Mo Dao Zu Shi

Rozdział 39 – Trawy VII29 min. lektury

T-tak – odpowiedziała A-Qing po chwili wahania.

No to idź trochę wolniej. Nie biegaj tak. Nie chciałabyś znowu na kogoś wpaść, prawda?

Nie wspomniał, że sam też nie widzi. Trzymając dziewczynę za rękę, zaprowadził ją na brzeg ulicy.

Idź tędy. Tu jest mniej ludzi.

Jego słowa i zachowanie były delikatne i ostrożne. A-Qing zawahała się, ale ostatecznie i tak zwinęła sakiewkę wiszącą u jego pasa.

Bracie, A-Qing jest bardzo wdzięczna!

Nie „bracie”, tylko „daozhang”1.

Ale jesteś jednocześnie daozhangiem i bratem. – A-Qing zamrugała.

No to skoro nazywasz mnie bratem, to może oddasz sakiewkę twojego brata? – Xiao Xingchen się uśmiechnął.

Nieważne jak szybki był szczur uliczny, to i tak nie będzie w stanie zmylić zmysłów kultywatora. Zaskoczona, złapała laskę i pobiegła, ile sił w nogach. Jednak nie uciekła zbyt daleko, kiedy Xiao Xingchen złapał ją za fraki jedną ręką i przyniósł z powrotem na miejsce.

Mówiłem, byś tak szybko nie chodziła. Co jeśli znowu na kogoś wpadniesz?

A-Qing szarpała się, próbując wyrwać się z jego uścisku. Z drgnięciem ugryzła się w dolną wargę. Wei Wuxian natychmiast zrozumiał. O nie, zaraz krzyknie „zboczeniec”! Nagle zza rogu wybiegł mężczyzna w średnim wieku. Jego oczy się zajarzyły, kiedy tylko zobaczył A-Qing. Natychmiast zaszarżował, klnąc jak szewc.

Ty mała suko, nareszcie cię dopadłem. Oddawaj moje pieniądze!

Samo klnięcie nie było w stanie dać upustu jego złości. Zamachnął się, kierując dłoń w stronę jej twarzy. A-Qing spojrzała w dół i zamknęła oczy. Jednak uderzenie zostało zatrzymane w połowie drogi, zanim dotarło do jej policzka.

Proszę się na chwilę uspokoić. Nie sądzi pan, że traktowanie w ten sposób młodej damy nie jest zbyt miłe?

A-Qing skrycie zerknęła spomiędzy przymrużonych powiek. Ten mężczyzna w średnim wieku wyraźnie użył wiele siły, jednak jego dłoń była trzymana przez Xiao Xingchena w pozornie lekki sposób, nie mogąc się ruszyć nawet o milimetr. Choć był zdenerwowany, to nadal uparcie oskarżał:

Co tu robi ślepy facet? Ratujesz damę w opałach? Więc ta mała suka jest twoją kochanką? Wiedziałeś, że jest złodziejką? Ukradła moje pieniądze! Jeśli będziesz ją ochraniał, to też jesteś złodziejem!

Jedną ręką przytrzymując nieznajomego, a drugą A-Qing, Xiao Xingchen odwrócił się do niej, mówiąc:

Oddaj mu pieniądze.

Dziewczyna wygrzebała drobną sumę i ją oddała. Xiao Xingchen puścił mężczyznę, który przeliczył monety. Wszystko się zgadzało. Spoglądając znowu na ślepego kultywatora, wiedział, że ciężko będzie się nim zająć, więc niezręcznie odszedł.

Jesteś naprawdę zuchwała. Jak śmiesz kraść, kiedy jesteś ślepa?

A-Qing podskoczyła na wysokość dziesięciu centymetrów.

Dotknął mnie! Uszczypnął mnie w pupę i to bardzo bolało, więc co jest złego we wzięciu jego pieniędzy? Miał tak mało w tak wielkiej sakiewce, a zrobił tyle rabanu! Zdechnie w ubóstwie!

Wei Wuxian się z nią nie zgodził. Wyraźnie chciałaś go okraść i pierwsza na niego wpadłaś, a teraz mówisz, jakby to on zaczął! Co za oszustwo!

Xiao Xingchen potrząsnął głową.

Nawet jeśli, to naprawdę powinnaś wiedzieć lepiej i go nie prowokować. Jeśli dzisiaj by tu nikogo nie było, to ta sprawa nie zostałaby rozwiązana zwykłym uderzeniem w twarz. Uważaj na siebie, panienko.

Jak tylko skończył mówić, odwrócił się w przeciwną stronę i odszedł. Wei Wuxian obserwował. Nie poprosił o zwrot sakiewki. Mój wuj kultywacyjny także jest delikatny względem kobiet.

Trzymając skradzioną sakiewkę, A-Qing stała, patrząc się przez chwilę za nim pustym wzrokiem. Nagle wepchnęła ją między poły ubrań i pobiegła, wpadając prosto na plecy Xiao Xingchena. Mężczyzna mógł tylko znowu pomóc jej złapać równowagę.

Czy jest coś jeszcze?

Wciąż mam twoją sakiewkę z pieniędzmi!

Już jest twoja. W środku i tak wiele nie ma. Nie kradnij więcej, dopóki tego nie wydasz.

Słyszałam, jak ten ohydny mężczyzna klął. Więc też jesteś ślepy?

Słysząc to drugie zdanie, mina Xiao Xingchena natychmiast zrzedła. Jego uśmiech także zniknął. Zuchwałe i niewinne uwagi dzieci były przeważnie najbardziej okrutne. One nic nie wiedziały i właśnie dlatego były w stanie w bezpośredni sposób urazić uczucia innych.

Plama czerwieni znajdująca się pod bandażami mężczyzny robiła się coraz ciemniejsza, prawie przesiąkając przez materiał. Uniósł dłoń, trzymając ją nad twarzą, a jego ramię drżało lekko. Ból i rana, które powstały, kiedy ktoś wydłubał sobie swoje własne oczy, nie goiły się zbyt szybko.

A-Qing uznała, że po prostu zakręciło mu się w głowie. Uśmiechnęła się szeroko.

Pozwól mi z tobą iść!

Dlaczego miałabyś za mną iść? Chcesz zostać kultywatorem? – Xiao Xingchenowi udało się uśmiechnąć.

Jesteś wysoki i ślepy, a ja mała i ślepa. Jeśli będziemy razem podróżować, to możemy opiekować się sobą nawzajem. Moi rodzice odeszli i nie mam gdzie się podziać. Mogę udać się gdziekolwiek. – Była sprytna, więc bała się, że Xiao Xingchen jej odmówi, dlatego wykorzystała jego zgodną naturę i zagroziła: – Szybko wydaję pieniądze. Jeśli mnie ze sobą nie weźmiesz, to zaraz wszystko stracę i znowu będę musiała kraść i oszukiwać ludzi. Wtedy ktoś mnie mocno uderzy, a ja się przewrócę i nie będę mogła nawet znaleźć odpowiedniej drogi. Biedna ja!

Ktoś tak sprytny powinien móc oszukać innych, by sami nie potrafili znaleźć drogi do domu. Kto mógłby zrobić ci to samo? – zaśmiał się Xiao Xingchen.

Po chwili obserwacji Wei Wuxian odkrył coś ciekawego. Teraz kiedy na własne oczy zobaczył Xiao Xingchena, zdał sobie sprawę, że imitacja Xue Yanga była niezwykle dokładna! Z wyjątkiem twarzy wszystkie szczegóły były identyczne z prawdziwym Xiao Xingchenem. Byłby w stanie nawet uwierzyć, że jego duch opętał ciało Xue Yanga.

Błagając, zaczepiając i udając, że jest żałosna, A-Qing przez całą drogę kleiła się do Xiao Xingchena. Mężczyzna wielokrotnie ostrzegł ją, że pójście za nim będzie niebezpieczne, ale ona nie słuchała. Nie bała się, nawet gdy Xiao Xingchen wyegzorcyzmował starą krowę, która zyskała świadomość. Uparcie nazywała go „daozhang” i kleiła się do niego jak syrop, nie odchodząc dalej niż trzy metry. Kultywator chyba zdecydował, że jest sprytna, odważna i nigdy mu nie przeszkadza, nie wspominając o byciu młodą damą, która nie miała gdzie się podziać, bo w końcu dał jej ciche przyzwolenie na zostanie z nim.

Wei Wuxian pierwotnie myślał, że Xiao Xingchen miał jakiś cel. Jednak po kilku wspomnieniach, oceniając po klimacie i dialekcie tubylców, odwiedzone miejsca nie tworzyły żadnej konkretnej drogi. Wydawał się raczej chodzić na przypadkowe nocne łowy. Udawał się tam, gdzie według ludzi działo się coś dziwnego.

Może sprawa klanu YueyangChang odbiła na nim zbyt mocne piętno. Nie chciał przebywać już wśród klanów i sekt, ale nie mógł zrezygnować z aspiracji, więc zdecydował się wędrować i rozwiązywać po drodze jak najwięcej problemów – zgadywał Wei Wuxian.

W tej chwili Xiao Xingchen i A-Qing szli długą, płaską drogą, po której obu stronach rosły chwasty i wysokie do pasa trawy. Nagle A-Qing powiedziała głośne ach.

Co się stało? – zapytał natychmiast Xiao Xingchen.

Ugh, nic. Skręciłam kostkę.

Wei Wuxian wyraźnie widział, że powodem wcale nie była skręcona kostka. Szła tak dobrze, jak zawsze. Gdy przed Xiao Xingchenem nie udawała ślepej, by jej nie odgonił, to była w stanie podskoczyć aż do nieba. Dziewczyna krzyknęła, bo jak się rozejrzała, to nagle zobaczyła czarną postać leżącą wśród chwastów.

Choć nie wiedziała, czy ten człowiek jest żywy, czy martwy, to wyraźnie nie chciała, by Xiao Xingchen go znalazł, myśląc pewnie, że, tak czy siak, narobi to problemów.

Chodźmy, chodźmy. Odpocznijmy trochę w najbliższym mieście. Jestem taka zmęczona! – ponaglała go.

Czy nie skręciłaś kostki? Chcesz, bym cię poniósł?

A-Qing była uradowana, stukając głośno bambusową laską o ziemię.

Tak, tak, tak!

Uśmiechając się, Xiao Xingchen odwrócił się do niej plecami i uklęknął na jednym kolanie. A-Qing już miała wskoczyć na jego plecy, kiedy mężczyzna nagle ją zatrzymał i wstał z poważnym wyrazem twarzy.

Coś śmierdzi krwią.

A-Qing także to czuła. Pośród nocnego wiatru rzeczywiście czasami zawiewało krwią.

Naprawdę? Dlaczego ja nic nie czuję? Czy w okolicy są jakieś rodziny, które zabiły zwierzęta gospodarskie? – bujała. Kiedy tylko skończyła mówić, osoba leżąca wśród traw kaszlnęła. Najwyraźniej niebiosa chciały postąpić wbrew jej życzeniom.

Choć dźwięk był prawie niewykrywalny, nie był w stanie umknąć słuchowi Xiao Xingchena. Natychmiast znalazł odpowiedni kierunek, zszedł ze ścieżki i przykucnął przy nieznajomym. Mężczyzna i tak został odkryty, więc A-Qing tupnęła o ziemię i udawała, że odnajduje drogę w jego stronę.

Co się stało?

Ktoś tu leży – odpowiedział Xiao Xingchen, sprawdzając tętno tej osoby.

To dlatego zapach krwi jest taki silny. Nie żyje? Czy powinniśmy wykopać dół i go pochować?

Oczywiście trup był mniejszym problemem niż żywa osoba, więc A-Qing nie mogła się doczekać jego śmierci. Jednak Xiao Xingchen odpowiedział:

Jeszcze nie. Po prostu jest poważnie ranny.

Po chwili zastanowienia delikatnie wziął tę osobę na plecy.

Widząc, że brudny, zachlapany krwią mężczyzna zajął jej miejsce, a Xiao Xingchen już nie będzie mógł zanieść jej do miasta, A-Qing się nadąsała i laską wydłubała kilka głębokich dziur w ziemi. Wiedziała, że jej towarzysz na pewno nie odmówi pomocy nieznajomemu, więc narzekanie na nic się nie zda. Wrócili na drogę i im dalej szli, tym bardziej znajoma ta okolica wydawała się Wei Wuxianowi. Czy to nie ta sama droga, którą razem z Lan Zhanem doszliśmy do miasta Yi? – przypomniał sobie nagle.

Rzeczywiście na końcu drogi można było zobaczyć górujące miasto Yi.

Bramy miasta nie były jeszcze tak zniszczone, wieża stała pewnie, a ścian nie znaczyły żadne bazgroły. Mgła w mieście była gęstsza, ale wcale nie przeszkadzała w porównaniu do nienaturalnej gęstości w przyszłości. Po obu stronach ulicy paliły się światła, a z drzwi i okien dało się słyszeć rozmowy. Nawet w tak odosobnionym miejscu było życie.

Xiao Xingchen wiedział, że nikt nie wpuści go do środka z ranną i zakrwawioną osobą na plecach, dlatego nie szukał gospody, ale od razu zapytał strażnika nocnego, czy w mieście są jakieś puste kostnice.

Jest jedna. Facet, który jej pilnował, zmarł w zeszłym miesiącu. Obecnie nikogo tam nie ma – odpowiedział strażnik. Widząc, że Xiao Xingchen jest ślepy i może mieć problem ze znalezieniem drogi, zdecydował się ich zaprowadzić.

To była ta sama kostnica, w której złożono ciało Xiao Xingchena po jego śmierci.

Podziękowali strażnikowi, a Xiao Xingchen wniósł ciało rannej osoby do komnaty po prawej. Nie była duża, ale mała też nie. Znajdowały się w niej wszystkie potrzebne rzeczy, łącznie ze stojącym pod ścianą niskim łóżkiem. Mężczyzna został położony na posłaniu i napojony eliksirem wyjętym z sakiewki qiankun. A-Qing przez chwilę macała naokoło, po czym się uśmiechnęła.

Jest tu tak wiele rzeczy! Znalazłam miskę!

A jest piec?

Tak!

A-Qing, może spróbujesz ugotować trochę wody? Bądź ostrożna i się nie poparz.

Dziewczyna chwilę się podąsała i wzięła do roboty. Xiao Xingchen dotknął czoła nieznajomego, wyjął drugi eliksir i mu go podał. Wei Wuxian naprawdę chciał przyjrzeć się twarzy rannego, ale A-Qing wyraźnie nie była nim zainteresowana. Była raczej zirytowana i nie chciała nawet na niego zerknąć. Gdy woda została zagotowana, Xiao Xingchen powoli wytarł krew z twarzy mężczyzny. A-Qing z ciekawości spojrzała i bezdźwięcznie westchnęła.

Teraz kiedy został obmyty, widziała, że wygląda całkiem nieźle.

Kiedy Wei Wuxian zobaczył tę twarz, jego serce natychmiast zamarło. Tak jak się spodziewał, był to Xue Yang.

Westchnął w milczeniu. Spotkania wrogów są przeznaczone, prawda? Xiao Xingchen, naprawdę jesteś… Beznadziejnie pechowy.

Obecnie Xue Yang wyglądał jak chłopiec mający dziecięcy urok. Jednak kto by się spodziewał, że ten chłopak, którego kły wystawały, gdy się uśmiechał, był maniakiem mordującym całe klany?

Licząc lata, prawdopodobnie Jin Guangyao dopiero co został naczelnym kultywatorem. Będąc w trudnej sytuacji, Xue Yang pewnie niedawno uciekł przed swoją karą. Nie mogąc go zabić, Jin Guangyao, oczywiście nie chciał nic zdradzić na ten temat. A może ogłosił ludziom, że nie żyje, bo wierzył, że nie ma szans na przeżycie? Jednak zbóje często żyli dłużej od bohaterów. Będąc na skraju śmierci został uratowany przez starego rywala. Ogromna szkoda, że Xiao Xingchen nie był na tyle ostrożny, by obmacać jego twarz. Przypadkiem uratował wroga – tego, przez którego jego życie obrało ten kierunek. A-Qing widziała, ale nie była kultywatorem, więc nie słyszała o Xue Yangu, nie wspominając o łączącej ich nienawiści. Nawet nie wiedziała, jak nazywa się jej towarzysz.

Wei Wuxian znowu westchnął. Xiao Xingchen nie mógł mieć większego pecha. Było tak, jakby cała mroczna energia z tego świata go skaziła.

Nagle Xue Yang zmarszczył brwi. Xiao Xingchen był w trakcie oglądania i bandażowania jego ran, ale czując, że ranny już się przebudzał, powiedział:

Nie ruszaj się.

Ktoś taki, jak Xue Yang, kto w życiu dokonał wielu złych uczynków, był oczywiście bardziej czujny niż zwykli ludzie. Słysząc ten głos, natychmiast otworzył oczy i usiadł. Rzucił się w kąt pokoju, łypiąc zawzięcie na Xiao Xingchenga i przybierając ostrożną pozę. Jego oczy wyglądały, jakby należały do dzikiego zwierzęcia, które zostało uwięzione, w ogóle nie ukrywając złośliwości i okrucieństwa. Na widok tej sceny dreszcze przeszły po karku A-Qing. Wei Wuxian także to poczuł i krzyknął w myślach „odezwij się!”. Xiao Xingchen na pewno nie zapomniałby głosu Xue Yanga.

Co…

Jak tylko Xue Yang się odezwał, Wei Wuxian wiedział, że nie było nadziei. Xiao Xingchen nie będzie w stanie odkryć, kim jest. Gardło mężczyzny także było poranione. Wykaszlał ogromną ilość krwi, a jego głos był tak zachrypnięty, że nikt nie byłby w stanie powiedzieć, do kogo należał.

Mówiłem, żebyś się nie ruszał. Twoje rany się otworzą. Nie martw się. Uratowałem cię, więc na pewno nic ci nie zrobię – zapewnił go Xiao Xingchen, siedząc na brzegu łóżka.

Xue Yang szybko przyzwyczaił się do sytuacji. Natychmiast wywnioskował, że Xiao Xingchen go prawdopodobnie nie rozpoznał. Kaszlnął, przewracając oczami i zapytał:

Kim jesteś?

Masz oczy, więc sam nie możesz zobaczyć? Jest wędrownym kultywatorem. Tyle z siebie dał, by cię tu przynieść i uratować, nawet napoił cię magicznymi eliksirami, a ty jesteś taki niemiły!

Xue Yang natychmiast odwrócił się w jej stronę.

Jesteś ślepa? – zapytał chłodno.

Wei Wuxian był zaniepokojony.

Ten mały delikwent był sprytny i czujny. Nie opuścił gardy, choć oczy A-Qing były białe. Nie pomijając żadnego podejrzanego zachowania, natychmiast złapał jej przejęzyczenie. Xue Yang do tej pory powiedział tylko cztery słowa, a po nich niemożliwe było ustalenie, czy jest miły, chyba że A-Qing zobaczyła jego minę.

Na szczęście dziewczyna wychowała się na kłamstwach.

Dyskryminujesz ślepych? Cóż, ślepiec cię uratował. Inaczej nikogo by nawet nie obchodziło, gdybyś zgnił na poboczu! Twoje pierwsze słowa nawet nie były wyrazem podzięki dla daozhanga. Jak niemiło! A mnie nazywasz ślepą takim tonem. Hmph… Co jest złego w byciu ślepą…

Z sukcesem zmieniła temat i cel rozmowy. Mamrotała bez przerwy w niewzruszony i przygnębiony sposób, więc Xiao Xingchen podszedł ją pocieszyć. Siedzący w kącie Xue Yang przewrócił oczami.

Nie siedź pod ścianą. Nie zabandażowałem jeszcze rany na twojej nodze. Chodź tutaj – powiedział Xiao Xingchen, odwracając się do niego. Xue Yang siedział dalej z obojętnym wyrazem twarzy, więc dodał: – Jeśli wkrótce się nią nie zajmiemy, możesz stać się kaleką.

Słysząc to, Xue Yang podjął decyzję. Wei Wuxian mógł tylko spekulować, co sobie myśli. Całe jego ciało było pokryte ranami, więc nie mógł nigdzie pójść, jeśli nie zostaną opatrzone. Skoro Xiao Xingchen był takim głupcem, że z chęcią mu usługiwał, to dlaczego nie powinien zaakceptować jego pomocy?

W takim razie dziękuję, daozhang – powiedział głosem wypełnionym wdzięcznością, momentalnie zmieniając wyraz twarzy.

Widząc na własne oczy, jak Xue Yang w ułamek sekundy potrafi zmienić się z żądnego krwi w czułą osobę, Wei Wuxian naprawdę martwił się o parę niewidomych, a szczególnie o udającą A-Qing. Wszystko widziała, a jeśli Xue Yang to odkryje, z pewnością ją zabije, by jego sekret nie wyszedł na jaw. Wei Wuxian wiedział, że ostatecznie dziewczyna zmarła z jego rąk, ale i tak czuł się nerwowo, bo będąc w jej ciele także miał to przeżyć.

Nagle dostrzegł, że Xue Yang dyskretnie powstrzymywał Xiao Xingchena przed dotknięciem jego lewej dłoni. Przyglądając się jej bliżej, odkrył, że mały palec został odcięty. Wyraźnie było widać, że to nie jest nowa rana. Xiao Xingchen z pewnością wiedział, że jego wróg ma tylko dziewięć palców. Pewnie dlatego Xue Yang nałożył czarną rękawiczkę, kiedy wcześniej odgrywał swoją scenę.

Xiao Xingchen naprawdę chciał mu pomóc. Po posmarowaniu ran maścią zabandażował je wyjątkowo schludnie.

Gotowe, ale lepiej się nie ruszaj, bo złamania znowu się przemieszczą.

Xue Yang już ustalił, że mężczyzna w swojej naiwności nie był w stanie go rozpoznać. Choć był oblany krwią i cały zabrudzony, na jego twarzy ponownie pojawił się leniwy uśmiech.

Daozhang, nie zapytasz, kim jestem? Dlaczego byłem ranny?

Gdyby to był ktoś inny, to ostrożnie unikałby tego tematu, by nie ujawnić szczegółów, które zdradziłyby jego tożsamość. On celowo postąpił odwrotnie. Odwracając się, by posprzątać apteczkę i bandaże, Xiao Xingchen cicho odparł:

Jeśli tego nie powiesz, to dlaczego miałbym pytać? Przypadkiem na ciebie wpadłem i postanowiłem pomóc. To dla mnie nic trudnego i każde z nas pójdzie w swoją stronę, kiedy zagoją się twoje rany. Gdybym był tobą, to też miałbym wiele rzeczy, o które nie chciałbym, by pytali inni.

Nawet gdyby Xiao Xingchen zapytał, to ten mały delikwent na pewno wymyśliłby idealną wymówkę, by go oszukać – skomentował w myślach Wei Wuxian. To naturalne, że niektórzy mają skomplikowaną przeszłość, a Xiao Xingchen nie wypytywał z szacunku, co było bardzo wygodne dla Xue Yanga. Wei Wuxian był pewny, że nie tylko pozwoli Xiao Xingchenowi zająć się swoimi ranami, ale również nie dopuści, by „każde z nich poszło w swoją stronę”.

Xue Yang odpoczywał w sypialni strażnika kostnicy, a jego wybawca poszedł do głównej izby. Zebrał z ziemi trochę słomy i wyłożył nią jedną z trumien.

Tamten człowiek jest ranny, więc niech zajmie łóżko. Czy nie masz nic przeciwko spaniu tutaj? Położyłem słomę na dnie, więc nie powinno być zbyt zimno – powiedział, odwracając się do A-Qing.

Dziewczyna od małego grasowała po ulicach. Żyła na wietrze i o głodzie, nie było miejsca, w którym by nie spała.

Nie, wcale. Wystarczy, że mam kąt do spania. Nie będzie mi zimno, więc nie zdejmuj dla mnie znowu swojego płaszcza – odpowiedziała nonszalancko.

Xiao Xingchen pogłaskał ją po głowie. Wyszedł na zewnątrz, przepasając na plecach miecz i packę z końskiego włosia. Dla bezpieczeństwa nigdy nie pozwalał jej z nim iść na nocne łowy. Dziewczyna weszła do trumny i leżała przez chwilę, kiedy Xue Yang zawołał ją z drugiego pokoju.

Mały ślepcu, chodź tutaj.

Co? – zapytała A-Qing, wystawiając głowę.

Chcesz cukierka?

Czubek jej języka był gorzki, jakby naprawdę chciała zjeść cukierka. Pomimo tego odmówiła.

Nie zjem go. Nie idę tam.

Na pewno nie chcesz go zjeść? Boisz się przyjść? Myślisz, że nie mogę się ruszyć? Że jeśli do mnie nie przyjdziesz, to nie pójdę cię znaleźć? – zagroził jej słodko.

Słysząc jego dziwny ton, dziewczyna zadrżała. Wyobraziła sobie, że zza jej trumny wyskakuje nagle złośliwy uśmiech i poczuła, że mężczyzna był jeszcze bardziej dziwaczny, niż wcześniej sądziła. Wahając się, w końcu podniosła laskę i powoli wystukała drogę do drugiego pomieszczenia. Zanim miała szansę się odezwać, mały przedmiot poleciał prosto na nią.

Wei Wuxian instynktownie chciał zrobić unik, martwiąc się, że to jakiś rodzaj broni. Oczywiście nie mógł kontrolować tego ciała. Szybko zdał sobie sprawę, że to pułapka.

Xue Yang sprawdzał A-Qing – jeśli była naprawdę ślepa, to nie mogłaby zrobić uniku.

A-Qing była mądra i prawie całe życie udawała niewidomą, więc nie odskoczyła. Nawet nie mrugnęła, kiedy zobaczyła lecący w jej stronę przedmiot. Pozwoliła, by uderzył ją w pierś, po czym cofnęła się ze złością.

Ej! Czym we mnie rzuciłeś?

To cukierek dla ciebie. Zapomniałem, że jesteś ślepa i nie możesz go złapać. Wylądował przy twojej stopie – odpowiedział Xue Yang. Dziewczyna zdała jego test.

A-Qing mruknęła i przykucnęła. Macając podłogę, jakby naprawdę była ślepa, znalazła cukierek. Nigdy nie jadła czegoś takiego. Przełknęła ślinę, wytarła go i włożyła do buzi, szczęśliwie chrupiąc go zębami. Xue Yang leżał na boku, opierając policzek na ręce i zapytał:

Dobry, mały ślepcu?

Mam imię. Nie nazywam się mały ślepiec.

Nie podałaś mi swojego imienia, więc tylko tak mogę cię nazywać.

Dziewczyna zawsze mówiła swoje imię tylko tym, którzy byli dla niej mili, ale nie podobał jej się sposób, w jaki Xue Yang to powiedział.

Słuchaj uważnie. Nazywam się A-Qing. Przestań nazywać mnie małym ślepcem! – Jak to powiedziała, to zdała sobie sprawę, że ton jej głosu był odrobinę ostry. Natychmiast zmieniła temat, bojąc się, że go zezłości. – Dziwny z ciebie człowiek. Jesteś cały we krwi i odniosłeś ciężkie rany, ale nosisz ze sobą cukierki.

Kiedy byłem mały, naprawdę lubiłem cukierki, ale nie mogłem ich mieć, patrząc tylko, jak inni się nimi zajadają. Pomyślałem, że jeśli kiedyś stanę się bogatszy, to będę nosił ze sobą niekończące się zasoby cukierków.

A-Qing właśnie skończyła jeść cukierka, którego od niego dostała. Oblizując usta, chciała więcej. Jej pragnienie słodyczy przeważyło strach przed nieznajomym.

Czyli masz więcej?

Oczywiście. Dam ci jeszcze, jeśli tu podejdziesz – zaśmiał się Xue Yang.

Wstała i poszła w jego stronę, stukając laską. Jednak kiedy była w połowie drogi, Xue Yang zaczął patrzeć się na nią w straszny sposób, nadal się uśmiechając. Bezdźwięcznie wyjął z rękawa ostry miecz.

To był Jiangzai.

Skierował jego czubek w stronę A-Qing. Jeśli dziewczyna podejdzie jeszcze kilka kroków, to nadzieje się na ostrze. Jeśli się choć na chwilę zawaha, to szybko wyjdzie na jaw, że wcale nie jest ślepa!

Dzieląc z nią zmysły, Wei Wuxian także czuł igiełki na karku. Pomimo tego ta młoda dama odważnie szła do przodu w spokojny i normalny sposób. Kiedy czubek miecza był centymetr od jej brzucha, Xue Yang go zabrał i z powrotem schował w rękawie, wymieniając go na dwa cukierki. Jeden dał A-Qing, a drugi wrzucił do własnych ust.

A-Qing, gdzie ten twój daozhang łazi w środku nocy? – zapytał.

Myślę, że poszedł na polowanie – odpowiedziała, liżąc i chrupiąc słodycz.

Polowanie? Prędzej nocne łowy – zachichotał.

Naprawdę? Brzmi prawie tak samo. Czym się różnią? To tylko pomaganie ludziom zwalczać duchy i bestie bez otrzymywania za to pieniędzy.

Wei Wuxian był zdumiony jej mądrością. To nie tak, że dziewczyna nie pamiętała, co powiedział jej Xiao Xingchen. Właściwie pamiętała to lepiej niż ktokolwiek inny. Xue Yang ją poprawił, potwierdzając tym samym, że także jest kultywatorem. Jego test zawiódł i został sprawdzony w zamian. Ta panienka była tak młoda, a już znała takie taktyki!

Jest ślepy, więc jak może chodzić na nocne łowy? – Choć na twarzy Xue Yanga wymalowana była pogarda, to jego głos brzmiał, jakby był zmieszany.

A ty znowu swoje. Co jest złego w byciu ślepym? Nawet jeśli daozhang jest ślepy, to nadal jest bardzo fajny. Jego miecz robi szuu, szuu, szuu! Jednym słowem jest szybki – wściekała się A-Qing.

Nie widzisz, więc skąd to wiesz? – zapytał, kiedy dziewczyna się wygłupiała.

Wróg był szybki, ale jej obrona szybsza.

Jest szybki, bo ja tak mówię. Miecz daozhanga musi być szybki! To prawda, że nie widzę, ale czy nie mogę słuchać? Co próbujesz powiedzieć? Masz coś przeciwko niewidomym? – powiedziała oburzonym tonem. Zachowywała się jak naiwna dziewczyna, która przechwalała się na temat idola. Brzmiało bardzo naturalnie.

Teraz kiedy zdała wszystkie jego testy, wyraz twarzy Xue Yanga wreszcie się rozluźnił. Prawdopodobnie uwierzył, że naprawdę była ślepa. Jednak A-Qing zaczęła się go wystrzegać.

Następnego dnia Xiao Xingchen znalazł trochę drewna, słomy i dachówek do naprawienia dachu. Jak tylko wszedł do środka, A-Qing wywlekła go na dwór, szepcząc, jak bardzo ta osoba jest podejrzana i że na pewno nie jest kimś dobrym, wnioskując po tym, jaki był tajemniczy, choć oboje byli kultywatorami. Niestety uznała, że jego odcięty palec był błahostką, więc nie wspomniała o jego najbardziej zgubnej cesze.

Zjadłaś już jego cukierki, więc powinnaś przestać go wyganiać. Oczywiście pójdzie sobie, kiedy jego rany się wygoją. Nikt nie byłby chętny do zostania z nami w kostnicy – pocieszał ją Xiao Xingchen.

Taka była prawda. W tej chacie było tylko jedno łóżko i mieli szczęście, że nie padało ani nie wiało zbyt mocno, bo dach sprawiłby im niemały problem. Nikt nie chciałby tutaj mieszkać. A-Qing już miała dalej narzekać na Xue Yanga, kiedy usłyszała zza swoich pleców jego głos:

Mówicie o mnie?

Ku zaskoczeniu A-Qing chłopak znowu zszedł z łóżka. Jednak nie martwiła się, że ją przyłapał.

O tobie? Nie schlebiaj sobie!

Podnosząc laskę, wróciła do środka, zakradła się pod okno i zaczęła podsłuchiwać. Na zewnątrz Xiao Xingchen odwrócił się do Xue Yanga.

Twoje rany się jeszcze nie zagoiły, a już chodzisz. Na pewno nic ci nie będzie?

Zagoją się szybciej, jeśli będę się ruszał. To nie tak, że mam połamane nogi. Przyzwyczaiłem się do takich ran, bo często byłem bity, jak dorastałem.

Xiao Xingchen wyglądał, jakby nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Powinien go pocieszyć czy potraktować to jako żart?

Och… – odpowiedział po chwili.

Daozhang, czy masz zamiar tym naprawić dach?

Tak. Prawdopodobnie zostanę tu przez chwilę. Dziurawy dach nie zrobi wiele dobrego A-Qing ani twoim ranom.

Pomóc ci?

Xiao Xingchen mu podziękował.

Dam sobie radę.

Daozhang, wiesz, jak to zrobić?

Mężczyzna w odpowiedzi zaśmiał się i potrząsnął głową.

Wybacz, ale nigdy czegoś takiego nie robiłem.

I tak razem zaczęli naprawiać dach. Jeden pracował, drugi wydawał polecenia. Xue Yang świetnie dobierał słowa i był szczególnie dobry w robieniu dowcipnych uwag. Jego humorowi towarzyszył ton powszechnie spotykany na targowiskach. W przeszłości Xiao Xingchen pewnie rzadko miał kontakt z ludźmi tego typu. Łatwo było go rozbawić i zaczynał się śmiać po kilku zdaniach. Słysząc ich wesołe rozmowy, A-Qing milcząco poruszała ustami. Po chwili Wei Wuxianowi udało się zrozumieć coś jak „zabiję cię, cholero”.

Miał identyczne odczucia.

Poważne rany, które prawie zabiły Xue Yanga, były po części winą Xiao Xingchena. Łączyła ich absolutna nienawiść. W głębi serca pewnie miał nadzieję, że Xiao Xingchen umrze w jak najbardziej okrutny sposób, ale i tak mógł z nim rozmawiać w tak rozluźniony sposób. Gdyby po drugiej stronie okna ukrywał się Wei Wuxian we własnej osobie, to zabiłby Xue Yanga bez względu na konsekwencje, by uniknąć późniejszych problemów. Jednak to ciało nie należało do niego, a nawet gdyby A-Qing sama chciała to zrobić, to i tak nie byłaby w stanie.

Po jakimś miesiącu skrupulatnej opieki Xiao Xingchena rany Xue Yanga w większości się zagoiły. Pomijając lekką kulawiznę podczas chodzenia, nic innego mu nie przeszkadzało, ale nadal nie wspomniał ani słowa o odejściu. Dalej żył w kostnicy z pozostałą dwójką, a Wei Wuxian nie miał pojęcia, co takiego knuje.

Dzisiaj, po tym jak ułożył A-Qing do snu, Xiao Xingchen już miał znowu wybrać się na nocne łowy, kiedy nagle rozbrzmiał głos Xue Yanga:

Daozhang, może pozwolisz mi dzisiaj ci towarzyszyć?

Rana na jego szyi też powinna się już zagoić, ale specjalnie używał innej tonacji i unikał mówienia w swój normalny sposób.

Oczywiście, że nie. Jeśli się odezwiesz, to ja zacznę się śmiać, a wtedy ruch mojego miecza nie będzie pewny. – Xiao Xingchen się zaśmiał.

Zawsze był mistrzem w graniu rozpieszczonego dziecka. Kiedy rozmawiał ze starszymi od siebie, brzmiał jak młodszy brat. Xiao Xingchen prawdopodobnie dbał o innych uczniów, kiedy był u Baoshan Sanren, więc naturalnie widział w Xue Yangu juniora. A że ten także był kultywatorem, to nie miał powodów do odmowy. Wei Wuxian pomyślał, że Xue Yang na pewno nie był na tyle miły, by pomagać innym podczas nocnych łowów. Jeśli A-Qing nie pójdzie, to z pewnością ominie ją coś ważnego.

Dziewczyna naprawdę była mądra. Zdała sobie sprawę, że Xue Yang prawdopodobnie nie miał dobrych intencji. Kiedy wyszli, szybko wyskoczyła z trumny i zaczęła ich śledzić. Dzieliła ich trochę zbyt duża odległość, bo martwiła się, że zostanie przyłapana, więc ich zgubiła. Na szczęście, myjąc warzywa, Xiao Xingchen wspomniał o pobliskiej, niewielkiej wiosce, która miała problem z żywymi trupami i poprosił ich, żeby nie kręcili się po okolicy. A-Qing nadal to dobrze pamiętała. Pobiegła, szybko docierając na miejsce. Wsunęła się przez dziurę dla psa na podwórko i schowała za jednym z domów, skrycie wyglądając.

Wei Wuxian nie był pewny, czy dziewczyna rozumiała, co się dzieje, ale nagle poczuł dreszcze.

Xue Yang stał na poboczu z rękami złożonymi na piersi, przekrzywiając głowę i się uśmiechając. Xiao Xingchen stał po drugiej stronie. Spokojnie wyjmując miecz, Shuanghua rozbłysnęła, zanim przebiła serce jednego z mieszkańców.

Mężczyzna nadal był żywy.


1. Daozhang – honoryfikat określający osoby praktykujące dao (metoda kultywacji).

Tłumaczenie: Ashi

Tom I
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36

Tom II
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57

Tom III
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83

Tom IV
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Posłowie autorki I
Posłowie autorki II

Dodatki
Ekstra 1
Ekstra 2
Ekstra 3
Ekstra 4
Ekstra 5
Ekstra 6

11 Comments

  1. Anonim

    :błeee: :płaku: :WeiMądruś: :zonk: :NieNie: :AAAA: :ależeco: :blabla: :ugh: :cooo: :ekscytacja: :facepalm: :patriarcha: :muahaha: :złamaneserce: :szok: :przestań: :zachwyt: :zachwyt2:

    Odpowiedz
  2. Śmieciuszek baraluszek

    Mocium panie ta cała operacja trwa asz 1 tom i więcej!
    Choć w sumie gadanie o zostaniu królem piratów się jeszcze nie skończyło :blabla:

    Odpowiedz
  3. rinnkaa

    Dziękuję bardzo za rozdział!
    Chciałam się zapytać czy rozdziały dodatkowe także będą tłumaczone? (jeśli było gdzieś info o tym to bardzo przepraszam, lecz nie mogę znaleźć)

    Odpowiedz

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.