Jin zawsze pokazywał Lan Xichenowi swoją maskę, więc starszy z braci nie miał powodu, by ufać otoczonej niesławą osobie zamiast jemu.

Lan Xichen przytaknął.

Proszę się nie martwić, paniczu Wei. Przed ujawnieniem prawdy nie stanę po żadnej ze stron i nie ujawnię miejsca twojego pobytu. Inaczej nie pozwoliłbym Wangjiemu cię tu zabrać ani pomóc z twoimi ranami.

Liderze sekty Lan, jestem ci wdzięczny za tę możliwość. To prawda, że głowa Chifenga-zun znajdowała się w komnatach Jin Guangyao. Nie tylko ją widziałem, ale także parę innych rzeczy, ponieważ dała mi się we znaki otaczająca ją silna energia urazy. Może to mogłoby być uznane za dowód?

Paniczu Wei, może rzeczywiście widziałeś pewne sprawy – odpowiedział spokojnie Lan Xichen. – Jednak nie jesteś w stanie udowodnić, że stało się to w tajemnym skarbcu Wieży Karpia.

Hm, to prawda. No to może coś innego. Bezpośrednią przyczyną śmierci Chifenga-zun była dewiacja qi, ale liderze sekty Lan, czy nie przydarzyło się to w zbyt idealnej chwili, by być zwykłym przypadkiem? Za jeden z powodów rzeczywiście można uznać wpływ ducha szabli, ale czy kiedykolwiek pomyślałeś, że może być ku temu inna przyczyna?

Uważasz, że co to może być?

Pieśń klarowności.

Paniczu Wei, czy wiesz, że osobiście nauczyłem go ją grać?

W takim razie, liderze sekty Lan, może mógłbyś posłuchać, czy jest z nią coś nie tak?

Jego flet leżał obok łóżka. Wei Wuxian podniósł go i po chwili zastanowienia zaczął grać. Po skończeniu zapytał:

Czy to jest ta melodia, której uczyłeś Jin Guangyao?

Tak, to ona.

Wei Wuxian był zaskoczony, ale nie dał tego po sobie poznać.

Jaki ma tytuł?

Nazywa się Oczyszczenie. Jest w stanie oczyścić serce i uspokoić umysł.

Oczyszczenie. Słyszałem o wielu kompozycjach znanych w świecie kultywacyjnym, więc dlaczego nie kojarzę ani tytułu, ani tej melodii?

Jest mało znana, a także trudna do wykonania – odparł Lan Wangji.

Dokładnie – poparł jego słowa Lan Xichen.

Czy Jin Guangyao sam wybrał ten utwór?

Tak właśnie było.

Czy naprawdę jest trudny? W takim razie, dlaczego wybrał akurat to, a nie coś łatwiejszego?

Ponieważ powiedziałem mu, że choć Oczyszczenie jest trudne do opanowania, to jego efekty są wspaniałe. Ten utwór rzeczywiście nie jest łatwy do wykonania. Paniczu Wei, zagrałeś jedną z sekcji źle, prawda?

Słysząc to, Wei Wuxian poczuł, jak części układanki zbierają się w całość.

Zagrałem źle?

Jedna z sekcji jest błędna – powiedział Lan Wangji.

Wei Wuxian się uśmiechnął.

Nie, nie. To nie tak, że ja się pomyliłem. To Jin Guangyao się pomylił! Kiedy byłem pod wpływem energii urazy, naprawdę tak to grał. Zapewniam, że powtórzyłem tę melodię bezbłędnie.

Lan Xichen wydawał się zaskoczony.

Czyli źle się jej nauczył? Nie… To niemożliwe.

To rzeczywiście byłoby niemożliwe. Lianfang-zun jest mądry, a jego pamięć niezwykle dobra, więc jak mógłby zapamiętać ją źle? Prawdopodobnie zostało to zrobione specjalnie. Zagram jeszcze raz. Liderze sekty Lan, Hanguang-jun, tym razem wysłuchajcie uważnie sekcji, którą źle zagrałem.

Wykonał utwór jeszcze raz.

Zatrzymaj się – powiedział Lan Wangji pod koniec drugiej sekcji. – To ten fragment, który właśnie skończyłeś.

Wei Wuxian odsunął flet od ust.

Czy to naprawdę ta sekcja? W ogóle nie wydaje się błędna.

Rzeczywiście nie brzmi inaczej, ale zdecydowanie nie jest częścią Oczyszczenia.

Gdyby to był zwykły błąd, to nie wtapiałby się tak idealnie w pozostałe części oryginalnego utworu. Ta melodia musiała zostać specjalnie dopracowana, zanim została tu dodana. I to prawdopodobnie ona była kluczem do śmierci Nie Mingjue.

Chodźcie za mną – powiedział Lan Xichen po chwili zastanowienia.

Po wyjściu na zewnątrz Wei Wuxian był zaskoczony. Opuścili właśnie odosobniony mały domek ukryty na tyłach Zacisza Obłoków. Rezydencja Lanów znajdowała się pośród gór, a na jej terenie wzdłuż i wszerz rosły sosny. Główną część roślinności stanowiły drzewa i trawy. To nie tak, że nie było kwiatów, ale rosły wyłącznie eleganckie odmiany takie jak magnolie, gardenie i białe chryzantemy, choć tylko jako rzadkie elementy dekoracyjne. Jednak ogród przed tym domem wypełniały fioletowe kwiaty goryczki. Ich pąki były niewielkie, a kolor wyrazisty, zyskując sobie uwielbienie każdego przechodnia. W tym świetle zdawały się błyszczeć delikatnie, piękne jak sen czy iluzja.

Wei Wuxian wiedział, że to miejsce różniło się od reszty terytorium Lanów, jednak miał tylko czas pobieżnie mu się przyjrzeć. Było po dziewiątej. Większość mieszkańców Zacisza już dawno poszła spać, więc panowała niezwykła cisza. Po drodze do pawilonu bibliotecznego nie spotkali ani żywej duszy.

Zacisze Obłoków kiedyś zostało doszczętnie spalone. Ten pawilon biblioteczny nie był tym samym, co kiedyś, jednak po odbudowie niczym się nie różnił od swojego poprzednika. Posadzono przed nim nawet magnolię.

Liderze sekty Lan, czy przypuszczasz, że znajdziemy tutaj źródło melodii? – domyślił się Wei Wuxian, gdy weszli do środka.

Nie tutaj – odparł Lan Xichen. Minął rząd ksiąg, przykucnął i zdjął jedną z mat znajdujących się na podłodze, po czym odsunął drewnianą deskę. – Ale tutaj już tak.

Pod deską znajdowały się tajemne drzwi.

Sala zakazanych ksiąg – powiedział Lan Wangji.

Pod wejściem znajdowało się ponad pięćdziesiąt schodków w dół. Szli jeden za drugim, a na dole oczom Wei Wuxiana ukazało się szerokie, suche podziemne pomieszczenie wykonane z kamienia. Dźwięk kroków odbijał się pusto echem. W środku stały rzędy półek, na których skąpo porozkładane były pojedyncze tomy. Pokrywał je kurz, tak jakby od dawna nikt ich nie otwierał.

Lan Xichen zaprowadził ich do jednego z regałów.

W tym dziale znajdują się wszystkie książki z osobliwymi utworami.

W pomieszczeniu stało także biurko, a na nim jedyny papierowy lampion. Lan Wangji wziął papier i pędzel, które od lat nie były używane i z pamięci zrobił trzy kopie zapisów nutowych tej melodii. Siedli wokół biurka, zabierając się do roboty. Każdy miał przydzielone kilka tuzinów książek. Porównywali zapisy strona po stronie, wyszukując pasujących fragmentów.

Jednak po czterech godzinach żaden z nich nic nie znalazł, co oznaczało, że wciąż nie znali źródła tej melodii.

Wei Wuxian przeglądał zapisy tak szybko, jak potrafił, myśląc: Może tej melodii nie ma nawet w dziale utworów muzycznych w zakazanej bibliotece sekty Lan? Ale to niemożliwe. Skoro nie ma jej u Lanów, to w innym miejscu tym bardziej nie uda się jej znaleźć. Czy to możliwe, że Jin Guangyao sam stworzył tak wyjątkową melodię? Jeśli tak, to mamy kłopot. By potwierdzić, że coś jest z nią nie tak, ktoś musiałby jej słuchać przez kilka miesięcy. Jednak choć jest mądry, to nigdy nie miał solidnych podstaw. Nie mógłby być tak dobry, by samemu coś stworzyć…

Mężczyzna przez długą chwilę patrzył na ciasno zapisane znaki. Jego oczy były zmęczone. Wciąż zostało mu kilka książek, ale postanowił chwilę odpocząć. Lan Wangji już skończył swój stos, więc bez słowa zaczął przeglądać jego część. Lan Xichen uniósł wzrok. Wyglądało na to, że powstrzymuje się przed skomentowaniem tej sceny.

To ta – powiedział nagle Lan Wangji.

Przekazał mu trzymaną książkę. Wei Wuxian natychmiast się rozbudził. Uważnie przyjrzał się wskazanym stronom, porównując je z ich zapisem.

Ale w ogóle nie wydają się podobne!

Lan Wangji wstał i usiadł obok niego, wskazując mu coś.

Spójrz na te dwie strony.

Ich głowy były bardzo blisko siebie, a głos Lan Wangjiego rozbrzmiewał tuż przy jego uchu, niski i pociągający. Dłoń Wei Wuxiana zadrżała lekko, a książka prawie mu z niej wypadła. W końcu się opanował i siłą oderwał wzrok od długich, białych palców Lan Wangjiego, skupiając się na porównaniu stron.

Ach, te strony.

Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się w porządku. Jednak każdy zaznajomiony z muzyką byłby w stanie zauważyć, że melodia z drugiej strony nie łączyła się z tą z poprzedniej.

Tłumaczenie: Ashi

Tom I
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36

Tom II
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57

Tom III
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83

Tom IV
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Posłowie autorki I
Posłowie autorki II

Dodatki
Ekstra 1
Ekstra 2
Ekstra 3
Ekstra 4
Ekstra 5
Ekstra 6

16 Comments

  1. Julitta1

    Dziękuję!

    Gencjana, a właściwie Goryczka (Gentiana łac.). Piękna, niska roślinka o fioletowych kwiatach. Porasta całe połacie alpejskich łąk. Wykorzystywana leczniczo. A w Polsce, ta występująca dziko, jest pod ochroną.

    Odpowiedz
  2. smieciuszek baraluszek

    z każdą chwilą jestem coraz bardziej niecierpliwa
    weźcie się wreszcie do licha pocałujcie !
    przecież jesteście już tak blisko !
    nawet xichen to zauważył
    no już dalej zróbcie to
    :płaku:

    Odpowiedz
  3. lograk

    wielkie dzięki za następny rozdział, o mało nie zwątpiłam, czy kontynuacja w ogóle nastąpi, bo wzięłaś się za tyle kolejnych projektów, pracowita z Ciebie pszczółka. Życzę dużo sił i weny. Tak ze dwa dni temu miałam problem z wejściem na stronę, tak, jakby w adresie coś się zmieniło, udało mi się wejść jakoś tak na okrągło, przyznam, że zrobiło mi się gorąco, no ale póki co dalej mogę się cieszyć Twoimi tłumaczeniami, serdecznie pozdrawiam

    Odpowiedz
  4. Badacz Sweevil

    Dziękuję ślicznie za nowy rozdział. :zachwyt:
    Tak czekałam na ten rozdział było warto. :zachwyt2: szkoda tylko, że się tak szybko skończył. :szok:

    Odpowiedz

Skomentuj lograk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.